la venganza ✫


Doyoung wszedł do pokoju, nerwowo przygryzając dolną wargę. Było już po dwunastej, ale jego współlokatorzy jeszcze spali. Co prawda do swoich zajęć mieli jeszcze trochę czasu, ale to przecież nie oznaczało, że muszą spać aż tak długo. Nie chciał ich budzić, ale nie mógł też cierpliwie czekać, aż w końcu któryś łaskawie otworzy oczy. Ta sprawa nie mogła zwlekać.

Kim podszedł do jednego z chłopaków i nachylił się nad nim delikatnie zaczynając go szturchać.

- Hyung - Doyoung mówił do niego półgłosem wciąż trzymając dłonie na jego ramieniu i delikatnie go szturchając. - Jaehyun hyung!

Starszy powoli otworzył oczy, a na jego twarzy malował się grymas.

- Która godzina? - zachrypnięty głos chłopaka rozszedł się po pokoju, a jego wzrok utkwił na Doyoungu. - Dlaczego mnie budzisz?

- Taeyong nie przyszedł dzisiaj na kolokwium - Kim przygryzł dolną wargę wzdychając przy tym cicho.

- To chciałeś mi powiedzieć? - chłopak przetarł palcami oczy wciąż leżąc w takiej pozycji w jakiej się obudził.

- No tak - Doyoung zacisnął mocniej wargi ze sobą wciąż wpatrując się w blondyna.

- To może się nie nauczył? - Jaehyun westchnął - naprawdę obudziłeś mnie z tego powodu?

- Pójdziesz ze mną do jego pokoju, hyung? - Kim nie dawał za wygraną.

- Ale po co? - Jung wręcz jęknął na myśl o tym, że musiałby wstać z ciepłego łóżka. Naprawdę nie było to czego chciał od życia w tym momencie.

- Taeyong jest najlepszym studentem i nie opuściłby żadnego kolokwium - przerwał - nawet jeśli się nie uczył.

- Dzwoniłeś do niego? - Jaehyun uniósł się na łokciach i pozwolił swojej grzywce swobodnie opaść na czoło.

- Oczywiście, że tak - Doyoung odszedł kawałek od łóżka starszego i westchnął ciężko patrząc na Johnny'ego. - Nie odpisuje na smsy, ani nie odbiera.

- Może potrzebuje samotności? Daj spokój Doyoung, na pewno przesadzasz - Jung zamrugał kilka razy oczami mając nadzieje, że może odechce mu się spać, ale to nie podziałało.

- A może wasz przyjaciel mu coś zrobił?

- Słucham? - Jaehyun uśmiechnął się lekko słysząc słowa chłopaka. - Ten może nie jest poukładany, ale nie oskarżaj go od razu.

- Wybacz, hyung, ale nie ufam mu - Kim wzruszył mimowolnie ramionami. - Pójdziesz ze mną do nich do pokoju?

- Po co? - starszy uniósł brew oczekując jakiejś sensownej odpowiedzi.

- Muszę sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, a sam nie chcę iść - Doyoung westchnął cicho po czym wydął dolną wargę patrząc na chłopaka. - Proszę?

Jaehyun wywrócił oczami po czym powoli odsunął z siebie kołdrę zostając w samych bokserkach, przez co Doyoung od razu odwrócił głowę nieco się czerwieniąc. Blondyn włożył stopy w kapcie i owinął się swoim puchatym szlafrokiem.

- No to idziemy - zwrócił się do młodszego uśmiechając się przy tym delikatnie. Wolałby zostać w łóżku i spać jeszcze przynajmniej przez godzinę, ale no. Zdawał sobie sprawę, że Doyoung tak łatwo nie odpuści, a nie chciał budzić Johnny'ego ze względu na to, że później mógłby mieć, lekko mówiąc, przerąbane.

Szli korytarzem w ogóle na siebie nie patrząc, a co Jaehyun stawiał krok bliżej Doyounga, to młodszy się odsuwał. Pewnie, gdyby ktoś za nimi szedł to albo uznałby to za dziwne, albo za urocze. Nic pomiędzy.

Chwilę później byli już przy odpowiednich drzwiach i Jaehyun bez zawahania zaczął w nie pukać. Doyoung nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale stał tuż za plecami starszego zasłaniając się nim. To nie tak, że się bał Chittaphona czy coś, po prostu wygodnie mu się stało za chłopakiem. Tak sobie wmawiał.

