Wrzesień 1939r.
Mimo, że wielu ludzi mówiło, że wybuchnie wojna, Janka nie spodziewała się tego. Nie lubiła słuchać tych politycznych bredni, uważała, że są ciekawsze rzeczy do roboty. 31 sierpnia 1939 roku był naprawdę miłym dniem. Tata był zajęty, więc kazał jej zająć się Stasią. Nie chciała tego robić. Była umówiona ze swoim przyjacielem Edkiem na drzewie. Gdyby wzięła ze sobą siostrę, a ona spadłaby i zrobiła sobie krzywdę, rodzice zrobiliby Jance ogromną awanturę. Od śmierci syna nieustannie drżeli o życie córek. Starsza panna Wróblewska próbowała się wymigać od przykrego na tamtą chwilę obowiązku jednak w końcu uległa, pod warunkiem, że będą mogły iść spotkać się z Edkiem na drzewie.
- Wykluczone! Jeszcze spadnie!
- W takim razie nie chcę się nią zajmować!
- Mam pomysł! Poprosimy ciocię Irenę i wujka Józefa o zaopiekowanie się Stasią – zaproponował Franciszek
- Tak!
- Tylko wróć przed osiemnastą. Weź ten zegarek, tylko go nie zgub, bo należał do mojego dziadka. Jest bardzo cenny
- Dobrze tato
- Zaprowadzisz Stasię do wujostwa?
- Tak
- Dobrze, to zmykajcie
Janka wzięła siostrę i wyszła. Ciocia Irena i wujek Józef to rodzice Edka. Nie byli spokrewnieni, jednak znali się, odkąd Janka pamiętała. Oddała siostrę pod opiekę wujostwa i skierowała się w stronę miejsca spotkania. Kiedy dotarła na miejsce Edek już tam czekał
- Spóźniona! – wykrzyknął kiedy ją zobaczył
- Nieprawda! Jest... - Janka spojrzała na zegarek - dwie minuty przed czasem!
- Co tam masz? – zainteresował się Edek
- Zegarek. Należał do mojego pradziadka – odparła z dumą
- Mogę zobaczyć?
- Możesz. Tylko nie zniszcz – Janka wspięła się na jabłoń i podała przyjacielowi czasomierz
- Niesamowity... - powiedział oddając koleżance zegarek
- Dziękuję
- A jak ci życie mija?
- Ciekawie. Wczoraj byłam u Lei i znów zaczepił nas Jacek. Pobiliśmy się. Nawet mam siniaka – mówiąc to podwinęła rękaw. Oczom Edka ukazał się fioletowy ślad
- Powiem twojemu tacie! – zażartował
- Ani mi się waż! – wykrzyknęła. Zauważyła, że tuż obok niej wisi nieco nadgniłe jabłko. Niewiele myśląc zerwała je i rzuciła nim w przyjaciela
- Ej! Za co?
- Za to, że chciałeś na mnie naskarżyć
- Żartowałem! – jęknął z pretensją
- Zbyt rzadko żartujesz. Dlatego myślałam, że to na poważnie. Przepraszam
- Dobra, nie gniewam się
Przyjaciele pogadali jeszcze trochę, pożegnali się i wrócili do domów. Po drodze Janka wzięła Stasię. Ani panny Wróblewskie, ani Edek nie przewidzieli tragedii, która miała miejsce następnego dnia
*
1 września 1939 roku Jankę obudziły hałasy. Ani się obejrzała, a siedziała w schronie razem z tatą i siostrą. Dowiedziała się, że III Rzesza zaatakowała Polskę. ,,A to dranie!" – pomyślała - ,,Chwila. Co z mamą? Wróci?" Bardzo się zmartwiła. Jednak to nie był koniec złych wieści. Franciszek chciał walczyć! ,,Szlachetnie, ale nie możemy zostać same! Jesteśmy jeszcze dziećmi!" – pomyślała. Ojciec jednak o wszystko zadbał. Ciocia Irena chętnie przyjęła Jankę i Stasię, bo wujek Józef również wyjeżdżał na front. Przyjaciel panny Wróblewskiej nie miał rodzeństwa więc bardzo się cieszył, że jego przyjaciółka i jej siostra zamieszkają z nim. Mama Edka uwielbiała dzieci więc chętnie przyjęła pod swój dach 11-latkę i jej półtoraroczną siostrę. 3 września już u nich były. Starali się żyć jak wcześniej, jednak kiedy 28 września skapitulowała Warszawa nic nie było jak przed wojną
Któregoś dnia przyszedł listonosz. Miał 3 listy. Jeden do cioci, dwa do Janki. Była bardzo podekscytowana. Bardzo dawno nie dostała listu, bo wszyscy przyjaciele mieszkali blisko, więc nie było potrzeby pisać. Jedno pismo było od taty, a druga od mamy. Nie widziała jej już 2 miesiące, więc otworzyła je najpierw
Hanower, 11 września 1939
Kochana Janko
Mam smutną wiadomość. Twoja babcia nie żyje. Zmarła wczoraj. Mam nadzieję, że wszystko u was w porządku. Słyszałam, że Franz poszedł walczyć, więc jesteś obecnie najstarsza. Opiekuj się Stasią i uważaj na siebie. Działania wojenne się przeciągają, więc dalej nie mogę wrócić, jednak mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy
Kocham Was
Mama
Janka westchnęła. Babcię widziała co roku, gdyż co lato jeździli do rodziny Helgi na wakacje, dlatego zabolała ją jej śmierć. Zaraz jednak zaczęła intensywnie rozmyślać. Czemu mama w żaden sposób nie skomentowała wybuchu wojny? Przecież zawsze jak coś jej się nie podobało to wyrażała swoje zdanie. Może nie chciała oczerniać swojej ojczyzny? Janka postanowiła otworzyć drugi list. Był od taty
9 września 1939
Janusiu!
