Wspomnienia ślad - review
Tytuł: "Wspomnienia ślad"
Autor: am_I_even_me
Recenzentka: kyriake89
Korekta: Celt85
Druga recenzja wierszy w moim wykonaniu i ogromne wyzwanie przede mną. No bo jak zrecenzować coś, z czym w pewnym sensie się przegrało? Jak cokolwiek skrytykujesz, nawet konstruktywnie, powiedzą że zazdrościsz wygranej. Jak nic nie doradzisz, powiedzą że słodzisz, bo tak ci szefowie kazali; a ja, leżąca właśnie w ciepłym łóżku i pisząca tą recenzję nadal nie wiem, co ostatecznie w niej zamieszczę.
No bo nie oszukujmy się – w tym samym łóżku leżałam trzy miesiące wcześniej i śledziłam konkursowe wiersze, by ocenić swoje szanse na wygraną. Oczywistym jest to, że i ten utwór przeczytałam, i – przyznaję się bez bicia – nie doceniłam go. No dobrze, może nie postawiłam na nim krzyżyka (ostatecznie robić sobie mogłam co chciałam, bo i tak decyzja o czyjejś wygranej nie zależała ode mnie), ale przeszłam nad nim do porządku dziennego. Tak być nie powinno, za to z całego serca mogę przeprosić autorkę, bo wyczarowała nam przepiękne obrazy.
W pierwszej strofie leżę na łące, otulona niezapominajkami. To nie one, to ja zapuszczam korzenie w ziemi i wspominam bajki, które snułam niegdyś; o pięknej królewnie, którą jestem i o królewiczu, który znikł w odmętach czasu. Łzy tej królewny wystarczająco podlały jej serce; pamiętajmy jednak, że korzenie nie rozwijają się bez wody, a serce bez korzeni jest słabe. Autorka, bardziej lub mniej świadomie, pokazuje nam, że nawet to, co bolesne i trwałe jak czas, jest tych łez warte. Jednocześnie jednak te korzenie płoną, a ich iskry nie dają księżniczce spokoju. Dochodzimy tu do sedna – to, co było pierwsze; to co może bolesne, co nadal głowę zaprząta, to jest właśnie pamięci warte. Piękne to obrazy, nawet jeśli z interpretacjami płynę za daleko. Tak jednak jest z poezją – każdy wyciąga dla siebie coś innego, niech i mi wolno będzie, nie zamierzam się ograniczać, a co.
Może i serce dobrze chłonie wolność, jednak łez wystarczy i na podlanie zboża, które wychyla się spomiędzy niezapominajek. Tak, oprócz bajek podmiotowi lirycznemu po głowie krążą dawne marzenia, nierozerwalnie związane z pierwszym uczuciem. Kto z nas bowiem, gdy kochał, nie marzył o spędzeniu każdej chwili z drugą połówką? Lecz te marzenia są kruche, tak łatwo je połamać i zabrać okruchy. Ot, po prostu, były i nie ma. Z łez więc mamy zboże, ze zboża chleb, a z chleba życie. Wiem jak dalekie są to interpretacje, ale prawdziwe; w każdym razie paradoksalnie to, co kiedyś nas zabijało, to obecnie nas ożywia.
Prawda, że muzyka jest jak obraz, a miłość piękna jak ta muzyka. Róże są zaś białe jak niewinność, żółte jak zazdrość, bordowe jak namiętność, herbaciane jak pokój; i wiele też innych mamy na świecie, a wszystkie razem, do społu z fioletem lawendy, malują nam najpiękniejsze pejzaże. Swoją drogą, nie wiem czy Autorka specjalnie wspomniała o tej ostatniej barwie, wszakże kiedyś to fiolet, a nie czerń, był kolorem żałobnym. Połączenie więc więzienia dla duszy z jej żałobą, ale także wszystkimi najintensywniejszymi pożądliwościami naszej natury tworzą pełny, zwarty obraz miłości.
Zanurzona w tej herbacie księżniczka, bo to właśnie ją utożsamiam z podmiotem lirycznym, nieustająco śpiewa dla swego księcia. Powiedzcie mi, czytające to dziewczęta, która z nas nie zwierzała się po nocach przyjaciółkom i nie trajkotała o pierwszym zakochaniu? Nie wypowiem się o panach, bo tu doświadczenia nie mam; wiem za to kogo będę wspominać zaraz, gdy przyniosę sobie kubek herbaty.
