5 - I feel so enamored, hold me tight within your clutch

Patrzyłaś jak dalej skaczą i ciągle nie mogłaś wyjść z podziwu z jaką lekkością lądują na zeskoku. Szczególnie podobało ci się wykończenie, lekko ugięta przednia noga oraz ręce rozłożone z boku, tak jak ptak rozpościera swoje skrzydła. Daniel po niemal każdym skoku patrzył się w twoją stronę i posyłał ci uśmiech a ty go odwzajemniałaś. Za każdym razem, kiedy próbował zwrócić na siebie twoją uwagę, czułaś miłe łaskotanie w okolicach żołądka. Imponowało ci to, że chłopak ma swoją pasję, której w pełni się oddaje. Widziałaś jak bardzo cieszył się każdym skokiem i ile energii w to wkładał.

Nagle uświadomiłaś sobie, że ty nigdy nie miałaś pasji, hobby, zainteresowania, bo przecież czytanie książek przy skokach narciarskich chowa się i ucieka z płaczem. Poczułaś ukłucie zazdrości, ponieważ nawet nie wiedziałaś co mogłabyś robić w życiu. Daniel był ustatkowany. Miał podpisane kontrakty ze sponsorami nawet do pięciu lat! A ty? Uczyłaś się w klasie biologicznej, nie wierząc, że kiedyś możesz zostać lekarzem, bo tak naprawdę to rodzice zmusili cię do tego profilu. Może właśnie teraz czas na zmiany?

Twoje rozmyślania przerwał Daniel i pewien brunet, który za nim podążał. Przedstawił się jako Phil i musiałaś przyznać, że był przystojny i czarujący, zwłaszcza kiedy się uśmiechał ukazując rząd białych zębów.

- Mamy dla ciebie propozycję – zaczął blondyn.

- Zamieniam się w słuch – odparłaś zaintrygowana.

Chłopaki popatrzyli na siebie wymownie.

- Co ty na to, żeby wybrać się z nami na imprezę? - zaproponował Daniel.

Z zaskoczenia uniosłaś brwi. Wstałaś z krzesełka i stanęłaś naprzeciwko nich. Oczekiwali twojej odpowiedzi, a właściwie twojej zgody. Na początku odezwała się twoja nieśmiała strona, która głośno krzyczała "NIE". Jednak po chwili przypomniałaś sobie zdarzenia z ostatnich godzin i pomyślałaś "Właściwie to czemu nie?". Mogłaś chociaż na chwilę odciąć się od rodziców, bo przecież wzięli ci telefon. Najwyżej ich obwinisz o to. Ta myśl zdecydowanie przeważyła.

Po chwili zastanowienia odparłaś:

- Szykujcie portfele, bo coś czuję, że to będzie długa noc!

- Mówiłem, że się zgodzi! - odparł uradowany Phil i przybił ci piątkę.

Zeszliście na parking a po kilku minutach już siedzieliście z Danielem w samochodzie. W ogóle nie było widać po nim zmęczenia. Był odświeżony i cudownie pachniał. Przez chwilę wyobraziłaś sobie siebie w objęciach Daniela, tak jak miało to miejsce rano. Przyjemne dreszcze obeszły twoje ciało na wspomnienie zetknięcia waszych ciał, jednak w ułamku sekundy zamieniły się w ukłucie w żołądku kiedy przypomniałaś sobie z jakiego powodu cię przytulił.

„Będę silna" powtarzałaś sobie i obiecałaś, że do końca dnia nie będziesz o tym myśleć.

- Na pewno chcesz tam jechać? - blondyn wyrwał cię z twoich rozmyśleń.

- Tak – odparłaś pewnie – Już dawno nie zalałam się w trupa.

- Kto powiedział, że się zalejesz? - zapytał tajemniczo się uśmiechając.

Przeszły cię ciarki. Nigdy wcześniej nie robiłaś nic wbrew wszystkim swoim zasadom, ale może dlatego, że nigdy nie miałaś do tego okazji? Może tak właściwie to nie były twoje zasady, tylko wyimaginowane regułki, które wpajali ci rodzice?

Znów złapałaś się na tym, że za dużo rozmyślasz, przez co Daniel mógł czuć się niekomfortowo siedząc w ciszy. Musiałaś go jakoś zagadać, nie chciałaś wyjść na nudziarę. Aż trudno uwierzyć jak ciężko jest wymyślić jakikolwiek temat do rozmowy. Przecież znałaś go zaledwie dwa dni a już szłaś z nim na imprezę, na której prawdopodobnie złamiesz wszystkie swoje zasady.

- Chyba nie jesteś do końca przekonana – powiedział Norweg kiedy zatrzymaliście się przed jakimś domem.

Budynek z zewnątrz wyglądał normalnie: przeciętny norweski domek z podwórkiem i działką z tyłu. Na podjeździe stały dwa samochody a do domu wchodzili obcy dla ciebie ludzie. Słyszałaś jak za wami zatrzymuje się kolejny samochód.

