23

Laurent

Poprosiłem Zeke'a, członka załogi samolotu, aby przyniósł mi koc i szklankę wody.

Elaine leżała skulona na dwóch fotelach. Policzek opierała na moich udach, a nogi trzymała podwinięte do piersi. Zaciskała mocno ręce skute kajdankami i szlochała w ciszy, godząc się ze swoim losem.

Kiedy Zeke przyniósł mi koc, okryłem nim drżącą Elaine. Podziękowałem młodemu mężczyźnie za wodę, która odłożyłem na stolik. Wiedziałem, że po tak intensywnym płaczu Elaine przydałoby się solidne nawodnienie, ale póki co nie chciałem jej rozkazywać. Uznałem, że jeśli zechce się napić, powie mi o tym.

Głaskałem prawą ręką głowę Elaine. Starałem się zignorować twardą i bolesną erekcję w moich spodniach. Gdyby Elaine udało się zasnąć, zostawiłbym ją tu na chwilę i poszedł do łazienki, aby sobie zwalić. Potrzebowałem dać upust pożądaniu, lecz moja miłość do mej niewolnicy była zbyt silna, abym ją zostawił. W samolocie była bezpieczna, gdyż na czas podróży otoczyłem się jedynie zaufanymi ludźmi z załogi, jednak byłem dojrzałym facetem i mogłem odłożyć na bok swoje potrzeby.

Chciałem, aby Elaine choć trochę się przespała. Desperacko potrzebowała snu, ale była tak przestraszona, że za nic nie udałoby jej się przysnąć. Rozumiałem to, choć jeśli chodziło o mnie, nie miałem zamiaru robić jej krzywdy. Spełniłem swoje marzenie i wylizałem jej soczystą cipkę w starym magazynie. Wizja mojego kutasa w dziewiczej dziurce mojej uległej była fascynująca, lecz musiałem się opanować. Elaine była teraz najważniejsza. Musiała mi zaufać. Nie miała większego wyboru. Oprócz mnie, w jej życiu nigdy nie miało już być innego mężczyzny.

- Dlaczego Edgar mnie oszukał?

Zasypiałem, utulony do snu przez ciepłe ciało Elaine spoczywające na moich udach, gdy niespodziewanie usłyszałem jej głos. Wiele ofiar po katastrofie próbowało nawiązać jakikolwiek kontakt, nawet ze swoimi oprawcami. W oczach Elaine byłem jej oprawcą, lecz tak naprawdę czułem się jak jej mężczyzna.

Jak jej pan.

- To była jego praca, kochanie. Przykro mi, że cię zawiódł.

- Od początku kłamał, tak? To, że się ze mną zaprzyjaźnił, było fałszywe?

Wolałbym patrzeć Elaine w oczy w trakcie tej rozmowy, ale łatwiej jej było, gdy miała zamknięte oczy.

- Tak, aniołku. Edgar dostał ode mnie zlecenie, aby znaleźć na uczelni młodą dziewczynę, która mogłaby zostać moją uległą. Chciałem blondynkę o delikatnym charakterze, ale potrafiącą walczyć o swoje. Edgar upatrzył dla mnie ciebie, kochanie. Wówczas jeszcze nie byliśmy pewni, że trafię do więzienia w Kansas, ale chciałem mieć taki epizod w swoim życiu. Pragnąłem trafić do więzienia i popracować z młodymi psycholożkami, które próbowałyby pojąć mój sposób postrzegania świata. Edgar nakierowywał cię na pracę w więzieniu nieprzypadkowo. Miałaś być moja, Elaine. Nareszcie tak jest.

Dziewczyna zapłakała. Skuliła się jeszcze mocniej. Tył jej głowy musnął moją erekcję. Wstrzymałem oddech. Musiałem siłą woli zmusić się, aby nie wytrysnąć w spodnie jak pieprzony nastolatek.

- Ufałam mu. Mówiłam mu o wszystkim, a on to przekazywał tobie!

- Cichutko, kochanie. Nie denerwuj się. Edgara już nie ma w twoim życiu. Teraz będę w nim tylko ja.