- Ten - Jung zaczął pukać gwałtowniej słysząc jak bliżej nieokreślony przedmiot prawdopodobnie spada na podłogę robiąc przy tym niesamowity rumor. - Ten, otwieraj te pieprzone drzwi! Wiem, że tam jesteś.

Jaehyun nie przerywał stukania pięścią w drzwi wiedząc, że ktoś musi być w środku i może wreszcie otworzy. Tak też się stało. Chwilę później drzwi zostały uchylone, a zza nich spoglądał Ten.

- Jaehyun, czy Ciebie popierdoliło do reszty? - chłopak spojrzał na przyjaciela, który zastygł w bezruchu trzymając w górze zaciśniętą w pięść dłoń.

- Gdzie jest Taeyong? - Jung patrzył na Taja, który wręcz spał opierając o drzwi. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciel pewnie całą noc imprezował. Naprawdę chłopak nie musiał nic mówić, bo alkoholem czuć było od niego i tak bardzo wyraźnie.

- Kto? - Ten otworzył leniwie oczy, ale chwilę później od razu je zamknął. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Jednak były to drzwi znajdujące się w środku pokoju. Jaehyun wyminął Chittaphona w progu i wszedł do środka, a Doyoung powędrował od razu za nim, niczym jego cień.

- Wypuść mnie wreszcie - głos Taeyonga był słyszalny w pokoju wraz z pukaniem w drzwi. Jaehyun więc niewiele myśląc skierował się w stronę źródła, z którego słyszał głos młodszego. Stojąc przed wejściem do łazienki nawet odetchnął z ulgą, bo przez chwilę w jego głowie tlił się dziwny pomysł, że Ten zamknął chłopaka w szafie. Jung przekręcił kluczyk i po chwili nacisnął na klamkę otwierając drzwi, wzrokiem od razu odnajdując Taeyonga.

- Wszystko w porządku? - Jaehyun zadał oczywiście najbardziej głupie pytanie jakie mógł, ale właściwie sam nie wiedział co powinien był powiedzieć w tej sytuacji. - Spędziłeś tu całą noc?

- Yhm - Lee przytaknął głową wstając z kafelek i wzdychając ciężko. - Przegapiłem kolokwium.

- To nie jest teraz najważniejsze - nagle znikąd przed chłopakiem pojawił się Doyoung, który zaczął go oglądać z każdej strony. - Nic Ci ten psychol nie zrobił?

- Oprócz tego, że mnie tu zamknął to nie - Lee przetarł palcami oczy - która jest godzina?

Doyoung wyciągnął komórkę z kieszeni i spojrzał na jej ekran uprzednio stukając w niego palcami dwa razy.

- Za dwadzieścia pierwsza - chłopak stwierdził dosadnie.

- Wow - Taeyong zrobił większe oczy zaciskając mocniej wargi.

- Jak długo tu jesteś? - Jaehyun oparł się o framugę patrząc na niego badawczo. Nadal nie mógł uwierzyć w to, że jego przyjaciel tak postąpił.

- No gdzieś tak od po czwartej nad ranem i-

- Słucham?! - Jung wybałuszył oczy nie wierząc w to co właśnie usłyszał. Odwrócił się na pięcie i widząc, że jego przyjaciel już nie stoi przy drzwiach skierował się do miejsca, w którym stało jego łóżko. Stanął przy nim i zerwał z niego kołdrę.

- Daj mi spo-

- Czy Ciebie już do reszty pogrzało? Co z Tobą jest nie tak, do cholery?!

- O co Ci chodzi? - Taj spoglądał na przyjaciela nie rozumiejąc, dlaczego przychodzi nad ranem do jego pokoju i się wydziera. Normalnie pewnie właśnie wywaliłby go z pokoju, ale nie miał siły nawet na to żeby oddychać, a co dopiero na to, żeby wstać z łóżka.

- Naprawdę zamknąłeś go na całą noc w łazience? Czy wiesz, że przez to nie poszedł na zajęcia?

- Ale od kiedy ty jesteś jego sekretarką, co? Daj mi kurwa spać - Chittaphon nałożył poduszkę na głowę mając nadzieje, że jego przyjaciel da mu wreszcie spokój.

Jung westchnął ciężko patrząc na przyjaciela po czym odwrócił się w stronę młodszych i zwilżył językiem wargi.

- Na pewno nic Ci nie jest? - chłopak zwrócił się do Taeyonga, który podrapał się po głowie przygryzając dolną wargę.

- Jak widać żyję, więc mogło być gorzej - wbił wzrok w podłogę - ale zaraz muszę iść do profesora Song i się wytłumaczyć.

