47

Laurent

Siedziałem w salonie jak na szpilkach. Nieustannie zmieniałem pozycję w fotelu. Było mi niewygodnie bez Elaine u boku. Czułem się niekompletny, gdy nie miałem jej w zasięgu wzroku. Wiedziałem, że w ogrodzie z Edgarem była bezpieczna, ale moja wewnętrzna chęć dbania o jej bezpieczeństwo odzywała się nieproszona.

Denerwowałem się, co wyniknie z ich rozmowy. Edgar głęboko żałował swojego czynu. Starałem się uzmysłowić chłopakowi, że to nie była jego wina. Przecież to ja rozkazałem mu zaopiekować się Elaine i doprowadzić ją do mnie. To ja kazałem mu ją porwać i zawieść do opuszczonego magazynu na przedmieściach Ellsworth, w którym po raz pierwszy wylizałem do cna cipkę mojej niewolnicy.

Już teraz rozumiałem, jak czuł się pan, który został odseparowany od swojej ukochanej niewolnicy. Dla wielu taki związek mógłby być czymś dziwnym i niezrozumiałym, ale ja nie potrzebowałem do szczęścia niczego więcej. Przywiązałem się do Elaine jak pies do swojego właściciela. Oboje posiadaliśmy siebie nawzajem. Elaine mnie kochała i bałem się, że po tym, jak pozwoliłem Edgarowi wjechać na teren naszego bezpiecznego sanktuarium Elaine mnie wyklnie. Nie zniósłbym, gdyby swe mnie zwątpiła. Ciężko zapracowałem sobie na jej zaufanie, wyzbywając się potwora siedzącego głęboko we mnie. Musiałem zmienić swoje nastawienie do życia i przewartościować niektóre rzeczy.

Chodziłem w kółko po salonie. Mogłem podejść do okna i sprawdzić, jak się dogadywali, ale nie czułem się godzien, aby im przeszkodzić. Elaine znała Edgara od kilku lat. Chłopak dostał sowite wynagrodzenie za swoją pracę z nią. 

Gdy wczorajszej nocy Edgar do mnie zadzwonił, musiałem wyjść na moment na zewnątrz. Nie chciałem, aby Elaine usłyszała, że z nim spiskuję. Moja królewna mi ufała, a ja nie mogłem sobie pozwolić na zaprzepaszczenie tego, co się między nami wytworzyło.

Edgar przez telefon powiedział mi, że nie jest w stanie poradzić sobie z poczuciem winy. Starałem się mu wyperswadować, że Elaine była jedynie kolejną zdobyczą na jego liście. On jednak płakał i wyznawał pijanym głosem, że nigdy nie czuł się tak bezwartościowo. Opowiedział mi ze szczegółami w jaki sposób uprowadził dla mnie Elaine. Płakał przy każdym wypowiedzianym słowie. Musiałem nieźle wytężyć zmysły, aby skupić się na jego żałosnym łkaniu i coś z niego wyczytać. 

Nie podobała mi się świadomość, że w życiu Elaine mógł być inny mężczyzna, ale musiałem patrzeć na jej dobro. Elaine ufała Edgarowi bezgranicznie. Kochała swojego przyjaciela. Mówiła mu o wszystkim, więc miała prawo poczuć się zdradzona, gdy prawda wyszła na jaw. 

Niemniej jednak Elaine potrzebowała w swoim życiu w niewoli kogoś innego oprócz mnie. Ta świadomość mnie dobijała. Czułem się niewystarczający dla kogoś o tak pięknym sercu jak ona. Wmawiałem sobie jednak, że robiłem to dla jej dobra. Zabrałem ją na przyjęcie do Vlada nie po to, aby odnowić kontakty z dilerami narkotyków i handlarzy ludźmi. Zamierzałem raz na zawsze skończyć z tym biznesem. Miałem wystarczająco dużo kasy, aby tarzać się w niej do końca życia, nie martwiąc się o to, że pewnego dnia mi jej zabraknie.

Zabrałem Elaine na imprezę dla fetyszystów dlatego, aby mogła porozmawiać z Vladem i mu przebaczyć. Nie uśmiechało mi się, że Vlad tak troszczył się o Elaine, ale rozumiałem jego poczucie winy. Gdyby nie moje chore żądze, Elaine nie wylądowałaby w niewoli z surowym panem, jakim byłem. 

Nie należałem do najagresywniejszych mężczyzn lubujących się w dominacji. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że na świecie kryli się mroczniejsi dominatorzy. 

