16.
Michael zatrzymał się przed salą, w której leżała Red i wziął głęboki oddech. Zacisnął dłoń na bukiecie róż, który kupił, mając nadzieje, że jej się spodoba i później przeczesał palcami włosy. Minęło parę dni, odkąd w ogóle dowiedział się, co się działo z brunetką i szczerze mówiąc miał nadzieje, że będzie już tylko lepiej. W końcu nacisnął klamkę i wszedł do środka, mając nadzieje, że nastolatka była sama. W prawdzie tamta pielęgniarka, która mu pomogła, obiecała powtarzać wszystkim, że są jakąś rodziną, ale i tak wolał nie ryzykować, że jakiś lekarz przyłapie go na odwiedzinach. Nigdy nie było wiadomo, co sobie pomyśli lub czy nie wyrzuci go całkiem ze szpitala.
– Cześć – przywitał się, po czym posłał brunetce uśmiech. Red najpierw odwróciła głowę w jego kierunku, a dopiero potem odwzajemniła gest.
– Hej – przyznała niepewnie, poprawiając się na łóżku. – Miło cię widzieć.
– Nawzajem – podszedł do łóżka, zabierając przy okazji taboret, aby mieć na czym usiąść. – Jak się czujesz?
– Dobrze, a przynajmniej tak mówią lekarze – wzruszyła ramionami i założyła kosmyk włosów za ucho. W dłoń wciąż miała wbity wenflon.
– Dla ciebie – wręczył jej bukiet, puszczając przy tym oczko. – Cieszę się, że już z tobą lepiej. Musisz wracać. Wszyscy tęsknimy za tobą.
– Nie wydaje mi się, ale dziękuje. To bardzo miłe – Red uśmiechnęła się lekko i później odłożyła kwiaty na szafkę nocną. – I dziękuje, że poświęcasz mi swój czas - dodała.
– To dla mnie sama przyjemność – puścił jej oczko, po czym wzruszył ramionami.
Nastolatka zarumieniła się lekko, mając nadzieje, że to nie było na pokaz. Zdążyła go naprawdę polubić i po tym wszystkim, co ją spotkało, cieszyła się, że w końcu ma kogoś, kto ją wspiera i jest blisko niej. Choć nadal miała pewne obawy, a nawet całkiem sporo, to jednak starała się je zwalczyć. Michael był naprawdę przyjaźnie nastawiony, w dodatku szanował wszystkie jej nieme prośby o fizyczny kontakt, a raczej jego brak. Nie narzucał się, nie wykonywał gwałtownych gestów i nie straszył jej niepotrzebnie.
– Wiesz może już cokolwiek odnośnie wyjścia ze szpitala? – spytał, aby podtrzymać rozmowę. Red pokręciła głową.
– Nie mam pojęcia – westchnęła, zaciskając drobne piąstki na pościeli. – Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć. Przychodzą i badają mnie raz na jakiś czas. Ewentualnie pielęgniarka mnie zagada, ale to wszystko. I nic poza tym.
– Może zapytam za ciebie, co? Jeśli tylko się czegoś dowiem, to od razu ci powiem – zaczął, choć prawda była tak, że i tak wiedział już więcej niż powinien. Nie mógł jednak przemóc się w sobie i jej powiedzieć. Przecież nie było z nią najlepiej i bał się, że mogłoby się jej jeszcze pogorszyć. – Może tak być?
– Tak – Red pokiwała głową, po czym uśmiechnęła się lekko. - A co w szkole?
– W zasadzie, to nic szczególnego – stwierdził, po czym się roześmiał. – Naprawdę. Ostatnio nic się nie dzieje. Ciebie nie ma, więc nawet nie mam z kim ćwiczyć, bo Will uznał, że krótka przerwa nam wszystkim zrobi.
━━━━━ ❀ ━━━━━
Nie minęło wiele czasu, kiedy byli tylko we dwoje. Niedługo po tym jak Michael przyszedł do Red, zajrzała tam pielęgniarka, która mu pomogła i poprosiła go na korytarz. Okazało się, że policjanci zjawili się, aby zając się sprawą przemocy domowej. Lekarz, pod którego opieką była nastolatka, zajął się tym osobiście i miał zamiar doprowadzić pod wymiar sprawiedliwości zwyrodnialca, który bestialsko zgwałcił jego pacjentkę. Funkcjonariusze podobno w szkole jeszcze nie byli, ale obiecywali, że i tam się pojawią. Najpierw należało jednak w ogóle coś ustalić, a do tego była potrzebna rozmowa z Red. I z Michaelem. Z nim poszło naprawdę szybko, bo powiedział wszystko to, co udało mu się zauważyć lub to co odczuł.
Nie był pewien, czy Red sobie tego życzyła, ale z drugiej strony wiedział, że jeśli on nie powie jak to naprawdę wyglądało w szkole, to nikt tego nie zrobi, a dyrekcja zamiecie wszystko pod dywan i sprawa zatoczy koło. Nie chciał tego i tym razem miał zamiar dotrzymać obietnicy odnośnie chronienia Red. Miał tylko nadzieje, że już nikogo nie zawiedzie i wszystko będzie dobrze. A przynajmniej z samą nastolatką. Nacierpiała się wystarczająco i należało jej się trochę zasłużonego spokoju, a także równowagi. Był tego pewien.
Policjanci wyjaśnili mu, że zostanie wszczęte postępowanie przeciwko ojcu Red i postarają się zrobić wszystko, aby trzymać go już z daleka od niej. Liczyli też na to, że znajdzie się jakaś rodzina Red, czy ktoś, kto będzie się mógł nią zaopiekować, gdy już wyjdzie ze szpitala. Michael obiecał też, że postara się popytać i dodatkowo wziął wizytówkę od jednego policjanta, aby być z nim w kontakcie. Nie liczył na to, że ktoś w szkole mu coś powie, bo przecież Red była pośmiewiskiem, ale wiedział już gdzie mieszkała, więc może sąsiedzi będą coś wiedzieć. Chociaż, czy był sens, aby iść się wałęsać, skoro i tak policja miała to zamiar zrobić?
Wiedział tylko tyle, że na pewno będzie musiał porozmawiać z Willem. Czuł się do tego zobowiązany i choć wcale nie musiał przekazywać dalej uzyskanych informacji, to i tak chciał to zrobić. Schuester był jednym z nielicznych pedagogów, którzy uczyli faktycznie z pasji i był w tym całkiem dobry. Michael zaczął się nawet zastanawiać jak zareaguje na to wszystko i czy też będzie chciał się skontaktować z policją. Przecież też widział to co się działo z Red oraz jak ją traktowano w liceum, a zeznania nauczyciela na pewno byłyby cenniejsze niż jakiegoś ucznia.
Michael miał szczerą nadzieje, że sprawiedliwości w tym przypadku stanie się zadość. Nie mógł w ogóle zrozumieć dlaczego ojciec bił swoją własną córkę i robił wszystko, aby ją zranić. To nie było normalne, nie jest i nigdy nie będzie. Był pewien, że gdyby sam miałby dzieci, w życiu nie podniósłby na nich ręki. Podziwiał Red za to, że tak po prostu milczała, ale z drugiej strony wcale się temu nie dziwił. Pewnie ten potwór szantażował ją i w dodatku bił w taki sposób, aby nie było tego widać. Miał jednak nadzieje, że w końcu będzie dobrze i los się do niej uśmiechnie.
━━━━━ ❀ ━━━━━
zaczynam maraton na to ff, chce je już skończyć i wstawić na profil coś nowego;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top