13. Syn marnotrawny powrócił?


Ines POV


Jak zwykle w poniedziałek Maddie przyszła wcześniej, aby zjeść ze mną śniadanie i poplotkować, otworzyłam dziewczynie drzwi i zaczęłam robić jajecznicę.

- Co Ty dzisiaj w takim dobrym humorze? - spytała przyjaciółka.

- A to źle?

- Od czasu Twojej kłótni z Niallem chodziłaś przybita. - skomentowała i usłyszałyśmy trzask drzwi.

- Syn marnotrawny powrócił? - prychnęła Mads widząc blondyna w przejściu do kuchni.

- Ciebie też dobrze widzieć. - westchnął Niall.

- Panna idealna już kopnęła Cię w dupę? - zadrwiła blondynka.

- Wiesz co Nes, porozmawiamy w szkole. - burknął Niall i wyszedł trzaskając drzwiami.

- Musiałaś Mads? - westchnęłam.

- Cholera Nes nie może mu tak wszystko uchodzić płazem. - stwierdziła dziewczyna - Co w ogóle stało się w ten weekend? - spytała.

- W piątek w nocy przyszedł do mnie załamany bo Nicole próbowała się do niego dobierać, a potem wyśmiała go, bo jest prawiczkiem. Nocował u mnie, a w sobotę byliśmy na koncercie.

- W sumie mało który siedemnastolatek jest teraz prawiczkiem, ale to chyba dobrze. - rozmyślała dziewczyna.

- Też myślę, że to dobrze. Dla Nialla to ważne bo jego ojciec zostawił ich, okazało się że wielokrotnie zdradzał jego matkę, a on miał wtedy z 9 lat? - tłumaczyłam Maddie - Niall wtedy bardzo opiekował się mamą i obiecał sobie, że nigdy nie potraktuje dziewczyny jak zabawkę.

- Cholera, nie wiedziałam. - blondynka przygryzła wargę.

- Dlatego Nicole zawróciła mu w głowie tym, że była dla niego miła, nie poleciał na jej wygląd, no może trochę. - zaśmiałam się.

- Ehh, przeproszę go w szkole. - westchnęła, gdy wychodziłyśmy z mojego domu.

Chwilę przed ósmą dotarłyśmy do szkoły, zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i ruszyłam w stronę klasy, przechodząc obok schodów usłyszałam kłócące się osoby, jak się okazało był to Niall i Nicole. Blondyn złapał się za głowę.

- Czy Ty się w ogóle słyszysz dziewczyno? Nie mam zamiaru grać w Twoją chorą grę. - krzyknął blondyn.

- W takim razie wszyscy się dowiedzą. - powiedziała Nicole.

- Świetnie, nie obchodzi mnie zdanie innych. - rzucił i odszedł od dziewczyny.

- Wszystko okej Niall? - spytałam zmartwiona.

- Nic nie jest okej, nie wiem jak można być taką suką jaką ona jest. - warknął.

- Co zrobiła? - spytałam delikatnie.

- Stwierdziła, że może wybaczyć mi piątkowy wybryk i dać mi jeszcze jedną szansę na przespanie się z nią, jeśli tego nie zrobię rozpowie moją "tajemnicę". - tu blondyn zrobił gest cudzysłowia.

- Chyba się nie przejmujesz? - spojrzałam na chłopaka, który był widocznie zraniony.

- Nie obchodzi mnie zdanie innych, ewentualnie tylko Twoje. - westchnął, a ja przytuliłam się do niego.

- I o to chodzi, dawaj idziemy na lekcje bo zaraz się spóźnimy. - przewrócił oczami i ruszyliśmy w stronę klasy.

Lekcje mijały w miarę spokojnie, blondyn się trochę opanował jednak dalej jego humor nie był najlepszy. Na jednej z przerw złapał mnie Liam.

- Hej. - rzucił i spojrzał na mnie niepewnie.

- Hej. - odpowiedziałam bez większych emocji, wkurzyło mnie jego ostatnie zachowanie.

- Widziałem, że pogodziłaś się z Niallem.

- Zgadza się. - wzruszyłam ramionami.

- Przepraszam za moje ostatnie zachowanie, nie chce wchodzić miedzy Was. Bardzo Cie lubię Nes, nie chce tego zniszczyć. - powiedział smutno.