Kochali widzieć na ciałach swoich niewolnic krew. Kazali chodzić swoim uległym w za ciasnych obrożach, aby te czuły, że są nieustannie podduszane. Zakupione przez nich dziewczyny były traktowane gorzej niż niczemu niewinne zwierzęta. Były maltretowane, głodzone i faszerowane narkotykami. Nie byłem dumny, że kiedyś sam byłem częścią takiego środowiska, ale nie mogłem cofnąć się do przeszłości i naprawić swoich błędów. Miałem możliwość żyć na nowo, nie popełniając tych samych błędów, co kiedyś. 

Mimo, że przyjęcie u Vlada kosztowało mnie wiele nerwów, byłem mu wdzięczny za to, jaką łaskę mi okazał. Przytulił Elaine i wyrzucił jej z głowy niepokojące myśli. Nie chciałem sobie wyobrażać, co czuła bezbronna Elaine, gdy mężczyzna o takiej władzy wziął ją w ramiona. To, że to przetrwała, świadczyło jedynie o jej sile i chęci przeżycia swojego życia najpiękniej, jak było to możliwe.

Odwróciłem się gwałtownie w kierunku drzwi. Ujrzałem w nich Elaine, która trzymała Edgara pod ramię. Młody chłopak posłał mi zbolałe spojrzenie. Widziałem w jego oczach więcej niż można było powiedzieć. 

- Pogodziliście się? - spytałem z nadzieją, jednocześnie czując nieprzyjemny posmak w ustach spowodowany tym, że w życiu Elaine zawitał kolejny mężczyzna. 

Elaine puściła Edgara. Podszedłszy do mnie, zarzuciła mi ręce na szyję. Wtuliłem twarz w jej pachnące wiśniami włosy i westchnąłem z ulgą. 

Znów miałem swoją uległą przy sobie. Moje życie było pełne.

- Dziękuję za to, co dla mnie dzisiaj zrobiłeś - wyszeptała, wtulając twarz w moje ramię. - Kocham cię, Laurencie. Jestem pewna tego, co do ciebie czuję, mój ukochany panie.

Moje serce zawyło z radości. Gdyby nie stojący w salonie Edgar, zdarłbym z mojej boskiej niewolnicy granatową suknię, a następnie zabrałbym ją do lochów i przykuwszy ją do krzyża, wychłostałbym jej cipkę swoim językiem. Doprowadziłbym ją do tak wielu orgazmów, że nie potrafiłaby ustać na drżących nogach przez wiele, wiele dni. 

Spojrzałem ponad ramieniem blondynki na Edgara. Chłopak wyglądał jak cień samego siebie. Nigdy wcześniej nie widziałem go w tak opłakanym stanie.

- Zostaniesz tu, aż się wyśpisz - zakomenderowałem głosem pana w kierunku Edgara. - Nie pozwolę ci ruszyć w drogę powrotną, dopóki nie będziesz wyspany, czysty i najedzony. Umieścimy cię w sypialni na górze, a my pójdziemy spać na dół. Nie pytam o zgodę, Edgarze. Nakazuję ci wykonać moje polecenie.

Na zmęczonej twarzy blondyna ujrzałem krzywy uśmieszek. Edgar skinął pokornie głową, a Elaine pocałowała mnie w usta. Po raz drugi tej nocy.

Elaine

Dochodziła piąta nad ranem, gdy razem z Laurentem udaliśmy się do lochów. Edgar spał już czysty i najedzony w naszej sypialni. Owinął się szczelnie kołdrą, chroniąc zmarznięte zmęczeniem ciało. Zanim wyszłam, pocałowałam go w czoło. Czasami całowaliśmy się w policzki czy w nos, zupełnie jak przyjaciele. Nie sądziłam, że widok Edgara w domu Laurenta wywoła we mnie tak wiele sprzecznych emocji, ale koniec końców byłam wdzięczna mojemu kochankowi za to, co dla mnie zrobił. 

- Nie mogłem się doczekać, aż znów będę mieć cię całą dla siebie.

Po kąpieli Laurent nie pofatygował się, aby ubrać mnie czy siebie. Przerzucił mnie nagą przez swoje ramię, po czym dał mi klapsa. Chwyciłam się go w biodrach, aby chronić się przed ewentualnym upadkiem. Zdawałam sobie sprawę, że Laurent nigdy by mnie nie puścił i nie naraził na trwałą szkodę, ale instynkt przetrwania działał we mnie doskonale.

Kiedy wkroczyliśmy do pokoju zabaw w piwnicy, Laurent zamknął za nami kopniakiem drzwi. Miałam nadzieję, że cokolwiek planował zrobić ze mną mój pan, nie będzie na tyle głośne, aby obudzić zmęczonego do granic możliwości Edgara.

