12|| Kickstart My Heart
Samowi otrząśnięcie się w pierwszego szoku zajęło kilka zdecydowanie zbyt długich sekund, kiedy jednak jego mózg nareszcie załapał o co chodzi, chłopak szybkim krokiem podążył za Gabrielem. W przelocie zdążył jeszcze tylko natknąć się na zaintrygowane spojrzenie Meg, postanowił jednak tymczasowo nie wchodzić jej w drogę i niewiele myśląc ze stresu prawie trzasną szklanymi drzwiami studia. Nie zaszli jednak daleko, bo tylko na parking znajdujący się przy zapleczu studia i jak można było się tego spodziewać, na którym aktualnie stał samochód Novaka o który ten oparł się zdecydowanie bardziej nonszalancko niż wymagała tego sytuacja, a potem spojrzał na Sama Winchestera spod półprzymkniętych powiek.
- No, to o czym chciałeś pogadać, Dzieciaku? - Zagadnął chłopak w międzyczasie szukając papierosów w wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Właściwie to... o niczym. - Sam speszył się już samym pytaniem starszego z nich, a prawda była taka, że nie miał szczególnego planu na to spotkanie. Tak to się kończy kiedy słucha się impulsów, a nie mózgu - brawo Winchester, pogratulował sobie tylko w myślach i bezwiednie przeczesał włosy dłonią.
- W takim razie skąd twoja obecność tutaj? - Zapytał Gabe ewidentnie zaintrygowany i zdziwiony, że Sam nie pojawił się u niego żeby odpytać go z dziwnych okoliczności ich ostatniego spotkania.
- Ja.. chyba po prostu chciałem cię zobaczyć. - Wybąkał w końcu Winchester starając się nie patrzeć Novakowi w twarz, a kiedy usłyszał jego perlisty śmiech, w końcu odważył się podnieść wzrok z poziomu swoich ciężkich, wojskowych butów.
- Nawet nie wiesz jak dobrze mi to słyszeć. - Odpowiedział mu Novak, którego zmęczona twarz jakby rozjaśniła się w uśmiechu.
Sam nawet nie wiedział kiedy to się stało, ale kiedy Gabriel podszedł do niego i przytulił go najmocniej jak tylko mógł, Winchesterowi zrobiło się na sercu lekko na sercu jak chyba nigdy do tej pory. Nie wiedział jeszcze co cała ich dziwna relacja miała znaczyć, wszystkie znaki na niebie i ziemi dawały mu jednak znać, że Gabe ma zamiar dowiedzieć się tego razem z nim.
________
Castiel nadal nie do końca wrócił do siebie po ostatnich wydarzeniach, dlatego sam sobie dał przyzwolenie na to ominięcie zajęć szkolnych do końca tygodnia. Nie było to może zbyt odpowiedzialne z jego strony, nie miał jednak aktualnie ochoty tłumaczyć się z tego, że ledwo co może się ruszyć, a połowa jego twarzy wygląda jakby ktoś zaatakował ją tłuczkiem do mięsa. Szczególnie, że nie byłaby to pierwsza taka sytuacja, a wizja zmartwione Charlie jeszcze bardziej zniechęciła go do pokazywania się komukolwiek.
Sytuacja jednak była jak na niego dość nietypowa, bo zazwyczaj jeśli już obrywał to tylko i wyłącznie dlatego, że sprowokował kogoś którymś ze swoich niezbyt wybrednych komentarzy. Tym razem jednak dostał tylko dlatego, że znajdował się w złym miejscu i nieodpowiednim czasie. No i może dlatego, że był bratem Gabriela, ale to też brzmiało jak niekoniecznie rozsądny argument. Jak to mówił ich ojciec, no w domu by tego nie wysiedział.
Teraz jednak głowa chłopaka była jednym wielkim zmartwieniem. Z jednej strony wręcz panicznie się bał, że Gabriel w swojej absurdalnej porywczości zrobi coś głupiego i wtedy to jego trzeba będzie zbierać z chodnika. Znał swojego brata i wiedział, że pomimo niewielkiego wzrostu był cholernie zadziorny i na swoje szczęście umiał bardzo dobrze się bić. Szczerze mówiąc młodszemu Novakowi nigdy nie udało mu się zdobyć od brata odpowiedzi skąd jego nieprzeciętne zdolności w tym zakresie ale czasami myślał, że może lepiej nie wiedzieć pewnych rzeczy.