- I co mu powiesz? - Jaehyun wzrokiem wręcz wiercił dziurę w młodszym.

- No a co? - odparł. - Prawdę.

Jaehyun nie odpowiedział nic. Przytaknął jedynie głową po czym spojrzał tylko po raz ostatni na śpiącego Tena i łapiąc kontakt wzrokowy z Doyoungiem wyszedł z pokoju.

- Jak coś to dzwoń - Doyoung jeszcze zwrócił się do przyjaciela, a Taeyong uśmiechnął się delikatnie przytakując głową. Teraz miał zamiar wręcz przykleić do siebie komórkę, aby w razie, gdyby jego współlokatorowi znów odbiło, miał jak się skontaktować ze światem.

- Piśnij słówko, a utnę Ci kutasa przy samej głowie - dość niewyraźny głos Chittaphona rozszedł się po pokoju, a Taeyong uniósł jedną brew, drugą przy tym marszcząc.

- Słucham? - Lee usiadł na swoim łóżku próbując powstrzymać ziewanie, jednak na próżno.

- To co słyszałeś - Ten uniósł poduszkę ze swojej twarzy i spojrzał na chłopaka, który wyglądał jakby w nocy nie spał. No cóż, to było totalnie nie do ogarnięcia, bo Ten nie raz spał na kafelkach po imprezie i rano następnego dnia wyglądał lepiej niż Koreańczyk teraz.

- Czyli?

- Zrobię ci z dupy jesień średniowiecza.

Taeyong spojrzał kpiąco na starszego po czym wywracając oczami włożył komórkę do kieszeni i wstając z łóżka skierował się do wyjścia. Lee miał zamiar pokazać Tenowi, że z nim również się nie zadziera, a chyba było oczywiste komu profesor Song uwierzy. Uczniowi ze stuprocentową frekwencją i świetnymi wynikami czy wagarowiczowi, którego częściej widuje barmanka w klubie niż profesor na zajęciach? No właśnie.

~*~

- Panie Leechaiyapornkul? - mężczyzna przerwał - może pan na chwilę podejść?

Ten podszedł do profesora, mając w głowie tylko to, że musi być przerażająco miły i sprawiać wrażenie biednego i skrzywdzonego dziecka. W zasadzie wychodziło mu to bardzo dobrze.

- Nie musi się pan fatygować - profesor Song spojrzał na chłopaka, który spoglądał na niego zagadkowo.

- To znaczy? - Ten uniósł brew wpatrując się w niego.

- I tak nie zaliczy pan mojego przedmiotu - mężczyzna uśmiechnął się sztucznie poprawiając swoją marynarkę.

- A-ale jak to? - chłopak zmarszczył brwi nie wiedząc co tu się właśnie dzieje.

- Przekroczył już pan dozwoloną ilość nieobecności, poza tym już w tamtym semestrze powiedziałem panu, że to ostatnia szansa - mężczyzna wziął do ręki długopis i zaczął się nim bawić - ale pan jej nie wykorzystał. Poza tym nie zachowuje się pan tak jak na studenta przystało.

- A to jest jakiś regulamin jak być studentem? - w tym momencie Chittaphon pożałował, że urodził się mając język.

- Niech pan nie będzie bezczelny - profesor spojrzał oburzony na studenta.

Ten skinął głową, bo prędzej by polizał tyłek kozy niż powiedział do niego to słowo na „p", które ludzie mówią, gdy zrobią coś złego.

- Ale jeśli chce pan wiedzieć to sabotażowanie najlepszego studenta należy do zachowania osoby zakompleksionej i niegodnej mojego ucznia - mężczyzna uśmiechnął się dość szeroko - do widzenia.

Profesor skinął głową po czym wyminął Taja i zniknął za drzwiami.

Chittaphon zaczął oddychać nieco szybciej niż normalnie analizując w głowie tę jakże komiczną sytuację. Ma wylecieć ze studiów, bo zamknął jakiegoś smarka w łazience na noc przez co nie mógł przyjść na jedne zajęcia? Czy to jakiś pieprzony żart? A może to ukryta kamera?

Dla Songa to była idealna wymówka na to żeby nie dopuścić Tena do zdania przedmiotu. Za to dla Tena, to była idealna wymówka, żeby pokazać tej małej wszy, gdzie jego miejsce.

