14.
Michael wszedł do szkoły, nucąc pod nosem jakąś piosenkę, którą usłyszał w radiu. Był bardzo w dobrym nastroju i miał nadzieje, że nikt mu go nie zepsuje. Rozejrzał się dookoła, szukając jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo takiego nie znalazł. Ruszył do przodu, trzymając dłonie w kieszeniach spodni. Stawiał rytmiczne kroki, zgodne z melodią, która siedziała mu w głowie i za nic w świecie nie chciała dać mu spokoju. Jeszcze jakiś czas temu obiecał sobie, że nauczy się tego grać na gitarze, ale gdy przychodziło, co do czego to nigdy mu się nie chciało. Nigdy. Zawsze kończyło się na tym, że patrzył się na instrument, a następnie na łóżko, po czym opadał z westchnieniem ulgi na materac. Tak też było poprzedniego wieczora i nie było raczej po co liczyć na cokolwiek innego.
Tamtego dnia Clifford miał kilka luźniejszych lekcji. Nie licząc sprawdzianu z angielskiego, wszystko bardzo szybko mu zleciało i zanim się obejrzał był już w audytorium przy pianinie i czekał na Willa oraz Red. Jeszcze w zeszłym tygodniu - swoją drogą tuż po ich wyjściu do kina - umówili się na kilka duetów, które chcieli przećwiczyć. Blondyn nie mógł jednak o tym przypomnieć Red, ponieważ się nie widzieli, ale z Schusterem się minął i ustalili tylko dla pewności godzinę. Michael wygrywał jakieś pojedyncze akordy, które powinny składać się na coś spójnego, ale nie zawsze to brzmiało tak jak powinno. Nie przejmował się tym jednak. Trochę się nudził i naciskał klawisze tylko po to, aby zabić jakoś czas. Will miał tendencje do spóźniania się, czy tego chciał czy nie i każdy zdążył się już do tego przyzwyczaić. A przynajmniej tak się wydawało. Nastolatek miał jednak to do siebie, że bardzo szybko zaczynał marudzić i nie podobało mu się bezczynne siedzenie w jednym i tym samym miejscu, bo po prostu mijało się to z celem.
– Już jestem, przepraszam, jestem – Schuester wpadł do sali z torbą na ramieniu, która co chwila się z niego zsuwała i powodowała to, że nauczyciel potykał się o własne nogi. Szedł szybko, co tylko dodatkowo potęgowało raczej kiepską koordynację ruchową. Michael wolał tego nie komentować, bo Will nie wyglądał na takiego, który ma nastrój na żarty. – Mam urwanie głowy.
– Ciężko nie zauważyć – Nastolatek zerknął na sprawdziany, które wystawały z torby i westchnął cicho. – Red jeszcze nie ma. W ogóle nie widziałem jej dzisiaj w szkole i trochę się martwię – dodał, przeczesując palcami włosy.
– Też jej dzisiaj nie widziałem – Will oparł się o pianino, po czym zagryzł wargi. Spojrzał na drzwi, jakby miał nadzieje, że Red zaraz się pojawi, ale obydwaj nie mieli pojęcia, że tamtego dnia w szkole była karetka. Zabrała jedną uczennicę, która straciła przytomność na wuefie. A tą uczennicą była właśnie Red. Nikt nie wiedział, co się stało ani dlaczego, ale wszyscy zaczynali już o tym gadać. Niestety plotki minęły nauczyciela i nastolatka, choć i jeden, i drugi byli przejęci losem brunetki i wszystkim tym, co się z nią wiązało. W szczególności ten młodszy, któremu naprawdę zaczynało na niej zależeć.
━━━━━ ❀ ━━━━━
– Wiecie może, co się dzieje z Red? Nie widziałem jej od dwóch dni i trochę mnie to martwi – Michael zagadał jedną z cheerleaderek. Pamiętał, że chodziła z brunetką na rosyjski i uznał, że może coś wie. Nastolatka jednak zmierzyła go wzrokiem i przewróciła oczami.
– Nie zadaje się z dziwadłami.
– Ona nie jest dziwadłem – burknął Clifford. – To wy zachowujecie się jak świnie zamiast jej jakoś pomóc - dodał, wzruszając beznamiętnie ramionami.
– Posłuchaj, nie wiem, co się z nią dzieje, ale najwidoczniej musiała ostro zabalować skoro wynosili ją z hali na noszach i pojechali z nią do szpitala, do tego na sygnale. Więcej nie widziałam, czy nie słyszałam i nawet nie chce. Ta laska to największa dzikuska w całej tej szkole, więc powodzenia. Bądźcie wariatami we dwoje – prychnęła w odpowiedzi.
Michael pokręcił głową, gdy odprowadził ją już wzrokiem i westchnął ciężko. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Doskonale wiedział, że jakąś dziewczynę zabrali karetką do szpitala, ale cały ten czas łudził się, że to nie będzie Red. Wmawiał sobie, że może jest chora, czy coś takiego, ale jakiś głos z tyłu mówił mu, że nie ma sensu się oszukiwać. I miał rację. Nie było, bo tylko niepotrzebnie się rozczarował. Oparł się o szafki, czując się tak, jakby kogoś zawiódł i faktycznie tak było. Przynajmniej tak osobiście uważał. Zawiódł Red i siebie samego. Ostatnie czego chciał, to żeby coś jej się stało, a jego przy tym nie było i nie mógł jej ochronić. Westchnął ciężko, po czym wyjął telefon i zdecydował się zadzwonić do Willa. Nie miał pojęcia, czy miał lekcje czy nie lub czy też wiedział o tym, czy też nie, ale po prostu musiał to komuś powiedzieć.
Jak się okazało, Will również nie miał o niczym pojęcia. Obiecał jednak sprawdzić wszystko w sekretariacie, bo liczył na to, że ktoś będzie miał jakieś informacje odnośnie tego, gdzie znajdowała się Red lub czy jej stan był już stabilny. Jednak nic takiego nie dotarło do szkoły i w zasadzie niewielu nauczycieli w ogóle miało pojęcie, że pośród innych podopiecznych brakuje jednej, cichej nastolatki, którą każdy uznał już za szarą myszkę, która i tak nigdy nie zabiera głosu, gdy nie musi.
Michael zaczął naprawdę mocno martwić się tym, co usłyszał, a jego kreatywny umysł, który podsuwał mu coraz gorsze scenariusze wcale nie pomagał. Nie mógł przestać myśleć o szpitalu i chciał nawet objechać je wszystkie, żeby się dowiedzieć, gdzie leżała nastolatka. Nie było to zbyt mądre posunięcie, zważając chociażby na to, że prawie w ogóle się nie znali i nie był dla niej nikim więcej jak kolegą ze szkoły. Pomimo to chciał uspokoić własne sumienie i zobaczyć ją na własne oczy. Brakowało mu jej i odkąd rozmawiali ostatni raz po kinie, mijali się tylko na korytarzach i wymieniali zaledwie kilka słów, które pojawiły się raczej z grzeczności, a nie z zainteresowania. Przynajmniej ze strony Red. Michael odkąd tylko sobie postanowił, że dowie się, co się stało, zawsze interesował się tym, co się u niej działo oraz jak się czuła.
━━━━━ ❀ ━━━━━
ale jestem zmęczona, chrystusie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top