XVIII
Kylo
Nie rozmawiałem z Rey od ponad miesiąca. Jack szkoli ją codziennie. Idzie jej coraz lepiej, ale to dopiero początek jej szkolenia. Ani razu nie wygrała pojedynku z Jackiem jak i z droidami treningowymi. Wiem to, bo przyglądam się jej treningom. W końcu jestem jej mistrzem, muszę mieć nad nią jakąkolwiek, choćby znikomą kontrolę.
Przez ten czas, zdołałem poukładać sobie w głowie wiele spraw. Zrozumiałem co do niej czuje. Jest to głupie, bo nawet dobrze jej nie znam. A może jednak znam? Nasza więź w mocy się wzmocniła. Widzę jej myśli i sny. Ona widzi moje. Na początku się pilnowałem. Ona zresztą też. Jest to jednak zbyt męczące. Ona nie ukrywa przede mną niczego. Ja przed nią tylko jedną rzecz. Uczucie. Nie może się dowiedzieć. Nikt nie może się dowiedzieć.
Rey
Minęło już trochę czasu od naszego pocałunku. Dlaczego nadal o tym myślę? On kazał mi zapomnieć. Widuję się z Nim codziennie. Odwiedza mnie w snach. W zasadzie to ja go odwiedzam. W sali tronowej. Trenuje mnie. Moją moc. Ja widzę postępy. On mówi, że jestem beznadziejna. Uczy mnie...strasznych rzeczy. Na początku się stawiałam. Kazał mi krzywdzić ludzi, czasem zwierzęta. Przy pierwszych próbach płakałam. Podduszał mnie za to. Kiedy się buntowałam, torturował mnie. Łamał kości mocą, wdzierał się do umysłu. Przed Nim nie da się nic ukryć.
Jednak po przebudzeniu, na moim ciele nie było żadnych śladów przemocy. Nikt nie mógł tego zobaczyć, nikt nie mógł mi pomóc. Parę razy, próbowałam pokazać te wspomnienia Kylo. Ale On jej w jakiś niewytłumaczalny sposób blokował. Mówił mi, że mam być silna. Ale jak mogę być silna, kiedy ktoś mnie przez cały czas niszczy?
Tej nocy było inaczej. Gorzej. Był wściekły. Na czarnym niebie co chwile buchały przerażające błyskawice. Tylko wtedy mogłam ujrzeć jego twarz. Stara, pomarszczona i szara skóra. Spierzchnięte i cienkie wargi. I ten uśmiech. Nie było nic gorszego.
- Jesteś. Znowu próbowałaś nie zasypiać prawda?- Prawda. Kilka razy próbowałam nie spać, aby Go nie widzieć. Żeby nie robił mi krzywdy. On jednak mnie usypiał.- Wiesz, że to nieładnie.- Wysłał w moją stronę fale bólu i cierpienia. Upadłam na kolana i złapał się za skronie. To tak bardzo boli.- Dziś spróbujesz czegoś nowego.- Puścił mnie i mocą kazał patrzeć sobie w oczy.
Zza tronu wyłonił się mężczyzna. Był młody, niewiele starszy ode mnie. Na jego twarzy malował się strach.
- Najpierw ci pokarzę.- Wyciągnął kościstą dłoń w kierunku chłopaka. Nieznajomy zaczął przeraźliwie krzyczeć. To co się stało potem, przechodziło wszelkie pojęcie.
Głowa mężczyzny została oddzielona od tułowia. Krew prysła na wszystkie strony, w tym na mnie. Ciało upadło bezwładnie. Głowa potoczyła się pod moje nogi. Twarzą skierowaną do mnie. Włosy były zlepione posoką, oczy i usta szeroko otwarte. Tego było za wiele. Upadłam na kolana i zwymiotowałam. Kręciło mi się w głowie, a w uszach nadal dudnił krzyk mężczyzny.
- Teraz twoja kolej.- Zaczął się śmiać.
Niechętnie podniosłam się z klęku. Starałam się nie patrzeć na zwłoki, ale chora ciekawość mi nie pozwoliła. Znowu wzięło mnie na mdłości.
- Na nim będziesz testowała nową umiejętność.- Zawsze tak mówił. Wtedy zza tronu wychodzili ludzie. Powoli odwróciłam wzrok z ciała na osobę wyłaniającą się z cienia tronu. O nie.
To była dziewczynka. Mała i szczupła dziewczynka. Mogła mieć najwyżej pięć lat.
- Ma cieńszy kark od dorosłego. Złamiesz ją jak zapałkę.- Dziecko patrzyło na mnie błagalnym wzrokiem. Z błękitnych oczu, płynęły wodospady łez. Cicho pociągała nosem.
- Nie zrobię tego.- Wyszeptałam.
- Co powiedziałaś!?
- Nie zrobię tego!- Powtórzyłam znacznie głośniej. Wtedy po moim ciele przelała się fala bólu tak okropnego, że nie potrafiłabym tego opisać. Jakby coś zgniatało mnie na pół wzdłuż kręgosłupa.
