13. Kiedyś zapragniesz mojej obecności, tak jak pragniesz jej.
Dobry wieczór!
#trylogiaobsession na ''X''
Cindy :
To z jaką lekkością zawsze mnie podnosił, nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Mebel zaskrzypiał gdy mnie na nim posadził, a żarówka wisząca na kablu zamigotała, kołysząc się gdy tylko Dragon włączył światło. Choć wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy, tak otworzyłam szeroko oczy, próbując przewidzieć jego kolejny ruch.
— Był buziak — odsunęłam głowę, gdy Dragon przysunął się zbyt blisko.
Nie dając za wygraną zbliżył się, lecz tym razem musnął koniuszkiem nosa moją szyję, po czym położył ręce po obu stronach mojego ciała.
— To było twoje pożegnanie.
— Nasze — poprawiłam go, na co chrapliwie się zaśmiał.
Powiew jego oddechu, poczułam aż w brzuchu, przez co gęsia skórka wyłoniła się pod legginsami, jak i grubym swetrem, który właśnie na sobie miałam. Miękkie wargi złożyły na mojej żuchwie delikatny pocałunek, a wytatuowana, masywna dłoń chwyciła mnie za gardło.
— Nie wiem czy do dobry pomysł... — szepnęłam, czując iż nie mogłam tego zrobić. Nie w tym momencie.
Nie twierdziłam, że zawsze postępowałam słusznie i grałam fair wobec każdego, ale Nero tu był... nie powinnam tego robić.
Dopiero teraz pozwoliłam sobie zlustrować pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Było to z pewnością pomieszczenie gospodarcze, z dużą ilością krzeseł, stołem do bilarda na którym jak się okazało, właśnie siedziałam i dwóch kanap.
Z walącym o żebra sercem, położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, na co Dragon momentalnie zareagował. Spojrzał na mnie, szukając potwierdzenia moich słów. Moje podbrzusze, serce, jak i myśli w głowie szalały. To, co wydarzyło się kilka minut temu, i to, co dzieje się teraz... Wypowiedziałam jego imię, poprosiłam by mówił do mnie po hiszpańsku, po czym zrobiłam to sama i te przezwiska, którymi mnie obdarzał. To wszystko było niczym bomba, spadająca prosto na mnie i albo śniłam i miałam naprawdę twardy sen, albo po wyjeździe Dragona będę miała jeszcze większą sieczkę z głowy, niż mam teraz.
Czarne oczy były nieugięte. Zamglone i przepełnione pożądaniem lustrowały mnie, próbując wrócić do rzeczywistości. Dawny Dragon być może i nie próbowałby się nawet powstrzymać. Na względzie miałby bardziej siebie i swoje potrzeby, a nie to, czego chciałam ja. Teraz czułam, że próbował zrobić wszystko, by sprowadzić siebie na ziemię i mój boże, to był tak cholernie dziwny widok. To właśnie od zawsze powinno tak wyglądać, a teraz gdy to wszystko zaczynało się dziać, gdy na własne oczy zaczynałam dostrzegać jego zmianę, sama miałam ochotę się na niego rzucić. Niekontrolowanie uśmiechnęłam się, mierzwiąc jego, ciemne jak i miękkie włosy.
— Jeśli tak bardzo przeszkadza ci jego obecność tutaj, zabiorę cię gdzie indziej — zachrypnięty głos, wywołał jakieś dziwnie spięcie w moim ciele, przez co odetchnęłam głęboko.
Zaczynało robić mi się gorąco i nie miałam pojęcia, czy to wina tego, jak wiele dymu dzisiaj się nawdychałam, braku okna w tym pomieszczeniu, czy też Dragona, który stał tuż przede mną, z płonącymi oczami, które właśnie próbował ugasić.
— Możesz dostać zaledwie jeszcze jednego buziaka — skinęłam palcem w jego stronę, na co Dragon wtulił głowę w mój dekolt.
— Wykończysz mnie.
