Rozdział 4
**Ben**
Wyszedłem z statku i poczułem piach.
Jak ja nienawidzę piasku . Jeszcze chodziłam na boso. Spojrzałem do tyłu stała tam moja siostra .
- Nie lubisz piasku , prawda ? - spytała .
- Nienawidzę - odpowiedziałem.
- To rodzinę - zaśmiała się.
Znowu popatrzyłem w przód. Jakku to tu wychowała się Rey , Rey Palpatine , Rey Solo . Uśmiechnęłam się .
- Ty najpierw musisz się uspokoić , a potem myśleć o ślubie - powiedziała Gaja .
- Znowu czytałaś mi w myślach , miałaś tego nie robić - podniosłem głos .
- Sam się prosiłeś z tym uśmieszkiem- znów się zaśmiała .
Popatrzyłem przez siebie i zaczęłam iść .
- Gdzie ty idziesz !? - krzyknęła.
- Medytować - odpowiedziałem .
Byłem już dość daleko od statku . Usiadłem na piasku na tym okropnym piasku i zacząłem medytować.
Uspokoiłem się i nie myślałem już o niczym i o nikim . Po jakimś czasie przestałem . Zapomniałem się spytać jakim cudem ja mam siostrę .
Zacząłem
biec do statku . Zobaczyłem Gaje ćwiczącą sztuczki z mieczem świetlnym .
- Wiesz chyba ci już nie będzie potrzebny - powiedziałem .
- Nigdy nic nie wiadomo - spojrzała na mnie .
- Już skończyłeś medytować , szybko - powiedziała.
- Chciałem cię ciebie o coś spytać . Jakim cudem ja mam siostrę ?- zapytałem. Usiadła na piasku i zaczęła opowiadać .
- Wiedziałam , że się o to spytasz.
Kiedy się urodziłam wuj Luke zabrał mnie na Jakku . Stwierdził , że moc jest we mnie za silna . Przyjeżdzał do mnie i szkolił mnie na Jedi . Jednak pewnego dnia zostawił mnie i nie wrócił . Musiałam radzić sobie sama. Rok po moim narodzeniu urodziłeś się ty .
Miałeś być tak samo oddany jak ja jednak rodzice na to nie pozwolili.
Przyjeżdżałam do nich czasami , ale bałam się , że zrobię komuś krzywdę , dlatego zamieszkałam tutaj . Widziałam cię parę razy . Jednak bałam się do ciebie zbliżać , że zrobię ci krzywdę .Przepraszam - szybko otarła łzę , która zleciała jej po policzku .
- Wiem jednak , że mogę nad tym zapanować . Spędziłam tyle lat tutaj , że umiem opanować swój gniew . Ciebie też tego nauczę - dodała.
- Przecież jestem po jasnej stronie - powiedziałem .
- Owszem , ale mrok jest w nas i zawsze będzie - odpowiedziała.
Obróciłem się na pięcie i zaczęłam biec. Jak mam się uspokoić jak nie wiem co się dzieje z Rey. Obróciłem się wokół widziałam tylko piasek . Nie wiem ile przebiegłem . Zatrzymałem się i położyłem się na piasku . Myślałem o wszystkim o Gaji , o rodzicach , o Rey . Rey , która zawsze we mnie wierzyła a teraz myśli, że nie żyje . Znów wpadłem w wściekłość .
Ja nigdy jej nie powiedziałem , że ja kocham , że mi na niej zależy , że jest najważniejsza osobą w moim życiu .
Ona myśli, że nigdy ode mnie tego nie usłyszy . Myli się , właśnie dla niej się zmienię . Muszę to z siebie wyrzucić .
Nie mogę gniewem . Wstałem i krzyknęłam :
- Kocham cię Rey . . Wszędzie i zawsze będę cię kochał - wyrzuciłem to z siebie . Mówienie o uczuciach nie jest takie łatwe jak myślałem . Kosztowało mnie to dużo wysiłku . Nagle poczułem dziwne ukłucie w sercu jak by Rey była koło mnie .
Przepraszam , że tak długo nie było rozdziału . Głupia nauka , ale. Niedługo ferie i będę wstawiać więcej .
Niech moc będzie z wami !
,
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top