- Tak się boję, Laurencie!

Chwyciłem Elaine w biodrach. Rozkułem jej ręce, co było ryzykownym pomysłem, ale jakby nie patrzeć, Elaine raczej nie zechciałaby wydłubać mi oczu palcami. Była zbyt kochana, aby kogokolwiek skrzywdzić. Dobrowolnie poddała się Edgarowi, gdy ten celował do niej z broni. Biedna nawet nie próbowała walczyć.

Kiedy ręce dziewczyny były już wolne, posadziłem ją sobie okrakiem na udach. Elaine wbiła paznokcie we wnętrza swoich dłoni. Głowę miała opuszczoną, jak na idealną uległą przystało. Czułem, że szkolenie jej na niewolnicę odpowiadającą moim preferencjom seksualnym będzie prawdziwą przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem.

- Spójrz mi w oczy, kochanie.

Ująłem w dwa palce podbródek blondynki. Uniosłem jej głowę tak, aby była zmuszona na mnie spojrzeć.

Elaine chwilę ze sobą walczyła. Nie chciała otworzyć oczu. Jej policzki były mokre od łez. Miałem ochotę je wylizać do czysta, ale nie odważyłem się na to.

Kiedy w końcu otworzyła oczy, w jej ślepiach zobaczyłem niewyobrażalny ból.

- Jestem przerażona, Laurencie - wyznała, uśmiechając się do mnie w cierpieniu. - Jestem na pokładzie samolotu z mordercą. Nie byle jakim, ale jednym z najbardziej brutalnych. Przed chwilą dowiedziałam się, że mój przyjaciel, któremu ufałam całą sobą, był kłamcą. Chwilę temu również po raz pierwszy mężczyzna mnie wylizał. Kiedy mówiłeś, że pewnego dnia będę twoja, nie sądziłam, że...

Zakryła oczy dłońmi. Zaszlochała ponownie, a mi serce ścisnęło się z żalu.

- Elaine, nigdy nie rzucam słów na wiatr - powiedziałem, obejmując jej kark w zaborczym geście. - Sama przede mną klęknęłaś, gdy byłem w więzieniu.

- Bałam się ciebie! Ciągle się ciebie boję! Laurencie, nie chcę tego, czego ty ode mnie wymagasz!

Przyciągnąłem ją do siebie. Elaine naparła na moją erekcję. Syknąłem przez zęby. Wiele bym dał, aby pozbyć się uciążliwego problemu ze spodni, ale nie zapowiadało się, abym w najbliższym czasie miał zagościć w jej cipce. Wystarczyło, że wylizałem jej słodką cipeczkę w magazynie, ale nawet jako ktoś o tak kolorowej wyobraźni wiedziałem, że jeśli chodziło o pierwszy w życiu seks Elaine, musiałem zaczekać na jej zaufanie.

Kołysałem Elaine w objęciach. Dziewczyna zarzuciła ręce na moją szyję. Moczyła łzami moje ramię. Jej ciało drżało niemiłosiernie.

- Jak już wiesz, za śmiercią Cassiusa stał Edgar - oznajmiłem, chcąc mówić do Elaine cokolwiek, abyśmy tylko nie trwali w ciszy. - Ostrzegałem cię, że jeśli zbliżysz się do jakiegokolwiek mężczyzny, odetnę mu głowę. To nie było pierwsze zabójstwo Edgara, kochanie. Twój przyjaciel ma na koncie dwadzieścia cztery morderstwa, w tym trzy wykonane pod moim okiem, co znaczy, że Edgar torturował swoje ofiary. Rozumiem, że zdrada przyjaciela jest dla ciebie bolesna. Przekonałem się na własnej skórze, jak brutalnie człowiek może się czuć, gdy najbliżsi go zostawiają. Nie zapomnij, co zrobili mi moi rodzice i starsi bracia. Jeśli chodzi o Logana, darowałem mu życie. Wiem, że byłaś z nim na randce i całowałaś się z nim, ale mam do tego gościa zbyt duży szacunek, aby cokolwiek mu zrobić. Nie musisz się więc o niego martwić. Logan i jego dzieci żyją.

