1

Uniwerek – najgorsza zmora dla tych, którzy są zmuszeni do kontynuowania pieprzonej nauki. Czyli takich jak ja, Tris Johnson. Przeniesienie się do słonecznej Californii otwierało dla mnie drzwi do lepszego życia, którego nie mogłam mieć w pochmurnym Doncaster w Anglii. Nie wiem co mnie napadło, gdy wysłałam podanie do UOC w Berkley. Kiedyś marzyłam o Cambridge lub Harvardzie. Nie wyglądałam na taką, ale miałam potężny umysł, który wykorzystywałam najbardziej umiejętnie, jak tylko potrafiłam. No tak, stereotyp głupich blondynek był częstym zjawiskiem w Doncaster, dlatego też pofarbowałam sobie włosy na brąz i ludzie zaczęli patrzeć na mnie inaczej. No i pragnęłam stamtąd jak najszybciej wyjechać. Z wyczekiwaniem czekałam na zakończenie liceum i wraz z rozpoczęciem wakacji opuściłam Anglię raz na zawsze.

***

To był mój pierwszy tydzień w Berkley. Czułam się... totalnie obco. To chyba było całkiem normalnie, nie? No i Berkley kompletnie mnie zauroczyło. Wystarczyło kilka dni bym poznała nowych ludzi, z którymi za niecałe dwa miesiące miałam dzielić uniwersytet. Mieszkałam w małym domku, który dzieliłam z Venus i Maddie – swoimi współlokatorkami, które poznałam podczas spotkania integracyjnego w UOC. Same zaproponowały mi dzielenie mieszkanie z nimi. Miałam płacić tylko za wynajęcie pokoju i dopłacanie się do rachunków za prąd i od czasu do czasu zrobić małe zakupy. Przystałam na to od razu. Nie chciałam mieszkać sama. Złe obrazy z przeszłości nigdy nie dawały mi spokoju i za pewne miały pozostać ze mną do końca życia.

Ale próbowałam ruszyć na przód, zapominając o gangsterach z Doncaster, z którymi miałam do czynienia na co dzień od małego szkraba.

Należałam do bogatej rodziny, ale mój ojciec... od zawsze miał przejebane wśród londyńskich gangów. To był też poniekąd jeden z powodów, przez który wyjechałam z Doncaster. Chciałam być jak najdalej od problemów. Nie marzyło mi się by jakieś napakowane typy wbiły mi do domu, celując we mnie giwerą. Nie chciałam takiego obrotu spraw.

- Dzisiaj impreza! – krzyknęła podekscytowana Venus, tańcząc dziki taniec w salonie. Wywróciłam oczami, powracając do oglądania Pamiętników Wampirów na laptopie. – O nie, Tris Johnson, widzę tą minę! Nie spędzisz kolejnego dnia sama w domu! Dzisiaj idziesz ze mną!

Nie to, że nie lubiłam imprezować... Kochałam to, a schlanie się w trupa uwielbiałam. Ale byłam nowa, znałam tylko dziewczyny, gdy we wszystkich klubach w Doncaster byłam rozpoznawalna. Często w nich bywałam. Teraz byłam „świeżakiem".

- Daj mi spokój – westchnęłam, wtulając twarz w poduszkę.

- Musisz wychodzić! A ta impreza będzie jedną z większych tego lata! To nie może Cię ominąć! – piskała.

- Jeśli pójdę, przestaniesz się wydzierać!? – przekrzyczałam ją, a ta pokiwała energicznie głową. – No okay – poddałam się.

- Dziękuję! – Venus doskoczyła do mnie i mocno przytuliła. Jej entuzjazm był strasznie zaraźliwy. Nie dość, że była wysoką i zgrabną dziewczyną o fioletowych włosach, to w dodatku charakterem jeszcze bardziej przekonywała do siebie ludzi. Na siebie też nie narzekałam : mama zawsze mówiła mi, że co rusz pojawiałam się z nią w sklepach, ludzie opowiadali innym, jaka byłam ładna i w ogóle... ale ja nie byłam aż tak zadufana w sobie, by nazywać siebie niezwykle piękną. Byłam ładna. Kochałam swoje długie już teraz jasno brązowe włosy, duże niebieskie oczy i pełne malinowe usta. Figurą też nie grzeszyłam. Bóg dał mi wszystko to czego chciałam : spory biust, okrągły tyłek, wysportowany brzuch i długie nogi jak u Barbary Palvin.