Przeczesałam jego włosy, spomiędzy których przebijały moje różowo-pudrowe paznokcie, wdychając jego męski zapach. Przez moment miałam ochotę przymknąć oczy, i zacząć tą ciężką rozmowę, rozmowę, która mogłaby się skończyć dla wszystkich śmiercią. Dragon uniósł w końcu głowę, dzięki czemu spostrzegłam ponownie tą zimną fasadę, jaką zawsze zdołał okazać każdemu. Przygryzłam dolną wargę, a jego oczy momentalnie wyłapały owy ruch i to był mój błąd. Jego miękkie usta były w sekundę tuż przy moich, a ja nawet nie zaprotestowałam. Dałam mu się poprowadzić, wiedząc, że gdy to wszystko się skończy, będę się za to wyklinać po same niebiosa.
Żarliwy pocałunek, zamienił moją krew w lawę, która powoli przepływała przez moje ciało, rozpalając każdą część mnie. Dłonie Dragona błądziły po całym moim ciele i nawet przez gruby materiał czułam jak bardzo są ciepłe. Jęknęłam wprost w jego usta, na co chwycił moją nogę i zahaczając ją o swoje biodra, zaczął powoli się pochylać. Ciężkość jego ciała sprawiła, iż moje plecy momentalnie napotkały stół, a żar który czułam wszędzie, pochłaniał mnie praktycznie już całą. Wyłączyłam jakiekolwiek trzeźwe myślenie, gdy oderwał swoje usta od moich, zagryzając na koniec moją dolną wargę.
— To jest moje pożegnanie princesa — delikatnie się uśmiechnął, by następnie zatopić swoje usta na mojej szyi.
Podgryzał, ssał i lizał, a ja czułam, że za chwilę spłonę i wszystko dookoła wraz ze mną. Z wyjątkiem Dragona, który z pewnością zdołałby przeżyć nawet pieprzone tsunami.
Ciepło, podsycało ogromne ciało Dragona, które mimo warstw ubrań zdołało parzyć. Wiedziałam doskonale co skrywa pod garniturem Armaniego i zobaczenie tego po raz kolejny nie byłoby żadną karą. Wyautowana dłoń sięgnęła gumki legginsów, zaczynając powoli zsuwać je ku dołowi. Nie wiedząc czemu, zacisnęłam dłonie na jego bicepsach, na co Dragon momentalnie spojrzał na moją twarz. Posłałam mu uśmiech, który ewidentnie świadczył o tym, jak bardzo czułam się teraz zawstydzona. Zawsze tak było i naprawdę, mimo walki z kompleksami, ciężko było mi pokazać się z tej znacznie odważniejszej strony.
Uniosłam biodra, chcąc mu pomóc zsunąć materiał w dół, ale i jednocześnie pokazać, iż jest to moja zgoda. Nie odrywając spojrzenia od mojego, zdjął legginsy, a po sekundzie usłyszałam jak dźwięcznie lądują na ziemi. Odetchnąwszy głęboko, czułam jak Dragon wykonuje szybkie ruchy ręką. Klamra paska pyknęła, a druga z jego dłoni podwinęła mój sweter do góry, odsłaniając mój brzuch, jak i górną część bielizny. Cała moja klatka piersiowa falowała, gdy ponownie pochylając się nade mną, jego ciepły czubek musnął mnie kilkukrotnie, by po chwili zacząć powoli się we mnie wsuwać. Nabrałam gwałtownie powietrza, przez co mój świat przez moment zawirował. Znów był wszędzie i cholera... nie przeszkadzało mi to. Nie rozumiałam dlaczego, ale tak właśnie było.
— Nigdy się nie zabezpieczasz? — lubiłam nawiązywać z nim konwersację podczas jakiekolwiek kontaktu, nawet tego intymnego.
Dragon pchnął mocniej biodrami, na co z lekka odchyliłam głowę. Jednak wciąż utrzymując z nim kontakt wzrokowy, widziałam, jak iskra rozbawienia błysnęła w czerni, której obawiało się tak wielu ludzi.
