Rozdział 2 (po korekcie)
•Pov- Dylan•
Nie wiedziałem, że to był prezent od mamy Hailie. Gdybym wiedział nie zabrałbym jej. Teraz jest mi strasznie głupio. Po rozmowie z Vincentem postanowiłem ją przeprosić.
- Hailie mogę wejść? - zapytałem pukając do jej drzwi.
- Nie! Zostaw mnie! Daj mi święty spokój! Nienawidzę Cię!
Rozumiałem jej złość. W końcu ona niedawno straciła mamę i jeszcze bardzo to przeżywa. Postanowiłem, że dam jej chwilę. Usiadłem na kanapie w salonie i patrzyłem jak Shane i Tony grają na konsoli.
•Pov- Hailie •
Postanowiłam, że pójdę do Dylana i go przeproszę, wcale go nie nienawidziłam. Wstałam z łóżka i powędrowałam na dół. Jak się okazało siedział razem z bliźniakami w salonie.
- Dylan - zawołałam i usiadłam obok - przepraszam nie powinnam tak mówić, wcale Cię nie nienawidzę - przytuliłam go - to było z emocji 😔😔
Dylan oczywiście oddał uścisk, bo objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego torsu.
- Nic nie szkodzi. Ja za to nie powinienem grzebać Ci w pokoju. Także przepraszam.
•Pov- Dylan •
Nie sądziłem, że to Hailie przyjdzie mnie przeprosić. Postanowiłem zabrać ją do galerii.
- Dziewczynko, ubieramy się.
- Ok.
•10 minut później•
Wsiedliśmy do samochodu i byliśmy już w połowie drogi, gdy znienacka wielka ciężarówka uderzyła w miejsce pasażera. Sprawca uciekł.
- Kurwa, Hailie- krzyknąłem i zadzwoniłem do Will'a.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak myślicie co będzie dalej?
Najmocniej przepraszam że tak długo nie było rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top