4
Laurent
Wpatrywałem się w uchylone wargi mojej własności. Elaine oddychała ciężko i zaciskała dłonie w pięści. Odwracała ode mnie wzrok, patrząc się na wszystko, byle nie na mnie.
Wiedziałem, że opowieścią o swoim zmyślonym śnie, który tak naprawdę był moją mroczną fantazją, wywołam u niej ciarki. Zdawałem sobie sprawę, że podobałem się Elaine i wykorzystywałem to na swoją korzyść.
Dziewczyna miała na policzkach rumieńce. Dzięki temu, że malowała jedynie kreski na powiekach i rzęsy, widziałem jej cudowną twarz w pełnej krasie. Elaine nie miała na sobie podkładu ani innych bzdur, a ja zacząłem fantazjować o niej ze smugami po tuszu do rzęs na policzkach.
- Jak podobał ci się mój sen, kochanie?
- Laurencie, to było...
Przygryzłem dolną wargę, aby powstrzymać się od wybuchu śmiechu. Zakłopotanie Elaine było urokliwe. Ta dziewczyna miała w sobie coś, czego jej poprzedniczki nie miały. Tamte suki, gdy widziały mnie po raz pierwszy, ostrzyły sobie pazury, aby mnie usidlić. Później uciekały z mojej celi z płaczem. Nic dziwnego, skoro myślały, że to one ustalały reguły gry.
Byłem miły dla tych, dla których chciałem być miły.
- Wiesz, czego pragnąłbym teraz? - spytałem, nachylając się bliżej zarumienionej dziewczyny.
Elaine pokiwała przecząco głową. Była tak uroczo zakłopotana, że aż mrowiło mnie w kroczu. Takiej dziewczynki szukałem. Wstydliwej, delikatnej i uroczej. Chciałem się nią zaopiekować na swój pokręcony sposób i wiedziałem, że mi się to uda. Prędzej czy później Elaine stanie się naprawdę moja, a ona nawet nie zauważy, kiedy to nastąpi.
- Chciałbym, abyś zdjęła z siebie te zakrywające twoje kształty ubrania i weszła na stolik. Usadowiłabyś się przodem do mnie i rozsunęła swoje nogi. Dotykałabyś swojej cipki na moich oczach, a drugą ręką masowałabyś na zmianę swoje piersi. Później, gdy byłabyś już kurewsko blisko orgazmu, zmusiłbym cię do wpełznięcia pod stół. Uklękłabyś na miękkim dywaniku, ściągnęła moje spodnie i wyssałabyś mojego kutasa do ostatniej kropli spermy. Gdybym miał wolne ręce, po wszystkim nagrodziłbym cię klapsami.
- Laurencie, nie mów tak.
Igrałem sobie z nią, a ona się temu poddawała. Musiałaby zacząć się wachlować, aby rumieniec zszedł z jej twarzyczki.
- Dlaczego, kochanie? Tego właśnie pragnę, ale przez tych dwóch dupków, którzy stoją na korytarzu i rzekomo pilnują porządku, mogę sobie tylko pomarzyć. Wiesz, że gdy stąd wyjdziesz, a ja zostanę rozkuty, zwalę sobie, mając przed oczami twój obraz?
- Laurencie, nie!
Elaine wstała. Z rękoma skrzyżowanymi pod piersiami zaczęła przechadzać się w kółko po mojej celi. Miałem nadzieję, że nie podejdzie do łóżka i nie zobaczy śladów spermy po tym, jak przed jej dzisiejszą wizytą sobie zwaliłem, ocierając się kutasem o pościel.
Kiedy Elaine tak się przechadzała w kółko, mogłem jej się lepiej przyjrzeć.
Dziewczyna nieświadomie skrzyżowała ręce pod piersiami, dzięki czemu jej cycuszki się uwydatniły. Elaine mogła założyć na siebie nawet worek, a wyglądałaby o niebo lepiej niż wszystkie dziwki, które pieprzyłem i zabijałem w przeszłości.
Włosy Elaine były związane w kucyk. Miała je brązowe i długie do połowy pleców, a ich końce były koloru orchidei. Zapragnąłem owinąć sobie jej włosy wokół dłoni i powalić ją na kolana, aby następnie pieprzyć jej usta tak długo, aż Elaine miałaby odruch wymiotny, a na jej policzkach pojawiłyby się łzy.
