22. Czy wy zawsze musicie władować się w kłopoty?
Ines POV
- Wszystko słyszałem tak?! O tym jak jesteś ze mną z litości, o tym że ja nie jestem na Twoim poziomie i jest Ci po prostu mnie żal. Nie chce tak! Po cholerę robiłaś mi nadzieję skoro tak na prawdę nie chcesz ze mną być?!
Zaczęłam się śmiać mimo bólu rozchodzącego się w mojej nodze, blondyn patrzył na mnie jak na jakąś obłąkaną.
- I jeszcze się ze mnie śmiejesz? - spytał oburzony.
- Nialler skarbie, przedrzeźniałam Melanie. Jest po uszy zakochana w Seanie, ale wszystkim mówi, że to tylko litość nad nim. - pokręciłam głową - Swoją drogą nie ładnie tak podsłuchiwać. - spojrzałam na niego znacząco.
- Ja... Przepraszam. - spuścił głowę - Po tym wszystkim ostatnio jestem trochę przewrażliwiony na opinie na mój temat. - westchnął.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się, a chłopak przytulił mnie mocno - Umm Niall wszystko fajnie, ale chyba powinniśmy wracać, robi się późno, a mogą zauważyć, że nas nie ma przy ognisku. - stwierdziłam.
- Tak masz racje. - powiedział - Chodź tutaj.
Chłopak pomógł mi się podnieść i wziął mnie na swoje plecy, byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo ból z nogi wciąż nie ustępował. Czterdzieści minut później dalej szliśmy przed siebie, robiło się coraz chłodniej, a słońce już całkowicie się schowało.
- Niall? Czy my na pewno dobrze idziemy? - spytałam na co dostałam w odpowiedzi ciche westchnięcie.
- Nie jestem pewien. - zagryzl wargę i odstawia mnie na ziemię.
Wyjęłam telefon, ale oczywiście musiał się rozładować. Siedziałam na kłodzie i patrzyłam jak Niall chodzi w tę i z powrotem, sama zaczęłam się coraz bardziej denerwować.
- Cholera. - rzucił Niall - Czy ja zawsze muszę wszystko spieprzyć? - pociągnął się za końcówki włosów.
- Przestań, przecież to nie Twoja wina. - pokreciłam głową.
- Właśnie, że moja. Gdybym nie podsłuchał tej głupiej rozmowy nie byłoby nas tutaj. - oparł się o drzewo i walnął w nie pięścią.
- Co teraz robimy? - spytałam.
- Nie mam pojęcia, chyba powinniśmy po prostu poczekać, idąc niepotrzebne stracony energię. - usiadł obok mnie i wciągnął mnie na swoje kolana - Przepraszam. - schował swoją twarz w zagłębienie mojej szyi.
Objęłam go mocno i przejechałam dłonią po jego miękkich włosach co trochę go uspokoiło. Uniósł głowę i pocałował mnie delikatnie, oczywiście oddałam pocałunek, a gdy już się od siebie oderwaliśmy, wtuliłam się w chłopaka, Niall zaczął się delikatnie kołysać przez co moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam w jego ramionach.
Obudził mnie dość spory chłód, spojrzałam na Nialla który wydawał się mocno zmęczony, przez moje ciało przeszedł dreszcz, ale taki nieprzyjemny, było mi cholernie zimno.
- Jak noga? - spytał blondyn zachrypniętym głosem.
- Trochę lepiej. - zapewniłam go, na chwilę zamarł.
- Słyszałaś to? - obrócił głowę.
- Niall ja nic... - nie zdążyłam dokończył bo zakrył mi usta ręką.
- Ines!? - usłyszałam wołanie.
- Niall?! - było słychać inny głos.
- Tu jesteśmy! - wydarł się blondyn.
Zbliżające się kroki było słychać coraz wyraźniej, nagle zza drzew wyszła Maddie i Zayn, wszystkie emocje mi puściły i popłakałam się na ich widok.
- Boże jak dobrze, że się znaleźliście! - odetchnęła moja przyjaciółka.
- Wszystko okej? - spytał Zayn.
- U mnie spoko, ale Nes ma dość głęboką ranę na nodze. - odparł Niall.
- Chodź Nes, wezmę Cię na plecy. - oznajmił mulat.
- Ja ją wezmę, dam radę. - wyrwał się blondyn.
- Horan nie zgrywaj bohatera bo sam jesteś wycieńczony, nie jadłeś obiadu i od nie wiadomo której szlajasz się po tym lesie, po prostu będzie bezpieczniej jeśli ja ją będę niósł. - zarządził Zayn.
- Okej. - odburknął.
- Wiecie którędy do obozu? - spytałam będąc już na plecach Zayna.
- Maddie od obozu ciągnie za sobą linkę. - odpowiedział.
