5. To bardzo stara gra.
Pov Cindy:
Jeśli sądziłam, że wyjdzie zaraz po tym jak się ze mną podroczy, to byłam w błędzie. Nie zamierzał wyjść. Jego plan z pewnością wyglądał inaczej, jednak coś mi podpowiadało, że je pokrzyżowałam, gdy mój jadowity język znalazł odpowiedni tor.
— Wolałabym teraz — powiedziałam, próbując zignorować jego bliskość.
— A ja wolałbym, żebyś w końcu przyznała mi rację.
— Twoje niedoczekanie — prychnęłam, a razem z tym drobnym gestem, poczułam gęsią skórkę, jaką wywołał jego dotyk na moim udzie.
— Jestem cierpliwy princesa, ale do czasu.
— To groźba?
— To tylko małe przypomnienie. Groźba, brzmiałaby inaczej.
— Zamieniam się w słuch.
Jego twarz wyrażała powagę, a zarys jakiegokolwiek uśmiechu, usunął się w cień, który tak bardzo go kochał.
Nachylił się ku mojego ucha, po czym musnął je delikatnie, swoimi ciepłymi wargami.
— Z oszustami gram inaczej aniołku. Na przykład w paluszki, albo ozorki.
Przełknęłam z trudem, poruszając odruchowo palcami. Kochałam każdy z moich palców, nawet moje krótkie paznokcie, które w tym momencie nie były pokryte żadnym lakierem, zdawały się być piękne.
I mogłam je wszystkie stracić, gdyby tylko ktokolwiek powiedział słowo, bądź Dragon zdołałby cokolwiek sobie przypomnieć. Wszyscy, bylibyśmy skończeni.
To co ukrywaliśmy zaszło zbyt daleko, byśmy mogli jakkolwiek się z tego wycofać. Żadna z opcji, nie wydawała się odpowiednia, choć odpowiedzialność kłamstwa, i konsekwencje jakie za sobą niosłam, powoli przygnieżdżały mnie do podłogi.
— Nie podoba mi się ta gra — skrzywiłam się, w efekcie czego poczułam podmuch oddechu Dragona na szyi, po tym jak prychnął prosto w nią.
— Im też nie.
— Więc wygląda na to, że nie potrafisz się bawić.
Dragon jakby przestał kontaktować. Nie usłyszałam odpowiedzi, lecz poczułam delikatne muśnięcia ust, które wędrowały z ucha, w dół szyi, wprost na dekolt, który schowany był za koszulką w jaką wczoraj mnie ubrał.
Poruszyłam nerwowo nogami, gdy zagryzł delikatnie moją żuchwę, by następnie ją pocałować. Drżący oddech wydostał się spomiędzy moich pełnych warg, a uśmiech Dragona wyłonił się z cienia.
Czasami miałam wrażenie, że jego cienie się chowały, bym mogła spojrzeć na niego z innej perspektywy. Tej bardziej przyjemniej, słonecznej, i... ciepłej.
Podczas gdy skubał ustami moją szczękę, oraz i szyję, poczułam jak jedna z jego dłoni gładzi zewnętrzną stronę mojego nagiego uda. Gęsia skórka wręcz zaczęła mnie łaskotać, a uczucie zimna, mieszało się z ciepłem, które zaczynałam czuć w podbrzuszu.
— To jakaś nowa gra? — zapytałam, chcąc jakkolwiek to przerwać.
To nie tak, że nie chciałam mieć go obok siebie. Nie bałam się go, i choć ciężko było mi to przyznać, tak lubiłam zbliżenia z nim. Jednak świadomość przeszłości, kłamstwa, jak i tego, że jest tu jego przyszła narzeczona, kazało mi się otrzeźwić.
— To bardzo stara gra.
Jego niski tembr głosu spowodował, iż lekko przymknęłam oczy. Gdziekolwiek były drzwi, które prowadziły do samokontroli i otrzeźwienia, nie mogłam ich znaleźć, i za jaką klamkę bym nie ciągnęła, każde były zamknięte.
— Nie pamiętam jej — odparłam otwierając oczy, po czym głośno westchnęłam, gdy jeden z jego palców zaczepił o gumkę mojej dolnej części bielizny.
