jak kto??


Siedziałem na sofie w salonie, słuchając muzyki na słuchawkach i przeglądając Wattpada, czytając książkę mojej przyjaciółki, której miałem zrobić recenzję. Wydała się całkiem spoko. Była około 19:25, co było dziwne, bo zwykle wracali szybciej. Może są jakieś korki albo kolejka w sklepie. Nie przejmowałem się tym zbytnio i włączyłem ibisPaint, zaczynając rysować, nadal słuchając nightcoverów. Minęła mi godzina.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

Kto może coś chcieć o 20:30? - pomyślałem.

Po chwili usłyszałem kolejne, głośniejsze pukanie.

A co, jak to jakiś morderca? - zaczęły mnie łapać kolejne rozkminy.

Nie ma opcji, nie otwieram - pomyślałem i zostałem na sofie.

Kolejne pukanie było jeszcze głośniejsze. Usłyszałem głos mówiący:

Proszę otworzyć.

Głos wydawał się miły i komfortowy. Wstałem do drzwi, nie mając wyjścia, i otworzyłem. Stała tam policja.

Co oni tu robią? - pomyślałem, a oni weszli.

Dobry wieczór, co się stało? - zapytałem bezpośrednio.

Nie masz już pięciu lat, więc mogę mówić bez owijania w bawełnę - powiedział jeden z policjantów.

Dobrze, więc twój ojciec i dziadek mieli wypadek samochodowy - powiedział drugi policjant.

Poczułem, jak zaczęły mi się trząść nogi, a z oczu pociekły łzy.

Co się teraz ze mną stanie? - zapytałem niepewnie, spodziewając się, że trafię do jakiegoś domu dziecka.

Nie musisz się martwić. Znalazła się osoba, która cię weźmie pod swoje skrzydła - powiedział pierwszy policjant.

Kto to taki? - zapytałem, trochę ulżony, że uniknę mieszkania w domu dziecka.

Susan Monet, jedna z twoich sióstr.

Co? Jakim cudem mam siostrę?

Pakuj najpotrzebniejsze rzeczy, niedługo masz samolot do Pensylwanii - powiedział pierwszy policjant.

Otarłem łzy i poszedłem się pakować do swojego pokoju. Schowałem ubrania i kilka innych rzeczy. Wróciłem do salonu, skąd z policjantami przeszliśmy do korytarza. Wziąłem cieplejszą kurtkę i ostatni raz spojrzałem na mieszkanie. Miałem właśnie opuścić miejsce, w którym dorastałem. Pociekła mi kolejna łza, którą wytarłem rękawem. Przekroczyłem próg domu. Po wyjściu z klatki schodowej poszliśmy do radiowozu, do którego kazano mi wsiąść. Usiadłem obok jakiejś pani i po około czterdziestu minutach dotarliśmy pod lotnisko. Wysiedliśmy i weszliśmy na lotnisko. Szybka odprawa i czekaliśmy na samolot. Zacząłem się stresować, ale dowiedziałem się, że ta pani jest opiekunką wynajętą przez Susan.

Po czasie doleciał nasz samolot. Wszyscy wsiedli na pokład. Przespałem całą drogę. Obudzono mnie, jak podchodziliśmy do lądowania. Po jakiś 30 minutach byłem już na ziemi. Weszliśmy na lotnisko i zobaczyłem kobietę około siedemnastu lat, która podeszła do nas. Wręczyła opiekunce duży plik pieniędzy i zaczęła mówić:

Anthony, prawda? Jestem Yuki. Wiem, że to, co się stało, nie jest łatwe, ale teraz będziesz musiał iść ze mną, dobrze?

Powiedziała to uspokajająco, a ja kiwnąłem głową potwierdzająco.

To idziemy. Czeka nas trochę drogi. Wezmę twój bagaż, aby było szybciej.

Wzięła moją walizkę, kiwnęła do pani, a ta zaczęła odchodzić. Yuki ruszyła, a ja za nią. Gdy wyszliśmy z lotniska, szliśmy spacerem około piętnastu minut. Doszliśmy pod piękny i wielki dom. Yuki poszła w jego stronę.

Czyli to tutaj mam mieszkać do osiemnastki.

Podtrzymała drzwi, abym mógł wejść, co też zrobiłem.

Zaprowadzę cię do twojego pokoju, abyś mógł się trochę zrelaksować - powiedziała, idąc w stronę schodów.

Poszedłem za nią. Po wejściu po schodach stanęliśmy przed jednymi z drzwi.

Tu jest twój pokój - powiedziała, otwierając drzwi.

Wtedy zadzwonił jej telefon.

Wybacz, muszę już iść - powiedziała, idąc na dół po schodach.

Usłyszałem głos jakiejś dziewczyny. Najprawdopodobniej mówiła o mnie, wywnioskowałem to po słowach:

I mam go teraz traktować jak brata?  To pojebane... 

Nie chciałem podsłuchiwać, więc wszedłem do pokoju. Rozejrzałem się po nim. Beżowe ściany, dwuosobowe łóżko, biurko, półka na książki, fotel, szafa i duże okna. Na środku było okno balkonowe. Nie miałem siły na rozpakowywanie się. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.

----------------------------------------------------------------

nadal nie wiem czemu to pisze ale 

miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top