— Z tobą nie — niski, zachrypnięty głos wywołał spięcie w mojej głowie. Teraz nie byłam pewna czy wyobraziłam sobie tą odpowiedź, czy powiedział to na poważnie.
— Chyba nie chciałbyś ze mną wpaść, lub co gorsza, czymś się zarazić? — rzuciłam, sunąc dłońmi po jego rękach, bicepsach, barkach, docierając aż do włosów, za które lekko pociągnęłam.
Jęknęłam, gdy pchnął mocniej. Podczas gdy jedna z jego rąk utrzymywała jego ciężar, druga zaatakowała moją pierś, wyciągając ją z miseczki stanika. Miękki język przejechał dookoła sutka, by na końcu go zassać.
— Jakakolwiek choroba weneryczna to ostatnie co bym ci zarzucił princesa, to po pierwsze, a po drugie — powiedział to z sutkiem w ustach, ale gdy tylko go puścił, uniósł głowę, po czym przyłożył usta do mojego ucha — Gdybyśmy mieli razem jakiekolwiek dzieci... kurwa, oszalałbym na ich punkcie.
Serce zaczęło bić mi w przyspieszonym tempie i tym razem byłam pewna, że nie była to wina tego, że gorąc wypalał mnie od środka, sprawiły to słowa, których z pewnością już nigdy nie będę w stanie zapomnieć.
— A gdybyśmy mieli tak piękną córkę, jak ty — przygryzł płatek mojego ucha, po czym delikatnie je ucałował — To jestem pewien, że moja obsesja dostałaby pieprzonej obsesji i schowałbym ją przed każdym, wraz z tobą.
Oczy zaszły mi mgłą. Nie wyobrażałam sobie ani siebie, ani Dragona w roli rodzica, w końcu to co nas łączyło, nie było normalne. Jak ludzie z taką przeszłością mogliby myśleć o wspólnym założeniu rodziny?
Jego ciężki oddech wybrzmiał tuż przy moim uchu, owiewając również jego okolice. Przycisnęłam go do siebie mocniej, jakbym się obawiała, że ucieknie. Oplotłam go nogami w pasie, by następnie chwycić jego policzki. Nie spojrzałam w jego oczy, a na usta, które bez wahania ucałowałam.
— Mam spiralę. Nie musisz obawiać się o obsesje — wypowiedziałam to wprost w jego usta, jednakże nie uśmiechnął się.
W owym momencie wyglądał tak, jakbym go uderzyła, niż jedynie próbowała go uspokoić, że nie próbuje złapać go na dziecko, przy okazji przejmując jego fortunę.
— Dlaczego?
Zmarszczyłam brwi, nie mogąc pojąć jego reakcji.
— Dragon, myślę, że wyjaśnianie tego teraz jest zbędne.
W odpowiedzi wykonał mocny ruch biodrami, na co głośno odetchnęłam. Niekontrolowanie chwyciłam za jego bicepsy, wbijając w nie paznokcie. Marynarka, którą wciąż na sobie miał z pewnością zamortyzowała jakikolwiek ból, jednak moje słowa obudziły złość, czego ewidentnie nie próbował ukryć.
Gdy wyszedł ze mnie i gwałtownie się podniósł, poczułam chłód, lecz tylko chwilowy, bo gdy obrócił mnie na brzuch, przysuwając na samą krawędź stołu, jego dłoń spotkała się z moim pośladkiem. Głośny plask, i krzyk który pragnął wydostać się na wierzch, został stłumiony przez dłoń, którą Dragon zasłonił mi usta. Uniósł z lekka moje plecy do góry, przez co teraz czułam go za sobą. Przyciśnięta do jego klatki piersiowej, z wytatuowaną ręką, która zjechała na moje gardło.
— Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... — powiedział, po czym ponownie wszedł we mnie jednym ruchem, sprawiając iż moja głowa bezwładnie opadła na jego ramię.
