11. Jedna cela i... Scelta.
#trylogiaobsession
Dobry wieczór, moje walentynki!
Cindy:
Mogłam się kłócić z samą sobą, ale oczywistym było to, że przegram. Tarapaty, w które wpadłam były z rodzaju tych, o których większość kobiet widzących Dragona niemal marzyły.
Gdy tylko rzucił mnie na łóżko, tonęłam w czarnej pościeli, w jego cichych pomrukach, pocałunkach i podgryzaniach. Czułam go wszędzie, i na Boga było mi z tym naprawdę dobrze. Tego wieczoru zapomniałam jak to wszystko było popaprane i zamiast zamartwiania się, rozpływałam się, gdy dostrzegałam drobne gesty czułości. Nie sądziłam, że będę czuła się tak... swobodnie. Było to bez znaczenia czy byłam na górze, obok, czy pod nim — w każdej pozycji czułam się dobrze. Dbał o każdy zakamarek mojego ciała, a ja nie mogłam się nacycić tym, jaki był ciepły, jak pachniał i jak było go dużo.
Był wszędzie i nie przytłaczało mnie to.
Dopiero gdy zabrał mnie pod prysznic, moje ciało ostudziło się pod strumieniem wody. Przez moment przeszedł mnie dreszcz na wspomnienie łazienki, tego co się tu wydarzyło i tego, jakie w zwyczaju brałam prysznice. Teraz chłód był przyjemny, zważywszy na to, że ciepłe i ogromne ciało stało tuż za mną. Byłam pewna, że moje tarapaty dobiegły końca w łóżku, gdy wyplątał mnie z własnych objęć, jak i czarnej pościeli, jednak dopiero teraz przekonałam się, że to dopiero początek.
Gdy odwrócił mnie twarzą do siebie, podniósł do góry i oparł plecami o zimne kafelki prysznicowe. Chłód przeszedł po moim ciele, wywołując na niej gęsią skórkę. Odruchowo oplotłam go nogami w talii, podczas gdy jego usta musnęły moje ucho.
— Złodzieje powinni siedzieć w więzieniu — szepnął, na co szeroko się uśmiechnęłam.
— Oszuści tak samo — odparłam, przez co momentalnie poczułam jak jego usta rozciągają się w uśmiechu tuż przy mojej szyi.
— Chciałabyś skończyć ze mną w jednej celi?
— Słaby z ciebie kompan do celi. Byłoby nam trochę ciasno, nie sądzisz??
Dragon ugryzł mnie w szyję, na co tym razem zaśmiałam się nieco głośniej.
— Znalazłbym dla ciebie trochę miejsca. To byłaby dla ciebie ogromna nagroda.
— Ogromna kara — poprawiłam go, co ewidentnie mu się nie spodobało.
Dragon w owym momencie spojrzał na mnie, woda moczyła jego włosy, by następnie spłynąć po twarzy, jak i ciele. Był naprawdę, cholernie przystojny, a zarazem przerażający i była to pieprzona prawda. Był pewnego rodzaju moją karą i bałam się, jak to wszystko się skończy.
Wystarczyło, że pchnął mocniej biodrami, a spomiędzy moich warg wydostał się pojedynczy jęk. Pogładziłam dłońmi jego kark, zahaczając z lekka o włosy. Moje oczy zaczęły błądzić po całej twarzy, byleby nie utonąć w czerni, do której tej nocy tak często zaglądałam. W pewnym sensie uwielbiałam ją i to zaczynało mnie przerażać, gdyż o wiele łatwiej żyło mi się w przekonaniu, że go nienawidziłam, niż chciałam mieć całą sobą.
Każdy ruch bioder, każdy pocałunek, czy podgryzanie skóry na szyi, wywoływało ciepło w podbrzuszu. Znów był wszędzie, i znów byłam tym faktem zachwycona. Tym razem wiedziałam, że po tym co działo się w łóżku nie będę w stanie dojść.
— Dragon — szepnęłam, a krople wody padające ze słuchawki prysznicowej dodatkowo zagłuszyły moje słowa.
Jednak gdy otrzymałam uwagę ciemnych, przepełnionych pożądaniem tęczówek, nie potrafiłam powstrzymać wypływającego na moją twarz uśmiechu. Wplotłam dłonie w kosmyki jego włosów, lustrując uważnie jego twarz. Jednak to jego oczy przykuwały moją największą jak dotąd uwagę. Byłam pewna, że pewnego dnia dojrzę w nich o wiele więcej, niż bym chciała.
— Tym razem ja chcę zrobić coś tylko dla ciebie...
Dragon zatrzymał się, a ja spuściłam wzrok, gdyż wiedziałam że moja szyja, jak i policzki zaczynają płonąć rumieńcem, lecz jego uśmiech ponownie bezwzględnie przykuł moje spojrzenie. Teraz patrzyłam na rząd białych zębów, w dalszym ciągu unikając oczu.
