05.

Minęło trochę czasu i Michael chyba na dobre zdążył się zaaklimatyzować w nowej szkole. Złapał wspólny język z chłopakami, nauczyciele go polubili i w końcu przestali mylić jego imię, a sam nastolatek chyba przyzwyczaił się do tego, że mieszka w Philadelphii. Zaczął na nowo uśmiechać się i cieszyć czasem spędzonym w otoczeniu znajomych. Nawet dobrze się uczył i mama była z niego dumna. Nie robił problemów, choć czasem chłopcy namawiali go na rzeczy mniej, czy bardziej zgodne z prawem, ale grzecznie odmawiał. Wolał jednak nie mieć kartoteki policyjnej ani styczności z policją, kiedy nie było to potrzebne. 

Tylko jedna rzecz się nie zmieniła. Dalej nie rozgryzł chodzącej zagadki, jaką była mała, tajemnicza brunetka. Nie poznał jej imienia, ani nie zbliżył się do niej. W szkole zaczęli się mijać, a ona w dodatku unikała blondyna, jak tylko mogła. Michael zorientował się już, że coś ukrywa i to coś poważnego, a to wcale mu się nie spodobało. Nie chciał, aby traktowała go jako wroga, bo tak chyba było, ale kogoś, kto może mógłby jej pomóc. Chłopcy wielokrotnie odradzali mu to i prosili, aby dał sobie spokój, bo to naprawdę nie było warte zachodu, ale Clifford nie chciał ustąpić. I z czasem to zaczęło się opłacać. 

Tamtego dnia wszedł do biblioteki rytmicznym krokiem. Facet od geografii zadał im pracę domową, a Michael potrzebował do tego paru książek. Chciał się przyłożyć, aby zdobyć dobrą ocenę. W prawdzie geografia nie należała do jego ulubionych przedmiotów, bo była nudna, ale nie oznaczało to, że nie mógł się postarać, raz czy dwa. Nastolatek przywitał się z bibliotekarką, a później skierował się do regału, na którym znajdowały się wszystkie podręczniki posiadane przez szkołę. Odnalazł te z geografią i zaczął wybierać potrzebne mu tytuły. W miarę tego, jak przybywało mu książek, miał coraz większą nadzieje, że jego ocena będzie wysoka. 

Bibliotekarka była zadowolona z tego, że chciał pożyczyć, aż tyle książek. Pozabierała to, co było jej potrzebne i pożyczyła mu miłej nauki. Michael miał już wychodzić, kiedy zauważył pomiędzy regałami znaną mu sylwetkę. Spytał, czy może jeszcze po coś się wrócić, a kiedy otrzymał zgodę, poprawił torbę i udał się w miejsce, w którym jeszcze parę chwil temu stała brunetka. Zmarszczył brwi, zastanawiając się, gdzie znikła i ruszył powoli przed siebie, rozglądając się pomiędzy regałami. Wiedział, że bibliotekarka pewnie go obserwuje, ale nie przejął się tym. Nie chciał zaprzepaścić kolejnej szansy. Jeśli to rzeczywiście była ona, to może w końcu udałoby mu się z nią porozmawiać. Westchnął ciężko, stwierdzając, że musiała się przed nim schować i podrapał się po karku. Nie chciał poddać się tak łatwo. Wiedział, że gdzieś musiała się podziać. Na pewno nie wyszła, bo by to usłyszał. Zaczął spacerować tu i tam, mając nadzieje, że natknie się na nią. 

Znalazł ją, stojącą w najdalszym kącie biblioteki. Trzymała w dłoniach grubą książkę i czytała tekst. Michael stwierdził, że wygląda jak sarna, którą może spłoszyć najmniejszy ruch i hałas. Powoli zmniejszył odległość między nimi i zaczął szukać byle czego na przeciwnym regale. Zerkał na nią, czekając, aż się zorientuje, że ktoś ją obserwuje i jest obok. Stało się to wyjątkowo szybko i Clifford miał okazję zobaczyć, jak jej ciało spina się, a klatka piersiowa opada i unosi się coraz szybciej. Dziewczyna zacisnęła drobne dłonie na książce i zaczęła mu posyłać pełne strachu spojrzenia. Do Michaela dotarło, że musiało się stać coś naprawdę złego, skoro czuje się osaczona przy każdej możliwej okazji i osobie. Westchnął ciężko. Nie chciał jej wystraszyć. 