Nie wiem ile to trwało. Kilka razy zemdlałam, a On budził mnie wtedy nowym rodzajem tortur.
Kylo
Ze snu wyrwał mnie krzyk. Kobiecy krzyk, przepełniony cierpieniem. Rey. Zerwałem się z łóżka jak poparzony. Wbiegłem do jej pokoju.
Dziewczyna rzucała się po łóżku krzycząc i płacząc. Włosy lepiły się do jej mokrej od łez i potu twarzy. Wyglądała jakby coś ją opętało. Nie miałem pojęcia co zrobić. Niepewnie podszedłem do Rey. Chwyciłem ją za ramię w celu potrząśnięcia nim. Ona jednak się wyrwała. Wszedłem na łózko i klęknąłem obok dziewczyny. Złapałem ją za nadgarstek. Potem chciałem złapać drugi, ale dość solidnie uderzyła mnie nim w twarz. Zawisłem nad nią, łapiąc jej ręce i trzymając w górze. Musiałem ją unieruchomić. Trochę się uspokoiła. Nie wiła się już i nie krzyczała. Nie wiedziałem co zrobić dalej. Jedną ręką złapałem oba jej nadgarstki. Drugą dłonią zacząłem delikatnie gładzić ją po policzku. Uspokajała się. Przestawała płakać. Nachyliłem się nad nią trochę i zacząłem szeptać to ucha, że już wszystko dobrze.
Rey
Nagle cierpienie zaczynało ustępować. Zastępowało je inne uczucie. Coś nie pozwalało mi ruszać rękami. Na początku próbowałam się wyrwać. Szamotanie się nic mi nie dało. Uległam. Ale było mi lepiej. Mniej bolało. Ktoś zaczął głaskać mnie po policzku i szeptać do ucha. nie byłam w stanie wychwycić słów. Jednak znałam ten głos. Kylo. Zimna skała pod plecami zaczęła się zmieniać w miękki materac. Wybudzałam się.
Kylo
Wciągnęła powietrze gwałtownie i zamrugała oczami. Widziałem w nich strach i cierpienie. Tylko czemu nie widziałem tego co jej się śni? Może to była kolejna wizja.
- Rey. Już dobrze.- Spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.- Powiesz mi co ci się śniło?- Była naprawdę przestraszona. Wybuchła płaczem jak by sobie coś przypomniała. Usiadłem obok niej. Nie chciałem jej spłoszyć. Delikatnie ja objąłem. Rey tego nie odrzuciła. Wtuliła się we mnie i płakał w mój tors. Chciałem ją uspokoić. Przytuliłem dziewczynę mocniej. Oparłem brodę na czubku jej głowy i głaskałem po plecach. Trzęsła się, więc przykryłem nas kołdrą. Zaczęła się uspokajać. Po chwili nie płakała. Jednak nie odsuwała się ode mnie.
- Co ci się śniło Rey?- Spytałem delikatnie.
- On. Znowu. Jak co noc.- Bała się. Jednak nie rozumiałem.
- Jaki On?
- Człowiek z sali tronowej. Widzę go codziennie. To już nie są wizje tylko sny. Chyba.- Jej wizje widziałem tylko raz. Wyglądało to wtedy przerażająco upiornie. Jednak w tamtej wizji Rey tylko klęczała.
- Co ci zrobił?
- Robi co noc. Jak ja nie zrobię tego co każe, to mnie torturuje.- Pociągnęła nosem. Słyszałem kiedyś, że potężni użytkownicy ciemnej strony potrafią sprawiać ból swojej ofierze przez sen. O torturach jeszcze nie słyszałem.
- Co każe ci robić?
- Uczy mnie ciemnej strony. Każe mi robić krzywdę innym. Chciał, żebym...- Znowu się rozpłakała. To straszne. I nie możliwe. Używanie mocy przez sen i to w dodatku na kimś innym jest bardzo skomplikowane. Mało kto potrafi tego dokonać.
- Powiedz mi Rey. I nie bój. Jesteś tu ze mną i nikt ci nie zrobi krzywdy.- Tego nie byłem do końca pewny, ale chciałem znać jak najwięcej szczegółów.
- Miałam... Dziecku, takiej małej dziewczynce...On chciał... Nie dałam rady...- Płakał i jąkała się. Znowu mocniej ją do siebie przytuliłem. - Jej oderwać głowy...- O matko. Kiedy to powiedziała, trudno mi było zaczerpnąć powietrza. Miałą urwać głowę dziecku. W ten sposób z mocy korzystało się bardzo dawno temu. Potem uznano, że to zajmuje zbyt wiele czasu i pobiera od użytkownika mocy zbyt wiele energii. Kim mogła być osoba na tronie?
Rey ciągle płakała, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Jak pocieszyć kogoś, kto miał oderwać głowę małej dziewczynce?
