33
Przemierzając szkolny dziedziniec, czułam na sobie palący wzrok Brooklyn'a. Próbowałam zatuszować smutek, przybierając neutralny uśmiech, jednak czułam, że na nic się to zdawało. Przechodząc obok bruneta, poczułam, jak delikatnie dotyka mojej dłoni, unosząc brwi z poważnym wyrazem twarzy.
Dyskretnie wskazał ręką na ekran swojego telefonu, pokazując naszą rozmowę na WhatsAppie. Zrozumiałam przekaz, jednak nie byłam w stanie mu odpisać. Nie chciałam zwracać uwagi Aiden'a i podawać mu na tacy kolejnej potencjalnej ofiary, której utratą zdrowia mógłby mnie szantażować, dlatego nie wzbudzając podejrzeń, podążałam z nim ramię w ramię przez szkolny korytarz.
- Muszę zabrać podręczniki - oznajmiłam, próbując delikatnie wyrwać się z jego uścisku. Brunet przewrócił oczami, wzmacniając uścisk.
- To nie będzie konieczne - stwierdził, wyjmując z kieszeni złotego iPhone'a. - Pierwszą lekcje mamy razem, s k a r b i e. - oznajmił z bezczelnym uśmiechem. - Mmm rozszerzona chemia to coś, co kocham - stwierdził, unosząc dłoń i układając ją na moim policzku - Jesteś taka piękna - wyszeptał po chwili. - Cholernie piękna, Sky - szepnął, zakładając kosmyk włosów za moje ucho.
- Przestań - powiedziałam cicho, chwytając jego dłoń i splatając razem nasze palce - Twój urok już na mnie nie działa, Aiden. Nasza relacja to już przeszłość. Nie łudź się więc, że będzie jak kiedyś. - oznajmiam spokojnym tonem. - Doskonale to wiesz, prawda? - pytam, cicho prychając. Widzę jak chłopak zaciska zęby, a jego twarz przybiera neutralny, chłodny wyraz. - Masz mnie, to prawda. Ale to nie oznacza, że moja miłość do Ciebie magicznie się odrodziła. Kochałam Cię, a ty sprawiłeś, że straciłam chęci do życia. Nie myśl więc, że jeden komplement sprawi, że o wszystkim zapomnę. Straciłeś moje zaufanie. Budowałeś je tyle czasu, a straciłeś w pieprzoną sekundę - mówię, odrywając wzrok od jego zarysowanej szczęki, dyskretnie rozglądając się dookoła.
Z ulgą stwierdzam, że nikt na nas nie patrzy. Każdy jest zajęty sobą, nie przejmując się dwójką nastolatków, których dzieli zaledwie kilka centymetrów, stojących w tej samej pozycji od kilku minut.
- Piękny wywód, naprawdę Sky - stwierdza chłopak, puszczając moją dłoń, by po chwili zacząć delikatnie klaskać. - Zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłem. - stwierdza, nonszalancko opierając się o metalową szafkę. - Ale każdy popełnia błędy. Ja popełniłem ich mnóstwo. A jednym z najgorszych były pieprzone narkotyki. Schlebiało mi, że wszyscy się mnie boją, wiesz? - mówi, delikatnie prychając - Miałem cudowną dziewczynę, byłem kapitanem drużyny i najpopularniejszym gościem w szkole. Tytuł króla balu był mój i każdy o tym wiedział. Ty miałaś być moją królową. Ale straciłem nad tym kontrolę, a wszystko się posypało. Ostatnie trzy miesiące spędziłem na jebanym odwyku, Sky - mówi cicho, zaciskając zęby - I nie było dnia, abym o tobie nie myślał, żałując tego, co zrobiłem.
- To naprawdę piękna bajeczka, Aiden - stwierdziłam, zaciskając pięści. - Sęk w tym, że dawno przestałam w nie wierzyć. Dorosłam, Aiden. Nie jestem już tą samą Skyler, którą możesz owinąć sobie wokół palca.
- A pomimo tego, jesteś na przegranej pozycji - oznajmia brunet, posyłając mi bezczelny uśmiech. - Szczęście wszystkich innych ponad twoje, prawda? - mówi, cicho prychając. - A co powiesz o nim, hm? - pyta, wskazując palcem na stojącego kilkanaście metrów od nas bruneta.
Nawet z tej odległości mogę zauważyć, że wygląda okropnie. Sińce pod oczami niesamowicie odznaczają się na jego twarzy, sprawiając, że wygląda o kilka lat starzej. Roztrzepane włosy żyją swoim życiem, a wzrok ma utkwiony w podłodze. Wydaje się, jakby myślami był gdzieś daleko. Ignoruje powitania chłopaków z drużyny, którzy zdziwieni, po prostu dalej idą przed siebie.
Jego nieobecny wzrok na chwilę spotyka się z moimi szklanymi oczami.
Ale zanim zdążę wykonać jakiś gest lub cokolwiek powiedzieć, Aiden przyciąga mnie do sobie, składając na moich ustach namiętny pocałunek. Nie mogę się wyrwać, ponieważ ściska moje nadgarstki tak mocno, że czuję wytwarzające się w tym miejscu siniaki.
Nie odwzajemniam pocałunku bruneta, jednak on wydaje się tym nie przejmować. Całuje mnie dopóki nie udaje mi się delikatnie go odepchnąć.
Zauważam wtedy, utkwiony w nas wzrok piętrzących się na korytarzu nastolatków. Jednak osoba, którą najbardziej chciałam zobaczyć, znika za rogiem.
- Bawisz się jego uczuciami, wiesz? - mówi Aiden, kładąc dłoń na mojej talii - Jesteś taka sama jak ja, Skyler. Krzywdzisz ludzi. Właśnie dlatego jesteśmy sobie pisani - oznajmia, po raz kolejny całując moje usta.
Tym razem nie protestuję, bo wiem, że po raz kolejny przegrałam.
A Aiden ma rację. Na nikogo nie zasługuję. Potrafię tylko krzywdzić ludzi wokół siebie.
Brunet delikatnie się uśmiecha, odsuwając się od mojej twarzy, by już chwilę później ponownie złożyć długi pocałunek na moich ustach.
- Grzeczna dziewczynka - mówi zadowolony. - W końcu zaczęłaś rozumieć zasady tej gry.
nie zabijajcie plis
luvmyshawnmendes x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top