— Zaraz sobie przypomnisz.
Właśnie w tym momencie powinnam go z siebie zrzucić, jednak w głowie zaświtały mi słowa Alex: '' On chce ciebie, a nie ją''. Spojrzał, jakby szukał sprzeciwu na mojej buzi, a ja nie mogąc się pohamować, pogładziłam dłonią jego policzek, wyczuwając lekki zarost. Dragon był cholernie piękny i mimo swoich cieni, demonów i ponurych kolorów, był wszystkim czego się trzymałam, by nie utonąć.
Przez moment oboje zamarliśmy. Ja szukałam w Dragonie tego zła, które dostrzegłam w dniu, gdy przyszłam do niego, a skończyłam z lufą przy skroni, natomiast nie miałam pojęcia czego on szukał we mnie.
Może, Eleny?
— Nie usłyszałem ''nie''.
— A chciałbyś usłyszeć?
Słowa które chciałam wypowiedzieć, utonęły w pocałunku, jaki złożył na moich ustach. Starał się być delikatny, jednak każde kolejne muśnięcie pozbawione było kontroli, a ja bez wahania ją przyjmowałam. Jego dłoń wsunęła się pod moją koszulkę, a następnie spoczęła na talii, którą nerwowo ścisnął.
Żar pocałunków, jak i jego dotyku, zaczynał wywoływać uczucie otępienia — dokładnie tego samego, które czułam kiedyś. Dłoń Dragona badała każdą krzywiznę, a usta odbierały każdy oddech, jakby chciał wyssać moją duszę.
Teraz między nami zaczynało się rodzić naprawdę wiele kolorów. Od, żółtego, aż po czerwony.
Czułam jak twarz powoli zaczynała podchwytywać żar, który rozpalał we mnie Dragon, zaczynając parzyć moje policzki. Wystarczył tylko on, a co gorsza, nie musiał robić zbyt wiele, bym właśnie tak się czuła.
Poruszyłam z lekka biodrami, ocierając się o wybrzuszenie w jego spodniach, przez co westchnęłam ciężko, po czym wbiłam tępe paznokcie w jego bicepsy. Nie byłam pewna czy zrobiłam to po to, by to on się wykazał i przestał, czy też dlatego, że sprawiło mi to przyjemność.
Gdy tylko oderwał usta od moich, zaczerpnęłam powietrza, które niemal ochłodziło buchający we mnie gorąc.
— Teraz nie wiem co bym zrobił, gdybyś powiedziała ''nie''.
Chciałam się zaśmiać, ale tego nie zrobiłam. Z płonącą twarzą obserwowałam jak jego dłonie chwytają za materiał mojej bluzki. Wygięłam plecy, po czym uniosłam ręce, aby pomóc mu w pozbyciu się jej.
Leżałam jedynie z dolną częścią białej bielizny, a Dragon z uwagą zaczął lustrować każdy centymetr mojego ciała. Wtedy otrzeźwiałam. Odruchowo zakryłam dłonią piersi, szukając drugą koszulki.
— Nie ma kurwa mowy — Dragon chwycił rękę, którą próbowałam się przed nim schować, i odsunął ją na bok.
— Przestań Dragon — mój głos nie brzmiał teraz stanowczo, ale nie mogłam się dziwić, gdyż wciąż czułam gromadzące się ciepło w podbrzuszu.
Dragon chwycił obie moje ręce, i przygwoździł je swoimi po obu stronach mojej głowy. Obezwładniona leżałam tuż pod nim, podczas gdy on bez skrupułów mi się przyglądał.
— Wykorzystujesz to, że jesteś silniejszy, co?
— Jesteś piękna princesa — jego głowa obniżyła się, dzięki czemu pochylił się mocniej i złożył delikatny pocałunek na moim czole. — Chyba nie myślisz, że jest inaczej?
— Nie, nie myślę. Wiem, że jest inaczej.
Dragon zmrużył oczy, po czym z prędkością światła wstał. Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy wziął mnie na ręce jak nic nie ważącą lalkę, i ruszył do łazienki.
— Zacznę krzyczeć — syknęłam, gdy przeszliśmy przez próg, na co Dragon prychnął.
— A ja cię nie powstrzymam.
