/024/Rozdział pisany
Tony obudził się na podłodze w salonie, obok niego leżał Bucky przytulający do siebie butelkę wódki, natomiast Sam leżał na stole otoczony butelkami i pustymi kubkami. Tony nigdzie nie dostrzegał Thora, Quilla, Steva i Stephena. Nagle do pokoju weszła Pepper, pomogła mu wstać z podłogi i zaprowadziła do kuchni. Postawiła przed nim kubek z kawą.
-Wczoraj przeholowaliście - powiedziała z wyrzutem
-Wiem, a gdzie reszta? - spytał zdezorientowany
-Steve i Stephen wyszli, gdy zaczęliście grać w alkoholową ruletkę, Clint uciekł rano krzycząc ,,MOJA GILDIA MNIE POTRZEBUJE", Thor śpi na balkonie, a Quill zarzygał Ci kibel.- odpowiedziała
-Eeeeeeeeee- jęknął
- Nie mogłeś z tą imprezą poczekać jeden dzień? - zapytała poirytowana
-Niee- burknął z odpowiedzi - Musiałem pomóc w czymś Thorowi - dodał
-Mnie też, coś obiecałeś - odparła
-O boże! Przepraszam Pep, zapomniałem o tym- próbował się wytłumaczyć
-Nie, martw się sama to załatwiłam, jeśli chcesz możesz mi dzisiaj pomóc w przyniesieniu dekoracji - zaproponowała
-Oczywiście, tylko najpierw muszę porozwozić chłopaków i wziąć coś na ból głowy - jęknął
- Dobrze, widzimy się za godzinę pod moim domem - powiedziała i wyszła
Stark, popatrzył na cały bałagan, który musi ogarnąć.
-CHŁOPAKI - krzykną i dopił swoją kawę
To będzie ciężki dzień pomyślał i ruszył do salonu.
Co myślicie o takiej formie?
Z poważaniem Panda.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top