2️⃣8️⃣ - "No braciszku". 🪻
~ Nataniel Smith ~
No to się porobiło. Gdy Maddie odjechała ze swoją obstawą Estella się na nas wydarła.
— Co wyście jej powiedzieli?!
— Prawdę. — Tata wzruszył ramionami. Wywróciłem oczami, czy on może być przez chwile poważny?
— Jaką prawdę? — Spytał Victor. Kopnąłem kamieniem, który akurat miałem obok nogi tak mocno, że podałem go do Thomasa i zaczęliśmy się nim bawić.
— Mój kochany tatuś wygadał się i powiedział, jaki był koniec planu. — Powiedziała Natalie patrząc piorunująco na naszego ojca.
— O Jezu wielkie mi rzeczy, i tak by zginęła to co ci szkodzi? Poznała prawdziwych nas? Usunęła się z naszego życia? Tak. I po problemie. — Powiedział mój ojciec a ja parsknąłem pod nosem. — Nie uwierzę wam, jeśli powiecie, że serio ją pokochaliście. —
— Była wkurzająca. — Stwierdziła moja siostra. — A ja nie rozumiem, po co ta historyjka z dziewczynami? Nie miałam innych przyjaciółek, tylko trzy lata nieszczerej przyjaźni z nią. —
— Bo nie mogła wiedzieć, że postrzał był naszą winą. — Wytłumaczyła Estella. — Poza tym spotykasz się z Mieschelle co weekend, nawet jak była Maddie. —
— No tak, ale przed jej porwaniem mogłam spotykać się z nią codziennie.
— I tak nikt ich nie lubi. — Parsknąłem.
— Zamknij się.
— Nie, ale serio nie za łagodnie ją potraktowaliśmy? W sensie trzy lata tutaj była a teraz nic jej nie zrobiliśmy? — Spytałem.
— Do bankietu będą tutaj w Holandii więc możemy jeszcze coś wymyślić. — Stwierdził Thomas.
— Nate, a to nie tak, że to twoja dziewczyna? — Spytała mnie Estella a ja wzruszyłem ramionami.
— Już dawno się pogodziłem, z tym że będę musiał z nią zerwać.
— Oo mój braciszek się zakochał. — Pisnęła złośliwie Natalie za co oberwała ode mnie w łeb. — Ała! —
— Nate dziecko nie bij siostry. — Westchnęła moja mama. Przewróciłem oczami i skierowałem się do środka domu.
***
~ Maddie ~
Podróż minęła nam na siedzeniu cicho i słuchaniu holenderskiego radia. W połowie drogi jednak wyłączyłam je mając dość tego przeklętego języka i kraju. Gdy podjechaliśmy do domu i zaparkowaliśmy wystrzeliłam jak z procy do środka szukając Ashley.
— Gdzie jest Ashley?! — Spytałam wpadając do salonu gdzie siedzieli moi bliźniacy z Adrienem.
— Dobre pytanie, mieliśmy kogoś odebrać, ale moja kochana kuzynka mizia się ze swoim chłopakiem. — Westchnął zrezygnowany Adrien. Przewróciłam oczami i usiadłam obok nich na kanapie. — Colin przyjedzie. —
— Co?! — Poderwałam się z kanapy. — Kiedy?! —
— Właśnie podjechał na podjazd. — Powiedział Shane patrząc w stronę okna.
Zerwałam się biegiem na górę do pokoju Dylana. Nie obchodzi mnie co teraz robią, muszę pogadać z Ashley.
Nacisnęłam na klamkę i z impetem wpadłam do środka. Ashley leżała na łóżku a Dylan był nad nią, ale obydwoje się zerwali, gdy mnie zobaczyli.
— Mad.. — Zaczęła zmieszana Ashley, ale jej nie dałam dokończyć.
— Dylan wychodź mam do pogadania z Ashley. — Nakazałam. Mój brat się awanturował, ale Ashley go szybko przekonała.
— A więc o co chodzi Maddie? — Spytała mnie blondynka, gdy mój brat już wyszedł.
— Czemu mi nie powiedziałaś, że Colin przyjeżdża? — Spytałam i spojrzałam na nią oskarżycielskim wzrokiem.
— No.. Ee.. Niespodzianka?
— Boże Ashley.. — Westchnęłam załamana. Usiadłam na łóżku obok niej i schowałam twarz w dłoniach.
