Rozdział 3

**Rey**
Siedziałam właśnie w ławce z Rose . Była biologia , a nauczyciel zaczął tłumaczyć co będziemy robić na lekcjach . Zbytnio to mnie nie interesowało . Zaczęłam myśleć o dzisiejszym meczu footballu . Idę tam , żeby zobaczyć Poe i Finn . Wiem od nich , że Ben też będzie grał . No , a  jak to grać bez kapitana .
- Rey , halooo - zauważyłam rękę Rose machającąm mi przed twarzą .
- Już , słucham - popatrzyłam na nią i się uśmiechnęłam .

Usiadłam na trybunach w trzecim rzędzie  . Wszędzie było pełno ludzi . Za dziesięć minut miał zacząć się mecz . Zauważyłam , że cheerleaderki wchodzą na murawę.  Zaczęły ćwiczyć swój ,, układ,, . Nie miał on nic wspólnego z tańcem czy cheerlidinkiem   . Skakały i machały pomponami krzycząc :
,, Star Wars College ".
- Też się zastanawiam co one robią - usłyszałam nieznajomy głos na sobą .
Zobaczyłam dziewczynę o ciemnej cerze i dwóch biało - niebieskich , grubych warkoczach . Miała na sobie czerwoną bluzkę z dekoltem i czerwone spodnie . Na twarzy miała białe wzorki .
- Ahsoka - podała mi rękę .
- Rey - uścisnęłam jej rękę.
- Jesteś nowa ? - zapytała .
- Tak . Niedawno się tu przeprowadziłam - odpowiedziałam .
- Spoko . Wracając do tych dziewczyn co one robią ? - zaśmiała się .
- Też się zastanawiam - usłyszałyśmy gwizdek . Na boisko weszła nasza drużyna.  Na czele oczywiście Ben . Popatrzyła się na niego . On to zauważył i przejechał palcem po swojej bliźnie tak samo jak ja wczoraj na treningu . Pokazałam mu język jak małe dziecko , a on puścił do mnie oczko . Nie odpowiedziałam mu , bo na murawę weszła przeciwna drużyna i mi go zasłoniła .
- Co jest między tobą a Kylo ? - zapytała Ahsoka .
- Nic . A co ma być ? - mruknęłem .
- Dobrzy są ci z Royal College ? - dodałam , aby zmienić temat .
- Nawet . Zawsze z nimi wygrywamy . Zazwyczaj jesteśmy w finale i przegrywamy z Disney College. ( od aut . Co cóż taka prawda ) - powiedziała.  Mecz się zaczął . Powiem szczerze Ben , Poe i Finn naprawdę dobrze grali . W czasie meczu rozmawiałam z Ahsoką.  Chodziła do równoległej klasy . Mieszkała tu od zawsze . W sumie jej się nie dziwię . Też chcę zostać tu na dłużej . Mecz się skończył. Wygraliśmy . Na koniec Ben ściągnął kask i koszulkę z ochroniarzami na barki i zrobił salto do tyłu . Jak zwykle popis udany .

