3

Nasz wieczór filmowy przedłużył się do piątej nad ranem, kiedy oboje padliśmy ze zmęczenia, zawijając się w kołdrę na moim łóżku. Obejrzeliśmy wszystkie części Więźnia Labiryntu, co rusz komentując relację Thomas'a i Newt'a. 

Zauważyłam, że ja i Leo mamy naprawdę wiele wspólnego. Oboje kochaliśmy filmy (szczególnie wyciskacze łez i fantasy), słuchaliśmy podobnej muzyki i zgadzaliśmy się w większości kwestii, które poruszyliśmy tej nocy, przykładowo mieliśmy takie same zdanie na temat Larry'ego i wielu shipów gwiazd show biznesu.

Czułam, że się dogadujemy i cieszyłam się, ponieważ zawsze chciałam mieć prawdziwego przyjaciela. Było zdecydowanie za szybko by nazwać nim Leo, ale czułam, że chłopak jest osobą na której można polegać. Od początku go polubiłam, ponieważ wzbudzał zaufanie i wydawał się być empatyczną osobą. Przez te kilka godzin spędzonych wspólnie na wymienianiu faktów na swój temat zdążyłam go trochę poznać i przekonać się, że moje założenia są prawdziwe, a Leo faktycznie jest cudownym, życzliwym chłopakiem o wielkim sercu i pozytywnym spojrzeniu na przyszłość. Potrzebowałam takiej osoby w swoim życiu, ponieważ ostatnimi czasy trudno było mi odczuwać szczęście i radość z życia. Całkowicie zamknęłam się w sobie, ukrywając swoje uczucia pod maską obojętności. Tak było łatwiej i przynajmniej nie bolało tak mocno.

Sytuacja, która wydarzyła się w LA złamała mnie psychicznie. Odcięłam się od ludzi ze szkoły, nawet tych, którzy próbowali pomóc i mnie pocieszyć. Nie potrafiłam na nowo im zaufać. Ból i zawód był zbyt silny.
Liczyłam na to, że moje ustosunkowanie do znajomości w nowej szkole się zmieni. Chciałam zapomnieć o trudnej przeszłości i zacząć z nową, czystą kartą. Pragnęłam znowu mieć przyjaciół i nie spędzać czasu samotnie, ciesząc się życiem. To mój ostatni rok high school i chciałam wykorzystać go jak najlepiej, zawierając nowe znajomości, chodząc na imprezy i przeżywając nowy rok w dobrym towarzystwie.

Leo zdążył opowiedzieć mi co nieco o szkole, niestety potwierdzając moje obawy. Jak w każdej placówce, tak i w tej nadal istniała hierarchia. Na samej górze były oczywiście cheerliderki i super wysportowani i super spoceni chłopcy,  należący do jednej z drużyn sportowych, a na dnie znajdowali się tak zwani nerdzi oraz szkolny margines społeczny, do którego należeli między innymi narkomani czy chłopcy skutecznie olewający szkołę, którzy byli zmuszeni po raz kolejny powtarzać rok.

Czułam że ja uplasuje się gdzieś pomiędzy. Nie zamierzałam wyróżniać się z tłumu i szukać kłopotów, więc nie pragnęłam na siłę pchać się pomiędzy popularsów. Chciałam po prostu spokojnie przeżyć ten ostatni rok, nie wpadając w depresję. Na luzie i bez dramatów.

Zostałam brutalnie obudzona przez Leo, który stwierdził, że będzie śmiesznie, kiedy wyleje na moją twarz szklankę zimnej wody. Oczywiście skrzyczałam go i poprzysięgłam zemstę.

Blondyn nie został na śniadanie, jednak oznajmił, że przyjdzie po mnie za godzinę i wybierzemy się na krótki zapoznawczy spacer po okolicy. Oczywiście mówiąc krótki, blondyn miał na myśli czterogodzinną przechadzkę po mieście i terenie szkoły. Pokazał mi wszystkie parki, galerie, kina, teatry, bary, restauracje i kawiarnie w promieniu pięciu kilometrów. 
Okazało się, że moja droga do szkoły wynosi jakieś piętnaście minut drogi pieszo, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ w poprzedniej szkole, chcąc zdążyć na lekcje musiałam wychodzić z domu czterdzieści minut wcześniej, co niesamowicie mnie irytowało. Dowiedziałam się również, że Leo jest dumnym posiadaczem czarnego Mercedes'a, co oznaczało, że będę miała podwózki dzień w dzień, przez cały rok.

- Jakie masz plany na wieczór - spytał blondyn, zabierając z talerza korzenne ciastko. Nie mogłam się nadziwić ile on jest w stanie zmieścić.

- Dzięki twojemu nadzwyczaj krótkiemu spacerowi, zapewne spędzę wieczór macząc nogi w gorącej wodzie i modląc się, żeby wróciły do należytej sprawności - zironizowałam, posyłając mu wredne spojrzenie.

- W takim razie musisz zmienić swoje bardzo ambitne plany - wzrusza ramionami i chwyta kolejne ciastko - Kilka ulic dalej będzie zajebista impreza, u mojego ziomka Chris'a. Obiecałem kolesiowi, że przyjdę i przeprowadzę boginię Wenus, czytaj Ciebie, wredna małpo - posłał mi buziaczka w powietrzu i zaczął kołysać się na krześle.

- Poziom twoich żartów jest zaskakująco niski Leonardzie - stwierdziłam, zakładając ręce na piersiach - Wcale się tam nie wybieram, nawet jeśli będziesz komplementował mnie do rana - stwierdziłam. - Jedyne na co mam aktualnie ochotę to ciepła kąpiel i sen.

- Nie bądź sztywna, sztywniaczko - przedreźnił mnie - Wymiękasz?

- Ha, w twoich snach Romeo. Szykuję kieckę i idę na tą twoją imprezę, a ty w zamian za to nosisz mnie na rękach - oznajmiam, zabierając talerz z ciasteczkami z zasięgu jego wzroku.

- Jesteś okropna, ale niech Ci będzie  - wzdycha blondyn - Mam tylko jeden warunek, okey? Ja wybieram kieckę - oznajmia, nie czekając na moją odpowiedź - Jako, że jesteś ze mną, musimy być dopasowani - puszcza mi oczko i wchodzi po schodach na piętro, by po chwili zacząć przewracać moją garderobę do góry nogami. - Będziemy wyglądać zajebiście - stwierdza, gdy w końcu po dziesięciu minutach szukania znajduje idealny zestaw - Rozpierdolimy im to denne przedstawienie.









jestem dla was zbyt dobra... 😁 Wesołych Świąt i Mokrego Dyngusa kochani ❤
plus pytanko do rozdziału; co sądzicie o Leo?

luvmyshawnmendes x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top