- Też Cie lubię Liam. - wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się, w oczach chłopaka było widoczna ulga.

- To może miałabyś ochotę gdzieś ze mną wyjść? - przygryzł wargę.

- Randka? - uniosłam brew.

- Jeśli tylko masz ochotę. - uśmiechnął się.

- Jasne. - wzruszyłam ramionami, chodź w środku skakałam z podekscytowania.

- Środa o 16.00? - zaproponował.

- Pasuje. - przytaknęłam.

- To jesteśmy umówieni. - puścił mi oczko i odszedł.

Cieszyłam się, że Liam nie przekreślił nas. Prawdę mówiąc serio go polubiłam i mogłabym myśleć o nim jako kimś więcej.

- Jak tam? - podeszła do mnie Maddie.

- Właśnie umówiłam się z Liamem. - uśmiechnęłam się w jej stronę.

- Serio?! To świetnie! Na kiedy? - spytała.

- Środa o 16.00. - odparłam.

- Co się dzieje w środę o 16.00? - podszedł do nas Niall.

- Umówiłam się z Liamem. - chłopak zmarszczył czoło.

- Oh, to świetnie. - posłał mi uśmiech i wrócił do jedzenia batonika.

- Gdzie Cię zabiera? - spojrzała na mnie Mads.

- Nie wiem, pewnie i tak bym się nie do wiedziała, niespodzianki i te inne. - westchnęłam.

- Przecież Ty nie lubisz niespodzianek. - przewrócił oczami blondyn.

- Wiem Niall, dzięki że mi przypomniałeś. - mruknęłam.

- Do usług mała. - wypiął dumnie pierś.

- Już Ci kiedyś coś mówiłam na ten temat... młody. - droczyłam się z nim.

- Nie ważne. - machnął ręką i akurat zadzwonił dzwonek na lekcje.

W końcu o 15.00 doczekałam się kochanego dzwonka, który oznaczał koniec poniedziałkowej męczarni. Do domu wróciłam sama ponieważ Niall został na treningu koszykówki i skończy dopiero koło 17.00. Zjadłam obiad, odrobiłam zadania i właśnie siadałam przed telewizorem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, spojrzałam na zegarek który wskazywał 17.45, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nialla.

- Lody i jakiś film. - uśmiechnął się sztucznie i wszedł do środka.

- Co się stało? - spytałam.

- Musiało się coś stać, żebym przyszedł obejrzeć film z przyjaciółka? - udawał pewnego siebie, widzę to dokładnie.

- Po pierwsze zadzwoniłeś dzwonkiem zamiast po prostu wejść, a po drugie serio Niall lody? Kiepski z Ciebie kłamca, zawsze jak masz kiepski humor zapychasz się lodami. Mnie nie oszukasz, za dobrze Cię znam. - spojrzałam mu prosto w oczy.

- Będziemy tu tak stać czy może pójdziemy do salonu? - przewrócił oczami.

- Nie myśl, że wywiniesz się z tej rozmowy. - powiedziałam.

Poszłam do kuchni po dwie łyżki, dwie szklanki i sok pomarańczowy, gdy weszłam do salonu Niall siedział na kanapie z podkulonymi nogami i pudełkiem otwartych lodów czekoladowych obok siebie. Postawiłam wszystko na stole i podałam blondynowi łyżkę, jakąś 1/3 opakowania lodów później widziałam, że się trochę uspokoił.

- Powiesz mi co się stało? - spytałam.

- Nicole dopięła swego. - burknął.

- Czyli... - nie zdążyłam skończyć bo chłopak mi przerwał.

- Sprowokowała mnie i sam musiałem się przyznać przed wszystkimi, wyśmiali mnie, przez cały trening leciały docinki w moją stronę, cheerleaderki szeptały między sobą patrząc na mnie. Nie mam kurwa życia w drużynie. - powiedział wpychając kolejną łyżkę lodów do buzi.

- Pokrąży temat chwilę, a potem wszyscy zapomną, Nial spokojnie. - przejechałam ręką po jego włosach.

- Nicole nie pozwoli im zapomnieć. - westchnął - Sam sobie narobiłem kłopotów, czemu ja Was kurwa nie posłuchałem. - poderwał się i wyszedł przez drzwi tarasowe.

