Rozdział 38

Prowadzona przez jednego z ochroniarzy do pokoju gościnnego rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Okropny plan mojego opiekuna prawnego, szpital a teraz zostałam uprowadzona przez jednego z członków organizacji. Mam się śmiać albo może płakać? Pokręciłam głową z niedowierzeniem, co ja do cholery robię w tym świecie, wokół braci obserwowana przez organizację, zmuszana do zawarcia małżeństwa, dostosowywania się do zakazów i nakazów, zero znajomości płci przeciwnej, brak własnego zdania, obrzydzenie pieniędzmi. Moja relacja z mamą wyglądała całkiem inaczej. Wypady do kina, wieczorne spacery, znajomi, spokojne życie bez obawy porwania, wieczory filmowe, babskie wieczory i babcia. Kobieta, na której zawsze można było polegać, poranne krzątanie się po kuchni przygotowując dla mnie naleśniki, które kocham. W tym momencie coś we mnie pękło. Nie było ani mamy, ani babci żadnej. Zostałam sama z pięcioma obrzydliwie bogatymi braćmi, którzy stawiali mi zakazy i nakazy, bankiety i fajne dodatki, czułam się nie kochana oczywiste wiedziałam że oni mnie kochają co szczerze odwzajemniałam, ale nie tak jak osoby, które straciłam.

- Umyj się i przebierz. Jutro dokończymy rozmowę.

Nie zrozumiałam co do mnie powiedział, za bardzo się zamyśliłam. Weszłam do garderoby gdzie znalazłam jakąś piżamę, a następnie skierowałam się do łazienki. Zrobiłam skin cery i weszłam pod prysznic, nie zamierzałam wchodzić do wanny obawiając się niezapowiedzianego wejścia tego typa. Wskoczyłam w piżamę i zaplotłam warkocza wyszłam z łazienki i poszła położyć się spać. Miałam ogromne problemy z zaśnięciem, za każdym zamknięciem powiem widziałam obraz mamy leżącej w szpitalu, odgłosy respiratora i twarze lekarzy ukazujące smutek i wyrazy współczucia. Zasnęłam około 1 .

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top