— Rozmowa nie poszła dobrze, prawda? — Spytała obejmując mnie ramieniem. Pokiwałam minimalnie głową a ona oparła głowę na moim ramieniu. — A więc..? —
— Byłam taka naiwna.. — Zaczęłam. — Oni od początku mnie okłamywali.. —
— Ale Adrien pracował z nimi, nie mogli ci zrobić krzywdy. — Powiedziała Ashley a ja na nią spojrzałam.
— No tak.. Ale Adrien nigdy nic nie mówił o tym, że mu grozili czy coś. — Zastanowiłam się.
— Bo by się nie przyznał. — Sprostowała Ash. Zastanowiłam się chwile nad tym, ale dosłownie nic nie przychodziło mi do głowy. Wzruszyłam ramionami i wstałam.
— Szczerze nie mam siły już o tym myśleć.
— I w stu procentach cię rozumiem Mad.. Ale teraz, chyba musimy zejść do mojego brata. — Powiedziała Ashley i lekko się uśmiechnęła.
— Ty tak, ja nie. — Parsknęłam a ona posłała mi mordercze spojrzenie. — Oj no już idę. —
Zeszłyśmy do salonu gdzie wszystko już czekali. Dylan oczywiście był na mnie dalej zły dlatego, gdy nas zobaczył spojrzał na Colina który stał tyłem do nas i uśmiechnął się złośliwie.
Co on znowu kombinuje?
— Hej Colin, za niedługo trzecia rocznica sam wiesz czego.. — Dylan specjalnie posmutniał, żeby uwiarygodnić swój plan.
Dylan wiedział na ile może sobie pozwolić bo Vincenta ani Will'a nie było z nami dlatego w pokoju były bardziej wyluzowane osoby.
— Nie ma żadnych nowych wieści prawda? — Spytał Colin a oni pokręcili głowami. — Tęsknie za nią. —
— Tak jak my wszyscy. — Westchnął Dylan. — Powiedz Colin, łączyło was coś w końcu. —
Dylan, nienawidzę cię.
— Ja.. Znaczy.. Nie wiem.. No.. Podobała mi się, ale nie wiem, czy ona mnie. — Zamurowało mnie. — Dalej mi się podoba. —
Moje serce zaczęło bić sto razy bardziej a oddech przyspieszył. Złapałam się ramienia Ashley patrząc w szoku na chłopaka. Ashley zasłoniła usta tak, aby jej pisk z nich się nie wydostał.
— Podoba ci się, powiadasz? — Spytał poczym spojrzał na mnie. — To chyba się ucieszysz, jak spojrzysz za siebie. —
Colin zmarszczył brwi po czym spojrzał za siebie. Spojrzał najpierw na Ashley przez co jego twarz złagodniała, ale później przeniósł wzrok na mnie, przez co rozszerzył oczy.
Uśmiechnęłam się niepewnie widząc że blondyn nic nie robi. Był w szoku, ja też przez to, co się przed chwilą dowiedziałam. W końcu potrząsnął głową tak jakby chciał sprawdzić czy to, co widzi to nie sen. Chociaż, prawdę mówiąc, mogłabym być jego snem..
Colin zerwał się z miejsca i od razu skierował się do mnie. Oplótł swoje ramiona wokół mojej talii a ja swoje wokół jego szyi.
— Maddie.. Ja nie mogę w to uwierzyć. — Mówił to w szoku. Spojrzał na moją twarz i odgarnął włosy z niej. Nie odzywałam się, nawet nie wiedziałam co powiedzieć.
— No braciszku, mówiłam, że będzie fajnie. — Zaśmiała się Ashley i poklepała go po ramieniu. — A ty nie chciałeś przylatywać. —
— Na szczęście to zrobiłem. — Odpowiedział szczerze. Uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam twarz w jego tors.
Colin Santan miał coś, co nawet po trzech latach jego nie obecności w moim życiu, nadal mnie do niego przyciągało. Czułam się źle, bo dopiero co zerwałam z Nate'em, w sumie nawet tego nie zrobiłam, ale wiedziałam, że Nate nie był ze mną szczery przez ten cały czas.
Wiedziałam, że teraz będę musiała powrócić do życia z Monetami.. W końcu będę mogła używać swojego normalnego imienia.
Maddie Inesa Monet brzmi dużo lepiej niż Maddie BlackWood.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top