Jest coraz gorzej. Ten okropny Wehrmacht zwycięża, jednak wciąż się bronimy. Nie poddamy się tak łatwo! Jednak nie będę cię zamęczał rzeczami tak okropnymi jak wojna. Nie uwierzysz co się dzisiaj stało: próbowałem przemycić wódkę i zauważył mnie młody Niemiec. Zapytał co niosę. Nie chciałem kłopotów, więc pokazałem mu flaszkę. Zaczął ją oglądać, otworzył i wypił połowę butelki. Potem było naprawdę łatwo: spytałem czy mogę iść dalej, a on powiedział, że nie będzie trzymał swojego przyjaciela i mogę iść. Przeprosił mnie jeszcze, ze wypił mi wódkę, ale chciał udowodnić kolegom, że potrafi pić. Po chwili się przewrócił. Nie potrafił pić. Ale koledzy mieli ubaw kiedy im to opowiedziałem! Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. Pilnuj Stasi!
Całuski
Tata
Janka nie mogła przestać się śmiać. Znajomi rodziców dziwili się, że Franciszek tak bez skrępowania opowiada córce o swoich przygodach, które nieraz były niezwykle śmiałe. Janka również się dziwiła, jednak uważała je za niezwykle zabawne. Po ojcu odziedziczyła niespokojną naturę. Zdziwiło ją to, że list szedł z Hanoweru do Warszawy tyle samo co znad Wizny. Chwilę później spoważniała. Zaniepokoiło ją pismo od mamy. Postanowiła pójść z tym do cioci. Zastała ją w kuchni
- Cześć ciociu
- Cześć Janka. Stało się coś? Wyglądasz na zmartwioną
- Trochę niepokoi mnie list od mamy. Zawsze była wygadana, a teraz? Nie dość, że napisała tylko 7 zdań, to jeszcze tak sztywno i oficjalnie!
Ciocia trochę posmutniała, jednak zaczęła wyjaśniać
- W Rzeszy wprowadzili cenzurę, w Polsce zresztą też. Jeżeli mama skomentowałaby wybuch wojny list nie doszedłby do ciebie, a Helga miałaby problemy
- Za to, że skomentowała coś co jej się nie podoba? Przecież to dziwne i nieludzkie!
- Takie są realia wojny Janka. Przekaż Edkowi, że wychodzę za około 5 minut
- Dobrze ciociu
Janka poszła do pokoju Edka i przekazała mu wieści. Chciała wyjść, jednak ją zatrzymał
- Mogłabyś ze mną iść śledzić moją mamę? Mam przeczucie, że stanie się coś złego
- Poszłabym, ale ktoś musi zostać ze Stasią
- Weźmiemy ją ze sobą, ale błagam cię, chodź ze mną
- No dobrze, twoja mama wychodzi za 5 minut. Wyjdziemy chwilę po niej, żeby się nie zorientowała, bądź gotowy
O wyznaczonym czasie szli za ciocią Ireną. Edek był bardzo niespokojny, jednak przez pierwszą godzinę nic się nie działo. W pewnym momencie Janka zauważyła, że mama przyjaciela razem z innymi ludźmi stoi pod ścianą. Niemcy wycelowali do nich. Edek chciał pobiec do rodzicielki, jednak przyjaciółka przytomnie złapała go za rękę. Schowali się za ścianą budynku, skąd mieli idealny widok na zbiorowisko. Wpatrywali się w nich w napięciu. Po chwili hitlerowcy otworzyli ogień. Janka i Edek odwrócili wzrok. Gdy hałas ucichł nie było już ludzi, były tylko trupy, a wśród nich ciocia Irena. Zrozumieli, że nie mają już opiekuna. Zostali sami
*
Bitwa trwała w najlepsze. Franciszek i Józef dawno się odłączyli. Oboje wiedzieli, że ten drugi da sobie radę. Wróblewski zabijał kolejnych wrogów. Chociaż wokół niego było mnóstwo trupów, nie robiło to na nim wrażenia. Już podczas Wielkiej Wojny uodpornił się na makabryczne widoki, jednak wciąż pamiętał, z jakim obrzydzeniem schodził z pola bitwy. Teraz historia się powtórzyła. Znów był na froncie, ale miał już doświadczenie. Odbierał życie każdemu, kto znajdował się w zasięgu ręki, jako zemstę za zaatakowanie jego ukochanej ojczyzny. W pewnym momencie mignęły mu przed oczami brązowe włosy Józefa, co przyjął z ulgą. Z przyjacielem zawsze było raźniej, nawet, jeżeli był jakieś 300 metrów od niego. Nagle poczuł ból w okolicy brzucha. Znajdowała się tam plama krwi, z kolei jemu robiło się coraz słabiej. Upadł. Źle było mu z myślą, że już nie zobaczy córek i żony, jednak poświęcenie dla ojczyzny mu to wynagradzało. Po chwili zamknął oczy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top