4. Wierzysz w cuda?

Dzieeen dobry!🖤

A wy, wierzycie w cuda?🌚


Pov Cindy:

Siedziałam z szerokim uśmiechem, oszołomiona piękną twarzą Dragona, jak i tym, że chciał mi pomóc. Mogłabym się spodziewać po nim wszystkiego, nawet tego, że przejedzie staruszkę na pasach, jeśli będzie miała tajne informacje, które mogłyby wyciec, ale nie tego, że będzie chciał zmyć mi makijaż.

Bezwstydnie mu się przyglądałam, zjeżdżając spojrzeniem na jego wytatuowaną szyję. Alkohol Antonia sprawił, że straciłam głowę, a drinki w klubie jedynie to zapoczątkowały. Z trudem odrywając od niego uwagę, skinęłam na płyn do demakijażu, jak i waciki wielokrotnego użytku.

— Moczysz i wycierasz — poinstruowałam go, podczas gdy chwycił wskazany kosmetyk, jak i wacik, by następnie wylać i nasączyć go płynem.

Odłożywszy butelkę, delikatnie przyłożył wacik do mojego policzka, i zaczął wykonywać powolne i okrężne ruchy. Przymknęłam oczy, próbując się nie zakołysać. Skupiałam się na jego zapachu, jak i waciku, który błądził po całej twarzy usuwając resztki makijażu, jak i kryształków, które zostały przyklejone w ramach charakteryzacji.

Ciepło rozchodziło się od twarzy, po szyję, aż do brzucha, wywołując eksplozję. Przyjemne uczucie, jak i świadomość jego obecności, była tak cholernie zła i nieodpowiednia.

— Myślę, że gotowe — powiedział spokojnym głosem, odsuwając wacik od policzka.

Zimno delikatnie pokryło moją twarz, lecz gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam jedynie jego rozmazaną postać. Zamrugałam wielokrotnie, na co kącik jego ust z lekka drgnął.

Bez słowa chwycił ponownie wacik, by następnie wytrzeć okolicę pod oczami.

— Teraz już na pewno gotowe.

— Dziękuję rycerzu — powiedziałam to z widocznym uśmiechem, na który przyglądał się zbyt długo.

Nie mogąc się powstrzymać, przejechałam czubkiem paznokcia po wytatuowanej skórze na szyi, by następnie zjechać w dół, i zatrzymać się na guzikach koszuli. Uniosłam pytająco oczy, jednak by mieć pewność, zapytałam;

— Mogę? Chciałabym zobaczyć resztę.

Nie zaoponował, ani nie powiedział tak, jednak byłam zbyt pijana by na ten moment rozważać wszystkie za i przeciw. Powoli rozpinałam koszulę, delektując się każdym kolejnym centymetrem jego ciała, jak i tatuaży, które je pokrywały. Nie roznegliżowałam go, jedynie dotarłam przed mostek i tam się zatrzymałam.

Wstrzymałam oddech, gdy położyłam dłoń na ciernistej czaszce, z której gdzieniegdzie wystawały róże. Ciepło jego skóry wołało dreszcz, a uczucie w podbrzuszu powoli zaczęło boleśnie pulsować.

Albo zjeżdżaliśmy windą do piekła, albo to ja płonęłam za grzech, który właśnie popełniałam. Delikatnie zjechałam na lewo, wyczuwając przyspieszone bicie serca. Klatka piersiowa unosiła się szybciej, a ja delektowałam się wszystkim na raz. Chłonęłam każdy dotyk, póki tylko mogłam.

— Piękna ta twoja zbroja rycerzu. Jestem pełna podziwu. Musiało boleć — zerknęłam jego w oczy, a w ich ciemnej głębi, mogłam dostrzec iskrę, która pragnęła wydostać się na zewnątrz.

Dragon stał jakby był w amoku, a ja mimo, iż wypiłam sporą ilość alkoholu, wiedziałam, że nie skończy się to dobrze, jeśli nie przestanę.

— Teraz muszę umyć twarz — z ręką na jego piersi, odsunęłam go z lekka.

Zsunęłam się z umywalki pod jego czujnym okiem, by następnie odwrócić się tyłem, odkręcić wodę i pochylić się. Wciągnęłam głośno powietrze, gdy nieświadomie otarłam się pupą o jego krocze. Myślałam, że wcześniej rumieniec był nieznośny do wytrzymania, ale w tym momencie żarzył moją skórę.