Gdy Laurent postawił mnie na podłodze, nie namyśliłam się dwa razy nad tym, co planowałam. Naga uklękłam u jego stóp i oparłam dłonie wierzchem do góry na udach. Rozszerzyłam nieznacznie nogi, aby pokazać mu swoją uległość, po czym uniosłam wzrok i uśmiechnęłam się do pana mojego serca. 

- Kochanie, wyglądasz zabójczo, gdy tak przede mną klęczysz - wyznał, obejmując dłonią mój policzek.

- Dla ciebie będę klęczeć zawsze, gdy mnie o to poprosisz, panie. Lub gdy mi rozkażesz. Będę na każde twoje zawołanie. Kocham cię bezgranicznie i ufam ci.

- Kochasz mnie nawet mimo tego, że kazałem Edgarowi upozorować twoją śmierć i powiadomić twoich rodziców oraz siostrę o tym, że nie żyjesz?

W jasnych oczach Laurenta błysnęła niepewność. Pokiwałam przecząco głową, aby rozgonić jego wątpliwości. 

- Nie ukrywam, że boli mnie to. Rozumiem jednak, dlaczego to zrobiłeś. Nie chciałeś, aby moi rodzice dowiedzieli się o tym, że zostałam uprowadzona. Nie mogłeś pozwolić sobie na to, aby mnie szukali i odnaleźli twój bezpieczny dom w środku lasu. Zauważ proszę, że sama przestałam naciskać na to, abyś powiedział mi, w jakim kraju jesteśmy. To nie jest dla mnie ważne, Laurencie. Najważniejsze jest to, że mogę być tu z tobą i rozkoszować się twoją bliskością. Choć musisz wiedzieć, że fakt, iż dla reszty świata jestem martwa, łamie moje serce na pół.

- Moja Elaine...

- To nic - wyznałam, kręcąc głową, aby odgonić łzy. - Smutno mi, że rodzice myślą, że nie żyję, ale jeśli miałabym wybierać między życiem samotnie w Kansas a życiem z tobą, zawsze wybrałabym ciebie.

- Kurwa mać, moja Elaine.

Laurent podniósł mnie z podłogi. Rzucił mnie bezceremonialnie na łóżko, nie przejmując się delikatnością. On nie był łagodny. Był prawdziwą bestią, a ja cieszyłam się, mogąc każdego dnia pokonywać jego potwory. 

Brunet sięgnął szybko do szuflady i wyjął z niej skórzane kajdanki. Wyciągnęłam przed siebie ręce, dobrowolnie mu się oddając. Laurent patrzył na mnie z wieloma emocjami w oczach. Dotykał palcami mojej twarzy, napawając się moim widokiem. Nikt nigdy nie patrzył na mnie z taką miłością i pożądaniem.

Laurent nie pytał o zgodę. Byłam jego uległą, a on był moim panem. Byłam jego niewolnicą, a on był moim właścicielem. 

Mój pan przykuł moje ręce do wezgłowia łóżka. Sięgnął do szuflady po coś jeszcze, ale postanowiłam nie patrzeć, aby mieć niespodziankę, gdy dojdzie co do czego. 

Uśmiechałam się otwarcie do Laurenta. Nie bałam się go. Wierzyłam, że Laurent nigdy więcej nie sięgnie po pistolet ani po nóż. Już nigdy nie zabije człowieka i nie sprawi, że kolejna bezbronna dziewczyna trafi do niewoli do bezwzględnego pana. Tamten Laurent umarł.

- Chcę się z tobą kochać, Elaine - warknął, łapiąc zębami płatek mojego ucha. - Pragnę posiąść cię całą. Posiadłem już twój umysł i twoje serce, ale do kompletu potrzebne mi jest wzięcie we władanie twego ciała.

Laurent szczypał moje sutki. Rolował je w palcach, a kolanem blokował moje uda, abym nie mogła ich zacisnąć. Czułam wylewającą się ze mnie wilgoć świadczącą o podnieceniu. Dziwnie było zabawiać się z Laurentem, podczas gdy dwa piętra wyżej spał Edgar. To jednak nie miało dla mnie znaczenia. Edgar był przy mnie w najbardziej żałosnych momentach życia, więc miał prawo znać moje brudne sekrety. Ja nigdy nie poznałam mojego przyjaciela w całości, jednak zdawałam sobie sprawę, że mimo sekretów, Edgar mnie kochał. Gdyby tak nie było, nie pofatygowałby się, aby tu przyjechać i mnie zobaczyć.

- Kochaj się ze mną, mój panie. Daj mi całego siebie.

- Kurwa.

Laurent zniżył się. Zaatakował ustami moją cipkę. Łaskotał mnie językiem. Jego włosy dotykały mojego podbrzusza. 