Herbata stoi przede mną, para unosi się z kubka niczym wspomnienia spomiędzy wersów tego wiersza. Wspomnienia już ospałe, a nie żywe, jak to ma jeszcze miejsce u księżniczki. Moje już nie tęskni, jej – nadal jeszcze w tej tęsknocie trwa, wspominając jego usta, uśmiech, bicie serca; a już szczególnie jego ciszę, której nie przekrzyczały nawet wewnętrzne kłótnie.
Chłód, który w końcu na każdego przyjdzie burzy wszystkie marzenia, a już szczególnie te pierwsze i nieśmiałe. Podmiot liryczny nie zdradza, czy wzrok, który czuje na sobie w snach jest nadal gorący, lecz możemy domyślić się, że już oziębł, skoro w oczach tych księżniczka dostrzega ból, co zapewne i ją musi mocno poruszać. Dotyka ją to na tyle mocno, że przelewa swoje przeżycia dla nas na tę kartkę, szukając w jej bieli i czerni tuszu ukojenia. Czar i koszmar, marzenia i wspomnienia już na zawsze będą się na tej kartce splatały i będą świadectwem mówiącym o tym, jak pięknie i ciężko zarazem jest kochać po raz pierwszy.
Wiem że recenzja ta nie brzmi ani trochę jak recenzja, ale jak początkująca recenzentka-amatorka ma opisać wiersz praktycznie profesjonalny? Nie może. Może tylko popuścić wodze fantazji i pomarzyć razem z bohaterami, nawet jeśli to są "zmrużone lekko, kruche marzenia".
Dlaczego napisałam praktycznie profesjonalny? Bo tak, mogłabym się czepiać i siły niebieskie mi świadkiem, że się czepię dokładności niektórych rymów. Jeśli w paru stronach konsekwentnie stosujemy rymy przeplatane, to nawet jeśli tylko w jednym zrobimy wyjątek, to uwierzcie, że rzuci się on w oczy. O układzie też mogłabym powiedzieć, że przydałoby się mu trochę usystematyzowania, ale to tyle z tego, co mam do powiedzenia jeśli chodzi o negatywy.
Dlaczego zaś traktuję podmiot liryczny jako księżniczkę? Nie tylko ze względu na te bajki, które śniła na początku. Przede wszystkim, jest cholernie szczęśliwa, że kocha, nawet jeśli pierwszy raz; ba, jest przez to jeszcze szczęśliwsza. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy że miłość to coś więcej niż uczucie i doświadczenie drugiego człowieka, a świadoma decyzja; jeszcze polega na własnych zmysłach, niezmąconych rozsądkiem. Jest księżniczką, bo to o mnie mowa w tym wierszu – może więc być również księciem. I wszystkie te koronowane głowy mogą być w tym królestwie najradośniejsze, bo mogą być bohaterami tak pięknego wiersza.
Im czytelnik bardziej się identyfikuje, tym lepszy utwór. Dziękuję Ci że dałaś się ponieść wenie, czy jak też zwą ten mistyczny twór, który nawet nie wiadomo, czy istnieje. Dziękuję też jury że wybrało właśnie ten wiersz na pierwsze miejsce, bo gdyby nie to pewnie nie doświadczyłabym, jak bardzo mogę się pomylić, gdy sądzę powierzchownie i oceniam suchą formę.
Herbatka już wystygła, w łóżku też powiało chłodem, a głowa ciepła od kruchych marzeń, które przeobraziły się we wspomnienia jak w motyle. Dziękuję Ci Autorko, że mogłam do tego, dzięki Tobie, wrócić. Jeśli napiszę w życiu choć jeden wiersz, który wywoła takie emocje i przemianę podejścia, to więcej w życiu pisać już nie będę musiała. Do tego czasu będziecie męczyć się z moimi recenzjami, a am_I_even_me będzie miała nadal we mnie konkurentkę w konkursach. 😁
Wasza Kyriake
RIP 3.0: kyriake89 (1052 słowa)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top