Postanowiłam, że nie zareaguje, i jak gdyby nigdy, przystąpiłam do mycia twarzy. Dragon znieruchomiał, a ja starałam skupić się na zimnej wodzie, którą obmywałam twarz, a w wyobraźni gasiłam swój rumieniec na twarzy. Gdy tylko zakręciłam kurek, wyprostowałam się, ponownie ocierając się, tym razem o wybrzuszenie w jego spodniach.

Z zamkniętymi oczami po omacku szukałam ręcznika, gdy w końcu mi go podał. Wytarłam twarz, i w oderwałam się od niego. Spojrzałam w lustro, a motyle w brzuchu zatrzepotały swoimi skrzydłami. Pamiętałam to spojrzenie zbyt dobrze, i zbyt intensywnie czułam je na sobie, by móc się oprzeć.

Mrugałam wielokrotnie, gdyż ponownie obraz zaczął wirować, a ja nie wiedząc czemu nie chciałam przestać patrzeć. Dragon bez żadnego zawahania ponownie wziął mnie na ręce, jednak nie skierował się pod prysznic tak jak chciałam, tylko położył mnie prosto do łóżka.

Gdy był nachylony tuż nade mną, położyłam dłonie na jego policzkach, próbując wyostrzyć swój wzrok.

— Jesteś piękny Dragon, wiesz?

Nie odpowiedział. Jedynie zamarł w miejscu, przyglądając się mojej poczerwienionej twarzy.

— Wyglądasz jak pierdolony Afrodyt — zachwyt wypływał z moich ust nad wyraz naturalnie, a jego twarz ozdobiło lekkie drgnięcie kącika.

— A ty pijana. Śpij princesa.

— Nie zastanawiałeś się nad karierą modela? — wiedziałam, że mówię coraz mniej wyraźniej, natomiast on uważnie mnie słuchał.

— Ani razu.

— Ani razu? — zapytałam. — Mógłbyś mieć to wszystko bez tego całego.. — nie mogłam znaleźć słowa, lecz gdy po chwili dotarło do mojej głowy, nie potrafiłam go wypowiedzieć, więc ułożyłam z palców pistolet, udając że strzelam.

— W takim razie wygląda na to, że minąłem się z powołaniem.

— Wtedy to ja prosiłabym cię o obserwacje na instagramie.

Wiedziałam, że to co bełkocze było absurdalne, jednak nie mogłam się powstrzymać, by zobaczyć ponownie te delikatnie drgnięcie kącika, którym mnie obdarzał odkąd wszedł ze mną do sypialni.

— Teraz to naprawdę zaczynam żałować — odpowiedział, a cichszy ton głosu podziałał, niczym pieszczota.

— Ten gorset jest kurewsko niewygodny, wiesz? Jesteś barbarzyńcą pozwalając mi zasnąć niewykąpaną, i to jeszcze w tym.

Dragon zlustrował mój kostium, a mięsień w jego szczęce delikatnie drgnął. Choć alkohol coraz bardziej spychał mnie na skraj, przez co powieki zaczynały mi niesamowicie ciążyć, tak zwracałam uwagę na każdy, nawet ten najdrobniejszy gest.

W tym momencie lubiłam to że tu był, że patrzył na mnie i mi pomagał.

— Myślę, że rano nie byłabyś zachwycona gdybyś obudziła się naga.

— Będę bardziej niezadowolona, jeśli się nie wyśpię. A z pewnością tak będzie, gdy będę musiała spać w tym, i to jeszcze brudna — mamrotałam, walcząc z zaciętym spojrzeniem Dragona.

Jednak on ku mojemu zaskoczeniu poddał się. Ruszył do szafy, po czym ją otworzył.

— W czym chcesz spać princesa?

Gdyby zapytał mnie z kim, odpowiedziałabym bez wahania.

— Coś wygodnego.

Dragon zerknął przez ramię, a jego mina mówiła więcej, niż tysiąc słów. Nie próbując ukryć rozbawienia przyglądałam się mu z szerokim uśmiechem na twarzy.

— Weź to czarne, na samym dole — powiedziałam.

Dragon chwycił materiał, a następnie rozłożył go w dłoniach. Miałam wrażenie, że przez moment zamarł, jednak ponownie złożył koszulkę, po czym ruszył w stronę łóżka. Bez słowa położyłam się na brzuchu, po czym rozwiązałam kokardę, jednak dalsze sznurowania gorsetu były niedopokonania.

