21. ... nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie.

Niall POV

- Niall mógłbyś mi chociaż pomóc, a nie leżysz sobie i nic nie robisz. - fuknęła Nes.

- Mogę spakować Twoją bieliznę? - poruszyłem brwiami.

- Nie ważne poradzę sobie. - westchnęła.

- Już, już nie dąsaj się. - usiadłem obok niej i musnąłem lekko jej usta.

Pomogłem jej poskładać ubrania i zapiąć torbę, dziewczyna odłożyła ją w kąt pokoju i wróciła na łóżko.

- Co robimy? - spytała.

- Muszę sam się spakować. - skrzywiłem się.

- Nie mogłeś zrobić tego wcześniej. - westchnęła.

- Nie jojcz już, od jutra przez kolejne cztery dni praktycznie nie będziemy się rozstawać. - zaśmiałem się obejmując dziewczynę i złożyłem pocałunek na jej czole.

- Nie mogę się już tego doczekać. - wtuliła się we mnie.

Nie mogłem uwierzyć, że na prawdę jesteśmy razem, po tym wszystkim co przeszedłem z Nicole w końcu mogę być szczęśliwy. Pożegnaliśmy się i poszedłem do mojego domu, żeby spakować swoje rzeczy na jutrzejszy wyjazd. 

***

Rano mnie i Nes pod szkołę podwiozła moja mama, wyjąłem z bagażnika torbę moją i dziewczyny po czym spakowałem je do luku bagażowego w stojącym już pod szkołą autokarze. Odnalazłem Nes w towarzystwie Maddie, Harrego i Louisa, podszedłem do nich przywitałem się i ująłem rękę mojej dziewczyny.

- Chwila, chwila czy coś nas ominęło? - Harry wskazał na nasze ręce. 

- Może trochę. - zaśmiałem się i spojrzałem na Nes, która się zarumieniła.

- To cudownie. - ucieszył się Louis.

- Kochani, wsiadamy już do autokaru. Podróż będzie trwała około półtorej godziny, więc nie przewidujemy żadnego postoju. Wszelkie sprawy organizacyjne rozwiążemy już na miejscu. - ogłosiła pani Stone koordynatorka wyjazdu.

Maddie weszła jako pierwsza do autokaru i zajęła dla nas miejsca na samym końcu i tym sposobem Nes siedziała przy oknie, potem ja, na środku Mads, a potem Louis i Harry. Moja dziewczyna oparła się plecami o okno i położyła swoje nogi na moich udach, całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się i po prostu dobrze się bawiliśmy. Po prawie dwóch godzinach drogi dotarliśmy na miejsce, było dość ciepło, ale można było wyczuć, że wieczorami będzie trochę chłodniej. Wzięliśmy nasze bagaże i ustawiliśmy się na niewielkim placu, po lewej były budynki z łazienkami, natomiast po prawej zaparkował nasz autokar.

- Dobrze kochani, sprawy organizacyjne wyglądają tak: dobieracie się w dowolne grupy, pary dwójki, trójki i tak dalej oczywiście dziewczyny z dziewczynami, chłopcy z chłopcami. Dostajecie numerek, który należy przyczepić do namiotu i my będziemy mieli zapisane kto w danym namiocie śpi. Cały teren który widzicie za mną jest do naszej dyspozycji, teraz macie czas na rozpakowanie się i rozstawienie namiotów o 15.00 przewidywany jest obiad. - pani Stone uśmiechnęła się i wyjęła z torebki dokumenty.

Ja, Harry i Louis postanowiliśmy być razem w namiocie, który ma na szczęście dwie komory, więc nie będę musiał znosić widoku ich obściskujących się, dostaliśmy numerek 34, natomiast Nes i Maddie dostały numer 35 i ich namiot był dosłownie trzy metry od naszego. Najpierw rozłożyliśmy namiot dziewczyn, a potem sami zabraliśmy się za nasz, który był trochę cięższy do złożenia. W końcu udało nam się postawić konstrukcję i wrzuciłem mój bagaż do osobnej komory, rozłożyłem karimatę, śpiwór i poduszki, spojrzałem na zegarek który pokazywał już 14:45, Harry i Louis gdzieś zniknęli, więc od razu podszedłem do namiotu dziewczyn, już miałem wchodzić jednak usłyszałem ich rozmowę.

- Weź w ogóle, on jest okropny, jestem z nim tylko z litości, kto w ogóle chciałby być z kimś takim jak on? Przecież to nie mój poziom, a po prostu jest mi go żal. - usłyszałem głos Nes, a potem jak obie dziewczyny wybuchnęły śmiechem.

Odsunąłem się szybko od namiotu i nie wierząc w to co usłyszałem ruszyłem prosto przed siebie, w pewnym momencie stanęli przede mną Louis i Harry.