— Musisz być bardziej konkretna princesa.
— Jesteś okrutny, a podobno mamy żyć w jednej celi.
— Oczy mam wyżej.
— Naprawdę? — uniosłam brew, delikatnie przejeżdżając opuszkiem palca po jego dolnej wardze.
Dragon nie czekając ani sekundy dłużej złapał w zęby palec, którego nie zdążyłam zabrać i delikatnie go ugryzł. Delikatnie ukłucie spowodowało, iż momentalnie spojrzałam wyżej, z lekka mrużąc powieki.
— Nie będę siedzieć w jednej celi z kanibalem.
W odpowiedzi ugryzł nieco mocniej, a ja w reakcji podjęłam próbę wyrwania swojego palca wskazującego z paszczy diabła.
— Lubię moje palce Dragon, wolałabym zachować wszystkie dziesięć, wiesz?
— Z dziewięcioma też będziesz piękna — odezwał się, dzięki czemu wyswobodził mojego palca. — I smaczna.
Chciałam się uśmiechnąć, lecz zamiast tego skorzystałam z odwagi, jaka właśnie mną zawładnęła. Przysunęłam swoją głowę bliżej, po czym delikatnie musnęłam jego miękkie i mokre wargi. Owy pocałunek był delikatny i krótki, lecz nawet mimo to, zdołał wzbudzić wiele szalejących emocji. Przerywając go, poluźniłam swoje nogi, co Dragon uznał za znak aby mnie puścić. Jednak nim to zrobił spojrzał na mnie, a ja bez zastanowienia przystanęłam na przeciw niego.
Dalej Cindy, bądź odważna.
Drżące dłonie ułożyłam na bicepsach Dragona, zaczynając powoli badać każde ich zagłębienie. Z uwagą chłonęłam widok jego ciała, po którym wciąż spływała woda, w szczególności tatuaży, których było zbyt dużo, bym była w stanie zapamiętać każdy po kolei.
Po dokładnym zbadaniu jego rąk, uniosłam powoli głowę, śledząc ścieżkę tatuaży, aż do szyi, by następnie spojrzeć ku górze, w ciemność, którą po cichu zaczynałam akceptować. To, co szalało wewnątrz mnie było ciężkie do opisania, jednak wiedziałam, iż walka z drzemiącymi demonami była opłacalna, ale i również naprawdę, cholernie ryzykowna.
Pożądanie, stanowczość i pewnego rodzaju złość — to widziałam w tym momencie w Dragonie, w jego spojrzeniu, mimice twarzy i postawie. Jednak mimo to nie poddałam się, nie tym razem. Zjeżdżałam powoli w dół, nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z jego oczu. W brzuchu czułam ciepło, a dreszcz emocji przebiegł wzdłuż kręgosłupa i gdyby nie wciąż lecąca woda, z pewnością bym się zagotowała.
Powoli uklękłam, a gdy kolana zderzyły się z chłodnymi kafelkami, na ciele pojawiła się gęsia skórka. Mięśnie Dragona się napięły, i był to naprawdę piękny widok. Nie ruszył się o krok, nie zaoponował, ani nie próbował mnie powstrzymać.
Moja twarz znajdowała się tuż naprzeciw krocza, a jedna z dłoni chwyciła jego męskość, zaczynając delikatnie nią poruszać w górę, i w dół. Oderwawszy spojrzenie od jego, zaczęłam śledzić ruchy swojej dłoni, kładąc drugą na jego udzie, a cichy pomruk aprobaty był zachętą do kolejnego kroku. Z uśmiechem na ustach, przejechałam językiem wzdłuż całej długości, by na końcu zassać z lekka jego czubek. Dopiero wtedy poczułam, że jego dłoń znalazła się w moich mokrych włosach, gdyż z lekka za nie pociągnął. Głowa odskoczyła mi do tyłu, a ja, jak gdyby nigdy nic, kontynuowałam. Poruszałam delikatnie dłonią, dołączając do tego swoje usta. Jęknięcie, które próbował stłumić, sprawiło iż moje kolana niemal się ugięły.
Przymknęłam oczy, by następnie nadać szybszego tępa. Ścisnęłam go mocniej, wodząc językiem po całej długości. Dragon w reakcji szarpnął biodrami, uderzając w tył mojego gardła. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, jednak mimo to pozwoliłam mu przejąć kontrolę. Wytatuowana dłoń zacisnęła się na garści moich włosów, nadając jeszcze szybszego tempa. Jego biodra wychodziły naprzeciw mnie, a ja próbowałam się nie rozpaść i dać mu jak najwięcej przyjemności.
