53
Elaine
- Nie! Nie róbcie mi tego!
Do pokoju, w którym od jakiegoś czasu byłam więziona, wszedł Rocco wraz z innym mężczyzną. Ten drugi facet wyglądał jak starszy brat Rocco. Również miał pofarbowane na blond włosy, a jego ramiona i nagą pierś pokrywały niezliczone tatuaże. Mężczyzna ten miał większe mięśnie niż Rocco i byłam pewna, że gdyby zechciał, połamałby mi wszystkie kości bez większego wysiłku.
- Proszę, proszę. Całkiem ładna ta twoja nowa suczka - zauważył głębokim głosem, patrząc na mnie szarpiącą się z więzami na łóżku.
Patrzyłam na obu błagalnie. Miałam nadzieję, że Rocco, jako mój pan, pomoże mi i nie pozwoli, aby ten obcy człowiek zrobił mi krzywdę. Prawdziwy pan powinien za wszelką cenę chronić swoją uległą przed wszelakim złem i kochać ją.
Nie liczyłam na miłość Rocco, ale miałam nadzieję, że zyskam choćby trochę jego szacunku. Gdyby był moim prawowitym panem, a ja byłabym jego uległą z wyboru, z pewnością zachowywalibyśmy się wobec siebie z większym szacunkiem. Rocco jednak daleko było do pana. Bawił się on w mojego właściciela, jednak nie widział we mnie niczego więcej jak tylko towaru, który można było zużyć, aby później zastąpić go nowym.
- To Asher, maleństwo - oznajmił Rocco, kiedy to jego kolega podchodził do mnie.
- Witaj, cukiereczku. Miałabyś ochotę zabawić się z nami dwoma?
Próbowałam spojrzeć na mojego porywacza ponad ramieniem Rocco, ale postura Ashera była tak potężna, że mężczyzna zasłaniał mi całkowicie widok.
Asher nie zniósł mojego lekceważącego zachowania. Chwyciwszy w dłoń mój podbródek, nakierował moje spojrzenie na siebie. Jego jasnobrązowe oczy wywiercały dziurę w moim ciele. Gdyby wzrok Ashera mógł palić, moje ciało zostałoby spalone żywcem.
- Zapytałem cię o coś, dziwko. Chcesz przeruchać się z nami oboma?
Nie próbowałam nawet płakać. Nie miałam już sił na łzy. Byłam głodna, zmęczona i obolała. Czułam wstyd, że moje ciało było w tak opłakanym i żałosnym stanie. Trzęsłam się i drżałam na całym ciele, ale nikogo to nie obchodziło.
- Jestem obolała. Błagam, darujcie mi, panowie.
- Słoneczko, nie daj się prosić. Obiecałem, że dam ci chwilę spokoju po zastrzyku, ale nadszedł kolejny dzień, a ja jestem spragniony seksu - rzekł Rocco, oblizując lubieżnie usta.
Nie miałam prawa sprzeciwu. Gra wstępna mężczyzn polegająca na dręczeniu mnie zakończyła się sukcesem. Moje próby dbania o swój honor, który i tak był porządnie nadszarpnięty, spełzły na niczym. Nie miałam już po co się bronić. Rocco mnie zgwałcił, Laurent był daleko stąd, a ja znajdowałam się sama w paszczy lwa. Jeśli Laurent nie mógł mnie uratować, pozostało mi pogodzić się z nową rolą i jednocześnie modlić się o to, aby udało mi się przeżyć jak najdłużej.
Asher rozkuł kajdanki więżące moje nadgarstki przy ramie łóżka. Blondyn pociągnął mnie za ramię na podłogę. Padłam przed nim na kolana.
- Rocco, chciałbyś dostąpić zaszczytu znalezienia się w jej dupie czy preferujesz cipkę? Dla mnie wszystko jedno. Byle tylko bym ją wypierdolił.
Łzy zakuły mnie w oczy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć na wolność. W drugim dniu mojej niewoli jak na razie nie płakałam. Dla Rocco nie miało to znaczenia, czy moja twarz była zalana łzami czy też czysta. Traktował mnie jak kilka dziur do zabawy, a moja twarz była dla niego tylko miłym dodatkiem.
Miałam wręcz wrażenie, że moje cierpienie sprawiało, że Rocco czerpał większą satysfakcję z seksu.
- Byłaś taka niewinna, Elaine.
Nie odważyłam się podnieść wzroku, słysząc głos Rocco. Pozwoliłam, aby jego ostry ton poszarpał moją skórę niczym postrzępiony nóż.
- Kiedy wpychałem palce w twoją dziewiczą cipkę, gdy przycisnąłem się do krat swojej celi, wiłaś się na mnie. Próbowałaś zbliżyć się do źródła rozkoszy, aby wybuchnąć. Wiele dziewczyn jest takich jak ty, wiesz? Są niewinne i myślą, że zachowają swoje dziewictwo dla odpowiedniego mężczyzny, który będzie ich księciem z bajki i rzuci im cały świat do stóp. Dla twojej wiadomości, maleństwo, na świecie nie istnieją książęta z bajki. To brudny, pozbawiony miłości świat, a ty wylądowałaś w jego centrum.
