9 - Test DNA. 💥

HAILIE

Byłam odważna.

W wieku dziewięciu lat już pokonałam swój lęk wysokości, tylko dlatego że chciałam uratować kota który utknął na drzewie. Wchodziłam wtedy po gałęziach na górę nie patrząc w dół, bo wiedziałam że jeśli tam spojrzę to mnie sparaliżuje. Kiedy już dostałam się do kota, okazało się że utknęła mu łapka w szczelinie drzewa, dlatego mu pomogłam. Gdy go uwolniłam okazało się że może normalnie zejść, dlatego jedynie ja wtedy tam utknęłam. Mimo paniki, to dzięki wsparciu przyjaciół zeszłam bezpiecznie z drzewa.

I wtedy sobie obiecałam że pokonam każdy lęk.

Podczas wycieczki szkolnej w ósmej klasie, w pokoju hotelowym miałyśmy strasznie wielkiego pająka. Na początku mnie sparaliżowało, ostatecznie to ja go pokonałam lakierem do włosów.

W pierwszej klasie liceum postawiłam się nauczycielce która uderzyła linijką dziewczynę z mojej klasy. Nauczycielka gnębiła nas wcześniej i to w tamten dzień przestałam się jej bać i to ja zadzwoniłam na policje w jej obecności. Później ta sama kobieta miała sprawę w sądzie na której również byłam.

A rok temu uratowałam dziecko, które wybiegło na ulice i prawie zostało potrącone przez pędzący samochód.

I było dużo więcej sytuacji, które zbudowały moją odwagę. Zawsze mówiłam że jedną z moich najlepszych cech jest odwaga.

A teraz została ona zburzona przez kilku mężczyzn w garniakach.

Byłam przerażona. Wywieźli mnie do jakiejś rezydencji w środku lasu, na dodatek w nocy. Nie chciałam wyjść z auta, ale po groźbach blondyna że sam mnie z niego wyciągnie, wolałam już wyjść o własnych siłach.

Zaprowadzili mnie do środka domu, gdzie mnie ugościli w salonie. Dołączyło do nas jeszcze dwóch identycznych chłopaków których widziałam na zawodach w szkole. Prawdo podobnie też byli moimi braćmi.

Siedziałam spięta na fotelu czekając, aż ktoś się odezwie. Przynieśli mi nawet herbatę, ale była gorąca więc jej nie wypiłam. Wzięłam kubek do rąk myśląc o tym żeby zaraz się napić napoju.

A co jeśli dosypali mi tam leki nasenne, żeby mnie przenieść i zamknąć w piwnicy, a później mnie zabiją?

Jednak odłożyłam kubek.

— A więc.. Chcieliście ze mną porozmawiać..? — Zapytałam wodząc wzrokiem po wszystkich.

— Tak Hailie. — Zaczął Vincent. — Chcieliśmy z tobą porozmawiać. —

Poczekałam aż rozwinie swoją wypowiedź ale to nie nastało. Nie zręcznie potarłam ręce.

— Więc..? — Zapytałam. — O czym chcieliście rozmawiać? —

— Pewnie nie wierzysz nam, że jesteś naszą siostrą. — Zaczął mężczyzna. — My też nie mamy pewności, ale musimy zaufać naszemu ojcu, który nas o tym powiadomił. —

— To nie możemy się z nim spotkać? Zaprosimy też moją mame i nam wszystko wyjaśnią. — Spytałam.

— Nie możemy tego zrobić, bo nasz ojciec nie żyje.

O cholera.

— Ja.. przepraszam.. — Powiedziałam od razu. — Nie wiedziałam.. —

Dlaczego takie sytuacje spotykają właśnie mnie?

— No właśnie, nie wiedziałaś. Nie mogłaś wiedzieć. — Odpowiedział mi, jakby nie wzruszony w ogóle tą sytuacją. Może już się z tym pogodzili?

— Um.. tak, więc już mam jakieś tam podejrzenia że jednak jakąś rodziną dla mnie jesteście, bo mama zrobiła drame na cały hotel. — Ostatnie zdanie powiedziałam tylko do siebie. — Ale i tak chciałabym jakiś dowód. —

— Jak mamy ci pokazać że jesteś naszą siostrą? Chcesz jakiś test DNA czy co? — Prychnął ten sam blondyn który jechał z nami w aucie.