Wszystko to niekoniecznie dobrze wpływało na jego stan psychiczny, a wizja spotkania Deana Winchestera tylko pogarszała sytuację. Castiel nie miał najmniejszego pojęcia jak kiedykolwiek będzie mógł spojrzeć mu w oczy, a co gorsza jak miał mu wyjaśnić cokolwiek. Czuł się okropnie poniżony i bezradny. Wiedział też, że żeby udzielić Deanowi jakichkolwiek sensownych odpowiedzi na możliwe pytania musiałby mu opowiedzieć całą swoją historię, a tego nie chciał robić. Powód takiego stanu rzeczy był jasny i całkiem oczywisty. Novak najzwyczajniej w świecie wstydził się swoich gównianych konotacji z miejscową gangsterką i nie chciał żeby Winchester postrzegał go przez ten pryzmat. Z nieznanych sobie przyczyn miał wrażenie, że chłopak wtedy już nigdy nie zamieniłby z nim słowa, a co gorsza zaczął nim gardzić. Dean wydawał mu się za dobry na takie głupoty jak gangi i handel prochami, tego był pewien. Strasznie to było dla Novaka dziwne, że aż tak zależało mu na opinii Winchestera, nic jednak nie mógł z tym zrobić poza pogodzeniem się z faktami.
Aktualnie z braku lepszych zajęć Castiel usadowił się przy stole w kuchni i palił papierosa podkradniętego z paczki, którą Gabriel pewnie przypadkowo zostawił na stole. (Cóż, kto nie pilnuje swoich rzeczy ten traci. ) Przeglądał przy tym jedną z książek brata, nie wydała mu się jednak tak pasjonująca jak mówił Gabe. Novak już miał zająć się szukaniem sobie nowego zajęcia na resztę popołudnia, kiedy jednak dogaszał peta w popielniczce nagle usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie zawlókł się pod drzwi narzucając przy tym na siebie flanelową koszulę, która nijak miała się do czerwonego dresu, który miał na sobie i bez większego zastanowienia otworzył drzwi. (Co w jego sytuacji mogło wydawać się skrajnie głupie, Cas jednak nie należał do najbardziej odpowiedzialnych osób i prawdopodobnie nie miało się to zmienić.) Kiedy jednak wyjrzał przez szparę pomiędzy nimi, a framugą zobaczył coś, czego nie spodziewał się ani teraz, ani prawdopodobnie nigdy.
Oczywiście, że to nie kto inny jak cholerny Dean Winchester stał na jego progu. Blondyn trzymał papierosa w zębach, a już po samej jego postawie widać było, że jest zestresowany. Na domiar złego chłopak nerwowo wybijał palcami jakiś prosty rytm na udzie, a kiedy spojrzał na Novaka tymi swoimi oczami w kolorze wiosennej trawy, Castiel przez chwile miał wrażenie, że wszystkie jego wnętrzności właśnie zaliczyły pełen przewrót i za kilka sekund zemdleje. Najwidoczniej jego wewnętrzna reakcja miała odbicie na twarzy chłopaka, bo Dean nieznacznie się skrzywił i jakby speszony powiedział;
- O, chyba źle się czujesz. To może ja wpadnę później. - Rzucił nerwowo i już miał wycofywać się do samochodu, kiedy Novak jednak postanowił mu odpowiedzieć;
- Nie. Zostań. - Tylko tyle udało mu się wydukać, a po chwili zastanowienia dodał jeszcze; - Chyba i tak jestem ci winien wyjaśnienie tej całej popieprzonej sytuacji.
_______
Hejeczka kochani,
spojrzałam na tego fica i kiedy zobaczyłam, że ostatni update do niego pojawił się dwa lata temu, to aż zrobiło mi się głupio.
Postanowiłam przy tym, że chciałabym go zakończyć do końca kwarantanny bo teraz mam zarówno pomysł jak i czas.
No nic, pozdrawionka dla was wszystkich i wyglądajcie updateów, bo jak widać teraz nareszcie mam jakąkolwiek czasową możliwość pisać rozdzialiki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top