Wpis #23

Lucy

Przytulałam się do Slendera kilka minut.

Kiedy w końcu go puściłam szybko podbiegłam do Jeff'a. Najpierw chciałam go po prostu przytulić, ale potem uznałam, że mogę spróbować zrobić coś innego. I albo się uda, albo się na mnie wkurzy i mnie odepchnie.

Poczułam dziwny dreszcz przechodzący przez moje ciało. Jakby ktoś mnie zaczarował.

Spojrzałam mu w oczy, stanęłam na palcach i go pocałowałam. Chciałam się odsunąć, ale złapał mnie w pasie. Moje serce zaczęło walić jakby zaraz miało wylecieć mi z piersi. Jeff przysunął mnie bliżej siebie i zaczął oddawać pocałunki.

W tamtym momencie miałam gdzieś, że wszyscy się na nas patrzą. Miałam z tego wręcz satysfakcję i nie mogłam się doczekać aż zobaczę reakcję Raven.

Po chwili się od siebie odsunęliśmy. Odszukałam wzrokiem Raven. Spodziewałam się, że na jej twarzy zobaczę zdziwienie, lub smutek, ale ona tylko się uśmiechała. A potem szybko uciekła do swojego pokoju.

Raven

Byłam szczerze rozbawiona widokiem Lucy całującej się z Jeff'em, bo wymyśliłam coś świetnego. Coś czego nawet ja sama się po sobie nie spodziewałam.

Zadowolona z siebie poszłam do swojego pokoju.

Kiedy do niego weszłam, tak jak zawsze podziwiałam jego piękne, ciemne barwy.

Położyłam się na pościeli i wzięłam książkę "Druga Szansa" Katarzyny Bereniki Miszczuk i zaczęłam czytać już chyba piąty raz.

Uwielbiam tę książkę. Ogólnie bardzo lubię czytać, tylko niestety rzadko mam na to czas.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę-mruknęłam.

-Raven?

-Mhm?

-Przeszkadzam?

-Mhm.

-Chciałem tylko powiedzieć...

-No słucham, bo widzę, że nie dasz mi spokojnie poczytać-zamknęłam książkę i położyłam obok siebie.

Spojrzałam na chłopaka, który niepewnie stał w drzwiach.

-Chciałem.. Chciałem pogadać.

-Jakiś konkretny powód?-spytałam.

-Nie. Tylko...

Westchnęłam.

-O czym chciałeś pogadać? Bo napewno nie przyszedłeś nie mając o czym ze mną rozmawiać.

-Chciałem powiedzieć, że mi się podobasz.

-W takim razie jesteś idiotą-mruknęłam i wzięłam moją książkę do ręki. Otworzyłam na przypadkowej stronie, udając, że czytam, w rzeczywistości słuchając co Jeff ma mi do powiedzenia.

Zastanawiałam się czy nie zapytać go, czemu w takim razie pocałował Lucy, ale pokazałabym mu, że mi zależy. A tak nie jest, prawda? TRUDNO.

-Czemu?-spytał.

-Bo pocałowałeś Lucy, a teraz mówisz, że Ci się podobam.

-Nie... Nie pocałowałem Lucy-zmarszczył brwi.

-Ona Ci się podoba, proste. Uroiłeś sobie, że Ci się podobam. Po prostu twierdzisz, że jestem ładna, a do Lucy coś czujesz.

-Masz rację-uśmiechnął się.

-Ja zawsze mam rację...-mruknęłam i kontynuowałam moją lekturę.

Nie będę go w sumie winić za to, że całuje Lucy a potem mówi, że mu się podobam. Niektórzy chłopcy tak mają. Właściwie to prawie wszyscy...

To normalne dla mężczyzn w tym wieku... Eh... co ja gadam. Wcale nie. Jeff powinien być dorosły i dojrzały, a on podobnie jak Lucy zachowuje się dziecinnie!

Wstałam z łóżka i poszłam do jego pokoju. Zapukałam kilka razy i wparowałam do pomieszczenia.

-Jeff debilu-warknęłam.-Zachowujesz się jak dziecko.

Jeff podniósł głowę znad książki żeby na mnie spojrzeć.

-Co?-wydusił.-Czemu tak myślisz?

-Bo całujesz Lucy, a potem przybiegasz do mnie i mówisz, że Ci się podobam! Jesteś idiotą!

-Ja.. Nie..-zaczął się jąkać.-Ja nie pocałowałem.. Nie pocałowałem Lucy... Ja pocałowałem wtedy Ciebie...

-O czym Ty mówisz? Widziałam, w salonie...

Czyli mój plan się udał.

Udało mi się przelać moją moc na nią tak, żeby inni też to widzieli, a Lucy o niczym nie wiedziała.

_______________
Heh, ja wcale nie kończę w dramatycznych momentach. Ani trochę. To nie jest dramatyczne...! Chyba.

Dobra, nie ważne ;DD Następny rozdział jutro ^^

Chciałabym bardzo bardzo Wam podziękować za 5tyś wyświetleń. Kocham Was *-*

Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeśli się spodobało zostaw też gwiazdkę. Z góry dziękuję, do następnego ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top