LIX (+NOMINACJE)

Tak, powinnam zrobić osobną książkę na nominacje. Ale mi się nie chce. 

1. Czara ognia

2. Doszłam do takiego momentu, że nie lubię żadnego 😂 więc w-f

3. Zawsze czarny

4. Imagine Dragons

5. W sumie to nie mam żadnych znajomych na wattpadzie

6. Pop rock, indie rock i takie tam

7. Święta. Nie lubię urodzin bo dobija mnie przemijanie czasu.

8. Lubię rosyjski. Zawsze mi się podobało jak brzmi. Chciałam się nauczyć ale kurczę nie mam czasu

9. Jedzenie to ja generalnie lubię i nie mam ulubionego.

10.
zdeeeechlykot
VeryBlavkRiver
NetiaRen
Takeimi
Strong_my_live

Rey

Wszystko szło po naszej myśli. Nie wiedzieli. A rozdwojone ciało Snoka, zaczynało śmierdzieć. Skoro nie wiedzieli, trzeba im to było uzmysłowić. Jak, nie wiedziałam. Chociaż, mogło się to stać Łatwiejsze, niż myślałam. 

- Przekażę wszystkim informację. 

- Co? 

Kylo się stresował. Ale tylko trochę. Wyglądał na takiego... uwolnionego. Snoka już nie było. Nie było jego mistrza. Jego ograniczenia. Teraz, mógł robić to, co mu się żywnie podobało. A ja planowałam robić to samo. 

- Przekażę im informację o tragicznej śmierci Snoka. Jego strażnicy się zbuntowali i go zabili. Na szczęście, byliśmy w pobliżu i pozbyliśmy się zarazy. Z tego powodu, zostaliśmy Przywódcą i Przywódczynią. żeby tępić zdrajców. W Najwyższym Porządku, lubią takie hasełka. 

Uśmiechnął się lekko. W jego policzkach, uwydatniły się dołeczki. Usiadł na podłokietniku tronu i pocałował mnie lekko w żuchwę. 

- Tak, lubią. Działaj, moja Przywódczyni. 

Kylo

Zaśmiała się słodko i przymrużyła oczy. Wiadomość kierowała bezpośrednio do umysłów wszystkich członków Najwyższego Porządku. Było to wyjątkowo męczące. Widziałem jak delikatnie marszczy nos z wysiłku. Podtrzymałem ją, dając jej podparcie i trochę otuchy. Oparła się na mnie całym swoim ciężarem. Była osłabiona po walce ze strażnikami, i dodatkowo dobijała się dużym zużyciem mocy. 

W końcu otworzyła oczy, ale praktycznie od razu je zamknęła. Po jej twarzy, przetoczyła się fala bólu. 

- Wszystko w porządku? 

- Tak. Tak, jest dobrze. Głowa mnie trochę boli, ale to nic. 

- Na pewno? 

Spojrzała na mnie z poirytowaniem. Może trochę przesadzałem, i może trochę za bardzo się martwiłem. Ale nie potrafiłem inaczej. Nie chciałem zamykać jej w kryształowej kuli, ale musiałem dbać o jej bezpieczeństwo. O nią. Czułem, że powinienem. Trochę ją to denerwowało, ale nie zamierzałem przestawać. 

- Tak Kylo. Na pewno. Wszyscy wiedzą. Niektórzy są niezadowoleni, ale trudno. Pogodzą się. 

Staliśmy się przywódcami. 

Rey

Tak naprawdę, trochę okłamałam Kylo. Czułam się beznadziejnie, a głowa to mi pękała. Ale nie dałam tego po sobie poznać. W końcu, zostałam Najwyższą Przywódczynią. Musiałam się skupić na tym, a nie na bólu. 

Siedziałam na kolanach chłopaka. Na naszym tronie. Ciała zostały posprzątane, krew zmyta. Zostaliśmy sami. Możliwe, że przez krótką chwilę, ale tyle wystarczyło. Potrzebowałam odpoczynku. Leki przeciwbólowe przestały działać, i rana na nodze cały czas o sobie przypominała. Po za tym, przez informowanie tylu ludzi, głowa bolała mnie w takim stopniu, że obraz zamazywał mi się przed oczami. 