— Nie głupi pomysł. — Stwierdziłam. — Test DNA dałby mi pewność. —

— Co ci to niby da? — Zapytał jeden z bliźniaków. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, nie rozumiejąc jego pytania. — Nawet jeśli jesteś naszą siostra, to co z tym zrobisz? Wykorzystasz do sławy? —

— O co ci niby chodzi? Nie wiem za kogo się uważasz żebym wykorzystywała was do sławy. — Parsknęłam. — Mogę cię zapewnić że w Anglii o was nawet nie słyszałam. —

— Tony. — Warknął ostrzegawczo Vincent. A więc to jest Tony.

— No co? Tylko pytam, no bo co? Będzie miała na papierku że jesteśmy spokrewnieni, a potem wyjedzie do Anglii i byśmy się już nie spotkali bo jej matka by jej już z tej Anglii nie wypuściła.

Zastanowiłam się, bo w sumie miał rację. Co bym zrobiła gdyby się okazało że na prawdę są moimi braćmi?

Wszyscy czekali na moją odpowiedź, dlatego w końcu spojrzałam na Tony'ego.

— Gdyby serio się okazało że jesteście moimi braćmi, to chciałabym utrzymywać z wami kontakt. — Zaczęłam i przeniosłam wzrok na Vincenta. — W listopadzie będę miała osiemnaste urodziny. Będę wtedy pełnoletnia w Anglii, więc mama nie będzie mogła mi zabronić na kontakt z wami. Zawsze chciałam poznać rodzinę od strony ojca. --

— Jeśli sama będziesz tego chciała to będziesz mogła nas odwiedzać, albo my ciebie. — Powiedział William. — Jeśli ty będziesz czuła się z tym komfortowo. —

Uśmiechnęłam się do niego na co on od razu odwzajemnił uśmiech.

— Mamy w domu testy DNA. — Powiedział Vincent podchodząc do komody pod telewizorem. Otworzył szafkę i wyjął opakowania.

— Po co nam testy DNA? Skąd ty je niby wytrzasnąłeś? — Spytał drugi bliźniak na co ja, Tony i blondyn parsknęliśmy.

— Na wszelii wypadek.

***

Wczoraj ostatecznie zrobiliśmy te testy, a do hotelu wróciłam po dwudziestej trzeciej. Moja mama była cała zapłakana, a nie pomagał jej fakt że była w towarzystwie Mayi. Pewnie została tu aby przypilnować mojej mamy, bo wiem że pewnie by zadzwoniła na policje i by sama zaczęła mnie szukać.

Gdy wytłumaczyłam jej co się stało, nie była zadowolona. Nie widziało jej się zostać tu dłużej niż było trzeba, ale jednak zgodziła się gdy powiedziałam jej że ja zostane czy tego chce czy nie.

Dzisiaj miałyśmy sobie zrobić dzień dla siebie, bo jutro już moje przyjaciółki mają lecieć do Anglii.

Postanowiłyśmy zwiedzić miasto, tym razem się nie gubiąc, a przy tym pójść na zakupy.

Miasto nie było takie złe, na prawdę. Zrobiłyśmy z dziewczynami zakupy, znowu kupiłam sobie matching ubrania z Rose, a na dodatek poszłyśmy do jakiejś lokalnej restauracji gdzie podawali pyszne jedzenie.

Cały dzień nie dostałam wiadomości od chłopaków, przez co myślałam że to był jedynie żart albo że tak na prawdę nie chcą mnie jako siostry.

Tak było też następnego dnia, gdy żegnałam się z dziewczynami. Gdy one pojechały, ja zostałam w swoim pokoju sama odpoczywając. Nie dostałam nadal żadnej odpowiedzi, mimo że mówili że powinno to potrwać do dwóch dni.

Postanowiłam jednak poczekać. Był wtorek, a miałyśmy tu zostać do końca tygodnia. Mieli jeszcze czas na odezwanie się, a ja mogłam korzystać z wakacji za granicą.

Jednak wracając do hotelu z miasta, nie spodziewałam się co tam zastane i jakie będą tego konsekwencje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top