Gdy zwolnił, usłyszałam jego zachrypnięty głos;
— Patrz na mnie — z lekka szorstki palec pogładził mój policzek, przez co momentalnie zrobiłam to, czego chciał.
Moje załzawione oczy patrzyły w jego, podczas gdy on powoli zaczynał wracać do poprzedniego tempa. Obserwowałam w tym momencie potężny wulkan, który za chwilę miał wybuchnąć, bądź burzę z piorunami, które uderzały gdzie popadnie.
Dragon zmarszczył brwi, a jego mięśnie znacznie się napięły. Przeszedł mnie niekontrolowany dreszcz, gdy drgnął i zaciskając zęby, uwięził jęk w gardle. Słony smak wypełnił moje usta, a nierytmiczne ruchy, były czymś na znak ulgi. Poruszał się powoli, gładząc kciukiem mój policzek. Czułam, jak łza zaczyna spływać po moim policzku, lecz nie zdążyła zostawić po sobie nawet śladu, gdyż Dragon prędko ją otarł. Połknęłam wszystko co miałam w ustach, oblizując kącik ust, a wpływający na jego twarz uśmiech, ukazywał dozę zadowolenia.
Gdy tylko pomógł mi wstać, umył moje włosy, jak i ciało, co zdołało mnie z lekka zaskoczyć. Był w tym wszystkim zbyt delikatny, zupełnie niepodobny do człowieka, którego widywałam na co dzień. Musiałam walczyć z nim bardzo długo o to, aby wrócić do swojego pokoju i w końcu wygrałam tę walkę. Jednak nie mogło być w stu procentach po mojej myśli. Nie poszłam tam tak po prostu, zasnęłam w jego łóżku, a on obiecał, że obudzę się w swoim — tak, jak sobie tego życzyłam.
Nero:
Ostatni łyk alkoholu przebrnął przez moje usta, by pozostawić za sobą ognisty ślad. Stukałem opuszkiem palca w blat wyspy kuchennej, na którym pozostał laptop, jak i pusta szklanka po soku. Nie musiałem zbyt wiele myśleć, by wiedzieć do kogo to wszystko należało. Cindy mimo, iż robiła to nieświadomie, tak zostawiała po sobie ślad w każdym zakamarku domu. Nawet Carla mi o tym wspominała, i przez moment miałem wrażenie że wyczułem od niej dziwną zazdrość.
Była wściekła, a ja nie potrafiłem załagodzić sytuacji. Wszystko wymknęło się spod kontroli, przez co zaczynałem rozumieć, jak bardzo spieprzyłem sprawę. I nie miałem na myśli Carli, w końcu to nie ode mnie było zależne czy przyjęcie zaręczynowe się odbędzie, czy też nie. Zależało mi na jej bezpieczeństwie, ale również i na bezpieczeństwie innych. Organizowane tego teraz, było naprawdę ryzykowne.
Z góry schodów zdołałem usłyszeć ciężkie kroki, które powoli się do mnie zbliżały. Chwyciłem butelkę, aby wypełnić po raz kolejny szklankę trunkiem, i wtem, kątem oka dostrzegłem masywną postać i nie mogłem pomylić jej z nikim innym. Żaden z nas nie był wytatuowanym bydlakiem i psycholem, jak Dragon. Normalnie zdziwiłbym się, że go tu widzę, jednak często miał w zwyczaju nie sypiać po nocy i cokolwiek teraz siedziało mu w głowie i nie pozwalało zasnąć, musiało być naprawdę mocnym cholerstwem.
Nie mogłem powiedzieć, że reszta chłopaków, w tym również i ja byliśmy słabsi, jednak Dragon potrafił znieść najgorsze gówno, podczas gdy mnie przerastało to, co dźwigałem na swoich barkach. Okłamywałem swojego własnego przyjaciela. Namąciłem mu w życiu, a on obdarował mnie pełnym zaufaniem. Powierzył i dał mi tak wiele, a ja w zamian oddałem mu kłamstwo. Podejmując decyzję o braku wspominania Cindy, nie była jednostronna. Każdy, kto wiedział jak wyglądała kiedyś ich relacja, byli za tym, aby uwolnić ich od siebie nawzajem. Przez pewien czas to działało, choć w środku wiedziałem, że Dragon nie opłakuje tylko Eleny, o której nie zapomniałem mu wspomnieć... Żył z jej śmiercią, patrząc, jak układa sobie życie z innym. Trawił to, ale nic poza tym. Od początku czułem, że ta decyzja może okazać się błędem, i tak też czuł Fabio. Jako jedyny był przeciwny, jednak przystanął na naszą decyzję, mimo iż pod koniec zasugerował, że będziemy tego żałować.
I żałowaliśmy.