Westchnęłam i wyszłam za nim, blondyn siedział na schodkach i odpalał papierosa, usiadłam koło niego, poniosłam jego ramie i wtuliłam się w bok. Siedzieliśmy tak dobre pół godziny, a Niall zdążył spalić trzy papierosy, w końcu przytulił mnie i stwierdził że musi wracać do domu. Odprowadziłam go do drzwi i się pożegnaliśmy, mimo tego co odwalił jest mi go cholernie szkoda.

***


Niall POV


Praktycznie całą noc nie mogłem spać, od piątej rano łaziłem po pokoju i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Do Nes wyszedłem wcześniej, ale nie spieszyłem się, szedłem spacerkiem do jej domu, ale i tak byłem kilka minut wcześniej niż powinienem. Wszedłem do domu przyjaciółki, usiadłem przy wyspie kuchennej i czekałem na nią, Nes jeszcze nie zeszła na dół, choć nic w tym dziwnego jest dziesięć minut po siódmej rano.

- Niall? Co Ty robisz tu tak wcześnie? - spytała zdziwiona.

- Nie mogłem spać w nocy. - wzruszyłem ramionami.

- Widzę, nie wyglądasz najlepiej. - skrzywiła się.

- Jesteś świetną przyjaciółką Nes. - przewróciłem oczami.

- Czy kiepska przyjaciółka wzięłaby Cię na całodniowe wagary? - spojrzała prowokacyjnie.

- Wagary? - spytałem zszokowany.

- No dalej Niall, jak za starych czasów. Weźmiemy jakieś śniadanie na wynos i pojedziemy za miasto. Widzę, że nie masz humoru na szkołę. - przekonywała.

- Jak Ty mnie dobrze znasz. - pokręciłem głową.

Dziewczyna spakowała swoje rzeczy i wyszliśmy z jej domu, poszliśmy do naleśnikarni w której jakiś czas temu jedliśmy śniadanie, wzięliśmy dwie porcje naleśników z bitą śmietaną, oreo i czekoladą, plus dwa smoothie o smaku mango. Po małej sprzeczce o to kto zapłaci, oczywiście ja wygrałem i szybko zapłaciłem kartą za nasze śniadanie. Podczas czekania na autobus piliśmy nasze koktajle i śmialiśmy się, w końcu wsiedliśmy do pojazdu który był prawie pusty, zapłaciliśmy kierowcy za bilety, znaczy Nes zapłaciła, chciałem ja ale jej morderczy wzrok przekonał mnie, abym się wycofał. Pojechaliśmy do małego miasteczka jakieś 80 kilometrów od Los Angeles, pogoda nam sprzyjała, żadnej chmurki na niebie i 25 stopni, dlatego kochałem to miejsce, mimo że jest październik jest ciepło, w Irlandii nie było tak dobrze. Przeszliśmy uliczkami miasta, aż dotarliśmy do małego jeziorka, pamiętam to miejsce, byliśmy tu jak pierwszy raz się zerwaliśmy, wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus który nas tu zawiózł, od tego czasu minęły chyba ze 4 lata. Usiedliśmy na trawie, wyjąłem styropianowe opakowania i podałem jedno przyjaciółce, jedliśmy w ciszy patrząc się na widok rozciągający się przed nami, oczywiście dziewczyna nie dała rady zjeść swojej porcji, więc dokończyłem za nią. Oczywiście Nes nie dałaby mi spokoju jeśli nie zrobiłbym sobie z nią kilka zdjęć, na każdym kolejnym mieliśmy coraz głupsze miny, ta dziewczyna potrafi poprawić mi humor nawet takimi małymi rzeczami. Potem jeszcze zrobiliśmy sobie mały spacer, uliczkami miasteczka i poszliśmy na przystanek autobusowy. W LA byliśmy koło 15.00, więc idealnie jak kończyły się lekcje, podziękowałem dziewczynie za cudowny dzień tuż po tym jak odprowadziłem ją pod same drzwi. Wróciłem d domu, nadrobiłem zadania z dwóch ostatnich dni i w końcu bez żadnych problemów zasnąłem w miękkim łóżku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miesza się, miesza :P

Ale obiecuje Wam, że akcja dopiero się zacznie xD


Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H.

- You are my therapy || Niall Horan ( zakończone)

- You are my wonderwall || Niall Horan ( Kontynuacja YAMT)

Love ya! ♥

aleks9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top