Nie potrafiłam określić po tej odpowiedzi czy był na mnie zły, ale gdy tylko postawił mnie przed lustrem w łazience, walczyłam z gulą w gardle, jak i gromadzącymi się łzami w oczach.
— Chcesz moich łez? Naprawdę chcesz, bym płakała? — dopytywałam, próbując nie patrzeć w lustro przed którym mnie postawił.
Nie byłam w stanie się ruszyć, ponieważ ręce miałam umiejscowione za plecami, które Dragon trzymał jedynie jedną dłonią. Mrugałam wielokrotnie, próbując powstrzymać łzy, jak i narastające uczucie upokorzenia.
— Chcę, byś walczyła.
Przełknęłam z trudem ślinę, patrząc się w punkt tuż pod lustrem, przez co wyglądało to tak, jakbym patrzyła w swoje własne odbicie.
Nie potrafiłam walczyć z tym wszystkim co miałam głowie. Pomijając błędy które popełniłam, i to co przeszłam, starałam się zawsze iść na przód. Lecz odwracałam się za siebie, ponieważ ciężko było zostawić w tyle to, co wciąż było częścią mnie.
Nie przepadałam za swoim ciałem, oraz twarzą, i ciężko było mi to ukryć. Jednak były momenty, w których potrafiłam to zwalczyć. Chociażby wtedy, gdy tańczyłam w klubie. W tamtej sytuacji determinacja, zmiażdżyła tą część mnie, która nigdy by tego nie zrobiła. Odepchnęłam każdy kompleks, by zrobić dla kogoś coś dobrego, bo tylko tak mogłam zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia odnośnie śmierci Eleny, Boba, jak i tej niedoszłej Dragona.
— Zjedz te potwory Cindy.
Serce zabiło mi szybciej, gdy usłyszałam owe słowa. Wyszeptał je tuż przy moich uchu, a gęsia skórka gwałtownie zawładnęła całym, moim ciałem. Mrugałam, wciąż wpatrując się w jeden punkt, jakbym właśnie usłyszała najokropniejsze słowa na świecie.
— Nie da się ich zjeść.
— Da.
— Nie Dragon — pokręciłam głową, czując jak łza, która spływała mi po policzku pozostawiła za sobą mokry ślad. — Jest ich za dużo — dodałam, pociągając nosem.
Było ich za dużo, i nie chodziło tu tylko o kompleksy. Za dużo kłamstw, za dużo brudu, za dużo komplikacji, za dużo wspomnień, za dużo bólu, za dużo wszystkiego...
— Największy stoi tuż obok, i stawiasz mu czoła praktycznie codziennie, tamci są o wiele słabsi.
Czułam jak patrzy na moją twarz, moją kolejną płynącą łzę, której pozwalał opaść, jak i na wpół nagie ciało. Oddychałam ciężko, przez co moje piersi unosiły się wyraźniej w górę, i w dół.
— Nie jesteś potworem.
— Czyżby?
— Potwór nigdy by dla mnie tego nie zrobił — przełknęłam, po czym spojrzałam z trudem w lustro wprost, w jego oczy.
Ciemne, przenikliwe oczy, które sprawiały, że chciałam się gdzieś schować.
— Potwory robią naprawdę wiele, gównianych rzeczy.
— Zrobiłby to ktoś diaboliczny — dokończyłam, na co druga z jego dłoni złapała mnie za szczękę, zmuszając mnie tym samym, bym patrzyła wprost na niego.
— Zrobię co w mojej mocy, by pomóc ci je pokonać princesa — jego kciuk gładził moją odchyloną z lekka szyję, a jego oddech muskał skórę na policzku. — Jesteś piękna Cindy, ty i te twoje pieprzone kolory. Uśmiechy i okropne, szerokie koszulki, które cię zakrywają.
Stałam jak osłupiała, wpatrując się z wciąż załzawionymi oczami na Dragona. Nie zasługiwałam na to, by był taki dla mnie. By mi pomagał, podczas gdy ja, stałam przed nim jako kłamca.
Dragon puścił moje ręce, po czym położył dłoń na mojej tali. Znacznie kontrastowała ona z moją skórą, na której nie było nawet drobnej kreski tuszu. Oddech zaczął mi się urywać, gdy jego dłoń powędrowała w górę, łapiąc delikatnie za mój sutek.
