31
Szczęśliwego nowego roku kochani! Spełniajcie marzenia ❤️
Przez resztę dnia unikałam swoich znajomych, jak tylko było to możliwe. Przerwy spędzałam w bibliotece, a lunch zjadłam w spokoju, siedząc na trybunach szkolnego boiska na zewnątrz.
Udało mi zwolnić z ostatnich piętnastu minut lekcji literatury brytyjskiej, dzięki czemu zdążyłam na wcześniejszy autobus, jednocześnie unikając jakiegokolwiek kontaktu z Leo.
Nie potrafiłabym dłużej go okłamywać. Miałam dość ukrywania przed nim całej prawdy, ale wiedziałam, że w tym wypadku świadomość może być niebezpieczna.
Leo często działał pod wpływem impulsu, dlatego nie mogłam ocenić jak zachowałby się, dowiadując się prawdy.
Bałam się o niego i nie chciałam narażać chłopaka na gniew Aiden'a. Musiałam zmierzyć się z nim sama, dbając o to, aby moi znajomi wiedzieli o nim jak najmniej. Tak po prostu było bezpieczniej.
Otwierając drzwi do domu, zwyczajnie się rozpłakałam. Napięcie kumulujące się w moim ciele przez cały dzień znalazło swoje ujście w słonych łzach, spływających ciurkiem po moich rozgrzanych policzkach.
Byłam w kropce.
Pomimo tego, że ostateczna decyzja dotycząca Aiden'a została już podjęta, miałam na głowie mnóstwo innych problemów. Głównym i wywierającym na mnie największe oddziaływanie emocjonalne była sytuacja z dzisiejszego ranka. Shawn i Brian.
Pomimo tego, że nie zrobiłam nic złego, czułam się winna. Zdawałam sobie sprawę, że Shawn zasługuje na wyjaśnienia, jednak równie pewne było, że nie uzyska ich szybko, a szczególnie nie na przełomie kilku a być może kilkunastu następnych dni.
Nie byłam pewna czego oczekuje ode mnie Aiden, ale w jego stylu było pokazywanie swojej wyższości nad innymi. Domyślałam się, że mówiąc o związku ma na myśli publiczne chodzenie za rękę oraz pocałunki na środku korytarza, mające na celu tylko i wyłącznie zaspokojenie wewnętrznej chęci zaimponowania jak największej liczbie osób.
Aiden właśnie taki był.
Zagarniał całą uwagę, potrzebował atencji i ciągłego dowartościowywania.
Uwielbiał, gdy go chwaliłam, całowałam po każdym wygranym meczu czy pływackim sparingu. Potrzebował tego, ponieważ nie otrzymywał wystarczająco uwagi swoich rodziców, którzy zajęci pracą, nawet nie zauważali, jak ich syn nocą wymyka się do pubu, by ponownie zatopić swoje smutki w alkoholu lub wciągnąć kolejną kreskę, która sprawiała, że chociaż na chwilę otaczająca go rzeczywistość wydawała się mniej toksyczna.
Aiden miał problem i byłam tego świadoma. Nie potrafiłam jednak mu pomóc.
Brunet odrzucał każdą wyciągniętą w jego stronę pomocną dłoń, zamykając się w twardej skorupie.
I właśnie dlatego był tak bardzo niebezpieczny. Jego zachowanie było nieobliczalne, pozbawione utartego schematu. Robił co chciał, nie zważając na konsekwencje. Nie dotyczyło to tylko przedmiotów, ale również ludzi.
Tak właśnie było w moim przypadku.
Aiden zapragnął mieć mnie ponownie, za wszelką cenę. I ponownie wygrał.
Nie mogłam się mu przeciwstawić. Trzymał mnie w garści i dokładnie o tym wiedział. Grożąc moim bliskim, sprawił, że absolutnie się mu przyporządkowałam. Rodzina i przyjaciele byli dla mnie o wiele ważniejsi niż własne zdrowie psychiczne.
Wchodząc do pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko, niedbale kładąc plecak w kącie pokoju. Spędziłam na nim kolejne kilka godzin, odpuszczając sobie rodzinną kolację. Moją wymówką jak zwykle ostatnimi czasy był ból głowy, który pozwolił mi na osobiste przeżywanie smutków we własnych czterech ścianach i nie pokazywanie się rodzicom.
Znali mnie zbyt dobrze, więc zapewne od razu poznaliby się, że coś jest nie tak.
Postanowiłam sobie tego oszczędzić, i tak miałam już wystarczająco dużo problemów. Zamknęłam więc drzwi na klucz, a z pokoju wyszłam dopiero następnego ranka.
Nie zdziwiłam się, kiedy odblokowując telefon następnego ranka, na ekranie pojawiło mi się kilka powiadomień dotyczących tej samej osoby.
Aiden'a.
Zaproszenie na Facebooku, follow na instagramie oraz trzy nieodebrane połączenia od nieznanego numeru, który pomimo tego znałam już na pamięć.
Brunet wiedział, że się zgodzę. Zdradzał to już wczorajszy bezczelny uśmiech, pojawiający się na jego twarzy, gdy wsiadał do auta.
Nie miałam ochoty oddzwaniać, ale rozum podpowiadał mi, abym dla świetego spokoju to zrobiła.
- Hej, skarbie - powitał mnie zachrypnięty głos bruneta. Byłam niemal pewna, że na jego twarzy w tej chwili gościł bezczelny uśmieszek. W końcu udało mu się dopiąć swego.
- Ta, cześć - powiedziałam obojętnym tonem. - Dzwoniłeś - stwierdziłam. - Potrzebujesz czegoś? - zapytałam z przekąsem, przegryzając wargę ze stresu.
- Ogólnie, wielu rzeczy Sky. Między innymi ciebie w moim łóżku - oznajmił bezczelnym tonem, starając się brzmieć przyjemnie. - Jednak dzisiaj chodziło mi głównie o twoją decyzję. Jak widzę, a bardziej słyszę, już ją podjęłaś, nieprawdaż?
- Podjęłam - powiedziałam, starając się brzmieć jak najpewniej, aby brunet nie mógł oszacować, jak bardzo zestresowana a zarazem zdenerwowana jestem. - Zgadzam się.
- Dobry wybór, kochanie - stwierdził, śmiejąc się do telefonu - Wpadnę po ciebie za jakieś czterdzieści pięć minut, włóż coś ładnego - oznajmił, po czym nie czekając na moją reakcję, zwyczajnie się rozłączył.
Skarbeńki! Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale? Macie jakieś spekulacje dotyczące relacji Sky i Aiden'a? Jak myślicie, co na to Shawn? Hmmm, może być ciekawie 🤭
Buziaczki,
luvmyshawnmendes x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top