#9 Rak i Raczek +klamka Borysa ☭
Witam Cię w dzisiejszym programie przyrodniczym. Zostałeś właśnie zaproszony na fascynującą opowieść o najczęściej spotykanych gatunkach na Wattpadzie, jakimi są rak i raczek. Przeżyj niesamowitą przygodę, poznając razem z nami piękny świat tych stworzeń.
Idzie rak, nieborak.
Jak ugryzie, zrobi znak.
Tym znakiem są pozbawione sensu dzieła.
Wiedzcie, że prawdziwy rak musi się trzymać paru żelaznych zasad, bez których nie będzie prawdziwym rakiem, a zwykłym skorupiakiem.
Pancerz raka stanowi brak fabuły w jego dziełach lub fabuła tak oklepana, że nawet kokaina po spożyciu tak mocno nie klepie.
Jego szczypce, to przede wszystkim uszczypliwość, kierowana w stronę czytelnika. Jak Ci się nie podoba, to nie czytaj.
Nóżki naszego raka, to symbol ucieczki od ortografii i znaków interpunkcyjnych, na które są uczulone. Należy pamiętać, że uczulenie może prowadzić do śmierci, a więc rak sam z siebie nie będzie chciał nauczyć się ich stosowania.
Przerwa między czułkami to nic innego jak przerwa w słowach takich jak: nie brzydki, po za tym, na prawdę. Jednak czułki czasami się stykają i wtedy powstaje: wogóle, napewno, niekrócej.
Piękny, sztywny ogon raka symbolizuje, jak bardzo osobnik jest w siebie zapatrzony i czym większy ogon, tym i więcej raczków się do niego przyczepia.
Kto to raczek?
To wszystkie osoby, które komentują w pozytywny, chwalebny sposób dzieła rakowego użytkownika. Nie pomyślą oni nawet przez chwilę, że zasypując raka samymi pozytywami, utwierdzą jego przekonanie, że pisze świetnie i nie popełnia błędów.
Dla raczków charakterystyczne jest również pisanie swoich opinii z dodatkiem przynajmniej pięciu emotek. Jako przykład zaprezentuję screen, zachowując anonimowość raka i raczka:
Opowieść, pod którą znalazłam taką cudną wypowiedź naszego dzisiejszego gatunku Wattpadowicza, była rakiem, możecie mi zaufać.
.....................
Przedstawiłam wam dzisiaj trochę inną formę, ale to przez mój niezbyt dobry humor. Jestem czasami załamana, gdy widzę wartościowe dzieła z małą ilością komentarzy/gwiazdek, zepchnięte na dół rankingu. Raki bardzo szybko osiągają popularność, nawet nie jestem w stanie pojąć dlaczego. Nie rozumiem też, dlaczego raczki *tak jak powyżej* piszą w taki sposób, widząc, jak bardzo dana książka jest marna. To bardzo zaniża poziom wattpada, a użytkownik nie będzie się zastanawiał, czy robi błędy i nigdy nie wyciągnie z nich wniosków, ani nie poprawi swojej pisowni.
Trzeba mieć przysłowiowe jaja. Widzicie coś kiepskiego? Upomnijcie autora, poprawcie jego błędy, bo macie do tego prawo. Jak będzie miał z tym problem, to tylko utwierdzi, czytających to później ludzi, że jest rakiem i nikim więcej. Jak to powiedział Kled z LOL'a:
,,Twardym trzeba być, a nie miętkim!''
............
Dużo ludzi przegląda rozdziały tej książki, więc z tej okazji postanowiłam opowiedzieć wam historyjkę. Dotyczy ona życia i postępowania ludzi w Rosji, a więc zapraszam bardzo serdecznie.
Klamka Borysa
Jak już w jednym rozdziale się zdradziłam, to teraz potwierdzę. Jestem z Rosji. Ludzie dzielą się na dwa typy, jeżeli chodzi o opinie na jej temat. Jedni uważają, że to inny stan umysłu, a drudzy, że Rosjanie na pewno niczym się nie różnią od europejczyków, a to wszystko nagłaśniają tylko na Youtube. Przygotowałam dla was pewną anegdotkę, dzięki której będziecie mogli określić swoją opinię na temat tego kraju.
Do Polski przeprowadziłam się, gdy miałam pięć lat. Legalnie, nie musicie się obawiać. To za sprawą zasady krwi, czyli moja matka jest Polką, ojciec Rosjaninem, czyli mam oba obywatelstwa. W każdym razie wróćmy już do tematu. Od kiedy skończyłam trzy lata, chodziłam do takiego mało legalnego przedszkola mojej dwudziestoletniej sąsiadki. W sensie zajmowała się siódemką dzieci na jeden raz, a nie miała żadnych papierów. Ja byłam z tego grona najmłodsza, a najstarszym osobnik miał na imię Borys. Chłopiec skończył w tamtym roku dziesięć lat, a po szkole przychodził do tej pani. Kobieta często zostawiała nas po prostu w salonie domu, który odziedziczyła po rodzicach i pracowała sobie w ogródku lub siedziała na tarasie z psiapsiółkami. Borys wręcz uwielbiam nam imponować. Uważaliśmy go za króla, a on szpanował przed nami, używając przeróżnych przekleństw itd. Jednak pewnego dnia wpadł na jeszcze lepszy pomysł. Nasz genialny Borys przyniósł do ,przedszkola' klamkę! Wiecie, gnata, pistolet, spluwę, giwerę, należącą do jego ojca. Matko, jaki to był zachwyt z naszej strony! Pozwalał nam go oglądać, pokazywał naboje, no po prostu byliśmy zachwyceni. Wtedy przyszła nasza opiekunka. Nigdy nie zapomnę jej reakcji, która w tamtym czasie nie była dla mnie ani trochę dziwna.
Popatrzyła na Borysa, popatrzyła na klamkę, popatrzyła na nas. My również się na nią gapiliśmy i nie odważyliśmy nawet drgnąć, od kiedy weszła do salonu. Po chwili kobietka westchnęła, a następnie ruszyła w stronę kuchni.
- Borys, jak chcecie postrzelać, to wyjdźcie na zewnątrz.
Więc poszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy strzelać w płot. Dość gruby, solidny płot z dwóch warstw cegieł, zalanych betonem. Kule latały, jak tylko chciały, bo takiego glocka w dłoni ciężko utrzymać, podczas oddawania strzału, więc przyszła do nas niańka i wiecie co zrobiła? Zaczęła nas uczyć jak strzelać. Sąsiedzi z domów wokół patrzyli sobie z balkonów, przechodnie spoglądali przez bramę, ale dla nich również to było normalne.
Jako jedyna z tego towarzystwa dostałam od rodziców po opowiedzeniu im tego w dupę, a już więcej nie pozwolono mi tam iść. Tata Borysa, gdy przyszedł po jego odbiór, pochwalił tą panią, że nauczyła go strzelać i sam podziwiał umiejętności kobiety ;-;
Dalej macie wątpliwości, czy Rosja to stan umysłu?
Dziękuję wam bardzo serdecznie za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. Nie sądziłam, że książka zawierająca 8 rozdziałów, będzie miała 2,4 tysiące wyświetleń :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top