- Gdzie to ma być? – spytałam, z niechęcią wyłączając laptop.

- W willi Patricii Volume.

Patricia Volume – typowa dziwka z amerykańskich uniwerków. Bogata, pusta, no i robiąca najlepsze imprezy w Berkley. Nie znałam jej długo, lecz wiedziałam, że nie będzie dana nam dozgonna przyjaźń. Tym bardziej, że nie należałam do cichych myszek. Jeśli chciałam, potrafiłam zrobić spore zamieszanie.

- A teraz przestań mieć taką minę i idziemy Cię wystroić! Musisz zrobić zajebiste pierwsze wrażenie! – zaklaskała wesoło, chwytając moją rękę i pociągnęła na górę.

- Cholera, wspominałam, że lubię krótkie i obcisłe sukienki, ale to? – parsknęłam ironicznym śmiechem, oglądając swoje odbicie w dużym lustrze w pokoju Venus kilkanaście minut później, po przymierzeniu różnych ciuchów. Nie wiem co strzeliło do głowy Venus, by odstawiać mnie w żółtą neonową sukienkę bez pleców, która ledwie zakrywała mój tyłek! No, ale cały efekt dopełniały białe trampki Converse i złoty łańcuszek na kostce mojej prawej stopy, przez co cała stylizacja stała się delikatniejsza i mniej wyzywająca.

- My idziemy na imprezę, a nie do zakonu – prychnęła. – No i jeśli chcesz się wyróżniać...

- Dobrze, dobrze! Już się zamykam – przerwałam jej, siadając na łóżku dziewczyna, gdy ta zaczęła stylizować siebie. – A Maddie nie idzie z nami?

- Wyjechała na całe trzy tygodnie do swoich rodziców w Australii, nie mówiła Ci? – pokręciłam głową. – To teraz już wiesz – wyszczerzyła się, jednocześnie odsłaniając swój śnieżny zgryz.

- To dlatego wyciągasz mnie na melanż, huh? – uniosłam pytająco brwi do góry.

- Tak, mama Maddie będzie zła – zaśmiała się.

Maddie była najstarsza z naszej dwójki i zdecydowanie najbardziej odpowiedzialna. Gdy była w moim wieku, czyli dziewiętnastu lat, pracowała wszędzie gdzie się dało, by zarobić na spłacenie rachunków i na utrzymanie domu. Ja dopiero odnajdywałam się w tym pseudo „dorosłym" świecie.

- Idziemy na piechotę? Volume mieszka niedaleko – odparła Venus, a ja tylko pokiwałam głową. Przecież nie miałam nic do gadania, tak?

***

- O kurwa mać – skomentowałam, oniemiała oglądając obrazek przed sobą. W chuj dużo ludzi, roznegliżowanych, pijanych, tańczących i Bóg wie, co jeszcze robiących. – To jest idealne miejsce na stracenie dziewictwa... no, jeśli jest się typem osoby Volume.

- Och, nie narzekaj tylko baw się! – powiedziała wesoło Venus, przerzucając swoje fioletowe włosy na drugie ramię. – Na początek wódka, moja przyjaciółko! – Venus ze śmiechem pociągnęła mnie w stronę tłumu dziko tańczących ludzi, jednocześnie witając się z kilkoma osobami po drodze. Wiedziałam, że poczuje się zagubiona, ale że nie aż tak! Poważnie, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Niby Venus dotrzymywała mi towarzystwa, ale co mi do tego, jeśli ona rozmawiała z dziesiątką innych, nieznanych mi osób? Wypiłam kilka shotów, z trzy kieliszki wódki i poczułam, jak alkohol powoli wchłania się we mnie i odczuwam szybko jego skutki.

- O nie, dosyć – powiedziałam sobie, odstawiając naczynie z alkoholem na blat kelnera i ruszyłam po posesji, szukając Venus, która w szybkim czasie znikła mi z oczu. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale chciałam wrócić do domu, do którego nawet nie wiedziałam jak wrócić! Byłam zmuszona zostać na tej imprezie tak długo, aż znajdę Ven.

- Hej, maleńka, zatańczymy? – poczułam na swoich biodrach czyjeś duże dłonie. Odwróciłam się i zobaczyłam pijanego w trzy dupy chłopaka, który aż chwiał się na nogach.