Elaine zapłakała, ale tym razem wyczułem, że jej ulżyło.

- Nie będę ci mówił, że wrócisz do domu. Twoja noga już nigdy nie postanie w Kansas. Wiedz proszę, że jeśli kiedykolwiek spróbujesz ode mnie uciec, każę swoim ludziom zabić twoją siostrę i przywieźć jej zwłoki w kawałeczkach w walizce do ciebie. Nie chcę ci tego robić, Elaine. Pamiętaj proszę, że mam twoją rodzinę w garści. Wystarczy jedno nieposłuszeństwo, a będzie po nich.

- Błagam, nie wymagaj ode mnie uległości! Nie sprostam twoim oczekiwaniom!

- Spokojnie, kochanie - wyszeptałem, całując ją w szczękę. Moje usta pozostały na jej skórze dłużej niż zamierzałem, ale jakby nie patrzeć, Elaine była cała moja i mogłem czcić jej ciało tak długo, jak mi się żywnie podobało. - Do wszystkiego podejdziemy powolutku. Pokażę ci, co mnie kręci i będę cię wdrażał w swój świat.

- Laurencie, proszę...

Mój fiut znów stwardniał. Kuźwa, czy Elaine nie zdążyła zauważyć, że za każdym razem, gdy błagała, mój kutas podrygiwał jak pieprzona orkiestra?

- Elaine, nie proś. Przyjmij to tak, jak jest.

- Czy moje pragnienia się nie liczą, Laurencie?

Gładziłem ją po plecach kolistymi ruchami, aby się choć odrobinę uspokoiła.

- Mówisz o swoich upodobaniach seksualnych, ale nie zwracasz uwagi na moje potrzeby. Przecież w magazynie wylizałeś mnie bez mojej zgody!

Chciałem przełożyć ją przez kolano i dać jej kilkanaście klapsów, aby się opamiętała. Elaine musiała zrozumieć, że to ja tu rządziłem. Obiecałem sobie, że dopóki nie dolecimy do naszego nowego domu, będę grzeczny, ale jej nieposłuszne zachowanie zaczęło działać mi na nerwy.

- Elaine, i tak cię spętam - wyznałem, zsuwając dłoń niżej na jej plecach, aż trafiłem na gumkę spodni dresowych. - Przywiążę cię do łóżka, zapnę ci klamerki na sutkach i wsadzę ci w tyłek korek analny. Będziesz przede mną klęczała, a ja będę cię zaspokajał. To będzie relacja działająca w obie strony.

- Nie, Laurencie!

Ciałem Elaine coś targnęło. Domyślałem się, na co się zapowiadało.

Podniosłem dziewczynę i trzymając ją w ramionach, zaniosłem ją czym prędzej do łazienki.

Elaine uklękła na podłodze. Chwyciła się rozpaczliwie dłońmi sedesu, po czym zaczęła wymiotować.

Gładziłem ją po plecach, a w wolnej ręce trzymałem jej włosy, aby ich nie zabrudziła. Ciałem Elaine targały spazmy. Wiedziałem, że będzie czuła się słabo, dlatego chciałem zaopiekować się nią najlepiej, jak umiałem.

- Już dobrze. Wyrzuć to z siebie.

Kiedy Elaine skończyła zwracać zawartość żołądka, spuściłem wodę. Zamknąłem deskę sedesową i usiadłem na podłodze.

Moja dziewczyna wciąż klęczała przed sedesem. Dłońmi opierała się o podłogę. Chwiała się lekko i miała przymknięte oczy. Wyglądała na wykończoną.

- Chcesz przyjść do mnie na kolana, kochanie?

