55

Elaine

Klęczałam między rozszerzonymi nogami Rocco. Mężczyzna siedział dumnie na krześle, grzebiąc widelcem w talerzu.

- Zasłużyłaś na posiłek, maleńka. Nie masz pojęcia, jak podnieca mnie twoja uległość.

Ręce miałam skute skórzanymi kajdankami na plecach. Rocco przed jedzeniem wsunął mi w cipkę wibrator, który teraz we mnie działał. Nie mogłam nawet zjeść w spokoju. Rocco musiał poniżać mnie w każdej nadarzającej się sytuacji.

- Otwórz usteczka, Elaine. Pomyśl, że wsunę ci do moich mojego kutasa.

Z jego gardła wydarł się obrzydliwy śmiech. Rocco karmił mnie, choć było to kolejne upokarzające doświadczenie w niewoli tutaj. Każdej czynności mężczyzna nadawał seksualny kontekst. Za każdym razem rzucał w moim kierunku sprośne teksty. Liczył na to, że jeszcze bardziej mnie to złamie i nie było to wcale tak dalekie od prawdy.

Burczało mi w brzuchu. Byłam potwornie głodna i choć bałam się jeść cokolwiek z ręki mojego oprawcy, nie potrafiłam dłużej oszukiwać organizmu. Nie wiedziałam, kiedy będzie mi dane dostać kolejny posiłek. Musiałam być posłuszna Rocco, jeśli nie chciałam być głodzona. Kilka godzin temu, gdy byłam prowadzona na smyczy korytarzem, widziałam dogorywającą z głodu kobietę. Była związana w dziwnej pozycji, pozostawiającą jej nogi maksymalnie rozszerzone. Brunetka miała żebra wystające przez skórę. Wyglądało to tak, jakby kości lada chwila miały przebić jej skórę.

Rocco, widząc mój strach, gdy patrzyłam na biedną dziewczynę, położył dłoń na mojej głowie. Pogłaskał mnie jak zwierzątko i powiedział, że jeśli będę mu posłuszna, nigdy nie spotka mnie taki los.

Po posiłku Rocco zostawił mnie skutą na kolanach. Obiecał, że wróci za kilka minut i się zabawimy.

Gdy drzwi się za nim zamknęły, nie odważyłam się ruszyć. Klęczałam na puchatym dywaniku, który mój oprawca przyniósł dla mnie wczoraj, abym mogła mu obciągnąć. Nie podobały mu się moje otarcia na kolanach powstałe z pomocą poprzedniego dywaniku z twardym włosiem.

Takie gesty dobroci były dla mnie niepokojące. Rocco nie był dobrym człowiekiem. Po tym, jak pozwolił Asherowi się mną podzielić, moje nadzieje na to, że uda mi się przetrwać niewolę godnie, przepadłby bezpowrotnie. Po seksie w trójkącie byłam obolała i nie potrafiłam dojść do siebie. Nigdy wcześniej nie poczułam się tak uprzedmiotowiona. To, co zrobili ze mną wówczas obaj mężczyźni utwierdziło mnie jedynie w tym, że stałam się dla nich towarem.

Kiedy Rocco wrócił po kilku minutach, oprócz niego zobaczyłam kogoś jeszcze.

Wpatrywałam się w małego chłopca, który nie mógł mieć więcej niż dwanaście lat. Miał jasne włoski i niebieskie oczy. Był śliczny i taki delikatny. Nie pasował mi do tego miejsca. Nie wiedziałam, co dziecko robiło w takim przybytku, w którym seks był nieodłącznym elementem życia.

Rocco zaśmiał się cicho, widząc moje skonsternowanie. Poklepał chłopca po głowie, a ja dopiero teraz zauważyłam, że dzieciak miał na szyi obrożę.

- To Leroy, Elaine. Biedny chłopak został ofiarą handlu dziećmi. Co jak co, ale nie popieram takich numerów. Uratowałem Leroya i chcę uczynić z niego mężczyznę. Myślę, że mi w tym pomożesz, moja piękna niewolnico.

Otworzyłam usta, aby zaprotestować. Czy Rocco naprawdę myślał, że będę kochać się z tym dzieckiem? Czy był takim potworem, aby skazać bezbronne i niewinne istnienie na taką karę? Na coś, co odbije się na tym chłopcu i nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć?

Pokręciłam przecząco głową, gdy Rocco popchnął chłopca w moją stronę. Oddychałam ciężko. Mogłam poradzić sobie z gwałtem, który przetrwałam, ale nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdybym skrzywdziła niewinnego chłopca. Dziecięca prostytucja była okrutnym zjawiskiem. Uważałem pedofili za najgorsze potwory, jakie kiedykolwiek stąpały po ziemi. Nie mogłam być częścią tego świata. Nie mogłam uczestniczyć w bezpowrotnym skrzywdzeniu dziecka!

- Śmiało, Leroy. Dotknij jej.

- Nie chcę - odparł chłopiec, krzywiąc twarz w grymasie.

- Wolisz ją pobić? Proszę bardzo.

