27.
„ I only want what i can't have"
- To pieprzenie Luke - mężczyzna zamknął małą szkatułkę stojącą na ciemnym biurku i odwrócił się od blondyna w stronę okna. - Nikt mi nie uwierzy, że Blackthorn coś takiego stworzył.
- Jeśli się postarasz...
- Przestań! Co im powiem? Że mój brat gangster, znalazł to w jego domu, kiedy próbował znaleźć jego córkę? - Luke wywrócił oczami i zdenerwowany zacisnął pięści, słysząc słowa brata.
- Myślałem, że chociaż raz mi pomożesz, nie ważne - Luke odwrócił się szybko w kierunku drzwi i nawet nie spojrzał na Alexa.
- Po co się w to bawisz?
- Nie zrozumiesz - chłopak wzruszył ramionami, zaciskając mocno dłoń na klamce. - Masz wszystko.
- Wszystko?
- Masz żonę, syna, kogoś kto cię kocha, po prostu wszystko! - Luke spojrzał na brata , a Alex mógł dostrzec w jego oczach coś czego nie widział już dawno, okropny ból i zazdrość.
- Luke, zawsze miałeś nas.
- Ty siebie słyszysz? - blondyn uśmiechnął się kpiąco. - Matka jest na drugim końcu świata przeze mnie, ojciec nie żyje, a ty? Wysłałeś mnie na rok z daleka od wszystkich, tylko po to, aby uchronić swój tyłek na stołku w policji, a ja się na to zgodziłem, tracąc wszystko co miałem.
- Nigdy nie chciałem...
- Nie interesuję mnie czego chciałeś a czego nie! Liczy się to, że chce uratować Lively i zrobię to, nawet bez twojej pomocy!
Luke nie czekał już na kolejne puste słowa Alexa, wiedząc że brat i tak zbyt mocno boi się o swoje stanowisko, żeby zrobić cokolwiek. Zatrzasnął drzwi przed jego nosem, wychodząc na korytarz i zderzając się z biegnącym w jego stronę małym chłopcem.
- Przepraszam - wyseplenił malec, zbierając z podłogi rozrzucone puzzle. Luke schylił się, zerkając na chłopca i pomagając mu. Jedno spojrzenie w jego niebieskie oczy i już wiedział kim jest, nie mógł ich niczym odróżnić od oczu swojego brata.
- Luke zacze... Daren? - Alex zamilkł w połowie zdania, widząc obu zbierających puzzle malca z podłogi.
- Tata! - Daren podbiegł do ojca, oplatając jego nogi swoimi małymi dłońmi.
- Co tu robisz? - Alex zapytał zaniepokojony, głaszcząc chłopca po włosach.
- Byliśmy z mama na zakupach i chciałem pokazać ci moje nowe puzzle, które mi kupiła - chłopiec uśmiechnął się szeroko, zadzierając głowę wysoko, wystawiając szczerbate jak na czterolatka zęby.
- Nie mów że znów uciekłeś mamie - starszy Hemmings westchnął żałośnie, przecierając twarz dłonią. Luke podał chłopcu pudełko, które zdążył poskładać i pogłaskał chłopca po głowie. - Poczekaj na mnie w biurze Daren, ja muszę zadzwonić do mamy. Luke porozmawiajmy jeszcze - zwrócił się do blondyna kiedy chłopiec znalazł się w jego małym biurze.
- Nie potrafisz mu nawet powiedzieć, że jestem jego wujkiem - Luke wciąż spoglądał na malca przez małą szybkę umieszczoną w drzwiach. - Nie mamy o czym rozmawiać - odwrócił się i nie spoglądając na nikogo wyszedł z komisariatu, od razu wsiadając do swojego czarnego samochodu. Nie potrafił wybaczyć sobie, że tak cholernie zazdrości bratu tego co on ma. Chciał być taki jak on zawsze, jednak wszystko zaprowadziło go w inną stronę, z której nie było już powrotu.
***
- Skarbie co to się stał, że do nas wracasz? - Dylan wrzucił do buzi kolejny kawałek ciastka i odwrócił się na stołku w stronę Kiry, która starała się nie zwracać na niego swojej uwagi. Chłopak zmrużył oczy kiedy przeszła obok niego i uśmiechnął się lekko.
- Nigdzie nie wyjechałam, żeby wracać - dziewczyna wywróciła oczami, siadając na kanapie na przeciw chłopaka. Miała nadzieje, że od niego dowie się kilku ciekawostek, na temat Lively i Nicka, o których od kilkunastu dni nic nie wiedzieli.
- Zbierać się, jedziemy na spotkanie z szefem! - krzyknął ktoś z pokoju obok, a za kilka chwil można było słyszeć już trzaskanie drzwi samochodu.
- Nareszcie - Dylan odstawił na stolik opakowanie ciastek i otrzepał ubrania wstając z krzesła - Zabierasz się ze mną? - zwrócił się do Kiry, która wyciągnęła telefon, czując że otrzymała wiadomość.