Przez chwilę naprawdę zwątpiłaś. Jak ty sobie tam poradzisz? Kolejne pytania bez odpowiedzi nachodziły cię z każdą sekundą a ty musiałaś jakoś tam wejść i dobrze wypaść przed znajomymi chłopaka, który nie jest dla ciebie obojętny.

Spojrzałaś na niego a on chyba wyczuł, że jesteś poddenerwowana, bo położył dłoń na twoim kolanie. Wzdrygnęłaś się lekko na uczucie ciepła bijącego od chłopaka. Normalnie cofnęłabyś czyjąś rękę, ale do cholery, TO BYŁ DANIEL! Nie mogłaś mu się oprzeć, więc pozwoliłaś, aby cię dotknął.

- Ok, na Phila nie licz, że będzie cię wspierał – przyznał patrząc ci w oczy – ale ja tam będę. Nie pozwolę, abyś siedziała sama w kącie albo w łazience i się nudziła. Gwarantuję ci, że będziesz miała mnie dość.

Spuściłaś wzrok i uśmiechnęłaś się na widok wciąż tkwiącej dłoni na twoim kolanie. Delikatnie położyłaś na niej swoją dając Danielowi do zrozumienia, że jesteś gotowa, aby tam wejść i spróbować wszystkiego co możliwe.

- Jest jeszcze jedna kwestia – dodał biorąc głęboki wdech – Gdyby cię wypytywali kim dla ciebie jestem, nie krępuj się, możesz mówić, że jesteśmy razem – powiedział uśmiechając się zgrywając cwaniaka.

- Jesteś taki pewien, że chcę tak zbywać ludzi, panie Tande? - odparłam zalotnie.

Nachylił się nad tobą. Twoje serce zaczęło bić mocniej widząc jego usta coraz bliżej i bliżej. Tak bardzo pragnęłaś powtórzyć pocałunek z tamtego wieczoru, kiedy cię "uprowadził". Przymknęłaś powieki. Następnie on wyszeptał do twojego ucha:

- Widzę to w twoich oczach.

Zadrżałaś a następnie zganiłaś się w sercu za to, że dałaś się nabrać. Modliłaś się, aby chłopak nie zauważył twojego zakłopotania.

Waszą chwilę bliskości przerwał stukot w szybę samochodu. Odwróciłaś się od blondyna i ujrzałaś zniecierpliwioną minę Phillipa.

- Ile do cholery mam tu czekać?! - krzyczał.

- Nie zmarzniesz, księżniczko – odpowiedział spokojnie Daniel, wysiadając z samochodu.

Poszłaś w jego ślady i także wyszłaś na chodnik zderzając się z mroźnym powiewem zimy. Była godzina około 19, czyli stosunkowo późno jeśli chodzi o tę porę roku. Zdążyło się całkowicie ściemnić i jedynym światłem były lampy w oknach budynku.

***

Siedziałaś na kanapie, wokół ciebie było pełno nieznajomych ludzi. Każda część twojego ciała krzyczała "nie rób tego!" i nagle odezwał się on... Blondyn, który siedział obok ciebie, obejmując cię ramieniem, jakbyś była jego. Był wyraźnie pod wpływem wszystkiego co możliwe. Nie mogłaś mu powiedzieć, aby przestał, bo pewnie dla niego byłaś tylko koleżanką. Widziałaś jak próbował wódki, palił papierosy i... wciągał kokainę. Biały proszek, z pozoru wyglądający jak sól, który nakładał na kartę kredytową, jak zdążyłaś zauważyć, i wciągał przez dziurkę nosa. Po każdej kolejnej dawce czułaś jak się rozluźniał i nie czuł skrępowania dotykając twój pośladek. Nie miałaś odwagi się mu sprzeciwić, co by pomyśleli jego znajomi? Nie chciałaś wyjść na cnotkę, więc pozwalałaś mu na aż za wiele.

Wypiłaś parę drinków, nic więcej, dopóki chłopak nie podstawił ci proszku na karcie dosłownie pod nos.

- Spróbuj - powiedział a ty poczułaś ukłucie w sercu - Po prostu wciągasz, nic więcej.

Widziałaś na sobie spojrzenia wszystkich zgromadzonych przy stole. Gdzieś w oddali słyszałaś muzykę do której bawili się pozostali znajomi Daniela. Popatrzyłaś na dziewczynę siedzącą naprzeciwko ciebie na kolanach Phila. Jej wyraz twarzy zachęcał cię do spróbowania. Wyglądała na całkiem miłą dziewczynę.

"Przecież nie każdy kto wciąga jest ćpunem" pomyślałaś i już się nie zawahałaś. Na jednym wdechu pozwoliłaś białemu proszkowi zmanipulować twoje ciało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top