Wpis #22

Lucy

-NAPRAWDĘ?-spytałam radośnie.

Naprawdę chciałabym znowu być w moim ciele. Nie być duchem.

Mieć większe szansę u Jeff'a... Zamknij się idiotko.

-Tak, chodź ze mną-mruknął, a ja posłusznie, przeskakując z nogi na nogę, podążyłam za nim.

Wszedł do swojego pokoju i usiadł przy biurku, gestem ręki pokazując żebym zrobiła to samo.

-Najpierw musimy znaleźć Twoje ciało..-zaczął objaśniać.

-Było w szpitalu. Dalej nikt z nim nic nie zrobił. Chyba.

-Więc wywieźli je do kostnicy-mruknął.

-Pewnie tak.. I co dalej?

-Wypowiesz te zdania na głos-wskazał na jakiś tekst napisany po łacińsku.-I wejdziesz w swoje ciało.

-Proste... Jakiś haczyk? Skutki uboczne? Cokolwiek?

-Nie-rzucił krótką odpowiedź.

-To ja pójdę po moje ciało...-zaproponowałam.-Przynieść je tutaj?

-Tak, i weź ze sobą Jeff'a..

Wstałam z miejsca, zasunęłam krzesło i wyszłam z pokoju.

Jeff stał na korytarzu i gadał z Raven. Kiedy mnie zobaczyła, dostrzegłam jakiś błysk w jej oku. Potem przytuliła się do Jeff'a i wchodząc do swojego pokoju pomachała mu na pożegnanie.

Jeff odwrócił się i od razu zobaczył mnie.

-Slender znalazł sposób jak mnie ożywić, musimy tylko znaleźć moje ciało-powiedziałam jakbym nie przejęła się tym co przed chwilą zaszło.

-Czemu mówisz to mi?-spytał.

-Bo Ty masz mi pomóc-rzuciłam.

-Kto tak powiedział?

-Slender.

-Aha. Skoro muszę..-westchnął i zaczął ze mną wychodzić z rezydencji.-Wiesz chociaż gdzie ono jest?

-Tak. W kostnicy, w szpitalu, w którym mnie zostawiłeś.-warknęłam.

Jeff założył kaptur i zaczął się śmiać.

-A co miałem zrobić?-spytał.

-Gówno.

-No właśnie. Sama nie wiesz-mruknął.

Po kilkunastu minutach niezręcznej ciszy dotarliśmy pod szpital.

-Jak chcesz to zrobić? Uznają nas za wariatów.

-A nimi nie jesteśmy?-spytałam.

Jeff westchnął.

-Poważnie pytam...

-Ja Wam pomogę-usłyszałam znienawidzony głos za plecami.

-Poradzimy sobie Raven-wyprzedziłam Jeff'a z odpowiedzią.

-Wątpię, żebyś ty sobie w czymkolwiek poradziła-jej śmiech odbił się echem w moich uszach.

-Emm.. Raven.. Nie... Nie mów tak-powiedział niepewnie Jeff, a moje serce zabiło kilka uderzeń za szybko. On mnie broni!

-Czemu? Przecież to prawda..

-N.. Nie...-Jeff mnie objął.-Spędziłem z nią trochę czasu i zaczynam się do niej przekonywać...

-Ty tak na poważnie?-zmrużyła oczy.

-Nie-wybuchnął śmiechem, a po chwili Raven zrobiła to samo.

Wiedziałam, że to zbyt piękne żeby było prawdziwe.

Zrzuciłam rękę Jeff'a z mojego ramienia i weszłam do szpitala.

Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale udowodnię im, że poradzę sobie świetnie sama.

Raven

-Dobra, może lepiej chodźmy jej pomóc-mruknął niechętnie Jeff.

Wszedł do szpitala więc poszłam za nim.

Lucy rozmawiała z jakąś lekarką. Wymieniłam z Jeff'em spojrzenia.

Wzruszył ramionami i podszedł do Lucy. Złapał ją w pasie, podniósł do góry i zaczął nieść w moją stronę.

Lucy próbowała się wyrwać, ale w końcu Jeff ją puścił i postawił przede mną. Uśmiechnęłam się do niej złośliwie, na co prychnęła.

-Sama bym sobie poradziła...

-Zachowujesz się jak małe dziecko-rzuciłam w jej stronę.

-Dobra, ogarnijcie się choć na chwilę.. Musimy wziąć ciało Lucy z kostnicy..-warknął.

-Włamiemy się tam-wzruszyłam ramionami.

-Brawo geniuszko, tylko jak chcesz to zrobić?-spytała złośliwie Lucy.

Zamknęłam oczy. Moje włosy stały się brązowe, krótkie, a oczy zielone. Miałam na sobie lekarski fartuch i plakietkę z przypadkowym imieniem.

Kiedy znowu otworzyłam oczy, oboje patrzyli na mnie z wytrzeszczonymi oczami i podziwem w oczach, na co tylko się uśmiechnęłam i ruszyłam dumnie korytarzem.

Nie do końca wiedziałam gdzie kostnica, ale postanowiłam zaufać intuicji.

Patrzyłam na tabliczki na drzwiach, aż w końcu znalazłam tą z upragnionym wyrazem "Prosektorium".

Weszłam do środka i zaczęłam szukać ciała Lucy. Otwierałam każdą "szufladę" po kolei. W końcu znalazłam i dumna z siebie już chciałam ją zabierać, ale za plecami usłyszałam czyjś głos.

-Co Pani robi?

-Miałam przeprowadzić sekcję zwłok-powiedziałam pewnie.

-Uhm.. Rozumiem-wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą.

Boże święty, jak ja mam zabrać to ciało tak żeby nikt nie zauważył?!

Położyłam ciało na łóżku szpitalnym i zaczęłam je wywozić z sali, udając, że zabieram je na sekcje zwłok do innej sali.

Na krzesełkach w korytarzu siedzieli Jeff i Lucy.

-Co tak długo?-Jeff od razu wstał z krzesełka na mój widok.

-Cicho bądź. Musiałam ją znaleźć...-mruknęłam.

Zamknęłam oczy i zmieniłam swoją postać z powrotem. Tak lepiej.

Podjechałam łóżkiem pod same drzwi, potem wzięłam ciało i zaczęłam z nim biec do rezydencji. Obejrzałam się za siebie, żeby sprawdzić czy nikt za mną nie biegnie, jednak zobaczyłam tam tylko Lucy i Jeff'a.

Po kilku minutach biegu byliśmy na miejscu. Jeff i Lucy dyszeli ze zmęczenia, a ja niewzruszona weszłam do środka.

-Mamy jej ciało-powiedziałam i położyłam je na środku pokoju niezbyt zainteresowana co się z nim dalej stanie.

-Lucy, wiesz co robić-powiedział Slender do dziewczyny, która przed chwilą razem z Jeff'em weszła do pokoju.

Lucy

Wypowiedziałam zdanie, które zapisałam sobie na kartce i weszłam w moje ciało.

Zaczęłam oglądać moje ręce. A potem sprawdzać czy jestem "materialna". Udało się!

Podniosłam się z podłogi i zaczęłam skakać ze szczęścia.

-O mój Boże! Udało się!- z uśmiechem przytuliłam się do Slendera.

Od razu odwzajemnił uścisk.

______
Dłuższy, i chyba ciekawszy rozdział ;D mam nadzieję, że się podoba.

Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeśli się spodobało daj gwiazdkę. Z góry dziękuję, do następnego ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top