Rozdział 1

Nie ma opcji. Muszę mu pomóc opanować chakrę Kyuubiego która w najlepszym wypadku zniszczy cały most i okoliczne wybrzeże jeśli nie będzie jej kontrolować.

- Pożyczam chakrę lisie, a ty spróbuj go opanować. - Powiedziałam
~ Przecież wiesz, że nie umiem go kontrolować. ~ odparł dziewięcioogoniasty. ~ Jednak chakrę jak zawsze Ci udostępnie.

Poczułam nagły przypływ sił. Otoczyła mnie czerwona lisia, chakra. Pojawiły się z niej również uszy i trzy ogony. Wskoczyłam na most i weszłam do środku lustrzanego kręgu. Wiedziałam, że będzie trudno mi wytłumaczyć Naruto kim jestem, jednak żeby go uratować musiałam się pokazać. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.

- Uspokój się. Pomogę Ci to opanować. - Powiedziałam. Zetknęłam się z chakrą lisa zawartą w ciele mojego brata, a obecnie częściowo tworzącą ochronną tarczę. Było jej dość dużo, ale udało mi się zebrać żywą tarczę z Naruto, a mi urósł kolejny, czwarty już ogon. Naruto odwrócił się i spojrzał na mnie ze zdziwieniem i strachem w oczach.

- Odsuń się. Ja się nim zajmę. - Rozkazałam i zamachnęłam się na najbliższe lustro. Trzy letni trening z Kuramą przyniósł jednak jakąś korzyść ponieważ lustro pękło na drobne kawałki. Niestety jedyne co udało mi się przez to osiągnąć to wytrącenie z równowagi wrogiego shinobi i lekkie osłabienie techniki. Przeklnęłam pod nosem. Miałam nadzieję, że uda mi się rozwalić lustra od razu. Zabrałam moje blond włosy z oczu i chwyciłam Naruto za rękę. Wyrzuciła go za obręb luster chcąc samej walczyć z wrogiem. Mój brat leżał na ziemi zszokowany. I kolejna rzecz poszła źle. On miał uciekać!

- Biegnij do swojej koleżanki. Poradzę sobie. - krzyknęłam do niego jednak on dalej nie wstawał. - No rusz się! - Tym razem wrzasnęłam, jednak Naruto zamiast uciec odsunął się jedynie na dystans około dziesięciu  - piętnastu metrów. Chociaż tyle.

Odwróciłam się w stronę przeciwnika akurat w momencie kiedy ten próbował trafić we mnie iglicami nasączonymi chakrą. Przesunęłam się szybko w bok unikając ciosu. Błyskawicznie złożyłam pieczęć.

- Kage Bunshin No Jutsu*! - Krzyknęłam a koło mnie pojawiło się dwadzieścia  klonów. Byłam w stanie wyprodukować ich o wiele więcej, jednak większa ilość nie była mi obecnie potrzebna. Moje klony zaczęły atakować przeciwnika, jednak on wszedł do środka swoich lodowych luster.
~ Musisz uważać. Twój przeciwnik to Haku Yuki. Jest jednym z ostatnich członków tego klanu z unikalnym kekken genkai lodu.
- Poradzę sobie nawet bez twojej pomocy. Nie lekceważ mnie. - odparłam i od razu lisia chakra znajdująca się wokół mnie zniknęła. Chyba jednak trzeba było nie obrażać lisa.

Przystąpiłam do ataku po raz kolejny. Rozbijałam po kolei każde z luster jednak kiedy zostały już tylko te dolne, Haku przystąpił do kontr ataku. Poruszał się bardzo szybko z lustra do lustra próbując podbijać mi w ciało jak najwięcej iglic i choć widziałam jego ruchy, to moje własne były zbyt powolne aby uniknąć wszystkich. Kilkanaście z nich wbiło mi się w ciało powodując dotkliwy ból, który jednak zignorowałam. Ból okazał się silniejszy niż myślałam i z jego powodu uparłam na ziemię. Chciałam ochronić brata i nie chciałam zostać zatrzymana przez kilka metalowych patyczków. Wstałam z ziemi i rozejrzałam się wokół siebie. Wszystkie moje klony zniknęły, a Naruto pojawił się koło mnie nawet nie wiadomo kiedy.

- Mówiłam żebyś uciekał. Nie chcę żeby Ci się coś stało. - Powiedziałam lekko podniesionym i zatroskanym tonem.
- Prawdziwy ninja nie ucieka od niebezpieczeństwa. - odparł Naruto i podobnie jak ja wcześniej, stworzył klony cienia. Powtórzyłam te same ruchy co mój brat i koło nas stało pięćdziesiąt klonów Naruto i tyle samo moich. Wszyscy naraz zaatakowaliśmy lustra, które już po kilku chwilach rozpadły się na kawałki. Podczas naszego ataku, Haku spadła maska i teraz stał przed nami niemal bezbronny. Był bardzo silnym shinobi jednak z nami najwyraźniej nie miał szans. Nie da już rady - pomyślałam.

- Panu Zabuzie potrzebne jest tylko silne narzędzie, więc zabraliście mi jedyny cel życia. Proszę, zabijcie mnie - Powiedział długowłosy chłopak.

Zabić go? Nie chciałam tego, jednak wiedziałam, że muszę. Wyjęłam z kabury kunai i rzuciłam na przeciwnika, jednak on uniknął ataku. Chwycił mnie za ramię i obrócił w swoją stronę.

- Przepraszam. - szepnął Haku i mnie puścił, a ja upadłam na ziemię. Szybko wstałam i spojrzałam na chłopaka idealnie w momencie, kiedy składał ostatnią pieczęć. Już po chwili rozwiał się we mgłę, a ja usłyszała dźwięk przebijanego ciała około dziesięć  metrów ode mnie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam w tamtym kierunku. Przed Zabuzą stał Haku, z szeroko otwartymi oczami, a w jego klatce piersiowej była zagłębiona ręką Kakashiego. Odwróciłam wzrok nie chcąc patrzeć na ten brutalny obraz. Choć byłam już przyzwyczajona do krwi, nienawidziłam patrzeć na śmierć. Wystarczająco dużo napatrzyłam się jej w Kumogakure ... Przymknęłam oczy, a gdy je znów otworzyłam, siedziałam przed klatką lisa.

~ Po raz kolejny udało Ci się zemdleć. ~ powiedział kpiąco Lis. Jednak w jego głosie dało się słyszeć nutkę troski.

- Wiem futrzaku. - odparłam - zauważyłam.

_____
* Kage Bunshin No Jutsu - Technika podziału cienia.

No i mamy rozdział 😄
Trochę to zajęło, ale jest
I kilka spraw :

1. Podobało się?
2. Dajcie tutaj jakieś chłopięce japońskie imię  (potem zobaczycie o co chodzi)
3. Dzięki za gwiazdki, wyświetlenia i komy 😄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top