Uśmiechnęłam się zadziornie, lecz nie miałam pojęcia czy to dostrzegł. W tym momencie skupiałam się na uczuciu, które zaczynało spychać mnie na skraj. Stół bilardowy lekko trzeszczał, przez ruchy Dragona, przez które obijałam się o niego udami. Jedną dłonią objęłam jego, tą która spoczywała na moim gardle, natomiast drugą sięgnęłam jego szyi, próbując złapać się jej jak tylko mogłam.
Ciężkie oddechy, odgłosy obijanych się o siebie ciał, i dźwięki, które Dragon tłumił w swoim gardle. Mój sweter ocierał się o jego marynarkę, a moje rozrzucone blond włosy, łaskotały jego żuchwę, brodę, jak i usta. Nagle jeden z jego palców przejechał wzdłuż mojej dolnej wargi, by następnie włożyć go do środka. Powstrzymując jęk, objęłam go ustami i z lekka zassałam, na co spotkałam się z pomrukiem aprobaty.
Gdy wyjął palca, przejechał nim ponownie po moich wargach, by następnie skierować dłoń między moje nogi. Jego delikatny ruch wywołał uczucie, przez które oparłam cały swój ciężar za stojącym za mną Dragonem. Wciąż zaciskając dłoń na moim gardle, poruszał biodrami, dołączając do tego perfekcyjne ruchy palca na łechtaczce. Jęki samoistnie wydarły się spomiędzy moich warg, a paznokcie zatopiły się w nadgarstku Dragona.
— Nie chcesz mi powiedzieć, że ktoś cię dotyka Cindy, prawda? — słowa, przepełnione były złością, co ewidentnie musiało oznaczać, że Dragon musiał źle połączyć fakty.
— A ciebie Dragon? Kto dotyka? — wysapałam, na co Dragon ponownie pchnął mnie na stół.
Teraz moja twarz stykała się z zielonym blatem, po którym szalały niegdyś bile do gry. Chłód owiał moje plecy, a biodra zatopiły się w silnym uścisku Dragona. Poruszał się szybciej, momentami uderzając moje pośladki dłonią.
— Hipokryta — powiedziałam i unosząc się na rękach, zerknęłam za siebie.
Widok, jaki zastałam sprawił, iż zaschło mi w gardle. Mimo, iż był w pełni ubrany, jego włosy były zmierzwione w każdą możliwą stronę, a czarne oczy wpatrywały się w miejsce, gdzie oboje się stykaliśmy.
Żadne z nas nie chciało przyznać się do tego że z kimś sypiało, bądź nie. Ja poza nim z nikim nie poszłam do łóżka od bardzo długiego czasu, natomiast Dragon... zważywszy na to co go otacza, nie byłam tego taka pewna. Z pewnością nie żył jak mnich i nie miał problemu z podrywaniem kobiet, a kobiety nie szczędziły sobie podrywania go.
Każdy ruch wykonywał jakby ze złością, jednak przyjmowałam je, nie próbując go zatrzymać. Gdy tylko z lekka się pochylił, wsunął dłoń pod moje ciało, odnajdując wrażliwą okolicę. Opuszkiem palca pocierał moją łechtaczkę, przez co przymknęłam oczy, próbując rozwiać widok gwiazd, które momentalnie się pojawiły. Pchnięcia, jego bliskość, ciche pomruki, i palec, który sprowadzał mnie na skraj sprawił, iż w końcu wybuchłam. Z powrotem położyłam głowę na stole, dłonią zatykając swoje usta. W moim podbrzuszu szalała burza z piorunami, która stopniowo gasła. Gdy poczułam nierytmiczne ruchy, wiedziałam, że on również zbliża się do końca. Próbując ugasić buchające uczucie, chciałam się odwrócić, aby to zobaczyć, jednakże on w tym samym momencie znalazł się za mną, wgryzł w szyję i jęknął.