Jęknęłam w frustracji, a po chwili poczułam szorstkie opuszki palców, które delikatnie muskały moją skórę, rozwiązując powoli gorset. Nie zdołałam tego zobaczyć, jednak oczami wyobraźni widziałam delikatny, satynowy materiał prześlizgujący się w wytatuowanych dłoniach.

Przełknęłam suchość w gardle, próbując odpędzić momenty, w których mnie dotykał, i to nie przez materiał. Ciepło ponownie zakwitło w moim podbrzuszu, a gdy gorset stał się luźniejszy, zrozumiałam, że został już rozwiązany.

Odwróciłam się z powrotem na plecy. Podejmowałam próbę aby usiąść, jednak non stop zataczałam się do tyłu, przez co Dragon trzymał moje dłonie ściągając mi gorset. Jego ciemne oczy starały się patrzeć na moją twarz, jednak gdy tylko lustrował szyję, czy nagie piersi, oddech przyspieszał.

Bez słowa rzucił gorset na ziemię, by następnie bez słowa chwycić za spódnicę. Jej materiał delikatnie smagał moją skórę, a dotyk dłoni Dragona, zostawiał za sobą gorący ślad, który wręcz parzył od środka.

Leżałam jedynie w majtkach i choć powinnam się wstydzić, tak potrafiłam myśleć tylko o tym, jak było kiedyś. Zwilżyłam dolną wargę, a gdy chwycił mnie za dłoń, by podnieść moje plecy do góry, włosy niemal przysłoniły moja twarz. Odegnał blond loki, po czym z precyzją przełożył mi materiał przez głowę, który po chwili opadł aż do podbrzusza.

— Kim on jest princesa?

Przełknęłam, marszcząc z lekka brwi. O co on właściwie pytał?

— Kto?

— Ten, dla kogo się tak ubrałaś — szorstki głos nieco ranił moje uszy i dopiero po chwili zorientowałam się o czym mówił.

— Nie znasz go rycerzu — uśmiechnęłam się zalotnie, na co Dragon obdarzył mnie mimiką twarzy, świadczącą o tym, że powoli wychodzi z siebie.

— Chyba nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się kto cię przebierał.

— Być może — mój błogi stan nie dopuszczał do siebie świadomości sytuacji, w jakiej się właśnie znalazłam.

— Cindy — warknął, po czym położył kolano na materacu i pochylił się tuż nade mną. — Nie chcesz się ze mną drażnić.

Zgadza się, za to chcę, żebyś mnie pocałował, lecz zamiast tego powiedziałam;

— Położysz się obok? — wymamrotałam.

— Żartujesz sobie?

— Połóż się obok mnie, proszę.

Zawahał się, a jego twarz przez moment pokryło zaskoczenie, jednak po chwili przykrył mnie, jakby chciał stworzyć barierę między nami i położył się na skraju łóżka.

Z widocznym uśmiechem na twarzy, rozsunęłam jego koszulę, po czym położyłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej. Z błogością wpatrywałam się w jego tatuaże, wsłuchując się w oddech, jak i w bicie serca.

Uderzało w przyspieszonym tempie, jednak zdołałam wyłapać dozę smutku, jakby biło jedynie po to, by mógł funkcjonować. Nie dlatego by kogoś pokochać, by przeżyć coś wspaniałego, by żyć dla lepszego jutra, by być dla kogoś powodem, dla którego istnieje.

— Jest smutne — wymamrotałam w półśnie.

— Co jest smutne, princesa? — zapytał Dragon, delikatnie gładząc moje włosy.

— Twoje serce. Ono, bije na czarno.

Dragon nie przestawał gładzić moich włosów, przez co ta delikatna pieszczota powoli spychała mnie na skraj.

— To chyba niedobrze.

— Ale nie martw się, wierzę, że da się je pokolorować. Na różowo, żółto, a nawet niebiesko —bełkotałam, wpatrując się w jego tatuaże, które powoli gasły za ciężkimi powiekami, opadającymi z każdym gestem jego dłoni. — Na pewno ktoś to kiedyś to zrobi. Może będę to ja, albo ktoś inny, ale je pokoloruje, jeśli tylko mu na to pozwolisz.