Patrzyłam przerażona, jak Rocco podchodzi do haków z narzędziami służącymi do zadawania bólu. Wybrał skórzany pejcz i podszedł do Leroya. Chłopiec wyciągnął rączkę po seksualną zabawkę. Pejcz wylądował w jego dłoni. Byłam pewna, że Leroy nie uderzyłby mnie nim. Nawet, jeśli spróbowałby to zrobić, jego uderzenie nie zadałoby mi żadnego bólu. Ten dzieciak nie potrafił nawet trzymać ciężkiego pejcza.

- Spróbuj uderzyć nim o podłogę. Właśnie tak.

Rocco instruował chłopca, jak uderzyć w podłogę. Po kilku razach blondynek podłapał, o co chodziło. Przełknął ślinę, gdy Rocco odsunął się na bok i spojrzał na dziecko z wyczekiwaniem.

- Nie chcę jej uderzyć. Jest bezbronna. Tata mówił, że nie wolno atakować osób, które nie mają jak się bronić.

W duchu chciałam uściskać Leroya. Był mądrym chłopcem. To nie była jego wina, że stał się ofiarą handlu dziećmi. Nie rozumiałam wciąż, jakim cudem trafił on do seryjnego gwałciciela, którym był Rocco. Pozostało mi wierzyć, że Rocco mówił prawdę i nie miał popędów do niewinnych dzieci. Nie zniosłabym, gdyby się okazało, że byłby w stanie zrobić krzywdę Leroyowi. Wolałam sama ponieść konsekwencje ewentualnej kary niż skazać na cierpienie Bogu ducha winnego dzieciaka.

- Twój tata nie żyje - oznajmił łagodnie Rocco, gładząc chłopca po włoskach. - Twoja rodzina nie żyje, Leroy. Jestem twoim jedynym opiekunem. Pamiętasz, kto uratował cię od mężczyzn, którzy kazali ci ssać swoje penisy?

Do oczu napłynęły mi łzy. Rocco spojrzał na mnie, zaciekawiony moją reakcją. Wiedziałam, że mnie prowokował. Chciał, abym czuła żal, że Leroyowi nie dało się pomóc. Nie byłam winna temu, że zmuszano go do dziecięcej prostytucji, ale tak czy inaczej czułam żal. Żal i niemoc.

- Pamiętam. To był pan.

- Dokładnie, Leroy. Za to, że cię uratowałem, oczekuję wdzięczności. Musisz być mi posłuszny. Chcę, abyś uderzył Elaine pejczem. Później pozwolę ci się z nią zabawić tak, jak zechcesz, ale najpierw musisz wykonać moje polecenie.

Leroy patrzył mi w oczy. Zaciskał rączkę na uchwycie pejcza. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie, jednak obroża na szyi jasno pokazywała, jaka była jego rola w hierarchii społecznej świata mroku.

- Spróbuj. Dalej, mały.

Rocco położył dłonie na ramionach blondynka. Leroy zamknął oczy i zamachnął się pejczem.

Chłopiec uderzył mnie lekko w policzek. Było to zaledwie muśnięcie pejcza. On jednak się rozpłakał, gdy zdał sobie sprawę, że mnie skrzywdził.

Patrzyłam, jak Leroy pada na kolana. Rocco uśmiechnął się do mnie krzywo. Wpatrywałam się w niego trzymającego w ramionach szlochającego chłopca. To był niecodzienny widok i zdecydowanie nie pasował do potwora, jakim był Rocco. Rozumiałam, że mężczyzna chciał stworzyć z Leroya swojego ślepo posłusznego niewolnika, który mógłby pomagać mu w torturowaniu niewolnic. Leroy był jednak tylko młodym dzieckiem, który nie potrafił nawet utrzymać w ręku pejcza. Był wychudzony, a jego skóra była zbyt blada. Nie byłam pewna, jak dawno temu Rocco go "uratował", ani od kiedy Leroy tutaj mieszkał.

- Dobra robota. Teraz w nagrodę możesz dotknąć mojej niewolnicy.

- Nie chcę! - załkał chłopiec, trzęsąc się niemiłosiernie.

- Wolisz, żebym znów zlał ci dupę pasem? Jeśli chcesz być niegrzeczny, nie ma sprawy.

- Nie! Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko mnie nie bij! Nie chcę być bity!

- Grzeczny chłopiec - pochwalił go Rocco, puszczając do mnie oczko. - Spójrz tylko na nią. Ma ładne cycki, prawda? Możesz ich dotknąć, Leroy. Elaine na pewno się to spodoba.

Leroy zbliżył się do mnie na czworakach. Spojrzawszy mi w oczy, objął dłońmi moją twarz. Jego dotyk był tak delikatny, że po moich policzkach spłynęły łzy. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio ktoś dotykał mnie tak, jakbym była cennym skarbem, a nie dziwką.

- Jesteś bardzo ładna - powiedział chłopiec, którego oczy błyszczały od łez.