Byłem wręcz pewien, że w ten popierdolony sposób im pomagamy. Dragon nie podszedł do ich relacji tak jak powinien. Trzymał ją na siłę w tym pieprzonym domu, a ona spiskowała i uciekła z Eleną, doprowadzając do tragedii. Byliśmy pewni, że dajemy Cindy wolność, a Dragonowi nowe życie, bez obsesji na jej punkcie, chcieliśmy aby oboje mogli zacząć coś nowego, bez przeszłości jaka ich łączyła. Chcieliśmy ukryć ich przed nią, a tymczasem, ona ich dogoniła i zrobiła to w najbardziej popierdolony sposób. Nasze życie zamieniło się w pieprzoną, rosyjską ruletkę. Każdego dnia żyję z obawą, że coś sobie przypomni, a on nie będzie chciał słuchać. Naciśnie spust i... koniec. Żadna wizja śmierci mnie nigdy nie bolała. Wiedziałem czym się zajmuje i jak mogę skończyć, jednakże gdy myślę o strzale ze spluwy Dragona, wszystko wywraca mi się w środku do góry nogami.
Krzesło z lekka zaskrzypiało, gdy przysiadł na stołku tuż obok mnie. Oderwawszy spojrzenie od szklanki, spojrzałem na niego, próbując ukryć to, jak przed chwilą wyobrażałem sobie strzał z jego broni. Miał wilgotne i potargane włosy. Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałem go bez koszulki, przez co na nowo omiotłem spojrzeniem jego tatuaże. Było ich mnóstwo, i naprawdę kurwa nie miałem pojęcia dlaczego miał ich aż tyle. Szare dresy miały pojedyncze, mokre plamy co świadczyło jedynie o tym, że źle wytarł się ręcznikiem.
— Nie mów, że zapijasz kłótnie z tym owadem — miał głos taki jak zawsze. Niski, stanowczy i oziębły.
Zignorowałem określenie na Carlę, upijając niewielki łyk alkoholu.
— Suszyło mnie.
Kątem oka widziałem jak unosi brew. Nie mógł w końcu wiedzieć dlaczego tu siedzę. Mógł myśleć, że to kłótnia z Carlą mnie tak wytarmosiła, jednak to tylko, a może i aż kłamstwo, którym każdego dnia go karmiłem.
— Nie przyjęła tego dobrze, hy?
— Nie była zbytnio uradowana, zresztą jak zawsze — stwierdziłem, wzruszając ramionami.
— Chryste, naprawdę cię pokąsała.
— Uparła się na przymierzanie sukni.
Dragon prychnął w odpowiedzi, opierając przedramiona o blat.
— Otaczają nas same żmije i ohydne robactwo — oznajmił sardonicznie, na co odstawiłem szklankę i spojrzałem na niego.
Przez chwilę coś zakuło mnie w środku i pomyślałem, że... Nie, Dragon nie mógł niczego wiedzieć, jednak mimo to drobna zaczepka słowna z jego strony, dała mały zalążek tego, że być może robił z nas wszystkich głupków. Jednak... nie byłem w stanie wyobrazić sobie tego, jak wszystko do niego dociera, a on nie reaguje i tak po prostu siedzi tu ze mną, i rozmawia. To byłby czysty absurd. Dragon mimo iż był moim przyjacielem, to był pieprzonym socjopatą i gdyby wiedział, z pewnością wisiałbym na murze domu, zaraz obok całej reszty.
— Czekam, aż na ciebie w końcu nadejdzie czas. Zobaczysz, że zjawi się taka, która złapie cię za jaja.
To nie tak, że właściwie już taka kobieta się pojawiła, a ja musiałem go ratować i to w niezbyt humanitarny sposób. Mogłaby błagać go o pieprzoną gwiazdę z nieba, a Dragon by po nią poleciał i ją jej przyniósł. Mogłaby go kurwa wyprowadzać na spacer bez smyczy, bo nigdzie by nie uciekł. Jedyne o co musiałaby zadbać, to o kaganiec, bo z pewnością wygryzłby tyłki każdemu, kto by ją tylko skrzywdził.
— I myślę, że przesadzasz, Rosita z pewnością nie jest aż takim złym robalem — postanowiłem kontynuować i obrać jego taktykę, bawiąc się z nim tak, jak zawsze.
Nie byłem ślepy. Widziałem, że Dragon mimo wszystko zaczyna lubić Cindy i kurwa, co ja sobie wyobrażałem? Nawet w tym stanie, nie robiąc zupełnie nic sprawiła, że pieprzony Dragon zwrócił na nią uwagę.
— Oboje wiemy, że jest żmiją Nero. Jest cholernie piękna, ale ma nadmiar jadu.
— I myślisz, że mogłaby cię wygryźć?
Oboje spojrzeliśmy na siebie. Kącik jego ust z lekka się poruszył, a ciemne oczy z uwagą przyjrzały się szklance, którą wciąż trzymałem w dłoni.