— Zjemy razem każdego potwora princesa — mówił cicho, wciąż patrząc w odbicie lustra. Jednak nie patrzył na siebie. Patrzył na mnie, wprost, w moje oczy.
Nabrałam gwałtownie powietrza, gdy przykrył swoją dłonią moją pierś, która wręcz w niej utonęła. Ręce zwisały mi luźno przy ciele, przez co nie myśląc zbyt wiele oparłam głowę o jego klatkę piersiową, by następnie przylgnąć dłońmi do jego przedramion.
Czułam za sobą jego ciepłe ciało, jak i wypukłość w spodniach, która wbijała się w moje plecy. Czułam również zawstydzenie, jak i drobne podekscytowanie na słowa, które wypowiedział, jednak mimo to, powiedziałam:
— Nie możemy Dragon — z trudem wypowiedziałam to zdanie, na co jego dłoń gwałtownie zamarła. — Twoja narzeczona, ona tutaj jest — mówiłam spokojnie, lecz z niewiadomych przyczyn gula w gardle ponownie nabierała na sile. — Nie chcę się do takich zaliczać. Może i jestem zakompleksioną naiwniarą, ale nie sypiam z mężczyznami, którzy kogoś mają.
Dragon pokręcił głową, jednak w dalszym ciągu nie pozwolił mi się ruszyć.
— Nie zrozumiesz tego Cindy. To nie związek, a interesy.
— Ona jest człowiekiem, a nie pierdolonym czekiem.
Dragon przegryzł mój płatek ucha, zaczynając ponownie masować moją pierś.
— Nic mnie z nią nie łączy, i śmiem twierdzić, że dobrze o tym wiesz — szepnął wprost do ucha. — Nie wiem co lubi, czego się boi, ani nawet jak pachnie. Wiem jedynie jak wygląda, jaki ma głos, i jak się nazywa — wyliczał dalej, na co zacisnęłam z lekka zęby. — Nawet nie dostała pierścionka princesa. Ten cały ''związek'' nie istnieje.
— Ona twierdzi inaczej.
— Myślisz, że bym cię okłamał?
— Tak — odpowiedziałam bez wahania, na co Dragon się wyprostował. Obrócił mnie przodem do siebie, po czym ruszył w przód.
Objęłam dłońmi swoje piersi, cofając się do momentu napotkania zimnej umywalki. Próbowałam zignorować swoją nagość, jednak było to zbyt ciężkie. Skupiałam się na tym, aby zakryć jak najwięcej, podczas gdy Dragon chwycił mnie za talię, i uniósł, sadzając na umywalce.
— Uwierz princesa, Rosita to ostatni temat na który bym skłamał.
— Czyli skłamałbyś w innych kwestiach. I to mi wystarczy.
Byłam pieprzoną hipokrytką.
Dragon umiejscowił się między moimi nogami, dzięki czemu stał znacznie bliżej. Zmuszona byłam unieść głowę, by móc patrzeć na jego twarz.
— Chyba oboje wiemy, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Próbowałam nie okazać tego, jak w tym momencie moje serce chciało przyspieszyć. Czułam w kościach, i w mięśniach uczucie zdenerwowania. Rozmowa o kłamstwie była dla mnie zastrzykiem jeszcze większej hipokryzji. Jak mogłam z nim o tym rozmawiać, skoro sama nie byłam święta?
— Twoje są dość długie.
Kącik jego ust z lekka drgnął, jednak nie pozwolił na to by uśmiech ozdobił jego twarz.
— Ale gdzieś się kończą — powiedział, nachylając się z lekka ku mojej twarzy — Albo zawsze ktoś może je skrócić.
Wypuściłam drżący wydech, uważnie patrząc w jego ciemne oczy. Szukałam w nich jakiejś dozy prześmiewczości, jego typowych zaczepek, jednak niczego nie znalazłam. Po kręgosłupie przeszedł mi zimny dreszcz, gdy niespiesznie się odsunął.
To nie mogła być żadna sugestia. Dragon nie mógł do cholery nic wiedzieć.