- Wstań, maleńka. Czeka cię zabawa z dwoma fiutami w cipie i dupie.
Stanęłam na nogach. Asher pociągnął mnie za smycz przyczepioną do obroży. Usiadł na brzegu łóżka, a mnie przerzucił sobie przez kolana, aby miała wypięty w jego stronę tyłek. Pomasował moją dziewiczą tylną dziurkę, a następnie dał mi tak mocnego klapsa w pośladek, że aż krzyknęłam.
- Daj mi lubrykant i korek analny z ogonem kota. Naszą małą księżniczkę czeka zabawa nie z tej ziemi.
Zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie w pięści, podczas gdy Asher wycisnąwszy sobie trochę lubrykantu na dwa palce, docisnął je do mojej ciasnej tylnej dziurki. Kiedy odruchowo zaciskałam pośladki, nie chcąc wpuścić tam mężczyzny, on uderzał mnie w tyłek, aż kwiliłam z bólu.
- Bądź grzeczną dziewczynką, maleńka - poprosił Rocco, a raczej rozkazał swoim głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Pozwól nam się wyruchać. Aby było ci łatwiej, musimy najpierw rozciągnąć twoją dupę. Jeśli nie chcesz znowu krwawić, musisz nam pozwolić wepchnąć ci korek do tyłka.
Starałam się oderwać od tego, co się działo. Próbowałam rozdzielić ciało od umysłu.
Moje próby spełzły jednak na niczym. Nie potrafiłam fantazjować o czymkolwiek innym, podczas gdy Asher brutalnie rozpychał zabawką mój tyłek. Nigdy nie miałam tam nic włożonego. Gdyby Laurent chciał się ze mną zabawić w podobny sposób, czułabym się o wiele bardziej komfortowo. Nie potrzebowałam seksu analnego do szczęścia. Dziewictwo utraciłam dopiero kilkadziesiąt godzin temu i to mi jak na razie wystarczyło. Laurent miał swoje potrzeby dotyczące seksu, które szanowałam. Przez to, że jego życie nie przypominało bajki, Laurent lubił uciekać w świat fantazji. Spełniał się seksualnie z wynajmowanymi przez siebie kobietami. Kochał dominację i tego właśnie pożądał.
Gdyby więc to Laurent wpychałby mi teraz korek analny do tyłka, nie szarpałabym się tak. Nie byłabym tak wystraszona i bezbronna. Mogłabym mu zaufać i powiedzieć stop, gdybym chciała przerwać. Wiedziałam, że Laurent uszanowałby moją decyzję i nie byłby na mnie zły. Dla niego zdobyłam się na wiele naprawdę trudnych dla siebie rzeczy, ale tak postępował człowiek, który kochał.
Krzyknęłam, wyginając się w łuk, kiedy zabawka weszła we mnie do końca. Asher dał mi kolejnego klapsa w pośladek. Jakiś miękki materiał ocierał się o mój obolały tyłeczek, a ja domyślałam się, że było to sztuczne futerko, którym pokryty był ogonek zabawki.
- Pięknie wyglądasz, malutka. Zejdź na podłogę i połóż się na plecach.
Obolała zsunęłam się na podłogę. Kładąc się na plecach, poczułam dyskomfort w tyłku. Mimo to musiałam wykonać rozkaz Rocco. Nie chciałam ryzykować karą.
- Teraz rozsuń nogi, a dłońmi masuj swoje piersi.
Zamknęłam oczy. Powoli rozsunęłam nogi, zginając je w kolanach. Pokazałam mężczyznom swoją cipkę. Czułam, że byłam wilgotna, ale nie dlatego, że byłam podniecona. Prawdopodobnie moje ciało zareagowało w ten sposób na obecność ciała obcego między pośladkami.
Ręce położyłam na swoich piersiach. Sutki stwardniały mi z zimna. Ugniatałam delikatnie swoje piersi, co jakiś czas ciągnąc za sutki. Nie chciałam się podniecić, aby nie dać mężczyznom powodu do satysfakcji, ale wolałam wyprzedzić rozkazy Rocco i masować swoje piersi dla jego rozkoszy.
Odruchowo zacisnęłam nogi, gdy poczułam, jak coś ląduje na mojej kobiecości. Otworzywszy oczy, ujrzałam Rocco kucającego obok mnie z zielonym wibratorem w dłoni. Przysunął włączone urządzenie do mojej kobiecości. Wygięłam się w łuk i zacisnęłam pośladki, czując mocniej w sobie korek analny. Próbowałam uciec biodrami od wibratora, ale Asher widząc, co robię, pospieszył swojemu koledze na pomoc i przytrzymał mi biodra w miejscu.
Rocco sunął wibratorem po mojej łechtaczce. Wstrzymywałam oddech, zmuszając swoje ciało do zachowania spokoju. Nie chciałam dochodzić. Nie mogłam dojść. Moje orgazmy należały do mojego pana. Do mojego Laurenta.