~ . ~

Mokre liźnięcie sprawiło, że w sekundę otworzyłam oczy. Rozmazany obraz był niczym, w porównaniu do różowego języka, który właśnie bezlitośnie atakował moją twarz. Głowa wielkiej, czarnej bestii migała tuż przed moimi przymrużonymi oczami, a ciężkie ciało momentami opadało na moje, gdy skakał po materacu.

— Roko! — wyjęczałam, a mój głos zbyt boleśnie odbił się w głowie.

Bolało mnie praktycznie wszystko. Głowa, ciało, i sumienie.

Skrzywiłam się na swoją suchość w gardle, jak i smak, który poczułam, gdy tylko przełknęłam z trudem.

Mój boże cokolwiek piłam z Alex, było to ogromnym błędem. Roko nie poddawał się, atakując mnie ponownie, na co szeroko się uśmiechnęłam, próbując pogłaskać jego oszalałą głowę.

— Już dobrze Roko! — wydukałam, między licznymi liźnięciami.

Jego mały, odstający ogon poruszał się na boki, a potężne ciało szalało po łóżku, gniotąc moje. Roko nie było gdy kładłam się spać, ani nawet w klubie, gdzie byli wszyscy i nie musiałam zagłębiać się w to, kto mógłby go tu wpuścić.

Z pewnością był to ten sam mężczyzna, który wczoraj pomógł mi się położyć spać. Na owe wspomnienie uśmiech sam zakwitł na mojej twarzy, i choć w drobnym stopniu czułam wstyd, tak nie potrafiłam wyrzucić z głowy jego twarzy i tego, jak się mną zajął.

Roko, który w końcu się uspokoił, położył się tuż obok, na co delikatne ucałowałam czubek jego głowy, drapiąc go delikatnie za zdrowym uchem. Doskonale pamiętam, że Roko brał stale czynne udziały w nielegalnych walkach psów, przez co jedno z jego uszu uległo drobnemu odgryzieniu. Nie lubił gdy ktokolwiek go dotykał, i z tego co zdołałam zauważyć, nawet Dragon rzadko zapuszczał się w niekomfortową strefę swojego czworonożnego przyjaciela.

— Wybacz Roko za mój oddech — powiedziałam, wiedząc, iż nie dostanę odpowiedzi. — Wczoraj zaszalałam, a twój pan okazał się dżentelmenem.

Na słowo ''twój pan'' Roko uniósł na mnie spojrzenie, przechylając z lekka głowę.

— Tak, też jestem zdziwiona, ale tak było. Nie pamiętam dokładnie wszystkiego, ale mam nadzieję, że nie palnęłam żadnej głupoty.

Roko polizał palce, jak i dłoń, którą jeszcze chwilę temu go głaskałam.

Nie próbowałam ukryć grymasu na twarzy z powodu bólu głowy, jak i okropnego smaku w buzi. Droga do łazienki odbywała się w męczarniach, które podkreślałam zniesmaczonymi dźwiękami. Stękałam i wyklinałam pod nosem każdy alkohol, jak i to, że nie potrafię nikomu odmówić.

Prysznic nie pomógł na tyle ile liczyłam, jednak było znacznie lepiej, a umycie zębów, pomogło przełknąć łyki wody, które zaczerpnęłam prosto z kranu.

Wczorajszy wieczór był ogromną dawką emocji. Nie mogłabym go nazwać udanym, choć może i był, do pewnego czasu. Pojawienie się Dragona i strzelanina, po której zobaczyłam zszokowaną Alex, było jednym z najgorszych przeżyć tego dnia.

Byłam na siebie zła, że pozwoliłam Lorenzo ją zabrać do innego pokoju. Powinnam była z nią zostać, jednak z drugiej strony wiedziałam, że nie zaopiekowałabym się nią tak jak należało, w moim stanie, który pogarszał się z każdą sekundą.

Te wspomnienie Dragona było dla mnie... przyjemne. Choć wspominki wyrazu jego twarzy nie świadczyły o niczym dobrym. Nie miałam pojęcia co się zmieniło, jednak podświadomie czułam, że coś kryje się pod skórą Dragona. Coś, czego nikomu nie chciał pokazać, i jeżeli kiedykolwiek wyjdzie to na powierzchnię, to jestem pewna, że nikomu się to nie spodoba.

