Zawsze będę cię kochał || Brason #1

Jason siedział samotnie w swojej kajucie na Argo II. Dopiero co opuścili Nowy Rzym po tym, gdy ejdolon opętał Leona. Wiedział, że teraz Rzymianie nie będą na nich przychylnie spoglądać. To był naprawdę spory problem. On jednak miał na głowie większy, a mianowicie guz pozostawiony przez Cegłę, którą ktoś w niego rzucił. Lecz jeśli myślicie, że bolała go wtedy tylko głowa, to stanowczo się mylicie.

Gdy Cegła zetknęła się z jego ciałem, wtedy poczuł to po raz pierwszy. Oprócz bólu przeszywającego czaszkę było tam coś jeszcze. Takie jakby kłucie w sercu. Ale skąd ono mogło się tam wziąć? Przecież nic nie trafiło go w tamto miejsce. Jednak miał wrażenie, że jest to związane właśnie z tą Cegłą, która go trafiła.

Nagle coś kazało mu spojrzeć na ziemię. Nie spodziewał się, że gdy to zrobi, ujrzy tam Cegłę. To na pewno była ta, która uderzyła go wcześniej. Jeden bok był lekko skruszony, dokładnie w kształcie czaszki Jasona. Chłopak sięgnął po Cegłę. Była cięższa, niż się spodziewał.

Znowu poczuł to kłucie w sercu. Co to było? Jason czuł, że ma to związek z Cegłą. Ale dlaczego? Co było w niej takiego?

Nie myślał, co robi. Zbliżył do siebie Cegłę i musnął ją ustami. Powierzchnia Cegły była zimna i szorstka, tak jak się spodziewał. Cegły zawsze były zimne i szorstkie. Mimo to podobało mu się to. Pocałował ją znowu, tym razem dłużej.

Och, dlaczego ona nie mogła tego odwzajemnić? Dlaczego była bierna? Dlaczego nic, co robił, nie było w stanie jej ogrzać? Posuwał się coraz dalej i dalej. Ona nadal nic.

Zatracił się. Mógłby spędzić z nią wieczność. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że teraz ktoś mógłby im przeszkodzić.

Dlatego właśnie głos Piper był dla niego jak kubeł zimnej wody.

— Jason, co ty wyrabiasz?!

Nie wiedział, co począć. Nawet nie zauważył, że Cegła wyślizgnęła mu się z rąk. Dopiero, gdy dosięgła ziemi, zrozumiał, co się stało.

Na jego oczach Cegła rozpadła się na milion kawałków. A potem nie było już nic.

***

Jason wałęsał się po Argo II. Nie wiedział, gdzie ma się podziać.

Nie pamiętał, co stało się po śmierci Cegły. Jak przez mgłę pamiętał, że Piper jeszcze przez chwilę została w kajucie, a potem wyszła. On tymczasem wgapiał się w szczątki Cegły. Teraz minęły dwie godziny, a on nadal nie umiał zrozumieć, co tak właściwie zaszło.

Nagle usłyszał dwa głosy. Jeden z nich z pewnością należał do Piper.

— Dasz wiarę? Chciałam mu powiedzieć, żeby poszedł na kolację, a on się obściskiwał z jakąś cegłą! Nawet nie wiem, skąd miał cegłę...

Jakąś cegłą? Jak ona mogła tak obrażać jego Cegłę? Tę, która teraz leżała roztrzaskana na podłodze? Tę, której on, Jason, pozwolił umrzeć? No na pewno nie była to jakaś cegła.

— Nie martw się, za niedługo mu przejdzie. — Ten głos na pewno należał do Annabeth. Czyli była w zmowie z Piper? — Musiał mocno oberwać w głowę.

Tego było już za dużo. Czyli według nich zwariował? Nie, tak nie mogło być... Jak one nie mogły widzieć tego, co on? Nie mógł dłużej słuchać, jak obrażają jego Cegłę. Nie miał jednak ochoty na kłótnie, więc po prostu odszedł. Wrócił do swojej kajuty, gdzie na podłodze leżały szczątki jego Cegły.

Chwilę stał nad nimi, gdy wreszcie postanowił je zebrać. Znalazł miotłę i już po chwili wszystkie kawałki znalazły się w jakiejś naprędce wyszukanej torbie.

Powinienem cię pochować — pomyślał Jason.

Taką okazję zyskał dopiero parę dni później, gdy z jakiejś przyczyny (Jason nawet nie wiedział jakiej) Argo II musiał wylądować na ziemi. Chłopak szybko oddalił się od grupy. Nawet go nie zastanowił fakt, że nikt nie zwrócił uwagi na to, że sobie poszedł. To nawet lepiej.

Znalazł jakieś ustronne miejsce i zaczął kopać. Dół nie musiał być jakiś wielki, w końcu Cegła nie była olbrzymką. Wsypał więc do dołu jej szczątki, po czym starannie zakopał. Nagle przez myśl przemknęło mu, żeby jakoś oznaczyć jej nagrobek. Rozejrzał się i tuż obok ujrzał czerwone kwiatki.

Czerwone jak ona — przemknęło mu przez myśl. — Idealne.

Zerwał ich parę i uwieńczył nimi swój zakopany dołek.

I wtedy nie wytrzymał. Padł na kolana i rzewnie zapłakał nad dopiero co wykopanym grobem. Nie wiedział nawet, czy to, co powiedział potem, to były jego myśli, czy głośne słowa.

— Zawsze będę cię kochał, Cegło. Żegnaj.

~~~~

To pierwszy z trzech one-shotów o jakże cudownej i wzruszającej miłości Jasona i Cegły xD Oryginalnie opublikowany 26 września 2018 roku.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top