13.

Michael bardzo cieszył się, że udało mu się namówić Red na kino i że wyjdą gdzieś razem. Długo na to czekał i miał wrażenie, że ich relacja zmierza ku coraz lepszym kierunkom. Oczywiście nie miał zamiaru na nią z niczym naciskać i niczego na niej wymuszać. Chciał po prostu sprawić, aby poczuła się dobrze w towarzystwie ludzi i aby się tak ich nie bała, bo nie każdy był zepsuty do szpiku kości. A przynajmniej takie zdanie miał osobiście. Fakt, niektóre przypadki nadrabiały sobą za kilka następnych osób, ale obiecał sobie, że przed nimi będzie ją chronił i zrobi wszystko, aby nie musiała przebywać wokół nich. 

Film, na który się wybrali był całkiem w porządku, choć Michael i tak nie zwracał na niego zbyt wielkiej uwagi. Siedział tam, bo Red był razem z nim i to na nią patrzył się z zainteresowaniem, a nie na ekran. Patrzył na nią, gdy nieśmiało sięgała po popcorn lub gdy marszczyła nos, bo coś jej się nie spodobało. Zapamiętał te małe rzeczy, uznając je za bardzo urocze i nie tylko. Miał nadzieje, że jej samej też się podobało to wyjście i że nie będzie go żałować. Nie chciał jej jakoś od siebie odepchnąć przez to, że nieświadomie powiedział, czy zrobił coś złego. Cały seans nic jednak się nie stało i po nim odczekali parę minut, aby nie stać w kolejce do wyjścia i wyszli swobodnie na wieczorny chłód. 

Red spojrzała na gwiazdy, a kąciki jej ust wygięły się w lekkim uśmiechu, po czym potarła swoje ramiona. Zabrała ze sobą kurtkę, aby było jej ciepło, ale nic to nie dało. W kinie dbano o to, aby w salach było odpowiednio chłodno, więc trochę zmarzła. Michael widząc, że jej zimno, zdjął z siebie swoją bluzę i okrył ją.

– Proszę, nie chce, żebyś się rozchorowała – powiedział i uśmiechnął się szeroko. W pierwszej chwili Red wyglądała na spiętą, ale w drugiej rozluźniła się i wymamrotała ciche dziękuje. Zbliżył się nieco do niej i ruszyli powoli przed siebie. Nie mieli daleko do domu z kina, więc postanowił ją odprowadzić, a potem jakoś samemu dostać się do siebie. Lubił nocne spacery i od czasu do czasu zdarzało mu się wychodzić w środku nocy na jakąś przechadzkę. 

– Było bardzo fajnie – przyznała nieśmiało i założyła kosmyk włosów za ucho. Zerknęła kątem oka na Michaela i podgryzła swoją wargę. Nadal jej umysł pisał złe scenariusze odnośnie mężczyzn i ludzi znajdujących się za blisko niej, ale Michael nie był do końca taki sam jak wszyscy. 

– Cieszę się – wsunął dłonie do kieszeni spodni i uśmiechnął się. Kopnął przy okazji jakiś kamyk, który znalazł się pod jego stopami, a ten odbił się kilka razy od chodnika i zniknął gdzieś na drodze. Michael nie miał już ochoty go szukać, więc po prostu ruszyli dalej. – W takim razie jest szansa, że to powtórzymy. Mam rację?

– Myślę, że tak – przyznała nieśmiało i poprawiła jego kurtkę na sobie. Miał bardzo ładne perfumy, które były wymieszane z jego zapachem. Nie była pewna, czy to na pewno był dobry pomysł, aby ją ubierała, ale z drugiej strony zrobiło jej się bardzo miło, że zaczynało jej się to podobać. – Nie wiem kiedy, ale możemy to powtórzyć – dodała już pewniej i spojrzała na blondyna.

– Coś wymyślę – obiecał jej, po czym zaczepił kciuki o szlufki spodni i rozejrzał się dookoła. Byli sami na ulicy, a przynajmniej taką miał nadzieje. Wolał nie napatoczyć się na jakąś bandę grasującą po okolicy z łańcuchami na szyjach i sygnetami na palcach. – Możesz na to liczyć.

– Dobrze – spojrzała na niego, po czym zwiesiła głowę i znowu założyła kosmyk włosów za ucho. 

Przez spory kawałek drogi szli w zupełnej ciszy. Red to nie przeszkadzało, a Michaelowi wystarczał fakt, że mógł się na nią popatrzeć kiedy fakt. Była naprawdę bardzo piękna i choć się starał, to nie mógł na nią nie patrzeć. Przyciągała jego wzrok jak magnes. Zresztą nie tylko wzrok, bo przyłapał się, że od jakiegoś czasu czuł od niej coś takiego, co sprawiało, że naprawdę chciał być blisko niej. Z drugiej strony nie mógł, bo nie chciał jej wystraszyć i sprawić, aby odsunęła się od niego, kiedy było tak dobrze. Był przez to nieco rozdarty, ale dzielnie wytrzymywał przy tym, na co mu pozwalała. 

– Może pójdziemy kiedyś razem do schroniska, co? – zasugerował, po czym zerknął na nią z uśmiechem. Nie wiedział jak daleko byli od jej domu, a chciał z nią jeszcze porozmawiać. 

– Dlaczego nie – odpowiedziała niepewnie i uśmiechnęła się w ten sam sposób. Nie chciała mu nic obiecywać, bo nie wiedziała, czy ojciec nie zrobi jej kolejnej szopki po tym wyjściu do kina. – Dawno tam nie byłam.

– Ja też nie, dlatego pomyślałem, że to byłby dobry pomysł – przyznał, rozglądając się po ulicy, zanim przeszli na drugą stronę. Ostatnie, czego było mu do szczęścia potrzebne to wypadek spowodowany ich nieuwagą lub zawrotną prędkością jakiegoś kierowcy, który nie zawraca sobie głowy patrzeniem na drogę. 

Red poprawiła kurtkę, aby nie zsunęła się jej z ramion i zaczęła stawiać coraz to mniejsze kroki, aby pobyć jeszcze trochę z Michaelem. Byli już niedaleko i naprawdę nie chciała jeszcze się z nim rozstawać, ale z drugiej wolała nie ryzykować, że ojciec zobaczy ją z kimś obcym, bo byłyby z tego później same problemy. Zarówno dla blondynka jak i dla niej samej, a to nie było nikomu do szczęścia potrzebne. 

– Cieszę się, że gdzieś wyszliśmy razem – przyznał Michael i spojrzał na brunetkę, kiedy już się zatrzymała. Chciał też powiedzieć jej coś wyjątkowo, ale doszedł do wniosku, że i tak mu się nie uda. Poza tym to i tak nie był odpowiedni moment. – To był jeden z lepszych wieczorów jakie do tej pory miałem. 

– Mi też się bardzo podobało – zgodziła się i przytaknęła ruchem głowy. – Naprawdę możemy to powtórzyć. Ale teraz już muszę iść. Nie chce cię zatrzymywać – dodała, po czym zdjęła z siebie jego kurtkę.

– Nie, zostaw – zaśmiał się. – Będę miał pretekst, aby zabrać cię gdzieś znowu – dodał, nie zabierając ubrania od brunetki. 

– No dobrze – zarumieniła się lekko. – W takim razie do zobaczenia.

– Do zobaczenia, stokrotko. 

  ━━━━━ ❀ ━━━━━

łapcie rozdział, ja spadam uczyć się na konkurs x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top