– Spokojnie, nie musisz się mnie bać, nie zrobię ci krzywdy - zaczął, cofając się, aby dać jej trochę przestrzeni. Nastolatka wytworzyła wokół siebie sporą barierę i wiedział, że będzie potrzeba czasu, aby ją zburzyć. – Naprawdę. Nie mam złych zamiarów. Możesz mi wierzyć.

Nie usłyszał odpowiedzi. Wcale go to nie zdziwiło. Brunetka spojrzała tylko na niego, mając panikę w oczach i chyba zaczęła oceniać wszystkie szanse ucieczki, bo co chwila spoglądała na przejście pomiędzy regałami, które prowadziło prosto do drzwi wyjściowych z biblioteki. Michael raz czy dwa powędrował tam za nią wzrokiem, jakby chciał sprawdzić, o co jej chodzi. Z jednej strony nie chciał, aby kolejny raz od niego uciekła, ale z drugiej wiedział, jakie to musi być dla niej stresujące. 

Delikatnie odsunął się, a ona z łatwością to wykorzystała. Odłożyła książkę i znowu uciekła. Michaela pokusiło, aby złapać ją za rękę i zrobił to, ale szybko ją wyrwała, naciągając na nadgarstek sweter. Blondyn zauważył na nim siniaka, co wcale mu się nie spodobało i zmarszczył brwi. Stał przez następnych parę sekund w miejscu i analizował to wszystko, aż w końcu jego stopy zaczęły nieść go za niską brunetką. Posłał przepraszające spojrzenie bibliotekarce, gdy ją mijał i rzucił tylko, że za chwilę wróci po te swoje książki, które pożyczył. 

Brunetka kierowała się już do szatni. Na szczęście w szkole już dawno nikogo nie było i nikt tego wszystkiego nie oglądał. 

– Poczekaj! – zawołał za nią, ale nie poskutkowało. Nastolatka tylko przyśpieszyła swoje kroki. Michael złapał ją dopiero na schodach. Zatrzymał się przed nią, uniemożliwiając jej przejście. Próbowała go wyminąć, ale nie udało się. 

– C-czego ode mnie chcesz? – spytała, a jej dźwięczy głos rozniósł się po budynku. - D-daj mi spokój, proszę...

– Nie – pokręcił głową. W porównaniu z jej tonem, ton głosu Michaela w tamtym momencie był twardy i stanowczy. – Widzę, że coś jest nie tak. Chce ci pomóc i to wszystko. Ale ty cały czas uciekasz. Martwi mnie to. Nikt inny nie reaguje, a ja nie potrafię zostawić w spokoju kogoś w potrzebie. 

Spojrzała na niego, jakby chcąc się przekonać, że mówi prawdę. Nie potrafiła chyba uwierzyć w jego słowa. Cały czas spotykała się z wyzwiskami i wyśmiewaniem, a nie chęcią pomocy i to do tego dobrowolną. Nie miała pojęcia, dlaczego ten blondyn tak postępuje, ani po co. Jakaś myśl w jej głowie, zaczęła podpowiadać jej, że to jednak głupi żart. 

– Widzę, że nic z tego – westchnął, a później pokręcił głową. – Gdybyś jednak chciała kiedyś z kimś porozmawiać, to możesz na mnie liczyć. Nie znam w prawdzie twojego imienia, ani nic o tobie nie wiem, ale postaram się pomóc.

– N-nazywam się Red.

━━━━━ ❀ ━━━━━

wakajceeeeee

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top