- Kochanie, usiądź. Masz piękną figurę, nie musisz tyle chodzić. Jeszcze bardziej schudniesz, a to mi się nie spodoba.
Uwielbiałem manipulować ludźmi. Dawało mi to dziką satysfakcję i frajdę. Czułem się wówczas jak pieprzony bóg. Gry z ludźmi były czymś, czym żyłem, zanim wpakowali mnie do więzienia. Mimo błędów przeszłości, nie żałowałem niczego. Gdybym nie zabił tych wszystkich ludzi, nie trafiłbym za kratki i nie poznałbym Elaine. Cóż to byłaby za szkoda.
Elaine usiadła. Unikała mojego wzroku. Wyjęła z torebki notatnik i długopis, a ja miałem ochotę wsadzić sobie ten długopis w oko, aby dać sobie karę za brudne myśli o mojej własności.
Szatynka otworzyła notatnik i przytknęła końcówkę niebieskiego długopisu do kartki. Chciała coś zapisać, ale najwyraźniej zmieniła zdanie, gdyż zamknęła długopis i skupiła wzrok na moich dłoniach, które miałem ochotę owinąć wokół jej szyi, gdyby dochodziła z moim fiutem w sobie.
- Opowiedz mi o swojej przeszłości, Laurencie.
Och, jakaż ona była waleczna. Wczoraj wyraźnie odmówiłem jej mówienia o swoim dzieciństwie, a dziś znów chciała mnie wciągnąć w ten niewygodny dla mnie temat.
- Myślę, że jesteś mi coś winna, moja Elaine.
- Co mianowicie? - spytała, bębniąc niebieskim długopisem w metalowy stół.
- Wyznałem ci, jaki miałem o tobie sen i co chciałbym z tobą zrobić. Teraz ty powiedz mi coś o sobie.
- Co miałabym ci powiedzieć?
- Jaki kolor majtek masz dzisiaj na sobie?
Elaine spuściła głowę pokonana. Westchnęła ciężko. Wiedziałam, że walczyła ze sobą, aby stąd nie wyjść. Wiedziała jednak, że za coś musiała zapłacić rachunki, a ja miałem niezły ubaw, dręcząc się nad nią. Choć nie ukrywałem, że gdybym miał wolne ręce i nogi, podręczyłbym ją w inny, bardziej przyjemny dla ciała sposób.
- Laurencie, bądźmy poważni. Jeśli chcesz się o mnie czegoś dowiedzieć, zadaj mi pytanie, a ja zdecyduję, czy ci odpowiem. Nie będę ci jednak mówiła, jaki kolor majtek mam na sobie. Nic ci do tego. Jesteś moim pacjentem, a ja...
- Pacjentem? - spytałem, ciągnąc zabawę w najlepsze.
- Tak, pacjentem. Kim innym myślisz, że dla mnie jesteś?
- Twoim panem. Twym właścicielem.
Pogrywałem sobie z nią, bawiąc się w najlepsze.
Kiedy zobaczyłem w kącikach zielonych oczu Elaine łzy, zrozumiałem, że przegiąłem.
Dziewczyna brała głębokie wdechy. Ręce położyła płasko na zimnym stole, a ja miałem ochotę chwycić ją za te dłonie i dodać jej otuchy. Może byłem diabłem w ludzkiej skórze i mówiono o mnie w wiadomościach, przestrzegając przede mną nie tylko kobiety, ale i mężczyzn, ale na widok załamanej Elaine, i to załamanej z mojego powodu, serce mi pękało.
Postanowiłem zaczekać, aż dziewczyna się uspokoi. Odegnała łzy, a ja, mimo że chciałem zobaczyć spływające po jej policzkach krople, byłem szczęśliwy, że moja dzielna dziewczynka zapanowała nad emocjami.
- Nie jesteś moim panem, Laurencie. Czytałam w twoich aktach, że lubowałeś się z praktykach BDSM, ale nie wciągaj mnie proszę w te gierki. Nie interesują mnie takie perwersje seksualne. Wiem, że więzieniu nie masz możliwości zaspokajać swoich potrzeb tak, jak lubiłeś to robić, ale nie zamierzam zostać twoją zabawką.