Pospiesznie ubrałam na siebie bieliznę, jak i dresy, by wyjść następnie z pokoju. Odgłosy łap Roko niosły się tuż za mną, jednak byłam w stanie skupić się jedynie na głosach, które dochodziły z jadalni. Z pewnością była tam Carla, gdyż słyszałam jak dyskutuje z Rositą na temat jakiegoś wyjścia.

Głosy zdawały się być zbyt głośne, jednak starałam się przywyknąć do licznych rozmów, jak i odgłosów sztućców, gdy tylko zeszłam na dół. Zerknąwszy w stronę ogromnego stołu, spostrzegłam, iż siedzą przy nim wszyscy. Nawet półżywa Alex, która przerzucała widelcem nietkniętą przez nią jajecznicę. Lorenzo żywo dyskutował o czymś z Dragonem, Dima milczał, a Nero momentami włączał się do rozmowy, którą prowadzili wcześniej wymienieni mężczyźni.

Nigdzie nie było Fabio — co oznaczało, że wciąż był gdzieś daleko z Samantą.

Krzesło zaszurało, gdy Alex się z niego podniosła. Miała podkrążone oczy, jak i niechlujnie związane włosy — co mogło świadczyć tylko o tym, iż jej noc nie należała do tych dobrych.

Wszyscy spojrzeli w jej stronę, po czym następnie w moją, przez co poczułam się jak na polu bitwy, albo jak na wf-ie, gdzie graliśmy w zbijaka. Przełknęłam z trudem gdy do mnie podeszła, chwyciła mnie za dłoń, a następnie pociągnęła w górę.

— Musimy pogadać — syknęła, a ja bez żadnego wahania ruszyłam razem z nią.

Prowadziła nas wprost do mojego pokoju, a gdy zatrzasnęła drzwi, odetchnęła głęboko.

— Co się stało Alex? Wszystko w porządku?

— Wyrzygałam całą zawartość żołądka. Ale to nie o to tu chodzi.

Przegryzłam wargę, po czym przysiadłam na skraju niezaścielonego łóżka.

— Wybacz, że zostawiłam cię samą z Lorenzo po tym co zobaczyłaś. Obie przesadziłyśmy, a ja....

— Daj spokój — przerwała mi. — Nie zamartwiaj się tym. Zalałyśmy się praktycznie w trupa i nie pamiętam zbyt wiele, ale doskonale wiem, że Jaszczur tam był. Mam nadzieję, że zachował się wobec ciebie dobrze — skinęła w moją stronę palcem, na co się uśmiechnęłam.

Opowiedziałam Alex wszystko co zdołałam zapamiętać, czyli do momentu, w którym Dragon mnie przebrał i przykrył. Z początku była podejrzliwa, jednak uspokoiłam ją, że do niczego nie doszło, a jego dłonie jedynie pomagały mi w każdej czynności, jakiej nie mogłam wykonać sama. Nie było w tym żadnego podtekstu, raczej coś bardziej z rodzaju opiekuńczości.

— Wszystko w porządku Alex?

— Jasne. Po prostu wczorajsze obrazy jeszcze mnie prześladują — Alex skrzywiła się, po czym kontynuowała — Ten palec, i ta agresja w Lorenzo. On... on mi jej nigdy nie okazywał. Jest dla mnie dobry.

Czułam, że jest ze mną szczera, choć obraz dobrego Lorenzo nie zdawał się być dla mnie realny. Nic, co tyczy się Lorenzo nigdy nie będzie kojarzyć mi się z czymś ciepłym. Jednak z tyłu głowy zawsze miałam to, że mnie uratował, i to dzięki niemu przeżyłam tamten atak.

— Widzę, że jaszczur też zachował się tak jak należy.

Uśmiechnęłam się, po czym skinęłam głową.

— Jednak... — zatrzymałam się, spuszczając z lekka wzrok. — Męczy mnie nieco poczucie winy. On ma narzeczoną, a wczoraj pomagał mi ze wszystkim.

— To gad, a nie narzeczona — zaczęła Alex. — Nawet nie zamierzam pytać, ponieważ wiem, że nie dostanę odpowiedzi, ale jeśli ci na nim zależy to pierdol tą żmiję Cindy. On chce ciebie, nie ją. I kurwa, może i bym mu kibicowała, wiesz? Ale przez to, że nie walczy tak jak powinien, jestem team Dima.

Wytrzeszczyłam oczy, a moje usta rozchyliły się w zaskoczeniu. Jednak nie padło z nich żadne słowo. Szok zmroził mój język, jak i każde zakończenie nerwowe.