- Jeśli mogę - podniosłą się z kanapy, mając nadzieje, że niezapowiedziane spotkanie z Elyas'em, przyniesie jej potrzebne informację. Razem z chłopakiem wsiedli do jego samochodu i w dość szybkim tempie dostali się na obrzeża Sydney, parkując samochód pośród kilku innych, niedaleko plaży na Greenhills.
- Mam nadzieje, że w końcu poda jakieś konkrety - chłopak zgasił silnik, rozglądając się po okolicy.
- Ja również, ta cisza z jego strony mnie przeraża - Kira starała się udawać, że doskonale wie o czym Dylan mówi, jednak miała nadzieje, że nie będzie on drążył tematu. Kiwnął jedynie głową na znak, że zgadza się z jej słowami i równocześnie wysiedli z samochodu, rozglądając się po sylwetkach innych współpracowników. Każdy wyglądał na mocno zaciekawionego tym, co za kilka chwil może chcieć przekazać im Elyas. Kira doskonale wiedziała, jak ślepo byli w niego zapatrzeni, sama taka była. Przypomniała sobie o wiadomości, którą dostała od Calum'a, jeszcze będąc w centrum. Szybko wyciągnęła telefon, tak aby Dylan nie mógł tego zauważyć i przeczytała wiadomość. Zaklęła w myślach, kiedy przeczytała jej treść, jednak nie zdążyła na nią odpisać, kiedy światła kolejnego nadjeżdżającego samochodu lekko ją oślepiły. Z jego wnętrza nie wysiadł tylko Elyas, ale również Lively, która lekko przestraszona, oparła się o maskę samochodu.
- Mam nadzieje, że jesteście już wszyscy - brunet przeleciał wzrokiem po zebranych i kiedy dotarł nim do Kiry, jej serce zabiło mocniej ze zdenerwowania. - Nie sądziłem, że jeszcze żyjesz - zmrużył oczy, przyglądając się jej.
- Musiałam wyjechać do rodziny, nic ważnego - wzruszyła obojętnie ramionami, starając się być jak najbardziej przekonywująca. Elyas po dłuższej chwili przyglądania się jej, skinął lekko głową.
- Dobrze, że wróciłaś - Kira uśmiechnęła się dla niepoznaki i odwróciła wzrok czując inne spojrzenie na sobie. Lively wciąż stojąc za plecami brata z zaplecionym dłońmi, obserwowała wszystko co się działo. - Chce wam coś pokazać - brunet otworzył drzwi swojego samochodu, za których wysiadł skołowany Nick. Spoglądał na wszystkich, tak jakby nikogo nie poznawał. Lively lekko wzdrygnęła się i odsunęła w stronę drzwi pasażera. Widocznie bała się przyjaciela, co wydawało się dziewczynie absurdalne.
- Co to ma być? - Dylan wzburzył się widząc chłopaka. - I po to nas tu ściągasz? Żebyśmy oglądali jego?
- Nick, naucz go szacunku - Elyas zacisnął mocniej pięści i wskazał dłonią na chłopaka.
- Co on mi może zrobić - zaśmiał się Dylan, jednak szybko otrząsnął się, zauważając jak oczy Nicka zmieniają swój kolor na nienaturalnie czarny. - Co do cholery! - zaklął pod nosem kiedy chłopak jednym ruchem powalił go na ziemie i przystawił do jego skroni pistolet, wyciągając go zza paska swoich spodni.
- Stop! - krzyknął Elyas, kiedy Lively podbiegła do niego mocno szarpiąc go za dłoń. - Chcesz się przekonać co stanie się dalej? - brunet zaśmiał się głośno. - Zostaw go, wystarczy mu na dziś.
- Nic ci nie jest? - Kira kucnęła obok chłopaka, podała mu dłoń i pomogła wstać. W jego oczach po raz pierwszy widziała przerażenie.
- Widzicie teraz, co może to zdziałać - Elyas podniósł w górę małą ampułkę z niebieskim płynem. - Ten silny narkotyk zrobi z was moich ludzi i dzięki niemu pokonamy ich wszystkich. Będę rządził tym miastem tak jak mój ojciec, nie ważne jaką cenę za to zapłacę. Jeśli nie chcecie być ze mną odejdźcie teraz, jednak pamiętajcie, znajdę was.
Nikt nawet nie poruszył się, wpatrując się w Elyas'a. Panująca cisza przerywana była jedynie krótkimi urywanymi oddechami, kiedy każdy próbował opanować emocje, które się we wszystkich kotłowały. Kira poczuła, że wojnę którą chłopak chce wywołać pomiędzy ich gangami to nie tylko zemsta, to również chora ambicja, która górowała nad wszystkim co on sam robił. Lively, która wciąż stała za jego plecami drżała i przygryzając wargę przyglądała się wszystkim z niepokojem. Kira doskonale wiedziała co dziewczyna czuła, była w środku jednego wielkiego gówna, które powinno skończyć się już dawno. Nikt nie potrafił powiedzieć tego głośno, ale każdy z nich bał się o swoje życie, nie potrafili odwrócić się od chłopaka, wiedzieli co mogło się wtedy stać i było to jedyną rzeczą, która ich zatrzymywała przed odejściem.
______
Wiem że was trace,
gdy ciągle mnie tu nie ma
Przepraszam,
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top