Rosita należała do kobiet, za którą każdy z mężczyzn oglądał się na ulicy. Wyglądała jak zdjęta z obrazka i czasami ciężko było uwierzyć, że jest prawdziwa.
— Myślę, że ten cały pieprzony układ jest do dupy.
— Ale to w końcu układ.
— Układ z którego naprawdę muszę się kurwa wywinąć.
Prychnąłem, jednak wciąż nie oderwałem od niego spojrzenia. Nie byłem zaskoczony, chociaż nie mogłem ukrywać że naprawdę wizualnie do siebie pasowali.
— Mielibyście piękne, małe Dragoniątka. Nagrałbym jak zmieniasz pieluchy.
— Masz popieprzone fantazje Nero, ale jako że jestem dobrym przyjacielem, uznam że tego nie słyszałem i niczego nie powiem Carli.
— Że brzydko mówisz o jej bliskiej koleżance?
— Że fantazjujesz o mnie, podczas zmieniania pieluch.
Skrzywiłem się, odstawiając w końcu szklankę na blat.
— Matko, nawet picie mi obrzydziłeś.
— Na zdrowie blondasie — mówiąc to, odchylił się na oparciu i gdy tylko miałem się odezwać, w mojej kieszeni wybrzmiał dźwięk dzwonka.
Leniwym ruchem sięgnąłem do spodni, wyjmując z nich telefon. Gdy dostrzegłem nazwę kontaktu, który do mnie dzwonił z lekka otworzyłem szerzej oczy, momentalnie odbierając.
— Ktoś podpalił mieszkanie — odezwał się od razu jeden z ludzi Dragona.
Obserwowali na zmianę mieszkanie Cindy, na wypadek, gdyby wydarzyło się w nim coś podejrzanego. W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy, dlaczego Amir kupił Cindy i kto tak właściwie wysyłał jej anonimowe wiadomości z zawartościami.
— Nie mamy pojęcia dokładnie kto. Wiele osób wchodzi i wychodzi z bloku. Ale wiemy, że ogień rozniósł się od jej starego mieszkania. Nikt tam nie mieszkał odkąd się wyprowadziła — wyjaśnił bez zbędnych pytań.
— Są jakieś ofiary? — na to pytanie Dragon spoważniał, zaczynając przysłuchiwać się rozmowie.
— Nie. Wszyscy zostali ewakuowani.
Westchnąłem ciężko, na sekundę przymykając oczy.
— Sprawdźcie to i jak będziecie wiedzieli cokolwiek, od razu dzwoń. Chcę wiedzieć kto tam wchodził i wychodził, zrozumiano?
— Tak jest.
Rozłączyłem się, a pytające ciemne oczy patrzyły na mnie wyczekująco.
— Ktoś podpalił stare mieszkanie Cindy.
Na te słowa jego twarz stała się oziębła. Jednak mimo to, w jego oczach zaczynała szaleć burza, przez co byłem pewien, że Dragon przepadł dla niej po raz drugi, a my bez cienia wątpliwości przez to upadniemy.
Cindy:
Wstałam z jękiem. Ręka na której spałam, mrowiła i bolała gdy tylko nią poruszyłam. Z wciąż zamkniętymi oczami próbowałam zmienić pozycję, aby w jakikolwiek sposób ruszyć ścierpniętą ręką i gdy w końcu otworzyłam oczy, momentalnie je zmrużyłam. Światło dzienne niemal pokarało mnie za zbyt długie spanie. Ponownie jęknęłam, gdy próbowałam rozprostować rękę, którą miałam pod głową i wtedy usłyszałam energiczne pukanie.
— Cindy? — usłyszałam głos Carli, przez co grymas automatycznie pojawił się na mojej twarzy. — Cindy śpisz? — zapytała, ponownie pukając do drzwi.
— Już nie, możesz śmiało wejść! — chociaż starałam się brzmieć miło, mój zaspany i zirytowany niekontrolowanie wybrzmiał spomiędzy mych ust.
Dreszcz przeszedł po moich plecach na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Dragon dotrzymał danego mi słowa, za co byłam mu niesamowicie wdzięczna.
Klamka uchyliła się, a zza drzwi wyłoniła się Carla. Jak zwykle ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, z pełnym makijażem, w którym ewidentnie dominowała czerwień na jej ustach.
— Wstawaj śpiochu, już ósma — podeszła bliżej, a moim oczom nie umknęło to, jak stawała na czubkach szpilek, aby nie uderzały zbyt mocno o posadzkę.
Darowałam sobie uwagę, że ósma była dla mnie jeszcze świtem, jak i to, że całą noc spędziłam praktycznie z Dragonem, przez co byłam niemiłosiernie niewyspana.
— Obudź mnie, gdy będzie jedenasta – przykryłam głowę kołdrą, na co Carla momentalnie mnie odkryła.