Pokiwała przecząco głową. Mimo tego, zacisnąłem dłoń na jej nadgarstku. Elaine podskoczyła, patrząc na mnie z przerażeniem. Jeśli myślała, że miałem ochotę przelecieć ją w samolotowej łazience, była w błędzie. Pewnie byłaby to całkiem niezła zabawa i dałbym upust swojej kolosalnej erekcji, ale miałem w sobie na tyle szacunku, żeby nie odbierać jej dziewictwa w takich warunkach.

- Czym sobie na to zasłużyłam? - spytała, kręcąc głową.

- Chodź do mnie na kolana, słoneczko. Będzie ci lepiej.

- Może już teraz mnie spętasz, co? Zakopiesz mnie żywcem w lesie, tak jak zrobiłeś to kobiecie, która cię okradła? Zrobisz z moich włosów bicz i wychłostasz mnie nim do krwi?

- Elaine, dość! Kurwa, jeszcze słowo!

- Co mi zrobisz, potworze?! Zgwałcisz mnie?

Miarka się przebrała.

Wstałem z podłogi. Podniosłem Elaine, po czym przerzuciłem ją sobie przez ramię. Zabrałem ją do kabiny samolotu, ignorując jej krzyki i przeprosiny.

Rzuciłem ją na jeden z foteli dla pasażerów, po czym ze schowka wyjąłem skórzane kajdanki, w które prosiłem wyposażyć samolot. Tak na wszelki wypadek.

- Nie, proszę! Laurencie, nie!

Zignorowałem protesty Elaine. Wykręciłem jej ręce za plecy i skułem je kajdankami. Po tym usiadłem na fotelu obok i przerzuciłem sobie Elaine przez uda. Zsunąłem jej spodnie do kostek. Moim oczom ukazał się jej nagi tyłeczek. Nie sposób było nie poczuć zapachu podniecenia, który wciąż trzymał się na udach Elaine po orgazmie, jaki zafundowałem jej w opuszczonym magazynie.

- Przepraszam, Laurencie! Nie chciałam cię zdenerwować!

- Trzeba było myśleć o tym wcześniej, Elaine. Starałem się być dla ciebie wyrozumiały i delikatny, ale najwyraźniej nie pojmujesz, jak wiele mnie kosztowało, aby się dla ciebie postarać.

Na pośladkach Elaine wylądował pierwszy klaps. Dziewczyna szarpnęła się i zawyła z bólu. Jedną ręką musiałem przytrzymywać jej kark, aby nie wierzgała się jak dzikie zwierzę, a drugą ręką wymierzałem jej klapsy.

Pośladki Elaine stopniowo coraz mocniej się czerwieniły. Uderzałem jej pośladki naprzemiennie, aby nie czuła takiego dyskomfortu.

Zaprzestałem na dwudziestym trzecim uderzeniu, kiedy zauważyłem na jej tyłeczku wyraźne ślady mojej ręki. Mimo, że dałem jej solidną karę jak na początek naszego związku, nie miałem dość.

Ustawiłem Elaine na moich udach tak, żeby miała maksymalnie wypięty tyłek. Zsunąłem dłoń do jej wilgotnej cipki, wciąż obrzmiałem i nadwrażliwej po pierwszym zafundowanym jej przez mężczyznę orgazmie.

Elaine kwiliła cicho, ale już nie błagała o litość. Najwyraźniej dotarło do niej, że proszenie mnie o cokolwiek było bez sensu.

Zamoczyłem dwa palce w wilgoci mojej uległej. Rozsmarowałem jej soki na jej łechtaczce, po czym zebrałem więcej wilgoci i okrążyłem dwoma palcami tylną dziurkę Elaine. Wsunąłem w nią palec wskazujący. Elaine była spięta, ale klapsy sprawiły, że jej tyłeczek łatwiej mi się poddawał.

Drażniłem się z nią, wsuwając palec do jej tyłka, po czym go z niego wyjmując. Nie odebrałbym Elaine analnego dziewictwa w ten sposób, dlatego w końcu wyjąłem z niej palce i nasunąłem jej na pośladki spodnie dresowe. Rozkułem jej nadgarstki ze skórzanych kajdan, aby zobaczyć, jak Elaine zachowa się teraz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top