4 - Występ.💥
HAILIE
Gdy dostałam wiadomość od dziewczyn, że są już wszystkie gotowe, wzięłam przygotowany wcześniej plecak, w którym miała potrzebne mi rzeczy i jakieś przekąski, których i tak nie zjem bo będę się za bardzo stresować.
Wyszłam z hotelu i udałam się do czekającej na mnie grupki dziewczyn, które stały przed autokarem. Machały do mnie a ja do nich uśmiechając się szczerze. Gdy już do nich doszłam odrazu wsiadłyśmy do środka.
— No i jak liderko? Stres? — Zagadnęła Rose i usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią i powiedziałam:
— Co mówiłam o nazywaniu mnie liderką? — Dziewczyna się zaśmiała a ja przewróciłam oczami. — Trochę się stresuje ale to normalne. —
— Ja zaraz chyba zemdleje.. — Powiedziała a ją pogłaskała po ramieniu i uśmiechnęłam się, aby dodać jej otuchy.
Gdy wszyscy już usiedli na swoich miejscach i trenerka nas policzyła, w końcu mogliśmy pojechać na miejsce docelowe. Coraz bardziej się stresowałam ale też ekscytowałam. To było wspaniałe uczucie bo moje marzenia się spełniają. Jeśli wygramy te zawody to..
— Hailie! — Głos Rose wyrwał mnie z moich myśli. — Spójrz, jakie to miasto jest piękne! —
Spojrzałam w stronę okna. Faktycznie było pięknie, przejeżdżaliśmy właśnie przez most, który był nad rzeką. Była długa przez co mogłyśmy patrzeć na te wszystkie łódki które przez nią płyną.
— Daleko będziemy jechać do tej szkoły? — Spytałam naszej trenerki, która akurat rozmawiała z dziewczynami przede mną.
— Nie, jeszcze 15 minut. Jest dość pusto na drogach jak na takie miasto i ta szkoła nie jest aż tak daleko oddalona. — Odpowiedziała a ja skinęłam głową. Wyjęłam telefon i słuchawki z kieszeni. Te ostatnie 15 minut postanowiłam przeglądnąć tik toki.
***
Ta szkoła robiła wrażenie. Widać było, że była jedną z tych prestiżowych, już samo to, że była prywatna na to wskazywało. Nasza szkoła w Anglii należała do tych przeciętnych, gdzie ostatni remont był może z 10 lat temu. Ta szkoła wyglądała na dopiero co wyremontowaną.
Weszłyśmy do środka gdzie miła pani z recepcji dała nam identyfikatory z naszymi imionami. Później zaprowadziła nas do sali nam przydzielonej gdzie zostawiłyśmy rzeczy. Oprowadziła nas również mniej więcej po miejscach, które powinnyście wiedzieć gdzie są.
Gdy już miałyśmy czas dla siebie wróciłyśmy do sali aby sie uszykować. Melody tak jak mówiła, także była tu obecna. Pomagała właśnie Emily z fryzurą, a raczej ją poprawiała. Ja za to podeszłam do Rose która przeglądała coś na telefonie.
— O 14 mamy być na sali, jest 12 więc mamy trochę czasu. — Powiedziała i wzięła swój strój. — Idziesz się przebrać? —
— Tak, tylko wezmę strój. —
Na korytarzu widziałam też dużo dziewczyn ale także chłopaków już po przebieranych w ich stroje. Do każdego się uśmiechałam, mimo że to konkurencja. Niby lubię rywalizacje, ale nie życzyłam nikomu źle.
W pewnym momencie byłam tak pogrążona w rozmowie z ciemnowłosą, że nie zauważyłam chłopaka, który szedł naprzeciwko. Zderzyłam się z nim prawie upadając na podłogę, ale w ostatnim momencie złapałam się przyjaciółki.
— Uważaj jak chodzisz. — Burknął chłopak poprawiając swoją bluzę.
— Ja? Ty też jakoś nie widziałeś, że idę. — Odpowiedziałam zdenerwowana.
— Czy ty wiesz z kim rozmawiasz? — Spytał inny, był prawie taki sam jak ten, na którego wpadłam, tylko że miał kolczyk w brwi.
— No oświeć mnie! — Prychnęłam.
— Rozmawiasz z rodzeństwem Monet. — Wtrącił się trzeci. Poczekał chwile ale widząc, że mnie to nie rusza i nadal marszczę brwi dodał: — Ona nie wie kim jesteśmy. —
— Nie wszyscy muszą to wiedzieć, chociaż zakładałabym, że jesteście rodziną patrząc na takie samo nazwisko. — Powiedziała Rose na co posłałam jej mordercze spojrzenie.
— Jak to, to samo nazwisko? — Spytał wytatuowany a ja westchnęłam przeciągle.
— Hailie! Poznałaś już bratanków mojego partnera? — Powiedziała nagle Maya, która pojawiła się obok nas. Spojrzałam to na nią to na nich.
— No nie ma pani za miłej rodziny. — Mruknęła Rose na co parsknęłam.
— Chłopcy to Hailie Monet, ta, u której dzisiaj byłam. — Powiedziała Maya i wskazała na mnie.
— Monet?! — Powiedzieli równocześnie. Spojrzałam na chłopaków po czym znowu przeniosłam wzrok na Rose.
— Chodźmy już z tąd. —
Brunetka kiwnęła głową i odwróciłyśmy się, ale nie było dane nam iść dalej bo za nami stała trójka mężczyzn. Westchnęłam niezadowolona.