— O nie, nie możemy marnować dnia! Chciałam zaprosić cię na jakąś kawę, ciastko i co nieco poplotkować.
— Jestem słabą plotkarą.
— Ale ja jestem dobrą.
Uniosłam brew ku górze, ukazując na twarzy cwaniacki uśmiech. Przewróciłam się na bok, przyglądając się uważnie jej pięknej twarzy. Urodą przypominała mi Rositę. Miała nieskazitelną cerę, i makijaż, podczas gdy ja nie potrafiłam nawet dobrze ułożyć włosów.
Carla zmarszczyła lekko brwi, chwytając kosmyki moich włosów.
— Śpisz w mokrych włosach?
— Zasnęło mi się.
— To niedobrze dla twoich włosów słońce. Powinnaś o nie dbać, a spanie w mokrych sprawia, że brzydko się odgniatają i przy okazji łamią.
— Więc lepiej ich nie prostujmy, bo się załamiesz gdy je zobaczysz.
Carla zrobiła minę, jakby właśnie wpadła na pomysł, na który nikt inny nie byłby w stanie wpaść.
— Zrobimy ci dzień spa Cindy. Będziesz wyglądała jak milion dolarów — podekscytowana nachyliła się ku mnie, by następnie szepnąć — I zwalisz Dimę z nóg.
Na wspomnienie jego imienia, miałam ochotę uśmiechnąć się od ucha do ucha. Uwielbiałam Dimę i przez moment chciałam zachować się tak jak nie należy, co właściwie zrobiłam. Wykorzystałam go do tego, by zrobić na złość Dragonowi i było mi z tego powodu naprawdę głupio. Nie zamierzałam robić tego nigdy więcej, gdyż naprawdę go lubiłam.
— Dima, to mój dobry kolega Carla. Nie widzę w nim niczego więcej, prócz tego.
— Ale Dima widzi coś więcej.
Otworzyłam szerzej oczy unosząc swoją głowę ku górze.
— Nie mów tak nawet.
— Hej! nie jestem ślepa. Widzę, że cię lubi i wiem, że zaprosił cię na nasze przyjęcie, która swoją drogą znów przekładamy — Carla wywróciła swoimi ciemnymi oczami w irytacji, po czym wstała w mojego łóżka. — No nic, wstawaj. Widzimy się o 12 Cindy.
— Ale... mówiłaś, że jest ósma.
— Wolałam obudzić cię na zapas — puściła w moją stronę oczko, na co opadłam ponownie na łóżko i z głośnym pomrukiem irytacji, nakryłam się ponownie kołdrą.
Po porannej toalecie postanowiłam spróbować podjąć się rozmowy z Nero. Od świąt miałam wrażenie, że mnie unika, lecz nie mogłam tego dłużej ciągnąć. Chciałam w końcu coś zrobić z tą sytuacją, tym bardziej, że nie byłam w stanie walczyć już z Dragonem na tym poziomie. Wyrwało mi się to spod kontroli w momencie, gdy zobaczyłam go w tamtym samochodzie, krwawiącego...
Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam ''proszę'' dłonie momentalnie stały się lepkie. Wchodząc do środka, spostrzegłam Nero, siedzącego przy biurku. Przeglądał coś w laptopie, opierając podbródek o swoją dłoń zwiniętą w pięść.
— Mogę zająć ci trochę czasu? — zapytałam niepewnie, na co Nero skierował na mnie spojrzenie swoich niebieskich oczu. Uśmiechnął się lekko, dzięki czemu część stresu odpłynęła.
— Jasne Cindy, siadaj — skinął głową na siedzenie przed sobą, zamykając ekran laptopa.
Wykonałam ową czynność bez zastanowienia, po czym przygryzłam wargę, próbując ułożyć w głowie ułożyć to, jak zacznę ten ciężki temat.
— Chciałam porozmawiać o...
— Dragonie — dokończył za mnie, na co skinęłam głową.
— Musimy to zakończyć Nero.
— Cindy...
— Nie możemy tego ciągnąć. Uważam, że powinien znać prawdę, to idzie za daleko.
— Chciałbym Cindy, chciałbym to zrobić, ale to nie jest takie proste.
— Rozumiem — przyznałam, lustrując jego zmęczoną twarz. — Wiem co jest tego ceną. Dragon jest nieobliczalny, ale jeśli byśmy podeszli do tego w jakiś inny sposób?
— Inny sposób?
— Wezmę wszystko na siebie.
Nero momentalnie pokręcił głową, protestując przeciwko moim słowom.
— Jeśli cokolwiek miałoby się wam stać Nero przez to, że mieliśmy popapraną relację to nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Znasz Dragona jak nikt inny.
Nero prychnął, przejeżdżając językiem po swojej dolnej wardze.