- Odpuść, Elaine. Tak będzie dla ciebie najlepiej.
Kiwałam przecząco głową. Zgniatałam swoje piersi tak mocno, jakby była to głowa Rocco. Dałabym wiele widząc, jak ten facet umiera. Zgwałcił wiele kobiet, a niektóre nawet zabił. Miałam nadzieję, że pewnego dnia sprawiedliwość go dosięgnie. Chciałam, aby Rocco odpowiedział za swoje karalne czyny i wierzyłam, że dożyję tego dnia. Jeśli Laurent nie znajdzie mnie, zanim umrę z rąk tych bezwzględnych panów, mój ukochany z pewnością wymierzy Rocco i Asherowi sprawiedliwość, gdy będę już daleko stąd. W świecie, w którym nikt nie będzie w stanie mnie skrzywdzić.
Wkrótce na moim ciele wylądował drugi wibrator. Tym razem urządzenie trzymał Asher. Dotykał czubkiem fioletowego wibratora moich sterczących boleśnie sutków.
Byłam już na skraju wytrzymania. Sekundy dzieliły mnie od osiągnięcia orgazmu. Próbowałam siłą woli go powstrzymywać i w chwili, w której miałam dojść, mężczyźni odsunęli ode mnie urządzenia. Odetchnęłam z ulgą, jednak mój spokój nie potrwał długo.
Kiedy Rocco podniósł mnie obolałą z podłogi, nie miał już na sobie spodni ani bokserek. Usiadłszy na brzegu łóżka, posadził mnie okrakiem na swoich udach.
- Rączki za plecy, skarbeńku.
Asher wykręcił mi ręce za plecy. Sądziłam, że skuje mi je zwykłymi lub skórzanymi kajdankami, ale mężczyzna miał inny plan.
Blondyn ustawił moje ręce tak, że musiałam chwycić się dłońmi swoich łokci. Przedramiona miałam ułożone równolegle. Asher związał mi przedramiona długim aksamitnym sznurem. W tej pozycji byłam wygięta bardziej niż podczas noszenia zwyczajnych kajdanek krępujących nadgarstki. Moje spragnione dotyku piersi wbijały się w podnieconą twarz Rocco.
Kiedy byłam już przygotowana, Asher jednym ruchem wyjął ze mnie zatyczkę analną.
- Zaraz będzie ci jak w niebie, malutka.
Rocco chwycił mnie w biodrach. Nasadził mnie na swojego penisa. Zacisnęłam się na nim i zanim zdążyłam się przyzwyczaić do tego uczucia, w mój tyłek bezwzględnie wtargnął Asher.
Krzyknęłam, wyrywając się mężczyznom. Tego było za wiele.
Rocco wsuwał się w moją cipkę, kciukiem dręcząc moją nabrzmiałą od wibratora łechtaczkę. Asher z kolei objął moje piersi i ściskając je mocno, wchodził jednostajnie w mój dziewiczy tyłek.
Czułam się potwornie. Musiałam oprzeć twarz o ramię Rocco, aby pomóc sobie w tym cierpieniu. Miałam nadzieję, że mój oprawca nie nawinie sobie moich włosów na rękę i nie pociągnie mnie na siłę, abym patrzyła mu w oczy. Wystraczająco poniżający był fakt, że gwałciło mnie dwóch silnych mężczyzn. Przy nich byłam bezbronna i musiałam przyjąć to, co mi dawali. Jeśli nie chciałam umrzeć, musiałam być im posłuszna.
Kiedy Asher i Rocco wchodzili we mnie coraz głębiej, zaczęłam się zastanawiać nad odebraniem sobie życia. Wcześniej taka wizja nie wchodziła w ogóle w rachubę, ale coś we mnie pękło, gdy Rocco nie dotrzymawszy danego mi słowa, sprowadził tu swojego kolegę, aby pomógł mu się mną zająć.
- Kurwa, zaciskaj się na mnie mocniej!
Łkałam pokonana w ramię Rocco. Porywacz podszczypywał moją łechtaczkę. Byłam już tak blisko osiągnięcia orgazmu, ale to, co wyprawiał z tyłu Asher, nie pozwalało mi się skupić.
- Dojdź dla nas, kurwa! - warknął mi do ucha, rolując w palcach moje sutki. - Dojdź dla swoich pierdolonych właścicieli!
Nie chciałam tego. Wstydziłam się osiągnąć orgazm, ale w chwili, w której Rocco i Asher zaczęli uderzać we mnie w takim samym rytmie, zatraciłam się. To, że byłam kiedyś z Laurentem, przestało mieć znaczenie. To, że oddałam serce komuś innemu, już się nie liczyło. Byłam tu i teraz, ściśnięta niczym zabawka pomiędzy dwoma potężnymi mężczyznami. Łkając w ramię jednego i czując chętne do zabawy dłonie drugiego na swoich piersiach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top