Dzisiaj jest sadzenie drzew na szkolnym patio .
Po meczu przebrałam się w szkolnej łazience . Ubrałam na siebie mój strój roboczy . Wyszłam z szkoły i wzięłam kilka sadzonek . Strasznie lało . Nikogo oprócz mnie nie było . Nie wzięłam kurtki , ale stwierdziłam , że się nie poddam . Wzięłam łopatkę i wykopałam trochę ziemi.  Posadziłam pierwsze drzewo . Byłam już cała mokra.  Zaczęłam kopać drugą dziurę , gdy nagle poczułam , że deszcz na mnie nie pada . Spojrzałam na bok . Krople dalej padały na bruk .
Spojrzałam za  siebie . Zauważyłam czarne glany . Popatrzyłam do góry i zobaczyłam Bena , który stał nad mną z parasolką . Uśmiechnęłam się do niego . Siedzieliśmy w ciszy . W przyjemniej ciszy . Gdy nagle chłopak się odezwał.
- Czemu robisz to sama ?- zapytał .
- Miało być więcej osób , ale nikt nie przyszedł - odpowiedziałam i wróciłam do kopania. Chłopak dał mi parasolkę i sobie poszedł .
- Świetnie - mruknęłem pod nosem .
Odłożyłam parasolkę i posadziłam kolejna sadzonkę.  Chwilę potem zobaczyłam chłopaka z kurtką footballową  . Zarzucił mi ją na ramiona , a sam klęknął koło mnie .
Ben wziął łopatkę i zaczął kopać dziury obok już zasadzonych drzew .
- Ja wykopie dziury , a ty będziesz sądzić  - stwierdził .
- Dziękuję - odpowiedziałam .
Kiedy skończyliśmy sadzić chciałam iść po konewkę . Jednak chłopak mnie wyprzedził . Uśmiechnoł się do mnie zadziornie .
- Nie nalewaj wody - krzyknęłam do niego .
- Dlaczego ? - odkrzyknął .
- Zobaczysz - uśmiechnęłam się .
Solo wrócił z konewkami . Położyłam je na bruko . Deszcz zapełnił je do pełna . Podlaliśmy sadzonki . Poszłam do szkoły po moje rzeczy .
- Masz kurtkę - oddałam mu ją .
- Zimno jest . Weź ją sobie mam jeszcze taka jedną  - uśmiechnoł się .
- Dzięki za wszystko - powiedziałam .
- Odprowadzić cię ? - zapytał .
- Nie , dzięki - nie chciałam , żeby wiedział , że mieszkam w domu dziecka.
- Trudno . Do zobaczenia - powiedział i poszedł swoją stronę . Ja poszłam szybko do sierocińca . Zapomniałam , że mam na  osiemnastą do pracy . Jak najszybciej się ubrałam i pobiegłam do pracy .



**Ben**
Dzisiaj mam pierwszy mecz w tym roku szkolnym . Muszę stłuc tyłek Disney College , ale najpierw muszę pokonać inne drużyny .  Popatrzyłem na Rey . Też o czymś  myślała .
- Solo - nauczyciel uderzył w ławkę .
- Przepraszam , już słucham - odpowiedziałem i zajęłam się lekcją .

Właśnie z moja drużyną weszliśmy do szatni . Przebraliśmy się i czekaliśmy na trenera . Usłyszałem rozmowę Poe i Finna .
- Wiesz , że Rey przyjdzie - powiedział Poe .
- Wow . Rey na mecz footballu - zaśmiał się Finn .
- Też się dziwię - odpowiedział brunet.
Czyli mam szanse się popisać .
- Ej Ren idziemy - usłyszałem głos trenera .
- Już idę - powiedziałem i stanęłam na czele drużyny . Wyszliśmy na murawę . Zauważyłem , że Rey na mnie patrzy . Przejechałem palcem po bliźnie . Ona w odpowiedzi pokazała jej język . Puściłem je oczko i się uśmiechnołem . Dziewczyna mi nie odpowiedziała , bo zasłoniły mi ją goście z Royal College . Mecz szedł nam bardzo dobrze . Wygraliśmy . Na konie zrobiłem salto . Chciałem pokazać na Rey , ale już widziałem jej reakcję . Jako kapitan zostałem dłużej w szatni . Musiałem jeszcze porozmawiać z trenerem .
Kiedy wyszłem  budynku od strony patio zobaczyłam Rey sądząc drzewa . Wiedziałem , że jest taka akcja w naszej , ale żeby przyszła jedna osoba . Stanęłam za nią i trzymałem parasolkę nad nią . Dziewczyna popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła . Zamieniliśmy kilka słów . Dałem jej parasolkę i poszłem po kurtkę . Zarzuciłem ją na ramiona , a sam pomogłem jej w sadzeniu .



Kiedy skończyliśmy chciałem ją odprowadzić . Jednak ona się nie zgodziła . Zawiedziony ruszyłem do domu .
- Wróciłem - krzyknęłem .
- O Hej sy... Czemu jesteś cały mokry ?- zapytała moja mama .
- Musiałem pomóc komuś - powiedziałem i poszłem do swojego pokoju . Przebrałem się w suche rzeczy i położyłem się na łóżko .
Czemu ona nie chciała , żebym ja odprowadzić ? Pewnie mnie nie lubię . Ma mnie za potwora . Wzięłam kubek , który leżał na szafce nocnej i rzuciłem nim o podłogę . Ja jestem potworem .






Dzisiaj prawdopodobnie wrzucę jeszcze jeden .
Gwiazdki i komentarze to motywacja











Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top