- Kochanie, ty już się nią stałaś - wyznałem łagodnie, aby dotarło do niej, że z chwilą, z którą tu weszła, stała się moja na wieki wieków. - Elaine, już wczoraj ci mówiłem, że rozumiem, dlaczego przyszłaś pracować do więzienia. Nie chodzi tylko o zarobki, ale o świadomość, że udało ci się komuś pomóc. Mnie nie da się pomóc, kochanie. Jestem zniszczony. Będę odnosił się do ciebie z należnym ci szacunkiem, ale nie podoba mi się, że wymagasz ode mnie, abym się przed tobą spowiadał i nie dajesz mi niczego w zamian. Rozumiem, że to twoja praca i chcesz wyciągnąć ze mnie jak najwięcej, aby stworzyć sobie w tym uroczym notatniku mój profil psychologiczny, ale nie pojmujesz, że pragnę od ciebie lojalności i zaufania. Musisz mi mówić, co się dzieje w twoim umyśle i odpowiadać na moje pytania. Jeśli będziesz posłuszna, nie będziesz się denerwować. Może jestem skuty i niegroźny, ale to nie znaczy, że nie należysz do mnie. Jesteś moją własnością, Elaine. Im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej dla ciebie, kochanie.
Dziewczyna oddychała ciężko. Starałem się być dla niej wyrozumiały i podczas swojej wypowiedzi mówiłem spokojnie, jakbym starał się uspokoić swoją ofiarę.
Elaine była jednak bardzo zdenerwowana i przestraszona. Myślała, że władza w tym miejscu leżała w jej rękach, ale się myliła. To ja byłem panem tej sytuacji i byłem również panem samej Elaine. Zamierzałem uczynić ją swoją własnością i swoją uległą.
- Jeśli zechcesz, dziś ci odpuszczę - kontynuowałem, wdrażając w życie swoje manipulacje. - Mogę zdradzić ci coś więcej na temat moich upodobań seksualnych. Zdaję sobie sprawę, że zapewne nie chcesz o tym słuchać, ale czy te wiadomości nie przydarzą ci się do stworzenia mojego profilu psychologicznego?
- Chciałam zacząć od początku, Laurencie. Dlatego ciągle wypytuję o twoje dzieciństwo.
- Kochanie, opowiem ci o swoim dzieciństwie pewnie nieraz, ale wolałbym zacząć od przyjemniejszych tematów. Co ty na to?
Elaine westchnęła zrezygnowana. Pokiwała jednak głową i na krótko spojrzała mi w oczy, a ja uśmiechnąłem się z satysfakcją, gdyż miałem ją w swoich sidłach.
- Dobrze. Opowiedz mi zatem o swoich pierwszych krokach w świecie BDSM.
Słysząc Elaine wypowiadającą ten skrót, mój kutas podrygiwał. Musiałem się uspokoić, jeśli nie chciałem prosić strażników o przerwę na zwalenie sobie konia. Z rękami przykutymi do stołu byłoby to niemożliwe, a proszenie Elaine o obciągnięcie mi na tak wczesnym etapie znajomości nie wydawało się taktowne. Choć czy ja kiedykolwiek byłem taktowny?
- Po raz pierwszy zetknąłem się z tym terminem mając trzynaście lat. Byłem niezaspokojonym chłopcem i oglądałem mnóstwo filmów dla dorosłych. Nie interesował mnie jednak zwykły seks. Podobało mi się oglądanie, jak mężczyzna wiązał swoją kobietę i robił z niej swoją niewolnicę. Stawał mi, gdy patrzyłem, jak facet daje klapsy swojej kobiecie, zmusza ją do zaspokajania go i testuje na niej różne zabawki. BDSM wiąże się jednak z całkowitym zaufaniem partnerowi. Nie mogę więc powiedzieć, że kiedykolwiek uprawiałem BDSM.
- Gwałciłeś kobiety?
Głos Elaine zadrżał. Och, w tej chwili oddałbym wiele, aby usiadła mi na kolanach i wtuliła się w moje ramiona, gdzie mógłbym ją bezpiecznie trzymać i czcić tak, jak na to zasłużyła.