- Ty za to jesteś dzielnym chłopcem - odparłam, choć sprawiło mi to ból.

- Nie chcę cię skrzywdzić. Nie chcę być jak ci mężczyźni, którzy mnie porwali i zabili moich rodziców. Chcę być dobry, ale...

- Dość! - warknął Rocco, chwytając boleśnie Leroya za czuprynę. Chłopiec krzyknął boleśnie, gdy mój oprawca odciągnął go ode mnie siłą, szarpiąc za wymęczone blond włoski. - Wypierdalaj stąd w tej chwili, gówniarzu! Musisz się nauczyć bezwzględnego posłuszeństwa! Archer pokaże ci, gdzie jest twoje miejsce, a ja w tym czasie zajmę się moją niewolnicą, bo ty najwyraźniej nie potrafiłeś sobie poradzić!

- Nie, błagam! Będę grzeczny! Obiecuję, że nie sprawię panu zawodu!

- Wypad stąd, śmieciu! - krzyknął Rocco, wywlekając chłopca za włosy z pokoju.

Usłyszałam, jak Rocco rzuca Leroya na ścianę. Modliłam się, aby chudy chłopiec nie połamał sobie kości. Nie od dziś wiedziałam, że Rocco był potworem, ale nie sądziłam, że był nim również w stosunku do bezbronnych dzieci. Mnie na widok Leroya w obroży przeszły ciarki. Niewinny chłopiec został pozbawiony rodziców. Wpadł w ręce złych ludzi, którzy zrobili z niego seksualną zabawkę. Rocco może i go stamtąd zabrał, ale to nie znaczyło, że go uratował.

Kiedy Rocco uporał się z nieposłusznym chłopcem, zbliżył się do mnie. Uklęknął przede mną, patrząc pożądliwie na moje ciężkie piersi.

- Dzieciak nie wiedział, co traci - wymruczał.

Pochyliwszy się, wsunął w usta mój sutek. Drgnęłam niespokojnie, ale Rocco szybko przywołał mnie do porządku. Brutalnie zacisnął dłoń na mojej cipce, pokazując mi tym gestem, do kogo należałam.

- Jesteś moją pieprzoną własnością, Elaine. Będę cię ruchał kiedy zechcę i gdzie zechcę. Ty jesteś tylko bezwolną laleczką w moich rękach. Nie potrzebuję nawet narkotyków, aby cię łamać. Sama się łamiesz, co jest jeszcze bardziej satysfakcjonujące niż gdybym podał ci prochy.

Rocco wsunął we mnie palec wskazujący. Masował mnie od środka. Zagiąwszy palec sprawił, że trafił w mój czuły punkt.

- Nie wyładowuj gniewu na tym bezbronnym chłopcu, panie - poprosiłam, gdy Rocco pieprzył mnie palcem, a piersi atakował ustami.

- To nie twoja sprawa, co z nim zrobię, malutka. Muszę pokazać mu, jak brutalny jest świat, w którym przyszło mu żyć. Ten dzieciak przez trzy miesiące był niewolnikiem seksualnym grupy dorosłych facetów, którzy korzystali z niego jak z dziwki. Wbrew pozorom, nigdy nie zmuszę go do seksu. Będę go tresował na porządnego dominującego, aby Leroy miał świadomość, że jego przeszłość nie ma prawa do zdefiniować.

Miałam przebłysk wdzięczności do Rocco. Był potworem, ale to, co powiedział o przeszłości definiującej Leroya, sprawiło, że spojrzałam na niego w innym świetle.

W przestępczym świecie każdy miał coś za uszami. Laurent również nie był święty. W przeszłości zajmował się potwornościami, które sprawiły, że patrzyłam na niego jak na okrutnego człowieka. Moje uczucie do niego jednak przysłoniło to, co złe. W krótkim czasie, który było mi dane spędzić z Laurentem, poznałam go i zrozumiałam, dlaczego tak postępował. Pokochałam go i choć myślenie o nim sprawiało mi ból, musiałam go wspominać, aby nie pozwolić sobie o nim zapomnieć. Nie mogłam mu tego zrobić. Laurent był panem mojego serca i mej duszy, a ja byłam jego oddaną uległą. W niewoli Rocco zatraciłam się w tym, co robił mi seryjny gwałciciel, ale moje serce biło tylko do jednego mężczyzny.

Mężczyzny, który nigdy nie podniósłby ręki na dziecko. Mężczyzny, który mimo brutalnej przeszłości, potrafił spojrzeć na życie z dobrej strony. Mężczyzny, którego kochałam i za którego byłam gotowa zginąć.

- Dojdź dla mnie, maleństwo. Dojdź, kurwa!

Rocco przyspieszył ruchy palca w moim wnętrzu. Zaciskałam się na jego palcu wypełniającym mnie władczo.

Gdy blondyn uszczypnął moją łechtaczkę, przepadłam. Moja głowa opadła na ramię Rocco, a mężczyzna wyjąwszy ze mnie mokry palec, objął mnie mocno i pozwolił mi zapłakać za utraconym szczęściem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top