10
Z ulgą stwierdzam, że siedzenie z przystojnym brunetem przynosi wiele korzyści.
Po pierwsze; pani Ledd dosłownie go uwielbia. Obdarza karcącym spojrzeniem każdego, kto się odezwie, tylko nie naszą dwójkę. Chłopak może więc spokojnie opowiadać mi o szkole i drużynie koszykarskiej do której należy.
Pyta również o powód mojej przeprowadzki, ale udaje mi się uniknąć odpowiedzi, gładko zmieniając temat.
Ignoruję wzrok Ashley, który cały czas jest wbity w moją osobę. Nie wiem jaki jest tego powód, ale będę musiała zapytać o to Leo, który wie wszytko o każdym uczniu tej szkoły. Blondyn uwielbia plotki. Łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi i zdobywa ich zaufanie, dzięki czemu codziennie ma dostęp do najnowszych informacji.
Po drugie; chociaż wygląd bruneta lekko mnie onieśmiela, czuje się dobrze w jego towarzystwie. Znajdujemy mnóstwo wspólnych tematów do rozmowy, na której spędzamy praktycznie całą lekcję.
Jeżeli tak ma wyglądać rozszerzona chemia, to jestem w niebie.
- Mówię serio! - śmieje się brunet - Chłopcy z drużyny to najwięksi żartownisie! - oznajmia chłopak, nawiązując do wcześniej wspomnianej sytuacji, która wydarzyła się w szatni podczas jednego z treningów.
Jestem nim zafascynowana.
Dzwonek na przerwę przerywa kolejną opowieść Shawn'a. Brunet szybko się pakuje i odchodzi, krzycząc w pośpiechu, że śpieszy się na matematykę. Podziwiam jego umięśnione plecy, które bosko wyglądają w białej, opinającej koszulce.
Podaje mi malutką karteczkę, puszcza oczko i posyła piękny uśmiech.
Jak najszybciej wychodzę z klasy, nie chcąc natknąć się na Ashley. Dziewczyna definitywnie coś do mnie ma.
- Ashley jest dziwna - stwierdzam, siadając obok Leo na przerwie obiadowej.
- Ona nie jest dziwna tylko ostro pojebana - oznajmia Victoria, sącząc colę - Myślałam, że pragniesz zbawić świat i się z nią dogadać.
- Taki był mój zamiar - wzdycham - Ale ona raczej nie ma ochoty na pojednanie. Patrzyła na mnie zabójczym wzrokiem, kiedy siedziałam z Shawn'em na chemii.
- Siedziałaś z Shawn'em pieprzonym Mendes'em na chemii!? - krzyczy Leo, wypluwając wodę, którą przed chwilą miał w ustach.
- Jesteś obrzydliwy - krzywię się i ukrywam twarz w dłoniach widząc, że ludzie z okolicznych stolików zaciekawieni przyglądają się mojej osobie.
Nienawidzę takich sytuacji.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi nic na poprzedniej przerwie!? - ponownie krzyczy, a ja uciszam go gestem ręki, posyłając mu błagalne spojrzenie - Przecież się widzieliśmy! - krzyczy szeptem w moją stronę.
- Wypadło mi to z głowy - macham lekceważąco ręką - Nie musisz z tego robić widowiska, Leo.
- To jest cholernie dobra wiadomość! - ekscytuje się blondyn - Metoda małych kroczków. Najpierw wspólne dzielenie ławki, nieśmiałe rozmowy, sms'ki, a ostatecznie randka i związek! - piszczy.
- W takim razie my od razu przeszliśmy do trzeciej bazy - przewracam oczami, widząc na sobie zaciekawione spojrzenia dwójki przyjaciół - Pani Ledd posadziła go obok mnie, rozmawialiśmy całą lekcję, a kiedy wychodził z klasy, dał mi karteczkę ze swoim numerem telefonu.
- Aaaaa! - piszczy Leo, a uśmiechnięta Victoria mu wtóruje - Niech tylko wrócą nasi wczasowicze, wtedy zrobimy zakłady! - ekscytuje się blondyn - Ja obstawiam, że góra dwa tygodnie i będą razem.
- Ja daję im miesiąc - podbija Victoria, przybijając piątkę z roześmianym Leo.
- Serio? - przewracam oczami. - Dopiero co go poznałam. Wątpię, żeby nawiązała się pomiędzy nami jakaś bliższa relacja.
- Pierdolisz - oznajmia blondyn wzruszając ramionami - Szkoda, że nie zauważyłaś w jaki sposób on na Ciebie patrzył. Skoro podobasz mu się wizualnie, to na stówę będziecie razem - klepie mnie po plecach, delikatnie się uśmiechając. - Jesteś śliczna i masz cudowny charakter. Na bank się zakocha.
- Za bardzo mi schlebiasz - lekko się uśmiecham, pochylając się w stronę blondyna - I dziękuję - przytulam go.
Rozmowa z Leo jest wybawieniem dla mojej bardzo niskiej samooceny. Blondyn co prawda onieśmiela, prawiąc mi mnóstwo komplementów, ale jego komentarze pozwalają mi podbudować zerową pewność siebie.
- Jesteście tacy słodcy, że aż cyknęłam wam fotkę - rozczula się Victoria, a ja szeroko się uśmiecham i odsuwam od blondyna, ktory ostatecznie mi na to nie pozwala. Sadza mnie na swoich kolanach, wtulając się w moją szyję.
- Na szczęście jeszcze tylko jutro i weekendzik! - mówi Leo, kiedy nasza rozmowa schodzi na tematy związane ze szkołą - Prawdopodobnie wczasowicze wracają w piątek, więc na weekendzie lecimy do Chris'a, piszesz się? - pyta, patrząc w moją stronę.
- Nie wiem - wzruszam ramionami - Nie czuję się najlepiej, ale jeżeli do piątku mi przejdzie to możliwe, że będę - wzruszam ramionami.
- Co Ci jest? - pyta zatroskanym głosem blondynka.
- To proste - prycha Leo - Jest zauroczona nowym kolegą - chichocze blondyn.
Głęboko wzdycham, ignorując kąśliwy komentarz chłopaka.
luvmyshawnmendes x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top