— Bardzo lubię słodycze — jego spojrzenie prześliznęło się w dół, by następnie ponownie spojrzeć na moją twarz. — Ale nie jem ich do porzygu, a szczególnie tych, które ktoś wciska mi na siłę.
Nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Przeważnie zawsze potrafiłam znaleźć uszczypliwy komentarz. Teraz po prostu mnie zatkało.
Przełknęłam z trudem, gdy jego usta spoczęły na moim czole, delikatnie je całując.
— Przemyśl sobie wszystko princesa.
Dragon z widoczną rezygnacją odsunął się, i po prostu wyszedł, zostawiając mnie samą w łazience z nadmierną ilością słodyczy, hipokryzji i poczucia winy.
~ . ~
Kolejny dzień nie był zbytnio ekscytujący. Miałam poczucie winy, że nie płacę chociażby za pokój, w którym mieszkam, jak i za jedzenie, które codziennie spożywałam, przez co zaczęłam pomagać w domu paniom, które dbały o czystość, a dzięki temu, Rosita patrzyła na mnie jeszcze bardziej, jak na robala.
Posprzątałam kuchnię, oraz pomogłam w zapakowaniu prania, które miało dzisiaj wyjechać do pralni. Każda z pań zawsze dzieliła się na pomieszczenia, jak i piętra, i o dziwo dla każdej z nich, te na samej górze, było najgorsze.
Choć miałam drobne wątpliwości, ze względu na Rositę, tak zgodziłam się zrobić to za nie, przez co w ich oczach dojrzałam dozę uznania, a nie złości, że zabieram im pracę. Zabrałam ze sobą wszystko co było mi potrzebne, i ruszyłam na górę.
Zdyszana, dmuchnęłam na kosmyk włosa, który opadł na moje oczy, lustrując korytarz, na którym wydarzyło się tyle popieprzonych rzeczy. Zerknęłam na pokój Eleny i przełknęłam z trudem ślinę.
Byłam bardziej gotowa na starcie z Rositą, niż pustym pokojem, w którym mieszkała kiedyś Elena. Zamrugałam wielokrotnie, gdy spojrzałam w pierwsze drzwi na prawo.
Gabinet Dragona...
Nawet nie wiedziałam czy po wczoraj był w domu. Nie widziałam go dzisiaj, i miałam małą nadzieję, że nie trafię tu na niego. Zagryzłam wargę, zastanawiając się nad tym, co powinnam jako pierwsze posprzątać. Nie zapytałam o to żadnej z pań, przez co nie wiedziałam co robić.
Westchnęłam, i z rezygnacją ruszyłam w stronę gabinetu Dragona. Nie wiedząc czemu nawet nie zapukałam, spodziewając się, że na pewno go tam nie będzie, lecz gdy tylko nacisnęłam na klamkę, moje oczy napotkały te, pogrążone w ciemności.
Zatrzymałam się, i stojąc w progu podziwiałam siedzącego za biurkiem Dragona. Podpierał swój podbródek o jedną z dłoni, podczas gdy druga spoczywała na myszce. Na biurku rozłożonych było kilka papierów, oraz niewielka mapa. O ile zdołałam spostrzec, mogła to być mapa Vegas.
— Nie wiedziałam, że ktoś tutaj jest.
Dragon uniósł ciemną brew, odchylając się na oparciu krzesła.
— Dziwna sprawa, że siedzę w swoim własnym biurze.
— Myślałam, że cię nie ma.
— Mogłaś zapukać.
Hipokryta.
— Ty nie pukasz — odparłam, zamykając za sobą drzwi.
— Więc skoro to takie okropne, to nie powinnaś brać ze mnie przykładu.
Wywróciłam oczami, po czym zbliżyłam się do biurka, stawiając na nim niewielki koszyk z środkami czystości. Dragon zerknął to na mnie, to na przedmiot, który spoczął na jego biurku.
— Co ty robisz?
— Zamierzam posprzątać.
Dragon na moment zmarszczył brwi, po czym uśmiechając się pod nosem z lekka pokręcił głową.
— Chodź tu.
— Nie — odparłam z oburzeniem, biorąc w dłoń miotełkę do kurzu. — Pracuję.
— Chodź tutaj Cindy.
— Pracuję Dragon — powtórzyłam.
