Rozdział 4
**Rey**
Minął trzy tygodnie od sadzenia drzew . Od tego czasu Ben się do mnie nie odzywa . Za to Ahsoką bardzo się zaprzyjaźniłam . Ahsoka zaprzyjaźniła się też z Poe i Finnem .
Dzisiaj jesteśmy w czwórkę umówieni w pizzerii . Jednak najpierw muszę przeżyć lekcję . Do pracy dzisiaj na szczęście nie muszę iść . Pracuję tylko w środę , piątek i niedzielę , a dzisiaj jest czwartek . Przetrwałam już 6 lekcji . Jeszcze tylko ostatnia WF .
Weszłam do szatni . Na ławce koło szafek siedziała Kira . Dziewczyna , która od początku roku próbuje poderwać Bena .
- Nie przebierasz się ?- spytałam .
- Po co , żeby mi się makijaż rozmazał ? Powiem , że jestem niedysponowana - wyjęła lusterko i poprawiła usta .
- Jak chcesz - odpowiedziałam . Do szatni weszła Rose z Melaniną . Za nimi weszła Phasma .
- Mam nadzieję , że będzie grać w coś agresywnego z chłopakami - powiedziała blondynka i jak najszybciej się przebrała . Ja zrobiłam to samo.
- Widziałyście tabelę zajęć dodatkowych ? - spytała Melania .
- Nie , a co ?- zapytałam .
- W tym roku jest mnóstwo zajęć - dodała Rose .
- Na przykład ? - spytała Kira .
- Zobacz sobie na korytarzu - wtrąciła się Phasma . Kira wyszła z szatni.
- Dziunia - powiedziałam pod nosem .
Usłyszałyśmy dzwonek . Weszłyśmy na halę . WF miałyśmy na sektorze obok chłopaków .
- Dobra tam , to pobiegajcie i coś tam zagrajcie - powiedział trener i wrócił do kantorku . Nasz trener był bez nadziejny porównując do trenera chłopaków .
- To co robimy ?- zapytała Phasma.
- Może koszykówka - dodała .
- Dobra - odpowiedziała reszta .
Phasma się uśmiechnęła . Wzięliśmy piłkę , wybraliśmy składy i zaczęłyśmy grać . Lekcja minęła dość szybko . Wróciliśmy do szatni i się przebraliśmy . Jak najszybciej wyszłam z szkoły .Na dworze ubrałam jeszcze kurtkę od Bena . Uwielbiam ją . Pod szkołą już na mnie czekali Poe , Finn i Ahsoka .
- To co idziemy ? - zapytał Finn .
- No pewnie - odpowiedział Poe .
Razem szliśmy przez park rozmawiając .
Zauważyłam , że Kylo idzie szybkim krokiem , a za nim Kira . Ben tylko przewracał oczami . Zaśmiałam się .
- Z czego się śmiejesz ?- zapytała Ahsoka .
- Coś mi się przypomniało - skłamałam .
Doszliśmy do pizzerii i usiedliśmy przy pierwszym stoliku przy oknie .
- Jaka pizzę zamawiamy ? - zapytał Finn .
- Może z salami - zaproponowała Ahsoka.
- Sorki , ale nie jem mięsa z ssaków - wtrąciłam się w rozmowę .
- Wybierzcie jaką chcecie byle nie z mięsem . Muszę na chwilę wyjść - powiedziałam i wyszłam z pizzerii .
Zrobiło mi się duszno . Usiadłam na trawie . Nie daleko znów zobaczyłam Rena . Już bez Kiry . Skręcił w jakąś uliczkę . Po jakimś czasie wróciłam do budynku .
- Zamówiliśmy wegetariańską - powiedział Finn .
- Spoko - dosiadłam się do nich.
Po pół godzinie przyszła pizza . Zjedliśmy śmiejąc się i rozmawiając.
Odblokowałam telefon . Była 20.30 .
- Muszę się zbierać - powiedziałam . Założyłam kurtkę Bena.
- Może cię odprowadze - zaproponował Finn .
- Nie , dzięki . Pa - pomachałem do nich i wyszłam .
Było już ciemno . Postanowiłam , że pójdę na skróty . Poczułam jak ktoś wciąga mnie w uliczkę i przytwierdza do ściany . Mężczyzna zakrył mi buzię . Chciałam się bronić , ale jedna ręką trzymał obje moje .
- Za chwilę tutaj podjedzie auto , a ty grzecznie tam wsiądziesz - powiedział .