— Cindy, nikt go teraz nie zna w stu procentach. W tym momencie jest nieobliczalny i wiem, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić gdy rozmawiacie, ale rzeczywistość jest inna i chyba nie muszę ci jej uświadamiać. Nie jesteśmy dobrymi ludźmi, nie ważne jak próbowałabyś to sobie tłumaczyć. Zabijamy i zrobimy wszystko, żeby zadbać o swoje interesy. Dragon tak po prostu nie rozmawia z ludźmi. Dragon ich bada, znęca się nad nimi, a później powoli zabija. I tak robi każdy z nas. Tu nie ma złej i dobrej strony, jest tylko zła. Dla ciebie jest dobry, bo dlaczego miałby nie być, ale gdyby się dowiedział... Cindy kurwa, chciałabyś zobaczyć co potrafi zrobić drugiemu człowiekowi? Bo to co zrobił Aronowi, było niczym.
— Kocha was na swój sposób — powiedziałam cicho, z słyszalnym zwątpieniem w głosie.
— Więc wyobraź sobie co skrzywdzona osoba mogłaby zrobić. Poczuje się zdradzony i wpadnie w szał. Pomyśli, że skoro okłamaliśmy go w takiej kwestii, to dlaczego mielibyśmy nie okłamac go w innej?
Odetchnęłam głęboko, próbując przeanalizować dokładnie słowa Nero.
— A co.. co jeśli on sobie coś przypomni Nero?
— Może się wydarzyć wszystko Cindy.
— Myślisz, że nie będzie chciał nas słuchać?
— Myślę, że nie zdążymy niczego mu powiedzieć.
Oboje patrzyliśmy na siebie w ciszy, którą przerwałam po dłuższej chwili.
— Oboje jesteśmy świadomi jaki jest, a mimo to dalej tu jesteśmy Nero... czy to naiwność?
— Znasz odpowiedź na to pytanie. Pamiętasz co ci zrobił, a mimo to uratowałaś go, czy to była twoja naiwność?
— Zrobiłabym to ponownie, nawet ze świadomością, że mógłby mnie zabić gdyby się dowiedział iż go okłamaliśmy. Ale nigdy bym nie zniosła waszej śmierci z tego powodu. Mimo to Nero... musimy coś wymyślić. Nie możemy go okłamywać.
Skinął niemrawo głową, przez co wiedziałam, iż jego również to przerasta. Drzwi gwałtownie otworzyły się z rozmachem, przez co jego uwaga, skupiła się na człowieku za mną. Odwróciwszy się zmarszczyłam brwi, dostrzegając Fabio, zatrzaskującego za sobą drzwi.
— Co jest?
Nero zerknął na mnie i przez sekundę miałam wrażenie jakby się nad czymś zastanawiał. W końcu przetarł dłonią twarz, by następnie przeczesać nią włosy.
— Jeden z ludzi, którzy cię porwali Cindy, będzie w klubie Dragona.
Otworzyłam szeroko usta, odtwarzając w głowie słowa, które przed chwilą padły. Zacisnęłam nieco spocone dłonie na podłokietnikach w dalszym ciągu wpatrując się w Fabio. Jego spojrzenie skierowało się na Nero siedzącego za biurkiem, przez co czułam, że to co powie, z pewnością mi się nie spodoba.
— Długo szukałem tych ludzi. Jeden z nich jest tu w sprawie interesów, obydwoje wiecie jakich.
Serce załomotało mi o żebra, wiedząc, iż te bestie przyjechały po kolejne kobiety, które będą przeżywać te same piekło, przez które przeszłam wraz z Samantą.
— Gdyby był w jakimkolwiek klubie, złapanie go nie byłoby skomplikowane, ale on będzie w Scelcie.
— A co ma do tego Scelta? W sensie, nie rozumiem dlaczego pojawia się tu ten wielki problem.
— Scelta jest strzeżona — odpowiedział Nero, przez co skierowałam swoją uwagę na niego. — Tam nie da się wejść tak po prostu. Dragon dba tam o ochronę i sprawdza każdego człowieka, który tam wejdzie. To nie jest klub dla każdego, a w szczególności dla kogoś, kogo na niego nie stać. Przez to, że jest tak strzeżony, żadnemu klientowi nigdy nic się nie stało i nie ma prawa się stać, rozumiesz?
Teraz pojęłam sens Scelty. Nigdy tak właściwie nie zagłębiałam się w zaplecze tego klubu. Wiedziałam, że jest wyjątkowy, i nie każdy może tam wejść, jednak nie zdołałam tego połączyć w całość.
— Więc jesteśmy w czarnej dupie — powiedziałam, zagryzając nerwowo policzki.
— Wiem, że przychodzi w piątkowy wieczór, czyli będzie oglądał główne występy. Ma wykupiony o dziwo tylko biały pokój, więc będzie z nim jedna z dziewcząt sam na sam.