— Bo przyjdę sam — wiedziałam, że nie żartuje, lecz mimo to przystąpiłam do swojego zadania, zaczynając wycierając kurze.
Puszysta miotełka usuwała drobinki kurzu z książek, segregatorów, jak i półek na których stały. Wtedy usłyszałam skrzypnięcie krzesła, przez co wiedziałam co właśnie się stało.
Zdążyłam jedynie zwrócić głowę w stronę biurka, jednak Dragon przysłonił cały jego obraz. Ciężkie, i wytatuowane dłonie złapały mnie w talii, przez co miotełka wypadła z moich rąk, prosto na ziemię. Nogi uniosły się nad ziemią, gdy wziął mnie na ręce, i znów ruszył w stronę krzesła, na którym wcześniej siedział.
— Dragon! — krzyknęłam, próbując walczyć z uściskiem jego dłoni na talii, równocześnie podejmując próbę zejścia z jego kolan.
— Mówiłem, że sam przyjdę jeśli ty tego nie zrobisz — powiedział wprost do ucha, gdy wypuściłam spomiędzy warg zmęczony wydech.
— Pracuję, wiesz?
— Co ci strzeliło do głowy żeby latać z jakąś miotłą Cindy?
Siedziałam bokiem na kolanach Dragona i gdyby nie jego dłonie, z pewnością oparcie krzesła wbijałoby się w moje plecy. Wciąż mocno mnie trzymał, przez co z rezygnacją zwróciłam głowę w jego stronę.
— To, że nie chcę mieszkać tu za darmo. Chcę chociaż pomóc.
Przez chwilę mi się przyglądał, lecz wciąż nie wyglądał jakby zamierzał mnie puścić.
— Cindy, nikt nie wziąłby od ciebie pieniędzy za mieszkanie tutaj.
Nawet nie zamierzałam mówić, że nie byłoby mnie nawet stać na wynajęcie pokoju w tym domu na dwa dni.
— Dlatego chcę pomóc.
— Oboje wiemy co się wydarzyło. Dlaczego myślisz, że ktoś chciałby twoich pieniędzy? Nero chce twojego bezpieczeństwa, które ci tutaj oferujemy.
Spuściłam nieco swoje spojrzenie w dół, próbując nie wracać do tamtego momentu i znaleźć słowa, które zakończyłyby tą niezręczną, i bolesną dla mnie rozmowę.
— Chcę pomóc. Pracowałam w różnych miejscach i sprzątanie nie ujmuje mi w żadnym stopniu.
Dragon odgarnął zagubiony kosmyk włosów za moje ucho, przyglądając się uważnie mojej twarzy. Z trudem powstrzymywałam się, by nie patrzeć na niego, jednak w końcu poddałam się. Niepewnie spojrzałam w czerń, wypełniająca jego tęczówki, przypominając sobie ile razy w nich utonęłam.
— Nigdy nie pomyślałem, że sprzątając dom będziesz gorsza.
— Więc skąd poruszenie, że to robię?
Dragon zbliżył usta do mojego policzka, i między delikatnymi muśnięciami powiedział;
— Bo jestem zły, że wyglądasz tak pięknie nawet w tym fartuchu.
Zastygłam na wydźwięk jego chrapliwego głosu. Motyle w brzuchu nie trzepotały jedynie swoimi skrzydłami, a wykonywały dziwne akrobacje, które powodowały dziwne skurcze w brzuchu.
Nawet nie potrafiłam wykrztusić z siebie żadnego słowa, jednak gdy z lekka się podniósł, i posadził mnie tuż przed sobą na blacie biurka, cicho pisnęłam, wymawiając mrawo jego przydomek. Dragon przysunął krzesło bliżej, sprawiając iż znajdował się między moimi nogami.
— Chcesz pracę? — uniósł brew, przejeżdżając dłońmi po moich nagich udach.
Z zawahaniem obserwowałam, jego dłonie, które pozostawiały za sobą wyczuwalny, gorący ślad. Najgłupszy głos w głowie, szeptał, że chodzi o taniec w klubie, którego obawiała się każda z dziewczyn.
— Zależy na czym miałaby polegać — odpowiedziałam, unosząc z lekka podbródek.