— No co? Myślisz, że jestem ślepa. Dima dobrze do tego podchodzi. Poza tym nawet pasujecie do siebie. On jest bardziej wyważony, a Dragon? To chodząca bestia. Gdy stoisz obok niego, to wygląda tak, jakby chciał unicestwić cały świat, by móc na ciebie patrzeć, a Dima poświęciłby na ciebie reflektorem, żeby to właśnie inni mogli podziwiać.

Na owe słowa przypomniałam sobie momenty, w których Dragon zawsze starał się wyleczyć mnie z kompleksów. To jak brał mnie na wydarzenia, na których bywały kobiety zdjęte żywcem z okładek magazynów, i przede wszystkim słowa Eleny, jakie padały w stronę Dragona.

— Dragon chciał, żebym świeciła dla siebie, a nie dla innych — uśmiechnęłam się lekko, na co Alex uniosła brew.

— Świeciła w jego pokoju, zamknięta pod trzema zamkami, których nikt nie byłby w stanie otworzyć.

Prychnęłam, jednak nie spuszczałam oka z twarzy Alex. Robiła to co ja kiedy coś ją denerwowało. Próbowała ukryć emocje, które i tak w efekcie końcowym wychodziły na wierzch.

— Czy naprawdę tak dręczy cię widok, który zastałaś w tamtym miejscu? Czy jest coś jeszcze?

Przełknęła, po czym nerwowo poprawiła włosy.

— Samuel przyleciał z jaszczurem.

Zmarszczyłam brwi, próbując przypomnieć sobie imię, które gdzieś już słyszałam.

— Smuel?

— Starszy syn Lorenzo.

— I to on cię tak stresuje?

Alex przegryzła wargę, po czym odetchnęła.

— Luca jest wspaniały. To młody chłopiec, który mimo tego całego gówna, chce doświadczyć miłości. Akceptuję mnie. Ale Samuel..

— On nie potrafi pogodzić się ze śmiercią Diany — dokończyłam za nią, na co skinęła.

— Nie akceptuje mnie. A jak przyjeżdża, to traktuje mnie jak gówno. Kłóci się z Lorenzo i widzę, że jest mu ciężko. Wiem, że kocha swoich synów, a ja nie chcę być kimś, kto będzie stawał między nimi.

Chwyciłam ją za dłoń, po czym pogładziłam z lekka jej wierzchnią stronę.

— Nie wierzę, że to mówię, ale nawet Lorenzo ma prawo do szczęścia. Samuel jest starszy i może patrzy na wiele rzeczy inaczej, niż Luka który dopiero dorasta. Próbowałaś z nim rozmawiać? Może razem jakoś zadziałamy? Nie może być tak, że będziesz się go bać.

— Wolę gdy jest w Hiszpanii — skrzywiła się. — Poza tym nawet jak próbowałam, to zawsze kończyło się to katastrofą, i kłótnią Lorenzo i Samuela.

— Na co dzień Samuel jest w Hiszpanii?

— Tak — potwierdziła Alex. — Słyszałam jak Lorenzo prosił Dragona o to, by się nim tam zaopiekował.

W zmartwieniu patrzyłam na Alex, nie wiedząc co tak naprawdę mogłabym jej doradzić. Nigdy nie byłam dobra w relacjach z dziećmi, choć uwielbiałam Lukę. Jednak Samuela nie pamiętałam i nigdy go raczej nie poznałam.

Na korytarzu rozległ się krzyk Carli, przez co obie skierowałyśmy głowy w stronę drzwi.

— Jak zawsze Nero! Zawsze wszystko non stop przekładamy, bo musicie się tylko strzelać jak gówniarze!

— Carla nie mam na to wpływu — Nero próbował być spokojny, jednak Carla była jedną nogą na polu minowym.

— A powinieneś! Ty zająłeś się wszystkim Nero! Dlaczego Dragon jest zawsze ponad tobą, hy?

— Bo jest Capo Carla — warknął, na co rozszerzyliśmy z Alex oczy.

— Chyba nie powinnyśmy podsłuchiwać — szepnęła, na co skrzywiłam się.

— Ale to oni krzyczą — odpowiedziałam równie cicho.

Przyjaciółka uśmiechnęła się zadziornie, i wiedziałam, że podziela moje zdanie.