— Słuchajcie nie mam pojęcia kim jesteście, ale ja zamierzam zdążyć na mój występ dlatego przepraszam ale wyjaśniajcie sobie to między sobą. — Powiedziałam wkurzona i złapałam Rose za nadgarstek ciągnąć ją w stronę łazienek.
MONTY
— Kto to był? — Spytałem podchodząc do swojej partnerki. Kobieta spojrzała na mnie i westchnęła.
— To ta dziewczyna, u której byłam rano, Hailie Monet. — Zmarszczyłem brwi na słowa Maji. Hailie Monet.. Kojarzę ją.
— I niech zgadnę moje rodzeństwo zrobiło aferę o zbieżność nazwisk? — Spytał Vincent a Maya pokiwała twierdząco głową. Widać, że mają coś w sobie po tatusiu.
Nie drążyliśmy już dłużej tematu i udaliśmy się na sale gdzie będą odbywać się występy. Mieliśmy jeszcze półtora godziny, dlatego ja z najstarszymi braćmi poszliśmy porozmawiać z dyrektorem, Maya poszła porozmawiać z trenerkami niektórych grup a najmłodsi bracia.. Nawet nie chce wiedzieć.
Cały czas zastanawiałem się o co chodziło z tą Hailie Monet. Byłem pewien, że kojarzyłem to imię, a może nawet osobę.
Niestety nie widziałem już dziewczyny do czasu występów.
Ludzie zaczęli się schodzić do sali a dyrektor zaczynał szykować się do swojego przemówienia. Rozglądałem się po sali patrząc na wszystkich gości. Osoby, które uważały się za lepszych od innych rozmawiały między sobą próbując zaimponować innym. Bawiły mnie takie osoby, a już napewno, gdy rozmawiały z Vincentem, chociaż ewidentnie wolały rozmawiać z Williamem lub ze mną.
Gdy wszyscy już zasiedli na swoich miejscach a my, czyli Moneci, ustawiliśmy się w wolnej strefie, światła wyłączyły się a inne reflektory teraz oświetliło scenę. Dyrektor poprosił o uwagę i zaczął swoją gadkę powitalną. Mało zapamiętałem, nie lubiłem nigdy takich rzeczy. Maya przylgnęła do mojego boku a ja objąłem ją ramieniem.
Gdy dyrektor skończył to wylosował numerek grupy i występy naprawę się zaczęły.
Dziewczyny były naprawdę dobre, Maji ewidentnie się podobało bo z jej twarzy nie schodził uśmiech. A to akurat było moje zajęcie, czyli oglądanie tej cudownej twarzy. Nic nie poprawiało mi humoru tak, jak zadowolona Maya — prawie — Monet.
W końcu po długim czasie przyszła pora na ostatnią grupie.
— A więc ostatnią grupą jest grupa o nazwie.. Fresh! Powodzenia! — Powiedział prowadzący i zeszedł ze sceny.
W tym momencie do sali weszły dwie kobiety, które od razu stanęły obok sceny blisko nas. Jedna była szatynką i miała spięte włosy, za to druga miała burze rudych loków. Znowu miałem wrażenie, że znam te kobietę ale nie miałem pojęcia skąd. To dziwne skoro od rozpoczęcia znajomości z Mayą nie miałem żadnej kobiety, nawet koleżanki.
Nawet nie wiem, kiedy byliśmy już w połowie występu. Ta sama brunetka stała po środku sceny śpiewając tekst piosenki która leciała w tle. Widać, że Maji najbardziej spodobał się właśnie ten taniec. Nawet się ode mnie odkleiła i podeszła do kobiet, które weszły do sali.
Na koniec występu pojawiły się wiwaty głośniejsze niż u innych.
— Kochani to trenerka tej grupy. — Powiedziała Maya podchodząc do nas i wskazała na szatynkę. — A to mama Hailie Monet. —
I wtedy mnie olśniło. Cam mi je pokazywał, nawet ostatnio, gdy byłem u niego na wakacjach. Hailie Monet, jedyna córka Camdena Moneta.
— Dziewczyny bardzo się starały, to dla nich wielka szansa i.. — Mówiła trenerka ale jej przerwałem.
— Gabrielo czy możemy porozmawiać? —
Po moich słowach wszyscy spojrzeli to na mnie to na Gabriele, która ewidentnie zaczęła się stresować. Kobieta przełknęła ślinę i zaśmiała się nerwowo.
— Z jakiego powodu? — Spytała a ja ją po prostu pociągnąłem za łokieć na korytarz gdzie nikogo nie było. — Proszę mnie puścić! —
— Wiem kim jesteś. — Powiedziałem ostro. — I wiem kogo ukrywasz. —
— Nie macie prawa mi jej zabrać. Wy i Camden. — Pogroziła mi palcem. — Nie pozwolę na to, będę ją chronić! —
Westchnąłem przeciągle i przetarłem twarz dłonią. Co ja mam niby zrobić, nie zabiorę dziecka matce.
— Hailie w wieku 18 lat i tak by poznała braci, to nie ma znaczenia. — Powiedziałem a ona uśmiechnęła się chytrze.
— Camden nie żyje a Hailie będzie miała pełne prawo do wyboru. Kilka historyjek o tym, jak jej rodzina od strony ojca jest zła i nikt nigdy się nie dowie, że Hailie Monet to naprawdę córka Camdena Moneta. — Mówiła to z chytrym uśmiechem i cichym głosem.
— Słucham? — Usłyszeliśmy głos Vincenta. Spojrzałem na niego a później na Gabriele i gestem głowy przekazałem jej, aby powiedziała prawdę.
— Moja córka Hailie to także córka Camdena Moneta, czyli także wasza siostra. —
— Słucham? —
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top