Nero skinął głową, po czym przetarł opuszkiem palca swoją dolną wargę.
— A poza klubem? Nie będziemy w stanie go dopaść?
Fabio pokręcił głową z rezygnacją.
— Wyjeżdża zaraz po. Poza tym, jeśli coś by się wydarzyło na terenie Dragona, moglibyśmy mieć przejebane, a pamiętaj, że mamy Vegas na głowie.
— Ale jak złapiemy go w klubie będzie jeszcze gorzej Fabio.
— A co jeśli... Co jeśli, zasłabnie podczas występu w pokoju?
— To wciąż teren Dragona Cindy — powiedział Fabio.
— Ale zawsze można dobrze to rozegrać. Co jeśli zatrułby się czymś? I tak właściwie to mają coś na Dragona? W sensie, czy on i ten facet mają jakieś niewyjaśnione sytuacje, interesy?
Fabio pokiwał głową.
— Nie robimy interesów z Dubajczykami — odparł po chwili, dzięki czemu coś ciężkiego spadło z mojego serca. Teraz biło swobodniej, szybciej. Zupełnie tak, jakby było gotowe do walki.
— Dragon nie handluje żywym towarem Cindy, żeby to było jasne — podkreślił Nero, na co przytaknęłam.
— Nigdy go, jak i was o to nie podejrzewałam. Więc — zaczęłam, zerkając go na Nero, to na Fabio. — Skoro Dragon nie ma z nimi żadnych zatargów, kto będzie podejrzewał go o otrucie? Miałby w tym jakiś interes? Korzyści?
Nero westchnął odchylając się na oparciu fotela, które z lekka zaskrzypiało.
— To wciąż teren Dragona. Będzie się musiał z tego tłumaczyć.
— Ale jeśli naprawdę nie będzie o niczym wiedział — niebieskie tęczówki Fabio spojrzały na nas z wyraźnym błyskiem, co świadczyło o tym, iż podziela mój plan. — To nie będzie musiał nawet kłamać.
— To może wywołać wojnę Fabio.
— Więc otrujemy wszystkich — wyparował, na co oboje otworzyliśmy szerzej oczy.
— Czy ty do chuja zwariowałeś?!
— Wcześniej mają gdzieś spotkanie. Do Grand City przylatują jedynie do klubu. Wiesz, że to miejsce cieszy się wysoką renomą. Jeśli zaczną węszyć niczego się nie doszukają, w końcu tutaj nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Dragon kurewsko dba o klientów, nawet politycy wiedzą że nie wejdzie tam byle kto. To mogłoby się udać.
Nero przez moment milczał, podczas gdy w mojej głowie rodziły się wszystkie „za" i „przeciw". Nie chciałam narażać nikogo, nawet tego pieprzonego klubu, chociaż jeśli miałabym być szczera najmniej mi na nim zależało. To wszystko o czym mówił Fabio, przekonywało mnie z każdą chwilą. Chciałam go dopaść w imieniu każdej kobiety którą skrzywił, za Samantę i za to, co zrobili mi samej...
— Żadna z dziewczyn się tego nie podejmie — odezwał się Nero, przerywając ciszę. — Jeśli wpadniemy na jakikolwiek plan, będzie nam potrzebna tancerka.
— Hailey — powiedział Fabio, na co Nero prychnął.
— Hailey, złamie się gdy tylko będą węszyć. Powie o wszystkim Dragonowi, zwłaszcza jak każda. Wystarczy że wezwie każdą pojedynczo a one narobią w gacie.
— Ja to zrobię — słowa opuściły moje usta nim zdołałam zrozumieć co tak właściwie powiedziałam.
Nero patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, natomiast twarz Fabio stężała. Oboje wyglądali, jakbym właśnie oznajmiła im że umieram. Jednak nie mieli pojęcia, że jakaś część mnie już dawno umarła, skruszyła się i została na dnie. Ta która żyła, z każdym dniem uświadamiała sobie, że żyje dla ciemnych oczu, tatuaży i szorstkiego dotyku, który wciąż na sobie czułam.
— Cindy, nie mówisz poważnie — powiedział Nero, podczas gdy Fabio milczał.
Wspomnienie krzyków kobiet, czołgania się po jedzenie i odgłosów walki Samanty, jak i ciężar który czułam, zanim jeden z tych ludzi zabił część mnie, napłynął momentalnie.
Zamrugałam, aby choć w drobnym stopniu otrzeźwieć, jednak mimo to, czułam pieczenie w gardle, oczach, aż w końcu obraz z lekka się zamazał.
— Chcę, żeby go bolało. Zrobię to. Za każdą kobietę, która skrzywdzili i mają w zamiarze skrzywdzić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top