Wypełniające mnie ciepło, gardłowy jęk, usta błądzące po mojej szyi i momentalna ulga, za którą pojawiło się poczucie winy. Chciałabym, aby to wszystko stało się łatwiejsze. Aby to co się wydarzyło, nie miało nigdy miejsca. Wtedy byłoby mi łatwiej i w sumie nie tylko mi, ale i całej reszcie. Prościej byłoby wybaczyć i nie popadać w spirale kłamstwa, z której niełatwo jest się wyplątać.
A w tej spirali, było naprawdę mnóstwo plątanin i guzy, które były wręcz nie do rozwiązania.
Pov Dragon:
Właśnie wchodziłem do samolotu. Spotkanie w Phoenix ku mojemu zaskoczeniu poszło gładko. Zważywszy na to, że Vegas wciąż podrzucało drobne iskierki do ognia, który miał niedługo wybuchnąć, cholernie mnie niepokoił. Musiałem być pewien, że nie mają więcej sprzymierzeńców i że mogłem ufać innym grupom chociaż pod tym kątem.
Zająłem miejsce, po czym sięgnąłem do kieszeni by następnie wyjąć z niego komórkę, która zdołała zawibrować po raz drugi. Zignorowałem prośbę, która wybrzmiała w głośnikach o zapięcie pasów, gdyż właśnie odblokowałem telefon.
Ze zmarszczonymi brwiami czytałem wiadomość. Rosita nie poddawała się i zasilana Esther, która próbowała zrobić wszystko aby połączyć nas ze sobą, wierzyła we wszystko, co tylko jej powiedział ten stary kaszalot.
Rosita: Niesamowicie się cieszę, że po mnie lecisz, a jeszcze bardziej cieszę się, że cię zobaczę!😍
Zablokowałem ekran, po czym opierając głowę o zagłówek, przymknąłem oczy. W Hiszpanii czekało mnie naprawdę ciężkie starcie. Poza ludźmi, którzy byli niezadowoleni z braku mojej obecności tam, czekała na mnie Esther, jak i Rosita nafaszerowana kłamstwami tego gada.
Udusiłbym tą starą wścibską babę, gdyby nie to, że byliśmy spokrewnieni i nie wątpiłem w to, że Rosita miała ten sam zalążek. Choć wiedziałem, że mimo to byłaby taką, jaką oczekiwał jej ojciec. Byłaby żoną na jaką przystało, nie to co Cindy.
Rosita, w pakiecie ze swoją atrakcyjnością i uległością, miała w sobie jad, który wstrzykiwała we wszystkich dookoła, prócz mnie. We mnie pragnęła zatopić pazury, i zakorzenić się tak głęboko, bym nie zdołał jej od siebie oderwać. Nie była to miłość, była to chęć osiągnięcia wysokiego statusu, zwykły układ, który zawarli nasi ojcowie, nic poza tym.
I tu sprawy się naprawdę pieprzyły, bo był to układ, z którego ciężko było mi się wycofać, a do tego wszystkiego komplikowała to Cindy... Sytuacja z tą kobietą sprawiała, że byłem cholernie niestabilny w swoim postanowieniu. Cokolwiek miało związek z Cindy, potrafiłem stracić nad sobą panowanie.
Wiedziałem, że mnie oszukuje. Gdy wypowiedziała moje imię, poczułem jakby ktoś kopnął mnie w głowę. Miałem wrażenie, że już to kiedyś zrobiła, a ja z pewnością nie byłem na to obojętny. Kurwa, naprawdę tego nie znosiłem a wypowiedzenie imienia, przez jej pełne wargi, które z pewnością karmiły mnie kłamstwem podsyciło to uczucie. Byłem naprawdę wkurwiony, dlatego nim bym wybuchł i wszystko spieprzył, postanowiłem się wycofać.
Mogłem wszystkich postawić pod murem i ich rozstrzelać jak szczury, jednak nie potrafiłem ukryć, że nie zniósłbym dobrze ich śmierci, chciałem mieć pewność, chciałem wiedzieć więcej i chciałem kurwa wiedzieć do czego się posuną, bym nie dowiedział się prawdy.