— I kurwa nikt nie ma prawa kwestionować jego decyzji! Myślisz, że robi to specjalnie? Nie chce rzezi na ślubie, ani żadnym przyjęciu.

— Oo doprawdy? Może zająłby się swoim ślubem co? Rosita wciąż czeka!

— Rosita nie jest tu dla pierścionka.

— Nie ważne Nero dlaczego tutaj jest! Powinien się o nią zatroszczyć, a nie przeszkadzać mi w planowaniu ślubu i przyjęcia. Nie mam żadnej kupionej sukni, organizacja też leży!

— I nie będziesz miała kurwa żadnej sukni, jeżeli będziesz martwa Carla! — Nero uniósł głos, a przez moje plecy przeszedł dreszcz.

Nie pamiętałam, by Nero kiedykolwiek krzyczał. Zawsze miałam go za tego wesołego, tego, który zawsze promieniał humorem, nawet w pochmurne dni. Rola, którą odgrywał gdy nie było Dragona zmieniła go i miałam wrażenie, że nieodwracalnie.

Usłyszałyśmy jedynie trzask drzwi, jak i odgłosy ciężkich, jak i wściekłych kroków, które pozostawiły za sobą ciszę.

— Ja pierdole... — westchnęła Alex. — Zawsze jestem za dziewczynami, ale tym razem trzymam stronę Nero i jaszczura.

Przez kłótnię jaka miała miejsce dzisiejszego dnia, dom wypełnił się napiętą jak struna atmosferą. Panowała cisza, i każdy siedział w swoim pokoju. Nawet Alex mimo obawy przed spotkaniem się z Samuelem, wróciła do Lorenzo.

Ze znudzeniem przeglądałam pocztę, gdy nagle dostałam powiadomienie o nowej wiadomości. Klikając w nie omal nie krzyknęłam z podekscytowania. Serce zabiło mi szybciej, gdy odezwała się firma, dla której robiłam reklamę płatków. Oczy śledziły każdą linijkę tekstu, a serce z każdą sekundą przyspieszało.

Chcieli wykorzystać mój pomysł, i stworzyć całą kampanię w tej tematyce. Oczy zaświeciły mi się ze szczęścia.

Mój boże to się dzieje!

Tekst czytałam jeszcze kilkukrotnie, i bez żadnego zawahania wysłałam odpowiedź zwrotną. Mój portfel płakał ze szczęścia, gdyż niemal świecił już pustkami. Chwyciwszy komórkę w dłoń, wybrałam dymek czatu z Alex, lecz wtedy rozbrzmiał dźwięk pukania do drzwi.

Spojrzałam w ich stronę, a gdy tylko uniosłam oczy, one się otworzyły. Nie musiałam zgadywać kim był człowiek, który wszedł tu praktycznie bez pukania.

Jego ciemne oczy omiotły pomieszczenie, by w efekcie końcowym zatrzymać się na mnie.

— A co gdybym się właśnie przebierała? — zapytałam, próbując nie dać po sobie poznać, że jego bezwstydność powoli zaczynała działać na moje nerwy.

— Nie zobaczyłbym niczego, co widziałem wcześniej.

Uniosłam brew i widząc, że odpowiedź nie wywołała reakcji której oczekiwałam, powiedziałam;

— Jeśli bym z kimś tu właśnie była to owszem, zobaczył byś coś, czego nie powinieneś widzieć.

Dragon na moment zastygł gdy zamykał za sobą drzwi. Robił to na tyle cicho, aby nikt na piętrze nie usłyszał, że tu jest. Nie obawiałam się jego obecności w swojej sypialni. Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy, jednak wiedziałam, iż musiał istnieć powód dla którego się tu pojawił.

Zwrócił się w moją stronę, a pierwsze co ujrzałam to poluzowany krawat, jak i kołnierzyk, który został uwolniony z trzech pierwszych guzików.

— Doprawdy? — uniósł ciemną brew, ruszając powoli z moją stronę. — Z kim miałabyś tu być?

— Myślę, że tak samo jak i ty, ze swoją drugą połówką — uśmiechnęłam się sardonicznie, na co mięsień w szczęce Dragona drgnął.

Nawet nie zdążyłam odłożyć laptopa, przez co samoistnie poleciał na drugą stronę, gdy Dragon zawisł tuż nade mną. Zapach jego perfum, jak i czegoś, czego nie potrafiłam rozpoznać wniknął w moje nozdrza, a oczy pochłonęły jego twarz, która z jednej strony zdawała się być wściekła, a z drugiej chłodna.

