34
California dreamin'
Uśmiechnęłam się fałszywie, czując palący dotyk bruneta na mojej zziębniętej skórze. Rozejrzałam się dookoła, jednak na żadnej osobie siedzącej przy naszym stoliku nie zawiesiłam oka dłużej, niż kilka sekund.
Wcale nie chciałam tu siedzieć. Z Aiden'em i paczką jego napakowanych kumpli oraz uwieszającymi się im na szyjach dziewczynami.
Brunet dokładnie wiedział, że towarzystwo mi nie odpowiada, ale nawet pomimo tego nie pozwolił mi usiąść z Leo, a wręcz nakazał siedzieć przy tym samym stoliku, gorączkowo dbając o to, aby z moich ust nie znikał uśmiech.
Czułam się wykończona. Aiden miał mnie w garści. Robiłam wszystko, czego chciał. Byłam jak marionetka w jego dłoniach.
- Skarbie, musimy zwolnić jedno miejsce dla Mike'a - oznajmił Aiden z bezczelnym uśmiechem, wyrywając mnie z letargu. Wskazał palcem na stojącego obok blondyna, wyglądającego jak żywa wersja Ken'a. Brunet uśmiechnął się, po czym poklepał swoje uda, pokazując w ten sposób, abym usiadła na jego kolanach.
Lekko się wzdrygnęłam, jednak wiedziałam, że nie mam wyjścia.
Usiadłam na kolanach bruneta, obejmując ręką jego szyję. Nie protestowałam, gdy zbliżył się do mojej twarzy, a jego usta znalazły się na moich. Całował z pasją, każdy jego pocałunek był niesamowicie zachłanny, jakby chciał więcej i więcej.
- Robisz to dobrze, c h m u r k o - szepnął, odrywając się od moich spierzchniętych ust. Chwilę później jego wargi znalazły się na moim policzku, następnie żuchwie. Jego delikatne pocałunki tworzyły swego rodzaju linię.
- Hej, hej, dość tej słodyczy moi drodzy! - zaśmiał się jeden z rozgrywających drużyny koszykówki, siedzący przy stoliku, jako jedyny, samotnie. - Za chwilę zwrócę swój lunch - stwierdził, przybijając piątkę z resztą chłopaków z drużyny. - Jedzcie i zbieramy się, panowie - oznajmił, chwytając swój bidon. - Trener chce z nami pogadać. Podobno chodzi o stanowisko drugiego kapitana. - powiedział, biorąc łyka wody. - Heather podobno wyleciał z drużyny za nieodpowiednie zachowanie na ostatnim treningu.
- Mów dalej - ponaglił Aiden, zaciskając dłoń na mojej talii.
- Co oznacza, że zwolniło się miejsce w naszej drużynowej hierarchii. - brunet uniósł brwi, spoglądając na Aiden'a. - Wszyscy doskonale wiemy, kto zasługuje na nie najbardziej - stwierdził, a pozostała trójka z uznaniem spojrzała na uśmiechniętego bruneta.
- To będzie dla mnie zaszczyt, panowie - oznajmił z fałszywym uśmiechem.
Doskonale wiedziałam, czemu tak bardzo zależało mu byciu drugim kapitanem w drużynie koszykarskiej. Nie chodziło tu wcale o prestiż, ani nic podobnego. Chciał pokazać, że jest lepszy.
W końcu dopiero co pojawił się w szkole, a już zdobył samo miejsce w drużynie. Byłam pewna, że chciał również wzbudzić zazdrość Shawn'a.
Taki był już Aiden. Nikt nie mógł być lepszy od niego. Niezależnie w jakiej dziedzinie. W sporcie, nauce czy zwyczajnie w życiu. Kochał być wznoszony piedestał, uwielbiał być w centrum uwagi.
- Cześć - z chwilowego transu wybudził mnie miękki głos znanego mi dobrze blondyna. Uśmiechnął się, ukazując rząd idealnie białych zębów, po czym usiadł na wolnym miejscu obok Scott'a - drugiego rozgrywającego szkolnej drużyny koszykarskiej.
- Cześć, Leo - powiedział Aiden, posyłając blondynowi przyjemny uśmiech - Co tam u ciebie słychać, brachu?
- Cóż, po staremu - stwierdził brunet, posyłając mu delikatny uśmiech - Chciałbym porwać Sky na chwilkę, nie masz nic przeciwko? - spytał, a ja zaczęłam mentalnie dziękować Bogu za kogoś takiego jak Leo Smith. Nie miałam ochoty dłużej przebywać z brunetem, miałam serdecznie dość Aiden'a i jego tępych koleżków.
- Oj nie wiem, nie wiem - zaśmiał się brunet, układając dłoń na moich włosach. - Skarbie, poradzisz sobie beze mnie? - spytał miło, gładząc moje włosy.
- Poradzę - stwierdziłam, posyłając mu delikatny uśmiech. Złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek, po czym wstałam z jego kolan, przeciskając się pomiędzy nogami żywego Ken'a, który nawet nie raczył się przesunąć.
- Tylko wróć za chwilę, skarbie - oznajmił brunet. - I bądź grzeczna - powiedział, posyłając mi jedno ze swoich przerażających, zaszyfrowanych spojrzeń.
Dokładnie wiedziałam, co ma na myśli. Nie chciał, abym cokolwiek powiedziała Leo. W ten sposób chciał przekazać mi, abym siedziała cicho.
I zamierzałam zrobić dokładnie to, o co mnie prosił. Musiałam pokazać Leo, że faktycznie jestem szczęśliwa i wymyślić na poczekaniu historyjkę dotyczącą związku mojego i Aiden'a. Wiedziałam, że czeka mnie trudne zadanie. Leo był wyjątkowo podejrzliwy. Wystarczyła chwila zwątpienia, jedno delikatne zawahanie, a blondyn już węszył podstęp.
Pewne więc było, że aby przekonać Smith'a, musiałam przekonać samą siebie. Albo wspiąć się na wyżyny aktorstwa.
luvmyshawnmendes x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top