~Rozdział 3~
Nie mogłam znieść myśli, że mnie zobaczył. To takie żenujące. Myśląc o nim w mojej głowie rodziło się mnóstwo pytań. Jak ma na imię? Skąd przyjechał? Gdzie będzie chodził do szkoły? Ile ma lat? Czy ma dziewczynę? Bo z tą twarzą, dziewczyny zapewne lecą do niego jak muchy do lepu. O czym ja w ogóle myślę?
Ogarnij się, Dove.
Nie mogąc zasnąć spokojnie, zaczęłam przekręcać się z jednego boku na drugi, gdy usłyszałam dźwięk silnika. Postanowiłam podejść do okna. Zobaczyłam mojego nowego sąsiada, który właśnie wsiadał na swój motocykl. Kogo to obchodzi, że jest 02:00 w nocy. Na szczęście było jeszcze ciemno i mimo, że chłopak spojrzał w moje okno to mnie nie dostrzegł. Poczułam ukłucie w sercu.
Kiedyś, ktoś ważny dla mnie, tez miał taki motor.
Byłam bliska płaczu. Czym prędzej wróciłam pod ciepłą kołdrę i przygnębiona wspomnieniami zasnęłam.
***
Obudziłam się po dziewiątej. Dziś sobota, więc nie miałam zamiaru szybko się zrywać. Rodzice wyjechali na konferencje, dlatego też postanowiłam zaprosić moją przyjaciółkę. Był dość ładny dzień, by posiedzieć na tarasie i się odprężyć.
- Hejka - zaczęłam słodko.- Wpadniesz?
- Jasne, słońce - zaśmiałyśmy się.- Będę za 20 minut.
Nie zważając na fakt, że to moja przyjaciółka i widziała mnie już w gorszych warunkach to pobiegłam się ubrać. Nieraz przychodziła do mnie, gdy byłam na przykład chora. Czym prędzej wyciągnęłam z szafy legginsy i crop top oraz strój kąpielowy. Wzięłam szybki prysznic. Sama nie wierzę, że w 20 minut udało mi się wyszykować. Dokładnie w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, które pobiegłam otworzyć. Bez wahania przytuliłam Liv, która zaraz po tym weszła do środka.
- Możesz już iść na taras jeśli chcesz.- Powiedziałam po czym zaczęłam kroić owoce.
- Poczekam tutaj.- Włączyła telewizor.
- Widziałam go znów. Dziś w nocy - zaczęłam, a moja przyjaciółka wytrzeszczyła oczy. Opowiedziałam jej całą historie.
- Mhm.- Mruknęła wpatrzona w miskę pełną owoców i świeżo wyciśnięte przeze mnie soki.
- Słuchałaś mnie w ogóle?- uśmiechnęłam się.
- Mhm - zabrałam jedzenie z blatu i odstawiłam na stolik na tarasie. Moja przyjaciółka pobiegła za mną. - Słońce wyszło - usadowiła się na leżaku i zamknęła oczy.- Jak dla mnie to powinnaś się zainteresować nowymi sąsiadami. Pretekst przywitania z ciastem zawsze działa.
- Cicho... Jakbyś chciała zauważyć to oni mogą cię usłyszeć.
- Spokojnie, Dove.- powiedziała specjalnie głośno.
- Nie wytrzymam z tobą!- odparłam i zaczęłam się rozbierać tak, że zostałam w samym stroju kąpielowym. Weszłam powoli do basenu.- Mam nadzieję, że jesteś przygotowana.
- Jak zawsze.- Zdjęła sukienkę i weszła za mną.
Oparłyśmy się w wyznaczonych miejscach i zaczęłyśmy pić nasze soki.
- Nowe?- spytałam wskazując na blado pomarańczowe bikini Liv.- Ładnie ci w nim.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i przysunęła do nas materac do pływania w kształcie pizzy i położyła się na jednym z kawałków.- To on? - Usłyszałam ten sam dźwięk co nad ranem.
- Chyba tak.- Szepnęłam.
- Ryan! Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyknęła prawdopodobnie siostra chłopaka.- Wiesz jak się martwiliśmy?
Jednak on nic nie odpowiedział. Usłyszałyśmy tylko trzaśnięcie drzwi.
- Liv... On ma na imię Ryan.
Przyjaciółka w odpowiedzi uśmiechnęła się do mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top