0️⃣5️⃣ - Dom. 🪻
~ Maddie ~
Właśnie wjechaliśmy na jakiś teren. Zgadywałam, że od teraz będę tu mieszkać, ewentualnie zostawią mnie tu a sami pojadą gdzieś indziej. Wiecie no zrobią mi test na przetrwanie żebym wiedziałam jak przeżyć w trudnych sytuacjach czy coś.. Przepraszam po prostu się stresuje nie wiem gdzie jestem, nie wiem co to za ludzie, nie wiem czemu są dla mnie mili.. Ja naprawdę nie wiem.
Gdy przejechaliśmy przez brame dalej nie widziałam nic poza lasem. Wszędzie były drzewa i już zaczęłam myśleć, że mnie wywieźli do jakiegoś opuszczonego lasu, jednak w przedniej szybie zaczęłam widzieć budynek.
Willa. To mi tylko przyszło do głowy. Wpatrywałam się w wille analizując każdy kawałek ale była strasznie duża. Nie wiem, czy nie zaliczała się nawet do pałacyku.
Wjechaliśmy do garażu, w którym było też dużo aut, no bo jakże by inaczej? Lamborghini, Ferrari, SUV-y. Dużo aut mają, może się podzielą?
— No, jesteśmy na miejscu. — Powiedział Victor i wysiadł z auta. Estella już też miała wysiadać, jednak zauważyłam w lusterku spanikowaną mnie.
— Wszystko okej? — Spytała marszcząc brwi. Pokiwałam przecząco głową, bo nie było okej. Strasznie się zestresowałam i zrobiło mi się słabo. — Hej, co jest? —
— Nie wiem.. — Odpowiedziałam drżącym głosem. Cała zaczęłam się trząść a oddech miałam nierówny.
Brunetka pospiesznie wyszła z auta, aby następnie otworzyć drzwi od mojej strony z tyłu. Odwróciłam się w jej stronę i od razu usłyszałam głos Victora, ale ani ja, ani Estella nie zwracałyśmy na niego uwagi. Kobieta złapała mnie za dłonie i kazała na siebie spojrzeć.
— Spokojnie. Spróbuj spokojnie oddychać okej? Wdech nosem, wydech ustami. — Tłumaczyła brunetka a ja próbowałam robić co mówi. Po jakimś czasie mój oddech znowu się unormował i przestałam się trząść.
— Wszystko okej? — Spytał mnie brunet, gdy wyszłam z auta. Kiwnęłam nie pewnie głową, bo w sumie już było lepiej, ale nie czułam się dobrze, bo mnie porwali, no logiczne nie?
— Chodźmy już, zjemy i pokażemy Maddie gdzie co jest. — Powiedziała brunetka i uśmiechnęła się do mnie leciutko. Odwzajemniłam uśmiech i podążyłam za nimi w kierunku domu.
Od razu na wejściu można było zauważyć, że dom jest urządzony w mroczniejszy sposób niż rezydencja Monet. Tam było jasno a tutaj przebijało się ciemne drewno i krwiste dodatki. Wpasowało się bardzo do tej dwójki, bo obydwoje widać, że są mroczni. Nie powiedziałabym tego o Violet, która jestem pewna, że w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach ma dom w kolorach jasnych, prawdopodobnie beżu.
Gdy ściągnęłam buty, które Estella mi przyszykowała i kurtkę, którą też przyszykowała mi Estella, przeszliśmy od razu do salonu, gdzie Estella odpaliła serial Dom z papieru a Victor rozłożył jedzenie.
— Maddie nie wiem, czy lubisz tę serię, ale mamy do oglądnięcia ostatnie dwa odcinki więc mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko. — Powiedziała i spojrzała na mnie. Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową, żeby dać jej do zrozumienia, że nie przeszkadza mi to.
- Maddie twój McRoyal i BigMac. — Wymienił Victor. — Masz jeszcze Cole i frytki. —
— Mamy podobne gusta Maddie. — Powiedziała Estella zapatrzona w telewizor. Ona teraz jadła BigMaca, ale też czekał na nią McRoyal. Miała jeszcze nuggetsy i Cole.
— Faktycznie. — Westchnęłam. Nie chce tu być.
— Smacznego moje drogie. — Powiedział Victor na co ja odpowiedziałam tym samym.
***
—
No, a to jest twój pokój. — Powiedziała Estella i złapała za złotą klamkę.
Otworzyła drzwi i przepuściła mnie przodem z czego skorzystałam. Pokój był duży, bardzo duży. Na ścianach miał kolor oliwkowej zieleni a po suficie ciągnęły się ciemne drewniane belki.
Pokój był już urządzony.
Na jednej ze ścian był długi regał a w kącie był fotel wiszący z stolikiem. Na ścianie, naprzeciwko która była prawie cała oszklona było biurko i drzwi na balkon. Biurko było dość rozbudowane, bo miało obok się mały regał i były tam różne organizery. Na kolejnej ścianie było łóżko z baldachimem, co uwielbiałam. Do tego po obu stronach były szafki nocne. Obok łóżka widziałam dwie pary drzwi, co mogło wnioskować łazienkę i garderobę.
— Prawe drzwi są od łazienki a lewe od garderoby. W garderobie masz kilka rzeczy, ewentualnie możemy domówić to jak coś to zadzwoń. — Podała mi karteczkę z dwoma numerami. — Mój numer i Victora. Na biurku masz telefon więc sobie go ustaw. Jak będziesz coś potrzebowała to mów, pieniądze nie są dla nas problemem. —
— Jasne. — Odpowiedziałam i gdy drzwi się zamknęły odrazu udałam się w strone biurka.
Faktycznie był tam telefon i to jeszcze jeden z wyższej półki. Wzięłam go do ręki i od razu włączyłam. Później ustawiłam hasło itp. i oczywiście założyłam konta społecznościowe. Od razu dodałam chłopaków na Instagramie, wiedziałam, że jest mało prawdopodobne, że mnie dodają, bo mają prywatne konta, ale i tak chciałam wiedzieć co u nich.
I teraz zaczęłam się zastanawiać, co teraz? Będę się przyzwyczajać do życia z nimi? Ucieknę? Co teraz ze mną będzie?
Z westchnięciem usiadłam na krzesło od biurka i wbiłam wzrok w krajobraz za oknem. Ze względu na zimę na dworze było już ponuro. Las otaczający posesje był bardzo duży, bo nie było widać żadnych budynków poza nim. Spojrzałam na ogród, który był bardzo ciekawie zrobiony. Duży basen — który był zakryty — do tego też obok niego były leżaki, a pod daszkiem grill oraz siedzenia. W ogrodzie zauważyłam również labirynt, co bardzo mnie zdziwiło, ale jak coś to tam się schowam przed nimi. Reszta ogrodu to były kwiaty, a raczej miejsca na nie, bo była zima.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
— Proszę. — Powiedziałam i odwróciłam się w stronę drzwi. Drzwi otworzył Victor. Nie wszedł do środka, jedynie oparł się o framugę drzwi.
— Za godzinkę przyjadą do nas goście, nie musisz schodzić jak nie chcesz ale żebyś nie spędzała urodzin sama. — Powiedział i mrugnął. — Ewentualnie jak teraz mi powiesz, jaka jest twoja odpowiedź to możemy zmienić plany i pojechać na lodowisko, wiemy, że to lubisz. —
Stwierdziłam, że i tak nie mam nic do stracenia, na lodowisku sobie pojeżdżę i nie będę z nimi gadać a sama nie wyjdę z wprawy.
— Możemy jechać na lodowisko.
(rozdział sprawdzony)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top