- Powinnaś odpocząć. 

- Powiedział ci ktoś kiedyś, że jesteś wyjątkowo irytujący?

Udał, że myśli nad odpowiedzią. W tym czasie, jego dłoń zawędrowała pomiędzy moje łopatki. Rysował tam niewielkie kółka palcami. Korzystając z okazji, że nikogo nie było w pobliżu, oparłam głowę na jego ramieniu. Zaczął delikatnie masować mój kark. Cichy jęk rozluźnienia, wydostał się z moich ust. Kylo tylko się przelotnie uśmiechnął, a jego druga ręka znalazła sobie miejsce na moim udzie. Kreślił wzory, zbliżając się coraz bardziej do wrażliwego miejsca. 

- Jesteś straszliwie spięta. 

- Zamknij się. I nie przestawaj. 

Jego dotyk, doprowadzał mnie do obłędu. Byłam jak w transie, kiedy jego dłonie leniwie gładziły moje ciało. Chciałam więcej. I oczywiście, ktoś musiał nam przerwać. Generał Hux wbiegł do sali tronowej z przerażeniem wymalowanym na twarzy.

- Ruch Oporu został odbudowany. Atakują nas. 

Kylo

Domyślałem się, że kiedyś do tego dojdzie. Zarazę trzeba usunąć całkowicie, żeby nie miała możliwości powrotu. Nam się to nie udało i mieliśmy dostać za swoje. Staliśmy z Rey obok siebie przy wielkiej szybie. Zawsze byłem zafascynowany, że od chłodnego kosmosu oddziela mnie jedynie szkło. Mogło by się wydawać, że przypatrujemy się gwiazdą. Że je podziwiamy, w radości trzymając się za ręce. W rzeczywistości, patrzyliśmy między gwiazdy. Na wrogie myśliwce, których z każdą minutą było więcej. A ręce, ściskaliśmy jedynie ze strachu. 

- Nie powinnaś walczyć. 

Chodziło mi to po głowie, od momentu w którym Hux powiadomił o nieuniknionym ataku. Była ranna, zmęczona. A ja nie powinienem narażać jej na niebezpieczeństwo. 

- Muszę pomóc. 

- Nic nie musisz Rey. Jesteś Przywódczynią. Równie dobrze, możesz zabrać statek i stąd odlecieć. 

W głębi czułem, że to było by najlepsze rozwiązanie. Była by bezpieczna. Daleko od bitwy. Wyczuwałem tragedię. Dziwne przeczucie podpowiadało mi, że stanie się coś strasznego. Nie wiedziałem co to, ale nie chciałem się przekonywać. 

- Jestem Przywódczynią i dlatego tu zostanę walczyć. Dopiero co nam się udało Kylo. Nie możemy teraz wszystkiego tak po prostu stracić, bo jestem zmęczona. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyśmy wygrali. 

Nie było sensu się z nią kłócić. I tak postawiła by na swoim. Z tego powodu, tak bardzo ją uwielbiałem. Objąłem dziewczynę ramieniem i przyciągnąłem blisko do siebie. 

- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. 

- Tylko, jeśli ty zrobisz to samo. 

Pocałowałem ją delikatnie. Nadchodzili. Nie tylko czułem to w mocy, ale i też słyszałem harmider. Rey wspięła się na palce i pogłębiła pocałunek. 

- Obiecuję Kylo. Będę uważać. 

Wpatrywałem się w nią jak w cud świata. W jej piękne, czekoladowe oczy. Mogłem ich już nie zobaczyć. 

- Obiecuję. 

Trzask. Grube metalowe wrota wylądowały na czerwonej podłodze. Musieli mieć niesamowicie drogi i porządny sprzęt, skoro udało im się je wywarzyć. Coś w sali tronowej dochodziło do wielu krwawych zdarzeń. I to ostatnim razem zginął przywódca. Nie myślałem więcej. Odciąłem się od wszystkich bodźców. Uruchomiłem miecz świetlny. Trzy krwawe ostrza wystrzeliły z rękojeści, gotowe na to, co miało się zaraz wydarzyć. 