~*~

Chittaphon wszedł do pokoju gwałtownie otwierając drzwi i dość głośno je zatrzaskując. Wszedł do środka i rzucił swoim plecakiem gdzieś w kąt. Spojrzał na Taeyonga, który siedział przy biurku ze stosem notatek i właśnie coś zakreślał.

Ten podszedł do niego i nagle zrzucił wszystkie kartki z biurka oddychając przy tym ciężko. Był wściekły. Nie, był szalenie wściekły. Krew się w nim już gotowała i jedyne na co miał ochotę teraz to patrzeć na to jak ten kujon cierpi.

- Co ty znów robisz? - Taeyong spojrzał na starszego, który uśmiechnął się szaleńczo.

- To co obiecałem, że zrobię, gdy tylko zaczniesz szczekać głośniej - zbliżył się do niego - szczeniaku.

Lee zmarszczył brwi patrząc na twarz Tena, która była zdecydowanie za blisko tej jego. Taj złapał nagle za jego nadgarstek, tak mocno go ściskając, że chłopak od razu upuścił zakreślacz spomiędzy palców na podłogę, czując przeszywający go ból.

- Ała, oszalałeś? - Taeyong próbował się wyrwać jednak na marne.

- Po pierwsze - Chittaphon stanął na zakreślaczu od razu rozłupując go na kilka części - zwracaj się do mnie z szacunkiem.

Lee spojrzał na niego nieco zszokowany, ale stwierdził, że woli się nie odzywać, bo tylko pogorszy swoją sytuację, a Ten i tak był nieobliczalny. Przez myśl przeszło mu, że naprawdę jest zdolny do tego, by zrobić mu krzywdę.

- Po drugie - Ten odszedł od chłopaka od razu znajdując się obok jego biurka. Zrzucił dosłownie wszystko co na nim miał, włącznie z elektroniką, na podłogę. - Ostrzegałem Cię, ale nie posłuchałeś.

Taj zrzucił książki z półki młodszego i porozrywał niektóre uśmiechając się przy tym szeroko. Wpadł w szał albo trans. Cokolwiek to było, wyglądał jakby oszalał. W momencie, w którym Taeyong zobaczył, jak chłopak trzyma jego ramkę ze zdjęciem w dłoni nie wytrzymał.

- Zostaw to!

- Słucham? - Ten uniósł brew po czym uniósł dłoń z ramką mocno zaciskając na niej palce.

- Zostaw to - Lee wpatrywał się w niego mając nadzieje, że chłopak go posłucha.

- A ty nadal się nie nauczyłeś - Taj rzucił ramkę na podłogę od razu znajdując się przy chłopaku i trzymając go za bluzę. - Masz mnie szanować.

- Nie zasługujesz na to.

Prawdopodobnie jak szybko Taeyong to wypowiedział, tak szybko tego pożałował. W tym momencie dłoń Chittaphona spotkała się z jego twarzą i po chwili z jego nosa zaczęła lecieć czerwona ciecz. No ekstra. Jeszcze tylko tego mu brakowało do szczęścia.

- Jeszcze pożałujesz - Ten potrząsnął ręką czując w niej ból - zobaczysz.

Jeśli Taeyong miał być szczery. To już tego żałował, mimo że miał rację.

- A teraz posprzątaj to - Chittaphon wpatrywał się w chłopaka wręcz mrożąc go wzrokiem. - Tylko do tego się nadajesz.

Taj wziął z fotela kurtkę po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami i zostawiając Lee samego.

Taeyong spojrzał na zakrwawiony rękaw bluzy, który mimowolnie przyłożył do nosa i westchnął ciężko. Zlustrował wzrokiem pokój, który wyglądał jakby przeszło po nim tornado i zamknął oczy biorąc kilka głębszych wdechów. Co on takiego złego zrobił w poprzednim życiu, że teraz musi przechodzić przez coś takiego?

Jak tak dalej pójdzie, to prędzej się tu zabije albo zabije go jego współlokator, niż doczeka wyremontowanego pokoju.


✵ ✵✵

Hejka! Witam w kolejny rozdziale. Jestem bardzo ciekawa, co o nim myślicie? :D

Jak zawsze, dziękuję bardzo za to, że czytacie, gwiazdkujecie, komentujecie. Jest mi niezmiernie miło!

Jest nas też coraz więcej i to również sprawia, że moje serduszko się raduje!

Jeśli chcesz o coś zapytać/dowiedzieć się czegoś to śmiało możesz napisać w komentarzu albo prywatnie, postaram się odpowiedzieć!

Wrzucam ten przecudowny skrin i już nie przedłużam.

Do następnego rozdziału!! :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top