Ale gdy zaczęła z tym hiszpańskim, gdy zobaczyłem w niej tą figlarną część, wymiękłem. Złość ulotniła się, a gdy powiedziała '' mi cielo '' Kurwa, to było najlepsze co mógłbym usłyszeć.
Sypiając z tą kobietą zapominałem o zabezpieczeniu się. Wiedziałem jaka jest, jednak gdy pomyślałem o dzieciach... Gdyby to się wydarzyło stałbym się jeszcze większym psychopatą. Miałbym naprawdę pieprzonego fioła, a gdyby wyglądała jak ona. Gdyby miała jej oczy, włosy byłbym skończony i każdy facet, który by tylko na nią spojrzał również. Ale fakt, że się zabezpieczyła, wkurwiał mnie bo myśl, że ktoś ją dotykał... że Pieprzony Dima mógłby położyć na niej łapska...
To naprawdę mi się nie podobało. Już raz Dima oberwał za łażenie po nocy do jej pokoju, ale gdybym zobaczył jak ją dotyka w sposób, jaki robię to ja, to przysięgam, że jadłby przez słomki bo jego rękoma nakarmiłbym krokodyle.
Mimo iż minęło już siedem godzin, wciąż czułem jej zapach, delikatny dotyk, pocałunki, czy też słyszałem jej delikatne jęki. To Cindy wbiła we mnie swoje smukłe paznokcie przed szponami Rosity. Miała nie w garści, choć czułem, że kłamstwo było największą barierą do tego czy zgnieść mnie, czy też zatopić się nieco głębiej.
Po dwunastogodzinnym locie moje stopy w końcu stanęły na ziemi. Miałem ochotę się przeciągnąć, jednak powstrzymałem się, gdy tylko zobaczyłem Bernardo i jego minę, która ewidentnie wskazywała na to, że nie będę zadowolony z tego co będzie miał mi do powiedzenia.
— Dragon! — uśmiechnął się lekko, wyciągają do mnie dłoń, gdy tylko się do niego zbliżyłem.
Uścisnąwszy ją, skinąłem głową, próbując zachować się tak jak zawsze. Nie zamierzałem ukrywać że Madryt wywoływał we mnie dreszcz. Nie znosiłem tutaj przebywać, dlatego też to Bernardo powierzyłem większość obowiązków.
Był z moim ojcem naprawdę blisko. Zawsze pilnowaliśmy interesów, doradzał mojego ojcu, dlatego też wiedziałem, że objęcie przez niego tej posady do dobry wybór.
— Bernardo dobrze cię widzieć.
Trójka ochroniarzy również skinęła do mnie głową, na co odwzajemniłem gest. Wszyscy ruszyliśmy do Suv'a stojącego tuż nieopodal samolotu, który właśnie wylądował.
— Coś się stało? — zapytałem, na co momentalnie spotkałem się z jego spojrzeniem.
— Dlaczego o to pytasz?
— Zastanawiam się czy moja intuicja wpędza mnie w paranoję, czy też powinien być jej wdzięczny.
— To drugie.
Westchnąłem, otwierając tylne drzwi samochodu.
— Czeka nas dużo roboty?
— Na wakacje nie masz co liczyć.
— Co za pech — wsiadłem do środka, a Bernardo obszedł samochód, by następnie otworzyć drzwi i również do niego wsiąść.
~ . ~
Miałem naprawdę rozpieprzony zegar biologiczny, zważywszy na różnicę czasu w Vegas i Hiszpanii. Był już poranek, a brak snu przez 24 godziny dawało o sobie powolne znaki. Zmęczenie zaczynało z każdą minutą obciążać moją głowę. Wchodząc do swojej sypialni zdjąłem marynarkę, rzucając ją kraniec łóżka. Chwyciwszy za zapięcie zegarka usłyszałem za sobą skrzypnięcie drzwi, których musiałem za sobą nie zamknąć. Odwróciwszy się, moje oczy napotkały Rositę.