- Nigdy nie zgwałciłem kobiety, kochanie. Uprawiałem z nimi dziki i niemoralny seks, ale uprzednio zawsze pytałem je o zgodę. Nie były moimi uległymi, ale były moimi tymczasowymi zabawkami. Wiązałem je, więziłem ich sutki w klamerkach, wkładałem wibratory do dziurek i robiłem różne rzeczy, o których nie śniło ci się w tej pięknej główce.
- Wspomniałeś o uległych. Chciałeś ją mieć?
Elaine nie wiedziała, że moja uległa właśnie przede mną siedziała.
- Do teraz tego pragnę. Chcę zniewolić kobietę, uzależnić ją od siebie, ale tym samym dać jej bezgranicznie poczucie bezpieczeństwa i zaufanie. Potrzebuję kimś rządzić i mieć się kim opiekować.
- Uważasz, że ktoś o takiej przeszłości, jaką masz ty, byłby w stanie zaopiekować się drugim człowiekiem?
- Tak, kochanie. Byłbym świetnym opiekunem dla kobiety, która zechciałaby mi się oddać. Nigdy nie pozwoliłbym jednak żadnej pierwszej lepszej dziwce czy suce zająć miejsce mojej uległej. To musiałaby być czysta i dobra kobieta, która równoważyłaby moje demony.
Elaine słuchała w skupieniu. Próbowała cokolwiek zanotować, ale przyciskała jedynie długopis do kartki, którą lada chwila mogła podziurawić.
Moja mała dziewczynka była wyraźnie zafascynowana światem dominacji i uległości, co mi się podobało. Elaine nadawała się perfekcyjnie na pozycję mojej uległej. Nie mogłem się doczekać, aby zacząć ją szkolić i pokazać jej, co mnie podnieca, ale musiałem jeszcze trochę zaczekać. Najpierw chciałem wzbudzić jej zaufanie. Musiała w końcu ufać swojemu właścicielowi, a mnie na razie nie ufała wcale.
- Jesteś dziewicą, moja Elaine?
Spojrzała na mnie jak na niesprawnego umysłowo człowieka.
- Dlaczego myślisz, że ci odpowiem?
- Znów zdradziłem ci wiele o sobie. Jesteś winna mi choć jedną odpowiedź. Śmiało, kochanie. Wystarczy tak lub nie.
- Nie powiem ci.
- Dobrze, czyli wciąż jesteś dziewicą.
Uderzyła długopisem o metalowy stół. Zaśmiałem się cicho, obserwując jej urokliwe zachowanie.
- Zachowaj swoje dziewictwo dla mnie, moja piękna. Jako moja własność, musisz mieć się na baczności. Pamiętaj, że nie wolno ci flirtować z żadnym mężczyzną. Od teraz należysz do mnie, więc jeśli dowiem się, że choćby uśmiechnęłaś się do jakiegoś faceta, skończy on z poderżniętym gardłem.
- Za kogo się uważasz, Laurencie Randallu? - spytała, przybliżając się do mnie tak, że wystarczyłby jeden niewielki ruch, abym mógł pocałować jej usta. - Jestem wolnym człowiekiem. Mogę flirtować z kim popadnie. Mogę oddać swoje dziewictwo komukolwiek zechcę. Codziennie mogę chodzić do łóżka z innym facetem, a ty o niczym się nie dowiesz, a wiesz dlaczego? Siedzisz w więzieniu. Nie masz nikogo bliskiego. Nikt ci nie powie, co robię ani z kim.
Uśmiechnąłem się kącikiem ust, wpatrując się w pociągnięte eyelinerem powieki mojej własności.
- Moja zadziorna dziewczynka. Pokazujesz pazurki, kochanie.
Elaine wstała. Podeszła do więziennych strażników.
- Potrzebuję przerwy - oznajmiła, a te dwa dupki otworzyły jej wyjście z celi.
- Wrócisz do mnie, kochanie?
Dziewczyna westchnęła ciężko. Nie odwracając się do mnie, skinęła zrezygnowana głową, a ja zrozumiałem, że mój plan przywłaszczenia sobie Elaine działał idealnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top