Nagle usłyszałam znajomy głos .
- Zostaw ją - krzyknął Kylo .
- Tak , bo co mi zrobisz - napastnik popchnął mnie na ziemię .
- To - odpowiedział i zamachnął się .
Mężczyźnie zaczęła lecieć krew z nosa . Napastnik rzucił się na Bena .
Ja jak głupia stałam i obserwowałam . Kiedy doszło do mnie co się dzieję . Wzięłam kij i zamachnełam się na mojego porywacza. Upadł na ziemię .
- Zadzwoń po policję - powiedział Solo i otarł krew z ust .
- I po karetkę - powiedziałam i zadzwoniłam . Podjechało auto . Kolega porywacza . Otworzył szybę . Razem zwróciliśmy się w jego stronę . Ja z kijem , a Ben z pięściami . Chłopak szybko odjechał .
Chwilę przed przyjechaniem karetki doszli do mnie co mogło by się stać gdyby nie on . Nie wiem dlaczego , ale podbiegłam do niego i przytuliłam . Zaczęłam płakać .
- Dziękuję . Gdyby nie ty nie wiem co by się stało - powiedziałam przez łzy .
- Ej mała tylko nie rycz - powiedział i odwzajemnił uścisk . Oderwałam się od niego kiedy usłyszałam syreny .
Ratownicy opatrzyli Bena i zabrali przestępcę . Ja i chłopak pojechaliśmy na komisariat . Policjanci spisali zeznania . Chwilę później przyjechali moi opiekunowie i rodzice Solo. Ojciec poklepał syna po ramieniu , a matka go przytuliła .
- Synu , co ty znowu zrobiłeś ? - zapytał Han .
- Uratował mnie - wtrąciłam się . Leia nie zauważyła wcześniej , że siedzę koło Bena . Jak najszybciej mnie przytuliła .
- Jak to się stało ? - spojrzała na nas .
W jej oczach było widać troskę .
- Mamo , powiem ci później - powiedział Kylo . Mój opiekun nic nie powiedział. Chwilę potem całą trójkę zawołał policjant . Chłopak na mnie po patrzył .
- Widzę , że moja kurtka przypadła ci do gustu - uśmiechnoł się .
- Tak . Jest ciepła i wygodna - odpowiedziałam . Byłam strasznie zmęczona . Przysunełam się do chłopaka i położyłam głowę na jego ramieniu .
- Dziękuję - powiedziałam .
- Szczerze jak pierwszy raz cię spotkałam to myślałam , że jesteś dupkiem . Myliłam się . Jesteś wspaniały - dodałam i zamknęłam oczy . Nawet nie wiem kiedy usnęłam .
- Rey - usłyszałam szept Bena .
- Jeszcze pięć minut - mruknęłem .
- Jesteśmy na komisariacie - delikatnie zdjął moją głowę z jego ramienia .
- A no tak - przetarłam oczy .
Zauważyłam , że mój opiekun i państwo Solo rozmawiają z policjantem .
- Rey kiedy masz urodziny ? - zapytał chłopak znienacka .
- Za tydzień- odpowiedziałam .
- Za tydzień osiemnastka . Trzeba zrobić imprezę - uśmiechnoł się .
- Proszę nie mów nikomu . Nie chcę tego świętować - popatrzyłam w jego oczy. Piękne orzechowe oczy .
**Ben**
- Proszę nie mów nikomu . Nie chcę tego świętować - popatrzyła mi w oczy , a ja w niej. W te piękne zielone oczy .
- Ustaliliśmy coś - powiedział opiekun Rey
- Codziennie do twoich osiemnastych urodzin Ben będzie po ciebie przyjeżdżał - dodał.
- A ty nie masz nikt do gadania - spojrzał na mnie mój ojciec .
- Nawet jak bym miał , to był nic nie powiedział - uśmiechnęłam się do Rey . Chwila czemu Rey nie może zawozić jej tata chyba tata ?
- Rey jaki jest twój adres ? - zapytałem .
- No tak jakby . Yyyyyy mieszkam w domu dziecka - powiedziała . Zamurowało mnie .
- Rey musimy już iść - powiedział jej opiekun .
- Jutro będę po ciebie o 7. 30 - powiedziałem .
- Będę czekała - powiedziała i wyszła z komisariatu. Ja z moim rodzicami zrobiłem to samo . Weszliśmy do auta .
- Synu jestem dumny - powiedział mój ojciec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top