Niepewnie wyjrzała zza drzwi, by następnie postawić niepewnie krok do przodu. Czerwona sukienka opinała idealnie każdy krągły atut jej ciała, a makijaż, który zawsze na sobie miała, sprawiał, iż jej twarz zdawała się być wręcz zbyt idealna.
Jej pomalowane usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, ukazując rząd białych zębów, a jej ciemne, brązowe oczy zlustrowały otoczenie, by następnie skupić się na mnie. Prześlizgnęła oczami po całym ciele, by zawiesić spojrzenie na zegarku, który właśnie miałem zamiar ściągać.
— Dragon — moje imię wypowiedziała z zachwytem, na co miałem ochotę się uśmiechnąć.
— Rosita — odpowiedziałem, a następnie rozpiąłem zegarek, odkładając go na komodę.
— Nie wróciłeś i nie było cię na kolacji, myślałam, że coś się stało — splotła ze sobą dłonie, nerwowo pocierając jednym palcem o drugi. Podobny gest wykonywała Cindy, gdy się stresowała.
Sprawy, które miał mi do przekazania Bernardo rzeczywiście nie należały do przyjemnych. Wraz z kilkoma ludźmi sprawdzaliśmy teren, jak i rozmawialiśmy z gangami, które osiedliły się na obrzeżach Madrytu, czy nie widzieli czegoś podejrzanego. Ostatnio ktoś okradał nas z towaru i robił się w tym coraz mniej dyskretny.
— Musiałem coś załatwić.
Rosita skinęła głową. Jej wyraz twarzy pokazywał to, jak walczyła z myślami w głowie, których nie do końca była pewna. Jednakże, gdy w końcu podjęła decyzję i ruszyła w moją stronę, wiedziałem, że to może się naprawdę źle skończyć.
— Jesteś ranny? — stając tuż przede mną, spojrzała na moją szyję. Uniosła dłoń, by jej dotknąć, lecz momentalnie ją powstrzymałem.
Z pewnością nie była to moja krew, a jednego z motocyklistów, którzy nie chcieli zbyt dużo mówić. Byłem naprawdę kurewsko zmęczony, a mierzenie się z Rositą w tym momencie było ostatnim czego bym się podjął.
— Nie, musiałem się czymś pobrudzić.
Jej oczy spojrzały na moją dłoń, która owinęła się wokół jej nadgarstka, a następnie na szyję.
— Widzę, że to jest krew — stała uparcie przy swoim, a ja nie próbując wchodzić z nią w dyskusję, puściłem jej dłoń.
— Rosita, widzisz żeby coś mi było? — nie próbowałem brzmieć miło, w głowie miałem jedynie wizje położenia się do łóżka i zaśnięcia.
Przegryzła wargę, po czym nieugięcie spojrzała w moje oczy.
— Widzę, że coś cię męczy — jej wzrok zjechał niżej. Na wciąż ubrudzoną szyję, jak i na klatkę piersiową.
Postawiła krok w przód, po czym położyła dłoń na mojej piersi.
— Jeśli czegokolwiek ode mnie potrzebujesz...
Zsunąłem jej rękę, robiąc delikatny krok w tył. Jakaś nieznajoma siła ewidentnie próbowała stestować mnie na każdej płaszczyźnie i kimkolwiek kurwa była, naprawdę sprowadzała mnie do parteru.
— Dobranoc — odwróciwszy się rzuciłem owe słowa przez ramię, kierując się wprost do łazienki.
Zrzuciłem każdą warstwę ubrań, jaką na sobie miałem, by wejść pod prysznic a ciężkie powieki mimowolnie opadały, by ponownie się podnieść. Ważyły znacznie więcej, niż byłem w stanie unieść, przez co przetarłem twarz aby się pobudzić. Ledwo zmyłem pianę z włosów na głowie, a już wyszedłem spod prysznica. Wytarłem powierzchownie głowę jak i ciało, czując miejscami, iż wciąż jest wilgotne. Byłem, naprawdę kurewsko zmęczony przez co owinąłem jedynie biodra ręcznikiem, ruszając wprost do sypialni. Moje stopy zostawiały za sobą mokre ślady, a oczy mimowolnie ponownie się przymknęły.