Wiłam się i jęczałam, pokonana tym doznaniem. Laurent mógł mówić, że nie posiadł mojego ciała, ale był w błędzie. Posiadł mnie w chwili, w której padłam przed nim na kolana. Przez chwilę ze sobą walczyłam, nie chcąc mu się oddać, ale ostatecznie oddanie się w ręce Laurenta było najlepszym, co mogłam uczynić. 

Gdy byłam już na skraju orgazmu, Laurent odsunął się ode mnie. Usiadł między moimi udami i spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem.

- Elaine, gdy w ciebie wejdę, dokonam ostatecznego. Staniesz się moją królową. Pewnego dnia włożę pierścionek zaręczynowy na twój palec, ale do tego czasu wiedz proszę, że to wydarzy się na pewno. Nigdy nie zmienię zdania. Trafiając na ciebie, odnalazłem skarb. Będę cię czcił najpiękniej, jak potrafię. Nie wiem, czy tak złamany człowiek jak ja potrafi kochać, ale dla ciebie zrobię wszystko. 

Laurent chwycił w dłoń swojego penisa. Na jego czubku widziałam już kropelkę preejakulatu. Laurent był podniecony widokiem roznegliżowanej i oddanej mu mnie. 

Patrzyłam, jak wsuwa na swojego sterczącego fiuta prezerwatywę. Po tym zniżył się. Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja zobaczyłam w nich cały wszechświat. 

- Kocham cię, Elaine. Na zawsze. Obiecuję, że gdy umrzemy, odnajdę cię nawet w tamtym życiu. Na zawsze będę twoim panem.

Laurent pogładził czubkiem penisa moją wyczekującą jego obecności cipkę. Wsuwał się we mnie powoli. Byłam tak mokra, że mogłam go bez problemu przyjąć. On jednak za bardzo uwielbiał się ze mną droczyć, aby pozwolić mi tak na szybki orgazm. Mój pan chciał rozkoszować się tą chwilą w pełni, a ja nie mogłam być szczęśliwsza.

- Kocham cię - wyszeptałam, zaciskając dłonie w pięści. Odruchowo spróbowałam szarpnąć rękami, aby je uwolnić, ale kajdanki trzymały mnie zniewoloną.

- Kurwa, ja kocham cię bardziej - wychrypiał, śmiejąc się urokliwie. 

Laurent rozpychał się we mnie, zawłaszczając w posiadanie każdą część mojego jestestwa. Ssał moje sutki, robił mi malinki na szyi i brutalnie atakował językiem moje usta. W tej chwili byłam jego seksualną zabawką, ale również jego ukochaną królewną. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.

- Kuźwa, to się zaraz stanie, moja Elaine. Zaraz w tobie skończę. Powiedz, chcesz tego?

Na czole Laurenta pojawiły się kropelki potu. Mężczyzna wyglądał jak samiec alfa w okresie godowym. 

- Pragnę ciebie, panie!

- Bądź niegrzeczną dziewczynką, Elaine. Powiedz mi, czego konkretnie pragniesz.

W tej chwili czułam się tak wyzwolona, że byłam gotowa powiedzieć wszystko, aby tylko Laurent pozwolił mi na zniewalający orgazm. 

- Pragnę twojego kutasa w sobie, panie! Pragnę twojej spermy w swojej cipce! Pragnę, abyś kochał mnie do końca naszych dni! Kocham cię, Laurencie!

Jęknęłam głośno, gdy moim ciałem wstrząsnął pierwszy spazm orgazmu. Laurent ocierał się o moją łechtaczkę, wprawiając moje ciało w drganie. Orgazm, który się we mnie rodził, był gotów posiąść mnie tak bezczelnie, jak zrobił to mój pan.

Doszłam gwałtownie i mocno. Laurent uderzał we mnie, przedłużając mój orgazm. Gwiazdy wybuchły mi przed oczami, gdy mój ukochany mężczyzna zaprowadził mnie na skraj rozkoszy. Nasz pierwszy raz był krótki, ale cholernie mocny. Nie potrzebowałam długiej gry wstępnej. Pragnęłam tylko dojść i rozpaść się na kawałeczki w ramionach człowieka, który przyciągnął mnie do siebie niezrozumieniem.

Laurent opadł na mnie, dysząc ciężko. Odgarnąwszy mi z twarzy włosy, złożył najdelikatniejszy pocałunek na moim czole.

- Na zawsze, Elaine - wyszeptał, uwalniając moje dłonie. Chwycił mój prawy nadgarstek i przyciągnął moją dłoń do swojego serca. - To jest na zawsze, moja niewolnico.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top