09.
Michael z niecierpliwością czekał na czwartek. Nie mógł się doczekać, aż znów pójdzie na próbę i spotka się z Red. Pomiędzy lekcjami oraz w inne dni nie widywali się zbyt często i to tak naprawdę była jedyna okazja, żeby móc się do niej zbliżyć i miał zamiar to wykorzystać. Jak najlepiej. Nie wiedział tylko, czy jej się to podobało, ale liczył, że może w końcu przekona się do niego i jakoś to będzie. Poza tym nastolatek chciał ją zapytać o to, dlaczego tak późno w nocy skądś uciekała i prawie wpakowała mu się pod samochód. Nie chciał wychodzić na wścibskiego, ale z drugiej strony nie mógł się powstrzymać i wiedział, że to w końcu się na coś przyda. Nie spodziewał się tylko, że tak szybko.
Po lekcjach udał się do audytorium, zastanawiając się co takiego wymyślił Pan Schuester. Will zebrał grupę uczniów, która w większy czy mniejszy sposób była utalentowana artystycznie i stworzył coś na zasadzie chóru, a także kółka muzycznego. Dla Michaela w prawdzie nie było to nic porywającego, ale Red się zapisała, więc logiczne było, że i on napisał swoje nazwisko na liście. Z drugiej jednak strony Clifford coś tam brzdękał na gitarze, może nie zawsze i wszędzie, ale czasem potrafił przesiedzieć całymi dniami nad instrumentem, wygrywając niedbale akordy, czy krótkie melodie. Schuester zdążył to już odkryć i czasem Michael podgrywał komuś do piosenki, czy sam coś śpiewał. To drugie rzadziej, ale też się zdarzało. Bardziej liczył na to, że może Red kiedyś się otworzy i usłyszą jej głos. Na razie kończyło się tylko na tym, że siedziała na uboczu - jak zwykle z resztą - i tylko przytakiwała głową, gdy nauczyciel ją o coś pytał. Ale to też nie zawsze. Kiedy wszyscy zwracali na nią swoją uwagę, nastolatka wydawała się być sparaliżowana, co intrygowało już nie tylko Clifforda, ale i samego Schuestera, który podobnie jak i nastolatek, chciał się dowiedzieć, dlaczego jego uczennica tak się zachowuje.
━━━━━ ❀ ━━━━━
– Dzień dobry, panie Schue. – Michael wszedł po trzech schodkach na scenę i spojrzał w stronę nauczyciela. Will stał przy pianinie, przeglądając nuty i wystukując mimowolnie jakiś rytm stopą o podłogę. Spojrzał na nastolatka z uśmiechem na ustach, a później skinął głową.
– Cześć, Mike. Co tam? – uniósł brew, robiąc mu miejsce do siedzenia. Pozbierał trochę swoich papierów, które tak naprawdę były testami z historii jakiejś klasy i uśmiechnął się. Michael w odpowiedzi wzruszył ramionami i usiadł na stołku przy pianinie. – Wiesz, czy Red dzisiaj będzie?
– Nie mam pojęcia – pokręcił głową i przeczesał palcami włosy. – Mam nadzieje, że tak. Ostatnio rzadko ją widuje – dodał, podgryzając wargę.
– Ja mam z nią tylko jedne zajęcia i to nadobowiązkowe, więc nie mam zbyt wielu okazji. Nie była już dwa razy na literaturze rosyjskiej i zaczynam się martwić. Do tego spotkania chórku – wyjaśnił, wsuwając sobie ołówek za ucho.
– Prowadzi pan zajęcia z literatury rosyjskiej? – Michael uniósł brew. Był nieco zdziwiony. Myślał, że Will uczy tylko historii i hiszpańskiego.
– Zdarza się - zaśmiał się. – Ale jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
– Zauważyłem – pokręcił głową, a później zajął się segregowaniem nut, aby pomóc nauczycielowi przygotować się do zajęć. Will był mu za to wdzięczny, bo sam tonął w tym wszystkim szybciej niż można by się było tego spodziewać.
Minęło kilkanaście minut, a później przez całą następną godzinę lekcyjną działo się niewiele. Przyszło zaledwie kilka osób, co Schuesterowi niezbyt się spodobało, ale postanowił tego nie skomentować. Niestety Red się nie pojawiła. Michael przez to nieco zmarkotniał, ale nauczyciel skutecznie poprawił mu humor tym, że mógł się wcześniej urwać i wyjść do domu. Umówili się jeszcze, że jeśli któryś z nich będzie widział Red, czy coś o niej słyszał, to bezzwłocznie powie o tym drugiemu. Zawarli tym samym pakt, który w przyszłości miał duże znaczenie. Już nie tylko jeśli chodziło o Red, ale i w ogóle.
Michael zgodnie z tym, co usłyszał, zebrał się wcześniej, zostawiając Willa z kilkoma dziewczynami, które chciały poćwiczyć piosenki na zbliżające się przesłuchanie do musicalu. Wyszedł z audytorium, wsuwając słuchawki do uszu, po czym nacisnął przycisk z losowym odtwarzaniem i ruszył do wyjścia dosyć rytmicznym krokiem. Szkoła wydała się być opustoszała, nie licząc uczniów, którzy zostali, aby czegoś się nauczyć, czy odsiedzieć karę. Blondyn podgryzł wargę, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i skręcił do bocznego wyjścia, aby szybciej znaleźć się na parkingu. Zabrał samochód do szkoły, bo Karen została w domu tamtego dnia, więc nie musiał iść na piechotę i tym samym mógł szybciej wrócić. Zaczął szukać kluczyków tu i tam, aż na kogoś wpadł. Na kogoś, kogo bardzo chciał zobaczyć tamtego dnia jak i w ogóle. Wpadł na Red. W prawdzie zrobił to na tyle mocno, że wytrącił jej z ręki kilka książek, a także luźnych kartek, ale niemal od razu przykucnął, aby wszystko pozbierać i Red nie musiała się męczyć.
- Strasznie cię przepraszam, nie zauważyłem, że ktoś idzie z drugiej strony - zaśmiał się nerwowo, a później spojrzał na nastolatkę, która jednak była zbyt zaaferowana fruwającymi kartkami papieru i swoim podręcznikiem do historii niż tym, że Michael chciał zacząć rozmowę. Drżącymi rękoma zaczęła ściągać do siebie swoje rzeczy, co nie umknęło uwadze blondyna. Uniósł brwi, ale odsunął się, aby podnieść skoroszyt, jaki upadł najdalej i wtedy zobaczył coś, co wręcz zmroziło mu krew w żyłach. Świeże, dopiero co zabliźniające się rany na nadgarstkach nastolatki, które świadczyły tylko o jednym. Red się okaleczała i z tego, co mógł zobaczyć regularnie, a także często. - R-Red? - spytał, a ona dopiero wtedy na niego zerknęła. Zorientowała się, że patrzył się na jej nadgarstek, z którego zsunął się sweter. Porwała w dłonie skoroszyt, a później uciekła najszybciej jak potrafiła, nie oglądając się nawet za siebie i nie sprawdzając, czy Clifford jej przypadkiem nie goni.
A on tam stał, zupełnie zbity z tropu. Jego mózg starał się sobie wszystko przyswoić, ale było to ciężkie, bo nie do końca dowierzał, że osoba, której starał się pomóc była wyniszczona psychicznie do tego stopnia, że okaleczała samą siebie. Po chwili jednak ocknął się i zamiast wrócić do domu, pobiegł z powrotem do audytorium.
━━━━━ ❀ ━━━━━
jutro mam 3h wfu, no chyba się zabije mentalnie:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top