Szedłem na wyczucie i gdy tylko dotarłem do komody, wpadłem na coś ciepłego. Ociężałe oczy otworzyły się, napotykając zszokowaną twarz Rosity. Stała niemalże w tym samym miejscu w którym ją zostawiłem, tyle że tym razem nie zdawała się być zmieszana całą sytuacją.
— Co ty tu robisz? — próbowałem brzmieć miło, jednak śmiałem wątpić w to, że temu podołałem.
Kącik jej ust delikatnie drgnął, a brązowe oczy prześledziły tatuaże znajdujące się na ramionach oraz klatce piersiowej. Niemalże się spiąłem, gdyż zawsze robiła to Cindy, tyle że intensywniej. Przyglądała się im, jakby chciała znać historię każdego z nich, natomiast Rosita, po prostu na nie patrzyła.
— Nie zdążyłam powiedzieć dobranoc i... — zatrzymała się, by następnie położyć dłoń na mojej piersi i delikatnie po niej przejechać. — Chciałam się upewnić, czy aby na pewno wszystko w porządku.
— Zdołałbym zasnąć i bez tego Rosita — nie próbowałem być już nawet miły, a mimo to jej postawa wciąż się nie zmieniała. — I już ci mówiłem, czy wyglądam jakby coś mnie bolało?
— Wyglądasz jakby coś cię gnębiło — powiedziała nieco ciszej, rzucając zalotne spojrzenie spod pomalowanych rzęs. — A ja na pewno mogłabym temu jakoś zaradzić.
Zrobiłem krok w przód, dzięki czemu mój tors stykał się z pełnymi piersiami Rosity. Jej ciężki oddech owiał z lekka moją wciąż wilgotną klatkę piersiową. Jej plecy napotkały za sobą komodę, a ja nie zastanawiając się ani sekundy dłużej położyłem ręce po obu stronach jej ciała, po czym pochyliwszy się nad jej uchem, szepnąłem chrapliwie, gdyż po raz pierwszy miałem ochotę krzyknąć.
— Gnębi mnie twoja obecność Rosita, a żeby jakkolwiek temu zaradzić, możesz grzecznie wyjść, nim zrobię coś, przez co już nie będziesz miała odwagi ani spojrzeć mi w oczy, ani wejść do mojej sypialni jakbyś była u siebie.
Jej ciemne oczy nie były już tak odważne. Patrzyła w dół, próbując opanować swój nerwowy oddech. I kurwa, albo byłem już naprawdę śpiący, albo słyszałem jej przyspieszone bicia serca. Gdyby weszła tak do mojej sypialni, przed tym nim spotkałem Cindy, z pewnością bym nie odmówił. Rosita była naprawdę piękna, ale jej ciemne oczy nie miały w sobie tego, czym przepełnione były Cindy, jej usta nie były tak pełne i różowe jak jej, a gdyby blondyna jakkolwiek się odezwała i weszła tu tak jak ona, mógłbym nie spać kolejne trzy godziny i na wpół przytomny byłbym w stanie z nią rozmawiać.
Nad Cindy świeciła pieprzona aureola, ze skrzydłami, które cholernie ubrudziłem. Ale uwielbiałem jej światło i te obrzydliwe koszulki, a co gorsza, byłem uzależniony od jej serca, które chciałem zatrzymać tylko dla siebie.
— Mam nadzieję, że kiedyś zapragniesz mojej obecności, tak jak pragniesz jej... mężu — drgający głos zdradził, iż Rosita właśnie walczyła z płaczem.
Z zaciśniętymi zębami spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami, które w owym momencie błyszczały jak szmaragdy. Uniosła lekko podbródek, po czym kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej, odepchnęła mnie. Zrobiłem krok w tył, patrząc jak odchodzi, bo nie zamierzałem ukrywać, że to co powiedziała naprawdę zdołało rozbudzić mnie na kolejne dwie godziny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top