Nie byłem pewien czy wygramy. Nie byłem pewien czy przeżyję. Ale wiedziałem jedno. Musiałem chronić Rey. I tylko to się liczyło.

Rey

Walko trwała w najlepsze. Razem z Kylo pozbyliśmy się większości ludzi z sali tronowej, ale nieubłaganie napływało ich więcej i więcej. Jakby byli tu wpuszczani tylko po to, żeby zginąć. A żebyśmy my się zmęczyli. Nie będę ukrywać faktu, że właśnie tak się działo. Walczyłam dzielnie i wytrwale. Ale z każdym użyciem mocy, z każdym zadanym ciosem, moje siły opadały. W końcu, nie byłam w stanie unieść miecza. 

Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Przecież rana na nodze nie była jakaś poważna, a siły po wysłaniu informacji, powinny do mnie wrócić po kilku minutach. A  ja słabłam. Tak bardzo chciałam się położyć i odpocząć. Do tego zaczął boleć mnie brzuch i zrobiło mi się niedobrze. Świetnie. Jeszcze tego brakowało. To nie był moment na zatrucia. 

Kylo zniknął mi z pola widzenia, ale w mocy czułam, że nie ma go już w sali. Walczył gdzieś indziej. Był zmartwiony. Zajęty walką, a jednak wyczuł, że coś ze mną nie tak. Pierwszy raz, miałam ochotę odpowiedzieć na pytanie "Czy wszystko w porządku?", "Nie". Bo na prawdę nie było dobrze. Kiedy się trochę przerzedziło i Ruch Oporu przestał zwracać na mnie uwagę, rzuciłam się za tron i zwymiotowałam. Już nie mogłam. Nie wstając z klęczek, pozwoliłam sobie na krótki odpoczynek. Tak bardzo go potrzebowałam. Złapałam się z brzuch. Czemu mnie tak bolał? Jakbym dostała okres, ale to było niemożliwe. Ale... Jasna cholera. Nawet nie pamiętałam, kiedy go ostatnio miałam. I czy my z Kylo... O matko. 

Oparłam się o tron i wzięłam parę głębszych oddechów. Nie byłam ostatnio sobą zbytnio zainteresowana. Myślałam głównie o śmierci Snoka i jak go zabić. Zagłębiłam się w mocy, na tyle ile byłam w stanie. Ale wcale nie musiałam skupiać się jakoś specjalnie, żeby to wyczuć. Byłam w ciąży. A mój organizm raczył mnie  o tym poinformować w trakcie bitwy. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. 

- Tu się ukrywasz suko. 

Jakiś mężczyzna wychylił się zza tronu. Bałam się. Pierwszy raz od bardzo dawna, czułam strach. Nie byłam w stanie się bronić. Udało mi się tylko krzyknąć w moc, z nadzieją, że Kylo usłyszy.

- Pomóż mi!

I wtedy mężczyzna rzucił się na mnie z nożem. 


Hejka!

Co powiecie na takiego... twista? 

Trochę się zastanawiał, co zrobić dalej i padło na coś takiego, więc mam nadzieję, że się Wam podoba. Już dochodzimy do końca. Myślę, że max dwa rozdziały i tyle. I koniec. 

Ale, ale. Wraz z ostatnim rozdziałem Only, pojawi się pierwszy rozdział mojej nowej książki. O wymianie do Londynu. I o tym co się stało, kiedy główna bohaterka została wyrzucona z domu w którym miała mieszkać, przez nową "rodzinę". I musiała sobie poradzić sama, w wielkim i nieznanym mieście. Mam nadzieję, że Was trochę zainteresowałam.

Zachęcam do komentowania i obserwacji mojego profilu. Wtedy nic Was nie ominie. 

Do następnego i niech Moc będzie z Wami!

P.S. Dzisiaj wstawiłam też nowy rozdział Dark, jakby ktoś nie wiedział. 

I wiersz, dla zainteresowanych, ale szczerze polecam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top