~ Rozdział 6 ~


-Liv. Odbierz Liv. Błagam cię.- Szepnęłam niespokojnie, słuchając sygnałów telefonu. Panikowałam, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć mojej broszki. Była wyjątkowa, bo osoba, która mi ją podarowała była ważna.

-Halo?- usłyszałam zaspany głos.

-Zgubiłam gdzieś broszkę. Tę broszkę.- Zaczęłam dramatyzować.

-Kto mówi?- ziewnęła.

-Liv, żartujesz sobie?- krzyknęłam i w tym samym momencie uświadomiłam sobie, która jest godzina.

      5:48

Brawo, Dove! Wdech, wydech.

-Jejku, wybacz mi.- Przeprosiłam.

- Dove, przepraszam. Jest na tyle wcześnie, że cię nie poznałam -ziewnęła.- To co się stało?

- Nie każ mi tego powtarzać...- jęknęłam.

- W takim razie, nie każe. Poproszę - zachichotała.- Poproszę, Dove, czy mogłabyś opowiedzieć mi to jeszcze raz, moja ukochana przyjaciółko? Obiecuję. Będę słuchać.

- Nie chcę iść dziś na zajęcia. Wolałabym przeleżeć to wszystko. Wiesz, jaka ważna dla mnie była.- Rzuciłam się na łóżko.

-Nie mam, zielonego pojęcia o czym mówisz...O cholera!-krzyknęła.- 6:00!!! Nie zdążę. Kończę, buziaki.- Rozłączyła się.

Na moje szczęście, lekcje do dwunastej. Poszukam jej pózniej. Nie mając na nic ochoty zeszłam na śniadanie. Pózniej wróciłam na górę i wzięłam ubrania. Wykonałam wszystkie, codzienne, rutynowe obowiązki i gotowa wyszłam z domu. W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że mogła mi spaść podczas wczorajszego incydentu, z nowym sąsiadem. Schyliłam się i zaczęłam szukać. Kamień po kamieniu. Liść po liściu. Musi to wyglądać przekomicznie. Usłyszałam śmiech za sobą, więc odrazu się podniosłam udając, że coś mi upadło i tylko to podnoszę.

- Ryan - zobaczyłam uroczą sąsiadkę, jego siostrę.- Przestań.- Pchnęła brata, a sama zatrzymała się koło mnie. Widziałam jak chłopak znika za zakrętem.- Wszystko dobrze?- spojrzała na mnie.

- Dzięki, tak.- Powiedziałam niepewnie i uśmiechnęłam się ciepło. Dziewczyna odwzajemniła gest tym samym.

- Och, to chyba mój brat - wyciągnęła z kieszeni jeansów telefon.- Tak, to on. Muszę lecieć. Pa! Miło było cię poznać.- Zaczęła odchodzić, a urządzenie nie przestało wydawać z siebie irytujących dźwięków.- Co do cholery, jest takie ważne?!- usłyszałam pierwsze słowa, po odebraniu telefonu. Ciebie też miło było poznać.

***

- Nie. Nie zostawisz mnie z tym chyba?- zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych.

- Dove, te zajęcia są ważne. Po prostu nie mogę.- Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

- Z czego te zajęcia?- spytałam podejrzliwie.

- Jakiś taniec. Mama mnie namówiła.- Machnęła ręką. Robiła tak zawsze, gdy kłamała.

- Liv, przestań, ok? Wiem, że idziesz się spotkać z Jasonem. - Powiedziałam spokojnie, a przynajmniej chciałam.

- Wcale nie.- Próbowała się bronić.

- Podsłuchałam jego rozmowę z... hmm... on ma chyba na imię Nick. Co za różnica. Jason mówił, że bardzo trudno było się z tobą umówić... Że jesteś serio... Cudna... Cieszy się, że się udało i byłaś wolna akurat dziś... bla... bla.. bla... Baw się dobrze!- krzyknęłam na pożegnanie. Sama nie wiem czy zła, czy obojętna.

- Zaczekaj - mówiła za mną, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać.- Ja... to nie miało tak wyjść...

- Jasne... bo, przecież miałam się nie dowiedzieć. Narka.- Zniknęłam za zakrętem, nie mając ochoty na większą dawkę kłamstw ze strony, jak sądziłam, przyjaciółki.

Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do domu. Rzeczy rzuciłam w kąt, a sama położyłam się na kanapie. O co takiego chodzi Liv? Wystarczyłoby powiedzieć prawdę. Na nic już nie mam ochoty, ani na szukanie broszki, ani na myślenie. Tylko... Przerwał mni odgłos pukania do drzwi.

Czy wy nie macie co robić?

Moim oczom ukazała się śliczna sąsiadka. Jej zielone oczy błyszczały, chociaż padał deszcz, a długie do ramion, czarne włosy, których odcień można, by mylić z brązowym, były falowane. Szczupła o pięknej figurze ubrała zwiewną, blado niebieską, w odcieniu wydającym się szklanym, sukienkę.

- Hej - podała mi rękę.- Jestem Rain. Twoja sąsiadka. Uznałam, że wypadłoby się przywitać, ale chyba wszyscy tutaj są aspołeczni.

- Dove - uścisnęłam jej dłoń.- Wejdziesz?- uśmiechnęłam się.

- Ym... Nie sądzę...- wahała się.

- Oj, chodź.- Pociągnęłam ją do środka. Jak mogła stać tam, w takim deszczu, w sukience.

- Ślicznie tu masz...- rozejrzała się. Zdjęła buty i udała się w stronę tarasu.- Mieszkasz tu sama?

- Nie, z rodzicami.- Przyznałam.

- Widzisz mój brat, ugh, nie do zniesienia. Ma na imię Ryan, ciągle gdzieś znika. Cały czas stawia na swoim, a ja jako ta starsza, zawsze muszę ustępować.

- Ja nie mam rodzeństwa - odparłam smutno.- Gdzie będziecie chodzić do szkoły?

- Prawdopodobnie do tej, hm..., pomarańczowej?- mówi o mojej szkole.

- Tak? A twój brat też?- spytałam.

- Niestety.

Rozmawiałyśmy godzinami o wszystkim i niczym. Rain okazała się cudowną, delikatną i naprawdę wyjątkową osobą.

- Muszę już iść. Miło było, Dove. Masz mój numer, umówimy się na kawę, albo ty wpadniesz do mnie. Właśnie! Poza tym mama prosiła, żebym zaprosiła cię z rodzicami, na kolację u nas -uśmiechnęła się.- Kiedy wam pasuje?

- Rodzice wracają dzisiaj wieczorem to... Może w piątek?- przez te kilka dni mentalnie przygotuje się na spotkanie z sąsiadem.

- Jasne. Bądźcie o osiemnastej. Pa!- przytuliła mnie i odeszła. Zamknęłam drzwi.

- Na co ja się zgodziłam?- szepnęłam do siebie. Wzięłam z blatu telefon, w celu powiadomienia mamy o wydarzeniach sprzed chwili. Na ekranie wyświetliły się powiadomienia.

Liv❤️ ( 57 nieodebranych)
Liv❤️ ( 86 wiadomości)
Mama 😘 ( 3 nieodebrane)

Nie czytając wiadomości od Liv, oddzwoniłam do mamy.

- Hej, mamo. Zostaliśmy zaproszeni na kolację do sąsiadów. Piątek o osiemnastej, potwierdziłam.- przywitałam ją.

- Dove, przydałoby się nam powiedzieć coś o tym, chwilę wcześniej.- Odezwała się.

- Właśnie wam mówię- wzięłam szklanki ze stolika.- Kiedy wracacie?

- W Środę. Muszę kończyć, córciu. Przyjechał klient. Będę mieć spotkanie, więc nie dzwoń.- Rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedz. W tym samym momencie dostałam wiadomość.

Rain 💦: Pytałaś rodziców? xx

Ja: Tak, będziemy. xx

Rain 💦: Świetnie, nie mogę się już doczekać. Do zobaczenia. xx

Ja: Do zobaczenia. xx

Odłożyłam telefon i podeszłam do okna. Zobaczyłam jak z garażu sąsiadów, wyjeżdża Ryan na swoim motorze. Wyraźnie zdenerwowany. Dostrzegłam Rain w oknie, jej wzrok był smutny i nieobecny. Tylko czym to mogło być spowodowane?




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trochę więcej Rain 💕
Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz. To bardzo pomaga 💗
Zostałam nominowana do Liebster Awards aż dwa razy i 12 faktów. Jeszcze raz dziękuję za nominacje, a moje odpowiedzi i fakty pojawią się, prawdopodobnie, w weekend.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, xx.
Do następnego 💋💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top