Drobny uśmiech, któremu nie pozwolił się pogłębić sprawił, iż miałam wątpliwości to jego propozycji. Wciąż wpatrując się w Dragona, lustrowałam jak jego usta delikatnie całują wewnętrzną stronę mojego uda.
— Na drobnej pomocy — spojrzał na mnie wyczekująco, a ja nie miałam pojęcia co mogłabym mu w tym momencie odpowiedzieć.
Gdybym się zgodziła na jakakolwiek pomoc, byłabym bliżej niego, a to oznaczałoby, że przepadnę...
— Jakiej pomocy?
— Przy papierach princesa.
— Nie mam kwalifikacji.
Dragon prychnął, przysuwając mnie bliżej krawędzi biurka. Nabrałam gwałtownie powietrza, gdy złożył drobny pocałunek na moim udzie, by następnie spojrzeć ponownie na moją twarz.
— Wszystkiego cię nauczę.
— Przemyślę pana propozycję — odparłam, próbując zignorować pogłębiające się uczucie ciepła w brzuchu.
Zerknąwszy na mapę, z lekka zmrużyłam oczy upewniając się iż rzeczywiście jest to mapa Vegas.
— Czego szukasz w Vegas?
Dragon w odpowiedzi zdjął mnie z biurka, przez co wiedziałam, że nie spodobało mu się moje pytanie. Jednak ja zamiast zejść mu z drogi, to wciąż stałam tuż przed nim.
— Muszę dokończyć coś, co zacząłem.
— To pewnie coś diabolicznego.
Kciukiem starł delikatne drgnienia kącika z twarzy, po czym spojrzał na mnie znacznie chłodniej.
— Zgadza się princesa.
— Powinnam zacząć się czegoś obawiać? W końcu kiedyś byliśmy tam razem.
Dragon wstał z krzesła, przez co tym razem górował nade mną. Zmuszona uniosłam głowę, by spojrzeć w jeszcze zimniejszy wyraz twarzy. Moje serce zdawało się bić nieco szybciej, gdy zaczynał się zbliżać. Nie mieliśmy między sobą zbyt dużej przestrzeni, przez co napotkałam za sobą krawędź biurka, która zaczynała wbijać mi się w plecy.
Zaczynałam odchylać się coraz bardziej, natomiast Dragon pochylał się, przez co w końcu moje plecy leżały na papierach, jak i na laptopie, który czułam tuż pod sobą.
— Dlaczego miałabyś się mnie bać princesa?
Nasze twarze znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od siebie, przez co czułam intensywnie jego oddech, jak i ciężkość przeżywającego spojrzenia.
— Bo kiedyś już chciałeś mnie uciszyć.
— Więc krzycz, to się przekonasz.
Odgłos uderzanych szpilek sprawił, iż gwałtownie odepchnęłam Dragona od siebie i wyprostowałam się, wygładzający swój czarny fartuch. Dragon z chciwym uśmiechem usiadł na krześle, a ja momentalnie złapałam za szczotkę leżącą na ziemi, po czym ruszyłam do biurka po koszyk z środkami czystości.
— Princesa — zaczął Dragon i w tym samym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. — Pokój naprzeciw gabinetu na być nietknięty, rozumiesz?
Przełknęłam z trudem, po czym lekko skinęłam głową.
Pokój Eleny miał pozostać taki, jak w dniu ucieczki..
Odwróciwszy się chwyciłam za klamkę, a po naciśnięciu jej napotkałam Rositę. Jej promieniujący uśmiech zrzedł, gdy zamiast Dragona, ujrzała mnie. Jej lśniące włosy, dopasowana sukienka, w kolorze nude, oraz pełny makijaż jak zawsze prezentował się oszałamiająco.
Zlustrowała mnie z góry na dół, zatrzymując się na dłoni, w której trzymałam koszyk. Jej wargi się rozchyliły jakby coś chciała powiedzieć, jednak w tym samym momencie zerknęła tuż za mnie, jakby otrzeźwiała i przypomniała sobie, że jest tutaj Dragon.
— Dobrze, że cię widzę kochana. W brodziku stoi woda, myślę że trzeba coś z tym zrobić.
Uniosłam brew, jednak bez żadnego komentarza wymięłam ją w drzwiach, i ruszyłam w stronę sypialni Dragona.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top