— Oboje wiemy, że nikogo nie ma Cindy.

— Żyjesz w swojej bańce, więc nie dopuszczasz nawet do siebie tej myśli.

— Ja princesa żyje za murami. To ty otaczasz się bańką, którą bardzo łatwo jest przebić.

Odetchnęłam, próbując powstrzymać chęć krzyku. Nie miałam zamiaru okazać mu tego, iż powoli wnikał pod moją skórę, uwalniając potwora, który chciał wykrzyczeć mu wszystko prosto w twarz.

— Więc słaby ten twój mur, skoro ktoś już go zburzył.

Teraz to Dragon posłał mi sardoniczny uśmiech. Mało widoczny, jednak na tyle wyraźny, bym zdołała go dostrzec. Jego ciemne oczy powoli spychały mnie w głębiny, jakby pragnęły mnie ukarać za każde wypowiedziane dotychczas kłamstwo.

— Skoro jesteś już za murami, to czego tam szukasz?

Zbliżyłam nieco twarz, po czym wyszeptałam wprost w jego usta;

— Twojego sumienia.

— A myślałem, że kredek.

Zdezorientowana odsunęłam buzię, by ponownie położyć głowę na poduszce. Nie wiedziałam do czego nawiązywał swoją wypowiedź, ale jedyne o czym myślałam w tym momencie to u Luce, i o tym, jak kolorował jego tatuaże.

Nie mógł wiedzieć. Gdyby czegokolwiek się domyślił, być może właśnie kopałabym sobie dół na własny grób, a nawet gdyby coś wiedział, nie byłam wręcz w stanie wyobrazić sobie, że mógłby zachować w sobie tyle opanowania. Sytuacja była naprawdę trudna, i nawet on nie byłby w stanie powstrzymać demona, którego by obudził poznając prawdę o kłamstwie każdego z nas.

— Umiem rysować, ale po murze to raczej ciężka sprawa.

Dragon zbliżył się, przez co jego usta zawisły milimetry nad moimi.

— Wierzę, że dasz radę.

— Wierzysz w cuda? — zapytałam.

Kącik ust Dragona z lekka drgnął, a jego wargi otarły się o moje gdy wyszeptał;

— Jeden leży tuż pode mną, więc nie wiem czy wiara, ma tu jakikolwiek sens.

Nie odpowiedziałam, gdyż nigdy nie spodziewałam się takich słów z ust Brunona Walsha.

Mój oddech drżał wprost w jego wargi, a dreszcz pokrył moje ręce gęsią skórką. Miałam wrażenie, że powietrze przez moment zaczęło pulsować, zupełnie jakby miało serce.

Przełknęłam, gdy potarł czubkiem nosa o mój, a jego klatka piersiowa naprała z lekka na moją. Próbowałam powstrzymać panikę, która wzbierała się wewnątrz mnie. Nie znosiłam czuć na sobie ciężaru innego człowieka od momentu, w którym to wszystko się wydarzyło.

— A drugi będzie wtedy, gdy zobaczę cię po raz drugi w tym kostiumie.

Chciałam zerknąć na wciąż leżący kostium na podłodze, lecz nie byłam w stanie. Każde jego kolejne słowo przygnieżdżało mnie do łóżka, a jego ciężar miażdżył mój oddech, mimo, iż nie napierał na mnie. To moja głowa wyobrażała sobie zbyt wiele, a oczy potrafiły jedynie patrzeć na jego piękną twarz, której wręcz nienawidziłam.

— A trzeci? — zapytałam, na co delikatnie musnął moje wargi.

— Zobaczysz wkrótce.

Dragon ponownie wykonał ten drobny gest, który sprawił, iż ponownie zakręciło mi się w głowie. Miałam kaca i liczyłam na to, że obecna sytuacja jest wytworem mojej wyobraźni, ale nie mogło tak być... Czułam jego zapach zbyt intensywnie, reagowałam na dotyk, słowa, spojrzenie. To wyobrażenie, sen czy inne tego typu gówno nie mogłoby być aż tak realne.

Cokolwiek robiłam, wiedziałam że spłonę w ogniu piekielnym szybciej niż mogłam sobie wyobrazić.

Buziole i do następnego!

Buziole, głośna<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top