I takim sposobem jakieś czterdzieści minut później byliśmy w obozie, oczy same mi się zamykały, ale dalej było mi cholernie zimno. Maddie okryła mnie kocem, a koło mnie siedział Niall także okryty, czekaliśmy na nasze matki, które powinny za jakąś chwilę się zjawić.
- Boże! Nes, Niall jesteście cali. - spojrzałam na moją mamę, a za nią szła pani Horan.
- Czy Wy zawsze musicie władować się w kłopoty? - westchnęła mama Nialla.
- Taki nasz urok. - zaśmiał się blondyn.
- Przepraszamy Pani Stone i zabieramy naszych rozrabiaków. - westchnęła moja mama.
- Ważne, że są cali. - pokręciła głową nauczycielka.
- Dobranoc. - pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu pani Horan.
- Jutro porozmawiamy na ten temat, dziś jesteście za bardzo zmęczeni. - stwierdziła moja mama.
Okryłam się szczelnie kocem i przylgnęłam do Nialla dzięki czemu, było mi jeszcze cieplej. Niemal od razu po ruszeniu z obozowiska zasnęłam.
***
Obudził mnie duszący kaszel, mój cały nos był zatkany, a głowa bolała mnie niemiłosiernie. Podniosłam się do pozycji siedzącej, rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że jestem w pokoju Nialla, blondyn obok mnie pochrapywał cicho, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12:30, nieźle pospałam. Przeczesałam delikatnie włosy blondyna, ten tylko mruknął na to i okrył się szczelniej kołdrą, wstałam z łóżka i wzięłam pierwszą lepszą bluzę z szafy. Niall musiał mnie przebierać po przyjeździe tutaj, bo mam na sobie jego koszulkę i dresy. Zeszłam do kuchni gdzie już siedziały nasze mamy, kobiety spojrzały na mnie i delikatnie się uśmiechnęły.
- Jak się czujesz? - spytała moja mama.
- Kiepsko. - wychrypiałam, a moje gardło zapiekło.
- No to się dorobiliście. - pokręciła głową pani Horan - Chyba zrobimy kwarantanne w pokoju Nialla, leć na górę, zaraz przyniesiemy Wam jakieś leki na przeziębienie.
- Dziękuję. - powiedziałam bezgłośnie i wróciłam do pokoju Nialla.
Położyłam się do łóżka i okryłam kołdrą, spojrzałam na szafkę nocną na której leżała moja komórka podłączona do ładowarki, włączyłam ją i wpisałam kod pin, wiadomości i połączenia zawaliły mi całą skrzynkę i rejestr, pokasowałam co trzeba i tylko wysłałam wiadomość do Maddie, że już wstałam i czuję się okropnie. Drzwi od pokoju blondyna otworzyły się i nasze mamy weszły do środka.
- Mamy śniadanie, gorącą herbatę z miodem i cytryną, leki na gorączkę, termometry i pudło chusteczek do nosa. Czy mój syn dalej śpi? - pokręciła głową pani Horan.
- Niall wstawaj. - szturchnęłam go delikatnie - Nialler.
- Jeszcze pięć minut. - mruknął.
- Nie masz pięciu minut. - gdy usłyszał głos swojej matki od razu znalazł się w pozycji siedzącej.
Najpierw jedząc śniadanie i pijąc herbatę zmierzyliśmy temperaturę, Niall miał 37,7, a ze mną było trochę gorzej bo mój termometr wskazał 38,5 stopnia, połknęliśmy lekarstwa i znowu zawinęliśmy się w pościel. Gdy kobiety już wyszły przypomniało mi się o mojej ranie na nodze, odkopałam się z kołdry i zaczęłam wstawać.
- Co Ty robisz? - spytał Niall.
- Muszę zmienić opatrunek na nodze. - chrypnęłam i od razu tego pożałowałam.
- Leż ja to zrobię, Ty jesteś bardziej chora. - zarządził.
Blondyn zniknął na chwilę w łazience i za chwilę wrócił z apteczką i ręcznikiem, odwinął stary bandaż wyrzucając go do śmietnika, przetarł ranę mokrym ręcznikiem, spryskał octeniseptem* i założył nowy opatrunek. Uśmiechnęłam się do chłopaka, bo widać że się o mnie troszczy, odłożył wszystko na swoje miejsce i wrócił do łóżka, wtuliłam się w niego i znowu odpłynęłam do krainy snów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Środek dezynfekujący rany sto razy lepszy od wody utlenionej xD
No trochę trzeba było namieszać xD
Kto lubi Nines? ♥
Aww bardzo się cieszę, że nie opuściliście mnie mimo mojej nieobecności miśki ♥
Dużo gwiazdeczek i postaram się dodać kolejny jak najszybciej :3
Zapraszam do moich innych prac:
- Smile of fate || N.H. (zakończone)
- You are my therapy || Niall Horan ( zakończone)
- You are my wonderwall || Niall Horan ( Kontynuacja YAMT)
- Fall in love with stranger || Niall Horan ( nowość!)
Love ya! ♥
aleks9506 xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top