- A Ty gdzie idziesz? - złapał mnie za ramię Lou.

- Raczej to nie Twój interes. - wyrwałem się i dalej szedłem przed siebie. 

Wszedłem do lasu i nawet nie patrzyłem, gdzie idę wszystko we mnie buzowało, byłem jednocześnie wściekły i zrozpaczony. W końcu moją drogę odgrodziła jakaś rzeczka, usiadłem na piasku i przyciągnąłem kolana do klatki piersiowej, nie wiem po co wracaliśmy z tej Irlandii, tam wszystko było łatwiejsze.

Ines POV

Po rozpakowaniu się trochę odpoczęłyśmy i nim się obejrzałam było przed 15.00, wyszłyśmy z namiotu i chciałam pójść po Nialla, jednak nie było go tam. Poszłyśmy na miejsce zbiórki i zaczęłam szukać blondyna, jednak nigdzie go nie było, po chwili zauważyłam Harryego i Louisa którzy żywo dyskutowali.

- Hej, wiecie gdzie jest Niall? - spytałam.

- Myśleliśmy, że Ty coś będziesz wiedziała. Widzieliśmy tylko jak wściekły poszedł w stronę lasu. - odparł Harry.

- Od momentu kiedy rozłożyliście nam namiot nie rozmawiałam z nim. - zmarszczyłam czoło.

- Chodźmy na obiad, później porozmawiacie, może z kimś się pokłócił czy coś. - stwierdziła Maddie.

I tak też zrobiliśmy, ale Nialla nie było ani na obiedzie, ani na grach integracyjnych, zaczęłam się o niego martwić, na domiar złego nie wziął telefonu. Nie mówiąc nikomu poszłam szukać go na własną rękę, wzięłam grubą bluzę i w ferworze krzyków i śmiechu udało mi się wyjść będąc niezauważoną. Powoli robiło się ciemno co nie ułatwiało mi poszukiwań chłopaka, szłam tak przed siebie dobrą godzinę, coś zaszeleściło za mną, przestraszyłam się i potknęłam się o korzeń. Noga bolała mnie niemiłosiernie, spojrzałam na nią i zauważyłam rozdarte spodnie na piszczelu oraz dość pokaźną ranę z której sączyła się krew, łzy leciały mi samowolnie, sięgnęłam po komórkę i wybrałam numer do Maddie, na moje "szczęście" okazało się, że w miejscu w którym jestem kompletnie nie ma zasięgu. Krzaki po mojej lewej zaczęły szeleścić, byłam przerażona i nie miałam pojęcia co zrobić, daleko bym nie uciekła przez stan mojej nogi. Zaczęłam się cała trząść ze strachu, ponieważ kroki były coraz bliżej, gdy już chciałam krzyknąć zza krzaków wyłonił się Niall, na sam widok chłopaka rozpłakałam się jak dziecko, on był widocznie zdezorientowany.

- N-Niall. - pociągnęłam nosem.

- Co Ty tu robisz? - spytał sucho.

- Szukałam Cię. - łzy dalej płynęły.

- Niepotrzebnie. - westchnął - Co Ci w nogę? - wskazał pacem.

- Przewróciłam się i rozdarłam spodnie. - spojrzałam na blondyna, który nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.

Chłopak wziął mnie na ręce i niósł gdzieś, przez całą kilkuminutową drogę nie odezwał się słowem, po tym czasie dotarliśmy nad niewielką rzekę, Niall posadził mnie na jej brzegu i wyjął scyzoryk z kieszeni, obciął moje spodnie powyżej rany i zdjął but z tej nogi. Blondyn delikatnie obmył ranę i powrotem założył but na moją nogę, siedzieliśmy na brzegu dalej milcząc, nie miałam pojęcia co się dzieje, nie wytrzymałam i musiałam się spytać.

- Czemu się do mnie nie odzywasz? I czemu uciekłeś? - spojrzałam na niego.

- Jesteś ze mną z litości, nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie. - powiedział patrząc się na czubki swoich butów.

- Coś Ty znowu wymyślił Niall? - pokręciłam głową.

- Wszystko słyszałem tak?! O tym jak jesteś ze mną z litości, o tym że ja nie jestem na Twoim poziomie i jest Ci po prostu mnie żal. Nie chce tak! Po cholerę robiłaś mi nadzieję skoro tak na prawdę nie chcesz ze mną być?! 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, witam i o zdrowie pytam :D

Tak wróciłam z obozu i rozdziały będą regularnie :3

Mam nadzieję, że jeszcze mnie nie opuściliście :P


Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H. (zakończone)

- You are my therapy || Niall Horan ( zakończone)

- You are my wonderwall || Niall Horan ( Kontynuacja YAMT)

- Fall in love with stranger || Niall Horan ( nowość!)

Love ya! ♥

aleks9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top