- Każe mi robić takie rzeczy co noc. Dusić, przeglądać wspomnienia, łamać kości. Ja nie chce. Nie chcę Kylo.- Szeptała w mój tors. To potworne. Renowie podczas szkolenia też każą robić okropne rzeczy, ale nie takie. To już przechodzi ludzkie pojęcie.- Próbowałam nie spać, ale On zawsze sprawia, że zasypiam.- Usypiał ją przez moc. Nie wyobrażam sobie tego. Jak to możliwe?
- Musisz odpocząć. Taki sen nic ci nie daje.
- Ale ja nie chce spać.- W jej orzechowych oczach znowu pojawiły się łzy. Jedna z nich wypłynęła na zaróżowiony od płaczu policzek Rey. Starłem ją kciukiem.
- Rey. Musisz. Jest środek nocy.- Starałem się ją przekonać.
- Nie chcę go widzieć. Nie chcę go słyszeć.- Bardzo się bała.
- Jak chcesz to z tobą zostanę i jak coś to cię obudzę.- Tylko to mi przyszło do głowy.
- A ty. Też musisz spać.
- Nie muszę.
- Ja też nie muszę.- Chciała się kłócić.
- Rey. Mi wystarczy medytacja. Ty tego nie potrafisz. Idź spać.- Chciała cos jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowała. Położyła się plecami do mnie i przykryła kołdrą po samą szyje. Chciałem usiąść na ziemi albo na krześle, żeby jej nie przeszkadzać.
- Wracaj. Jak mam spać, to ty też.- Tego się nie spodziewałem. Tym bardziej po tym co się między nami działo.- No chodź. Nigdy nie spałeś z kobietą?- Odwróciła się do mnie. Myślałem, że ujrzę na jej twarzy uśmieszek. Ona ,była jednak zupełnie poważna. Wróciłem na łóżko. Przypomniała mi się pierwsza noc Rey na Niszczycielu. Wtedy spała u mnie.- Wiesz Kylo, ja nadal czekam aż mi odpowiesz.- Uparta.
- Co cię to tak interesuje?
- Stałeś jak wryty.
- Nie spodziewałem się.- Pokiwała głową i mruknęła.
- To spałeś czy nie?- Już jej lepiej. Zdecydowanie. Odwróciłem się do niej plecami.
- Spałem z tobą.- Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Tylko?- Chyba nie da mi spokoju.
- Nie.
- To z kim jeszcze?
- Idź spać Rey.- Czasami była wyjątkowo irytująca. Zadawała za dużo pytań.- Jest późno.
- Nie daruje ci. Chcę wiedzieć.- Odwróciłem się do niej.
- Po co?
- Po prostu.- Wzruszyła ramionami, przez co kołdra trochę się z nich zsunęła. Dopiero teraz zobaczyłem jak była ubrana. Skąpie. Bardzo. Miała koszule nocną na cienkich ramiączkach. I duży dekolt. Teraz już na pewno nie zasnę.- Co się tak patrzysz?
- Nic.- Spojrzałem jej w oczy.- A ty spałaś jeszcze z jakimś facetem, czy tylko ze mną?- Zarumieniła się. Mam ją.
- To nie fair. Ty mi nie powiedziałeś.
- I nie powiem dopóki ty mi nie powiesz.- Zmarszczyła brwi w udawanym gniewie. Cicho się zaśmiałem. Wyglądała wyjątkowo uroczo.
- Zapytałam pierwsza.- Uśmiechnęła się do mnie do mnie delikatnie.
- Kobiety mają pierwszeństwo. Mów.
- Niech będzie. Ale potem ty. Zgoda?- Stwierdziłem, że czemu nie. Dobrze mi się z nią rozmawia. Przytaknąłem.
- Dobra, ale masz się nie śmiać.- Powiedziała nieśmiało.
- Obiecuje.
- Z nikim. Nigdy.- W sumie to się nie spodziewałem. Jest młoda i ładna. Na pewno podoba się wielu.- I co powiesz?
- Nie spodziewałem się. Teraz ja?- Przytaknęła.- Miałem jedną dziewczynę. Ale to było dawno.
- Jak dawno?
- Dawno.
- Aż taki stary jesteś?
- Nie jestem stary. Starszy od ciebie. Raczej.- W sumie to nawet nie wiem ile Rey ma lat. Głupio wyszło.- Nawet nie wiem ile masz lat.
- Dziewiętnaście. A ty staruszku?- Młodsza niż myślałem.
- Nie jestem stary. Dwadzieścia trzy.
- Myślałam, że jesteś starszy skoro jesteś Wielkim Mistrzem zakonu.
- Więc cię zdziwiłem.
- Tak.- Powiedziała sennie i cicho ziewnęła.
- Może pójdziemy już spać?- Pokiwała głową i zamknęła oczy.
- Dobranoc.- Szepnąłem i poszedłem w ślady dziewczyny.
Hejka!
Tego to się raczej nikt nie spodziewał. Chyba główni bohaterowie się pogodzili. W końcu ile mogą się nienawidzić i być tacy...oschli.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Do zobaczenia jutro i Niech Moc będzie z Wami!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top