- Spieprzaj – warknęłam, strzepując z siebie jego ręce i poszłam dalej, ignorując jego przekleństwa, lecące w moją stronę. Jakimś cudem znowu dotarłam do kolejnego baru z przystojnym kelnerem na czele. No i tam znalazłam Venus z chłopakiem, na którym wisiała niczym małpa. – Dobrze Cię widzieć – parsknęłam.

- Jak się bawisz? – spytała lekko bełkocząc.

- Świetnie, nie widać? – uśmiechnęłam się sztucznie, potem wywracając oczami.

- Ty musisz być Tris – odezwał się „chłopak" Venus. – Jestem Jake, wiele o Tobie słyszałem.

- Zależy czy tych dobrych rzeczy, czy złych – stwierdziłam opierając się nonszalancko o bar.

- Dobrych – uśmiechnął się szelmowsko. – Więc, nowa na UOC?

- Jep – pokiwałam głową.

- Będzie grubo, zobaczysz. Połowa semestru to sam melanż, nic więcej.

- Zobaczymy – uśmiechnęłam się kwaśno.

- Wypijmy za Twoje zdrowie – jak na zawołanie, kelner wręczył naszej trójce po kolorowym shotcie. Pochłonęłam całą zawartość kieliszka za pierwszym zamachem, krzywiąc się przez gorzki i ostry smak alkoholu. – Ale ty masz gardło, kobieto! – zagwizdał z aprobatą Jake.

- Praktyka czyni mistrza – puściłam mu oczko. Nie wiem o czym on pomyślał, lecz na twarzy zrobił się cały czerwony. Uśmiechnęłam się głupio pod nosem.

- Tak, to jest zdecydowanie godne podziwu – usłyszałam niski głos za sobą. Odwróciłam się.

O Mój Boże, Berkley zdecydowanie miało przystojnych chłopaków, ale ta piątka przebijała wszystkich. Każdy z nich – wytatuowany, umięśniony, twarz złego anioła... no i nie wyglądali na typowych kujonków z UOC. Pewnie nawet nie studiowali. Lecz jeden z nich wyróżniał się najbardziej i na niego zwróciłam największą uwagę. Obserwowałam go, przegryzając dolną wargę. Był średniego wzrostu, jego brązowe włosy wyglądały jak świeżo po seksie, a oczy wywiercały dziury w moim ciele. Ubrany był w czarne obcisłe spodnie, cięższe buty, biały T-Shirt i skórzaną kurtkę, która uwydatniała jego ramiona pełne trwałych malunków. Cholera, pociągał mnie w każdy możliwy sposób.

- Że co proszę? – spytałam, nie wiedząc dokładnie o co mu chodzi. Chłopak uśmiechnął się złośliwie.

- Wkrótce te gardło i usta będę wykorzystywał do innych rzeczy – odparł bezczelnie, a mnie na chwilę zatkało.

- Dupek – warknęłam.

- Dupek, którego będziesz niedługo pragnęła, Triso Johnson.

- Skąd zznasz moje imię? – zająknęłam się odrobinę co spowodowało powiększenie się jego uśmiechu.

- Uważaj, Johnson. Berkley to nie jest miejsce dla grzecznych dziewczynek.

- Kto powiedział, że jestem grzeczna? – fuknęłam. Gość powoli zaczynał mnie przerażać. Znał mnie?

- Ależ ja nic nie mówię, Tris – zaśmiał się gardłowo.

- Więc, może mógłbyś zostawić nas w spokoju. Próbujemy imprezować – odezwała się Venus, patrząc na niego wrogo. Jej wzrok ewidentnie mówił, że znała tego typa. I na pewno nie wróżył nic dobrego.

- Do zobaczenia wkrótce, maleńka – powiedział do mnie Louis, oblizując dolną wargę, gdy po raz ostatni oblatywał swoim spojrzeniem moje ciało i odszedł ze swoją „świtą" zostawiając mnie w osłupieniu.

A mówiłam, żeby nie iść na tą przeklętą imprezę.


***************

Kochani, witam w nowym opowiadaniu! :D Mam nadzieję, że będzie je równie wytrwale czytać, co moje pozostałe :D Zapewniam was, że gwarantuje dużo wrażeń :D

Do zobaczenia! :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top