Rozdział 4 (po korekcie)

- Pańska siostra ma wstrząśnienie mózgu, co na szczęście nie jest poważne. Została wprowadzona w śpiączkę, oprócz tego ma zadrapania i lekko przetarte narządy przez pręt, ale to nic poważnego .

- Dobrze, a ile pan jej daje na wyburzenie?- zapytałem.

- Do tygodnia, jednak te szanse są małe, więc proszę się przygotować na najgorsze. Oczywiście nie odłączymy jej bez pańskiej zgody.

- Rozumiem, dziękuję za informację. - odpowiedziałem po czym wróciłem na salę.

•Pov- Dylan•

Byłem strasznie spięty, zresztą nie tylko ja. Po 10 minutach Vince wszedł do sali.

- I jak? - zapytałem - Wybudzi się?

- Ma wstrząśnienie mózgu, ale to nie jest poważne, pręt przetarł lekko jej narządy, ale wszystko z nimi w porządku. - powiedział Vince .

- Ale się wybudzi? - dopytywał płaczący Will.

- Do tygodnia powinna się wybudzić, ale...- tutaj Vincent urwał.

- Ale?- dopytywali łkający Shane i Will.

- Są marne szanse. - dokończył zapłakany Vince.

Nie wierzę Vincent płakał. W sumie to mu się nie dziwię.

•Pov- Tony •

Podszedłem do Hailie i usiadłem obok jej łóżka złapałem ją za rękę, tak aby ją to nie zabolało. Z drugiej strony siedział Will, który także trzymał ją za rękę tylko dwiema dłońmi i mówił, żeby nas nie zostawiała, bo jej potrzebujemy i nie poradzimy sobie bez niej. Jego łzy spadały na ich splątane dłonie.

- Chłopcy, jedźcie do domu się ogarnąć. Później przyjedziecie - powiedział Vince.

- Nie ma mowy, ja tu zostaję choćby do końca życia.- zaczął Dylan.

- Ja tak samo, nie zostawię malutkiej.- mówił Will krztusząc się łzami.

- Nigdzie się stąd nie ruszam. - wyjąkał z siebie Shane, który teraz leżał obok Hailie i ją przytulał.

- Dobrze, ja i Tony przywieziemy Wam potrzebne rzeczy. - rzekł Vince po czym wyszedł, a ja za nim.

•Pov- Will•

- Minął już tydzień, a ona nadal się nie wybudziła.- powiedziałem, a po chwili do sali wszedł lekarz.

- Panie Monet, czy mam ją odłączyć czy...- lekarz nie dokończył bo przerwał mu Shane z Dylanem.

- Nawet nie kończ kurwa!- zaczął grozić lekarzowi Shane.

- Wypierdalaj, nikt tu nikogo nie będzie odłączał!- wrzeszczał Dylan.

- Dylan, Shane spokój. Nikt nikogo nie będzie odłączał- przemówił chłodno jak nigdy Vince.

- Oczywiście, panie Monet.- odpowiedział uprzejmie lekarz i wyszedł.

•3 tygodnie i 3 dni później •

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top